Fb: Rowerowa strona Mateusza Ordy

Rok 2021 button stats bikestats.pl

WYCIECZKI 2021
42. 01.11 Nowa Brzeźnica - Kleszczów - Wola Wiewiecka S
41. 03.10 Warszawa
40. 02.10 Opole - Brzeg
39. 27.09 Kędzierzyn-Koźle - Racibórz
38. 25.09 Kluczbork - Opole
37. 08.09 Częstochowa - Zawiercie
36. 22.08 Gliwice - Góra św. Anny - Częstochowa
35. 14.08 Łeba - Koszalin
34. 12.08 Kamień Pomorski - Szczecin
33. 09.08 Niechorze - Gryfice - Płoty - Resko - Niechorze
32. 07.08 Niechorze - Koszalin
31. 05.08 Niechorze - Świnoujście
30. 04.08 Szczecin - Siekierki (most) - Godków
29. 02.08 Niechorze - Mielno - Kołobrzeg
28. 25.07 Częstochowa - Kłobuck - Poraj - Rudniki - Częstochowa
27. 22.07 Nysa - Opole - Częstochowa
26. 21.07 Paczków - Kłodzko - Nysa
25. 19.07 Kluczbork - Częstochowa
24. 16.07 Dobryszyce - Kleszczów - Częstochowa
23. 15.07 Dąbrowa Górnicza - Sosnowiec - Dąbrowa Górnicza
22. 13.07 Częstochowa - Ostrów Wielkopolski
21. 11.07 Zawiercie - Koniecpol
20. 10.07 Częstochowa - Kielce
19. 06.07 Częstochowa - Łódź
18. 04.07 Dąbrowa Górnicza - Kraków
17. 02.07 Częstochowa - Chałupki
16. 30.06 Częstochowa - Mzurów - Trzebniów - Częstochowa S
15. 28.06 Częstochowa - Przedbórz - Radomsko S
14. 21.06 Piotrków Trybunalski - Kleszczów - Radomsko
13. 20.06 Częstochowa - Irządze - Lelów - Częstochowa S
12. 19.06 Częstochowa - Opole
11. 17.06 Zawiercie - Giebło - Częstochowa S
10. 15.06 Częstochowa - Piotrków Trybunalski
9. 09.06 Częstochowa - Katowice
8. 06.06 Lubliniec - Olesno - Praszka - Częstochowa
7. 05.06 Tarnowskie Góry - Toszek - Herby
6. 31.05 Wrocław
5. 30.05 Wrocław - Brzeg
4. 29.05 Zielona Góra - Wrocław
3. 15.05 Częstochowa - Przyrów - Częstochowa
2. 09.05 Zawiercie - Częstochowa
1. 01.05 Częstochowa - Żłobnica - Kleszczów - Wola Wiewiecka


Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi matiz17 z miasta Częstochowa. Mam przejechane 222676.46 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 19.38 km/h.
Jeżdżę, bo lubię, sprawia mi to przyjemność. Na drugim miejscu jest: statystyka, czego dowodem jest brak wiedzy o przekroczonych barierach rowerowych typu 10.000km w danym roku, czy brak wiedzy o ilości gmin, przez które przejechałem (na razie). W 2013 roku zacząłem jeździć poza granicami miasta. Z czasem wyprawy stawały się co raz dalsze i niekiedy kilkudniowe. W 2015 roku zmieniłem podstawowy rower na Meridę przystosowaną głównie (ale nie tylko) do asfaltowych tras. Jeżdżę dalej i w 2017 roku z pewnością odwiedzę wiele nowych miejsc, a także powrócę do tych już znanych. W większości jeżdżę sam, ale niejednokrotnie wyjeżdżałem na większe trasy ze Znajomymi, a czasem nawet w większej grupie. Rower jest przede wszystkim dla mnie najlepszą formą transportu. Przez cały rok, w każdych warunkach pokonuje spore ilości kilometrów. Oprócz tego jest najlepszym sposobem na spędzanie wolnego czasu, a także dbanie o zdrowy tryb życia. Więcej o mnie.


Rok 2023 button stats bikestats.pl

Rok 2022 button stats bikestats.pl Rok 2021 button stats bikestats.pl Rok 2020 button stats bikestats.pl Rok 2019 button stats bikestats.pl Rok 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl Sezon 2013 button stats bikestats.pl

REKORDY ROWEROWE

Max. dystans dzienny:
brak

Max. dystans roczny:
2016

Max. dystans miesięczny:
lipiec 2015

Max. prędkość na rowerze:
brak

Min. 300km na dzień:
2 razy

Min. 200km na dzień:
brak

Min. 150km na dzień:
brak

Min. 100km na dzień:
brak

Największy dystans solo:
brak

Najdłuższa czasowo jazda:
brak

Max. temperatura w czasie jazdy:
brak

Min. temperatura w czasie jazdy:
brak

Województwa odwiedzone na rowerze:
śląskie, małopolskie, łódzkie, opolskie, świętokrzyskie, zachodniopomorskie, dolnośląskie, wielkopolskie, pomorskie

Kraje odwiedzone na rowerze:
Polska, Niemcy



MOJE WYCIECZKI

-----Sezon 2020-----
1. Częstochowa - Kleszczów - Wola Wiewiecka


Wycieczki 2018 (min. 100km)
53. Częstochowa - Łódź GC
19. Piotrków Tryb. - Łódź - Częstochowa GC

Wycieczki 2017
20. 11.06 Wieluń
19. 09.06 Krzepice
18. 04.06 Tarnowskie Góry - Częstochowa przez Kielczę, Tworóg
17. 03.06 Tarnowskie Góry - Częstochowa (Chechło-Nakło, Zielona)
16. 02.06 Północne rubieże
15. 01.06 Zamek Bobolice
14. 28.05 Powiat gliwicki
13. 27.05 Bobolice
12. 21.05 Tarnowskie Góry - Częstochowa
11. 19.05 Kleszczów i Góra Kamieńsk
10. 14.05 Tarnowskie Góry - Częstochowa
9. 06.05 Górny Śląsk i Zagłębie
8. 01.05 Księstwo Siewierskie
7. 29.04 Wojaże po lublinieckim
6. 01.04 Mirów i Bobolice
5. 18.02 Dąbrowa Górnicza - Częstochowa
4. 08.01 Gdynia(100km)
3. 07.01 Gdańsk (80km)
2. 06.01 Gdynia (60km)
1. 05.01 Gdańsk (50km)

Wycieczki 2016
60. Kraków (90 km)
59. Kleszczów (150 km)
58. Kraków - Częstochowa (170 km)
57. Kleszczów (150 km)
56. Kraków - Częstochowa (180 km)
55. Ziemia toszecko-gliwicka (220 km)
54. Częstochowa - Katowice - Częstochowa (200 km)
53. Kleszczów (140 km)
52. Częstochowa - Kraków - Częstochowa (300 km)
51. Żywiec - Częstochowa (180 km)
50. Kleszczów i Kraków (160 km)
49. Kraków - Częstochowa (210km)
48. Kleszczów i Góra Kamieńsk (190km)
47. Kraków - Częstochowa (230km)
46. Brzegi - Częstochowa (130km)
45. Chęciny i Kielce (100km)
44. Pińczów, Chęciny, Kielce (150km)
43. Częstochowa - Brzegi (170km)
42. 16.08 Ustronie Morskie (110km)
41. 14.08 Świnoujście, Bansin (150km)
40. 13.08 Kołobrzeg, Gąski (160km)
39. Wrocław - Częstochowa (210km)
38. Opole - Wrocław (180km)
37. 02.08 Złoty Potok, Bobolice (120km)
36. Kraków - Częstochowa (250km)
35. Multi Orbita 2016 (330km)
34. Bobolice (100km)
33. Próbna Orbita 2016 (130km)
32. Tarnowskie Góry (120km)
31. 06.07 Przed Orbitą (100km)
30. Kleszczów (100km)
29. Jędrzejów (210km)
28. 01.07 Żarki (100km)
27. Łódź - Częstochowa(200km)
26. Tworóg(120km)
25. Dobrodzień (130km)
24. Toszek (150km)
23. Kleszczów II (170km)
22. Kraków - Częstochowa (190km)
21. Kraków (190km)
20. Kraków i Tyniec (140km)
19. Częstochowa - Kraków (220km)
18. 05.06 Bobolice (100km)
17. 04.06 Tarnowskie Góry (130km)
16. 01.06 Bobolice (110km)
15. Kłobuck i Krzepice (100km)
14. Bobolice (100km)
13. Górny Śląsk - Zagłębie (180km)
12. Kleszczów (170km)
11. Bobolice (100km)
10. Jeleniak Mikuliny, Kalety (110km)
9. Dróżki asfaltowe (100km)
8. Dróżki asfaltowe (100km)
7. Mirów i Bobolice (100km)
6. Księstwo Siewierskie (100km)
5. Radomsko (100km)
4. Bobolice (120km)
3. Bobolice (110km)
2. Gliwice - Częstochowa (110km)
1. Ostrężnik (100km)
Statystyka wycieczek 2016
Wszystkie trasy pozamiejskie

Wycieczki 2015
41. 24.10 Po Krakowie (130km)
40. 05.10 Działoszyn, Pajęczno, Radomsko (140km)
39. 04.10 Częstochowa - Kraków (150km)
38. 02.10 Mirów i Bobolice (100km)
37. 17.09 Kleszczów (200km)
36. 16.09 Gidle (120km)
35. 14.09 Katowice Zagłębie (180km)
34. 13.09 Asfaltowe drogi rowerowe (120km)
33. 29.08 Kraków - Częstochowa (180km)
32. 27.08 Brzegi - Częstochowa (140km)
31. 26.08 Częstochowa - Brzegi (140km)
30. 23.08 Częstochowa - Tarnowskie Góry - Częstochowa (120km)
29. 19.08 Częstochowa - Szczekociny - Częstochowa (120km)
28. 16.08 Uckeritz (60km)
27. 14.08 Uckeritz (70km)
26. 13.08 Zinnowitz (80km)
25. 12.08 Karsibór (60km)
24. 10.08 Międzyzdroje, Wisełka (90km)
23. 07.08 Dróżki rowerowe i Żarki (95km)
22. 04.08 Zawiercie TdP (130km)
21. 31.07 Wolbrom (180km)
20. 25/26.07 Mini Orbita
19. 24.07 Tour de Częstochowa (80km)
18. 21.07 Częstochowa - Kraków (180km)
17. 20.07 Mirów i Bobolice (100km)
16. 18.07 Próbna Mini Orbita (120km)
15. 16.07 Ogrodzieniec (160km)
14. 12.07 Asfaltowe drogi rowerowe i Żarki (130km)
13. 11.07 Koszęcin, Kalety (100km)
13. 04.07 Po Krakowie (95km)
12. 03.07 Kleszczów (130km)
11. 01.07 Radłów, Panki (130km)
10. 14.06 Bobolice, Niegowa, Lelów (120km)
9. 05.06 Przyrów, Lelów (130km)
8. 03.06 Częstochowa - Katowice - Częstochowa (180km)
7. 29.05 Krzepice (100km)
6. 25.05 Lubliniec (110km)
5. 16.05 Asfaltowe drogi rowerowe (120km)
4. 12.04 Częstochowa - Kraków (160km)
3. 11.04 Siewierz (85+25km)
2. 21.03 Bobolice (115km)
1. 03.01 Bobolice (110km)

Wycieczki 2014
19. 11.11 Koszęcin
18. 31.10 Mirów i Bobolice
17. 18.09 Kalety i Zalew Zielona
16. 05.09 Ogrodzieniec
15. 31.08 Brzegi - Częstochowa
14. 30.08 Chęciny i Kielce
13. 29.08 Chęciny i Kielce
12. 28.08 Chęciny
11. 27.08 Częstochowa - Brzegi
10. 10.08 Bobolice
9. 28.07 Kołobrzeg
8. 24.07 Międzywodzie
7. 19/20.07 Decathlon Orbita
6. 16.07 Mirów i Bobolice
5. 29.06 Częstochowa - Kraków
4. 23.06 Szczekociny
3. 19.06 Tarnowskie Góry
2. 26.04 Mirów i Bobolice
1. 06.04 Częstochowa - Kraków (150km)

Wycieczki 2013
1. 29.12 Góra Zborów
1. 13.09 Częstochowa - Kraków
1. 15.07 Mirów i Bobolice






Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2014

Dystans całkowity:2657.63 km (w terenie 123.87 km; 4.66%)
Czas w ruchu:125:27
Średnia prędkość:18.19 km/h
Maksymalna prędkość:58.66 km/h
Liczba aktywności:32
Średnio na aktywność:83.05 km i 4h 38m
Więcej statystyk
  • DST 44.24km
  • Teren 2.00km
  • Czas 03:05
  • VAVG 14.35km/h
  • VMAX 38.66km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niechorze. Rowerowanie nad Bałtykiem. Latarnia Morska i Park Miniatur.

Czwartek, 31 lipca 2014 | Komentarze 1

Dziesiąty dzień pobytu nad morzem. Znakomity dzień!
Najpierw kilka kilometrów po najbliższej okolicy. Pojechałem sobie falochronem zobaczyć Morze Bałtyckie, później pod latarnię morską. Stamtąd jeszcze na chwilę do kwatery po zapomnianą rzecz i znów pod latarnię morską.
Po odwiedzeniu latarni morskiej przeprowadziłem rower kilkaset metrów dalej pod Park Miniatur Latarni Morskich. Udało się tam zostawić rower.
Po odwiedzeniu bardzo ciekawego Parku Miniatur Latarni Morskich przejechałem w kierunku plaży dosłownie wjeżdżając z brzegu pod koc. Znakomita pogoda – na plażowanie doskonała! Od razu do wody… Dziś coś innego bardziej cieszyło niż kilometry.
Po plaży przejechałem do kwatery odłożyć rzeczy i na obiad. Później znów do kwatery.
Późnym popołudniem wreszcie udało się wyjechać w uwielbianej aurze. Świecące Słońce ubarwiło wszystko. Pojechałem w kierunku plaży, więc znów jeżdżenia tyle, co nic. Trochę odsetkowych kilometrów po brzegu Morza i sporo czasu spędzonego właśnie nad morzem w lubianej aurze. Zrobiłem też trochę zdjęć w późno popołudniowym Słońcu, którego bardzo brakowało mi podczas tego pobytu. Przed powrotem do kwatery jeszcze falochronem wgłąb morza. Szybko od przyjazdu znów wyskoczyłem, tym razem by przejechać się bitumicznym standardem do Pogorzelicy i z powrotem, z urozmaiceniem: zjechałem z drogi rowerowej i przez centrum Niechorza. Znów po powrocie do kwatery niewiele czekania i jeszcze raz na plażę, tym razem na Zachód Słońca. Przed Zachodem udało się też zrobić kilka zdjęć w lubianych ujęciach i pochodzić po brzegu morza. Znów jakieś odsetkowe kilometry po plaży, a właściwie brzegu. Na koniec wjechałem na falochron, na którym już czekałem do Zachodu Słońca. Znakomicie wszystko się dziś udało.
Powrót do kwatery i trochę odpoczynku. Już po zmroku wyjechałem tak nieco bardziej się przejechać, zażyć trochę asfaltowej jazdy. Pojechałem asfaltową ścieżką do ronda przy drodze wojewódzkiej 102 i z powrotem, a później na falochron, gdzie też trochę posiedziałem przy Morzu, później w kierunku pizzy.
Późnym już wieczorem jeszcze zachciało się jazdy (wcześniej znów wiele nie pojeździłem). Zachciało, bo nastrój znakomicie dopisywał i też chciałem się jeszcze przejechać po tutejszych drogach rowerowych i pooddychać tym powietrzem nadmorskim, najprawdopodobniej jutro ostatni dzień pobytu. Wykręciłem kilka kilometrów, najpierw bitumicznym, asfaltowym standardem do Pogorzelicy, później z powrotem do dworca PKS w Niechorzu i przez ul. Kolejową w kierunku ronda przy drodze wojewódzkiej 102. Powrót tą samą drogą rowerową i podziwianie latarni morskiej w Niechorzu doskonale widocznej z tej drogi i świetnie oświetlonej wieczorową porą. Powoli w głowie zacząłem podsumowywać ten znakomity miesiąc. Przed powrotem do kwatery jeszcze nie mogło zabraknąć obowiązkowego punktu – przejechałem się falochronem wgłąb Morza Bałtyckiego. Znakomitym akcentem zakończony rowerowo lipiec.


Przy miniaturze latarni morskiej w Gdańsku

Przy miniaturze latarni morskiej w Niechorzu

Przy miniaturze najwyższej latarni morskiej - w Świnoujściu

Przy miniaturze latarni morskiej w Kikucie

Przy miniaturze odwiedzonej w tym roku na rowerze latarni morskiej w Kołobrzegu

Przy miniaturze latarni morskiej w Stilo

Przy miniaturze latarni morskiej - Hel

Przy miniaturze latarni morskiej w Rozewiu

Przy miniaturze latarni morskiej - Czołpino

Przy miniaturze latarni morskiej w Ustce

Na brzegu Morza Bałtyckiego I

Na brzegu Morza Bałtyckiego II



Na plaży

Jadąc na granicy lądu i morza

Jazda po mokrym piasku na plaży

Na brzegu Morza Bałtyckiego IV



Zachód Słońca nad morzem z rowerem II

Zachód Słońca nad morzem

Jazda brzegiem Morza - Zachód Słońca nad morzem

Na plaży po zmroku


  • DST 73.69km
  • Teren 27.00km
  • Czas 04:29
  • VAVG 16.44km/h
  • VMAX 38.09km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po brzegu Morza Bałtyckiego. Wieczornie: Mrzeżyno szlakiem rowerowym.

Środa, 30 lipca 2014 | Komentarze 0

Dziewiąty dzień nad morzem.
Dzisiaj trochę przyszło werwy na jeżdżenie. Wyskoczyłem asfaltówką do Pogorzelicy i z powrotem tą samą drogą rowerową do momentu mostu. Odbiłem w prawo i pojechałem w kierunku plaży. Ujrzałem ładny widok: połączenia jeziora z morzem. Już kiedyś coś podobnego widziałem w Dąbkach, teraz dotarłem na rowerze do takiego widoku. Woda przecina plażę, nie łączy się w pełni z morzem, tylko małym kanalikiem. Przeszedłem kawałek plażą, jakieś pamiątkowe zdjęcia i powrót. Kolejnym celem było pojechać w kierunku plaży nieuczęszczanej przez ludzi by trochę zażyć Słońca. Tak więc do bitumicznej drogi rowerowej i nią znów do Pogorzelicy, kawałek szlakiem na Mrzeżyno, po chwili odbijam już w znajomy mi las i docieram do morza. Uwielbiam to jak się tak jadąc co raz bardziej czuje morze, a później już je widać zza wydm. Chwila nacieszenia się widokiem na wydmach i schodzę na plażę. Tam już pięknie prażące Słońce, ciepły piasek i Morze Bałtyckie. Przejechałem się plażą na jakieś 1,5 kilometra robiąc po drodze kilka przystanków, trochę udało się pojeździć plażą, jednak to było bardziej cieszenie się z chwili. Parę razy zamoczyłem nogi w morzu, trochę porobiłem zdjęcia szukając jakiś ciekawych motywów, udało się też pozbierać trochę muszelek. Znakomite uczucie jak poszedłem w kierunku wydm i usłyszałem ten szum morza taki lekko przytłumiony. A później znów nad brzeg. Miały być kilometry i większe jeżdżenie, jednak nad morzem naprawdę było przyjemnie. Przejechałem jeszcze kawałek plażą i później już w kierunku Niechorza na plażowanie. Na powrocie udało się pojechać plażą w nieco lepszym tempie, nawet nie zakopałem się po drodze ani razu. Ludzi bardzo znikoma ilość więc po brzegu bardzo dobrze się jedzie, później już odbiłem w kierunku dzikiego wyjścia i na wydmy, powrót już lasem. Pojechałem trochę inaczej trzymając się niby jakiś szlaków rowerowych, jednak troszkę błądzenia. Mimo wszystko jazda po nadmorskim lesie bardzo przyjemna.
Trochę byłem zły na siebie, że nie trzymałem się tych szlaków (bo jakieś tam były pooznaczane) i nie dojechałem do ścieżki, ale jakoś się odnalazłem. Przejechałem też obok jakiegoś obozu hufców. Starałem się jednak trzymać tych nieco bardziej utwardzonych dróg leśnych, w końcu dojechałem do kostki brukowej, a nią dojechałem już do znanej mi ścieżki. Okazało się, że za plecami minąłem znak zakaz wjazdu nie dotyczący dojazdu do ośrodków.
Mniejsza z tym, pojechałem do szlabanu – początku drogi rowerowej na Mrzeżyno, a stamtąd już szlakiem rowerowym do drogi bitumicznej (Pogorzelica) i nią już do Niechorza. Po drodze odwiedziłem sklep, a później już w kierunku plaży, zniosłem rower.. jednak tak jakoś się pochmurzyło i znów naszła mgła. Wniosłem z powrotem rower i z plaży do kwatery. Pogoda nieco się popsuła, ale udało się zaznać trochę przyjemnej, nadmorskiej aury i trochę się przejechać.
Przed obiadem wyskoczyłem jeszcze na chwilę na rower. Przejechałem się asfaltówką, tym razem do ronda na drodze wojewódzkiej 102 i z powrotem. Pogoda zrobiła się niepewna, czuć było w powietrzu deszcz. W czasie obiadu rower przypięty.. zmókł mi totalnie. Powrót do kwatery w lekkim deszczu, jednak po dość solidnych opadach.
Na wieczór.. po tym jak już ustał deszcz pojechałem się przejechać. Świadomość zapachu lasu nadmorskiego po deszczu wprawiał mnie w pewność, gdzie pojadę. Po kilku kilometrach zapadła decyzja i pojechałem do Mrzeżyna. Najpierw standardem asfaltowym przez Niechorze, Pogorzelicę. Później już odbiłem na szlak rowerowy do Mrzeżyna urozmaicając go o większą ilość jazdy drogą przeciwpożarową (lasem), na koszt niewygodnego klinkieru. Powietrze wprost cudowne, brakowało tylko Słońca, które i tak na troszkę się w małym stopniu ukazało. Zatrzymałem się po drodze zrobić kilka zdjęć w motywie jazdy na rowerze przez las nadmorski (mimo wszystko różniący się bardzo od tych naszych lasów). Zrobiłem też krótsze przystanki na zachęcających do tego punktach postojowych. Standardowo też 5 minut przerwy przy punkcie widokowym na Morze Bałtyckie. Trasa już mi dobrze znana: głównie jazda lasem i drogami szutrowymi, troszkę po płytach betonowych, po kostce brukowej i minimalnie klinkierem. Do Mrzeżyna dojechałem na 20:30 – ze średnią: 18,56km/h (19,41km trasy). Tam już standardowo przejechałem się falochronem, obok portu. Jadąc, szukałem też jakiegoś ciekawego motywu na zdjęcia – na tle portu i statków ładnie wyszły.
Taki wieczorny, bardzo udany wyjazd – tego właśnie potrzebowałem jeszcze, będąc tu nad morzem. Jednak czasu nie było zbyt wiele, więc trzeba było wracać, chwilę po 21-wszej wyruszam w drogę powrotną. O tyle dobrze, że tu się ściemnia nieco później. Powrót w dość szybszym tempie i z jednym tylko przystankiem, przy punkcie widokowym. Trasa identyczna, jednak w większości pokonana w zapadającym zmroku i po zmroku. Jechało się bardzo przyjemnie, jednak cały czas chodziła za mną myśl o dzikach. I obawa się sprawdziła, bo pod koła wyskoczył mi dzik, który na szczęście nie atakował, tylko się spłoszył… ale jednak dzik. A jazda lasem się dość bardzo dłużyła, w końcu trochę tych kilometrów wykręciłem tymi leśnymi drogami. Później już po betonowych płytach i bitumiczną drogą rowerową do Niechorza. Na sam koniec jeszcze na falochron w Niechorzu i jazda wgłąb Morza Bałtyckiego, tego nie mogłem odpuścić. Wracałem, jak zawsze po tych większych wyjazdach bardzo zadowolony. Na powrocie (19,15km) wyszła średnia: 21,74km/h. (do momentu punktu widokowego – 7,23km: 20,96km/h). Udało się zrobić tu też jakąś wieczorną wyprawę, tym razem padło na Mrzeżyno.
Po powrocie do kwatery i kolacji wyskoczyłem jeszcze dosłownie na kilka minut w kierunku Morza Bałtyckiego by się dotlenić. Wiatr się wzmaga, fale co raz większe, Morze zaczyna budzić pewien strach w sobie. Powrót do kwatery na prawie kwadrans przed północą.


Połączenie jeziora Liwia Łuża z morzem (na plaży w Pogorzelicy) I

Połączenie jeziora Liwia Łuża z morzem (na plaży w Pogorzelicy) II

W lesie nadmorskim - za tymi drzewami jest Morze Bałtyckie

Z rowerem na brzegu Morza Bałtyckiego

Rower na brzegu Morza Bałtyckiego

Próby jazdy na rowerze po brzegu Morza Bałtyckiego

Jazda po brzegu I

Jazda po brzegu II

Jazda po brzegu Morza Bałtyckiego

Na brzegu Morza Bałtyckiego

Z rowerem na tle wydm na plaży między Pogorzelicą a Mrzeżynem

Rower nad Bałtykiem II

Na plaży

Na plaży II


Droga dla rowerów asfaltowa z Niechorza w kierunku drogi wojewódzkiej 102

Ścieżka rowerowa na rondzie I

Ścieżka rowerowa na rondzie II - widoczny zjazd na jezdnię w oddali zdjęcia

Ścieżka rowerowa na rondzie III - jedynie tu nie wiadomo czemu asfaltowa, czerwona droga nie łączy się z tą ciemniejszą czerwoną


Na pożarówce w kierunku Mrzeżyna I

Na pożarówce do Mrzeżyna II - nadmorski las

Na pożarówce do Mrzeżyna III

Punkt widokowy na trasie do Mrzeżyna

Punkt widokowy na Morze Bałtyckie

W Mrzeżynie - widok na port

W drodze powrotnej do Niechorza, na punkcie postojowym


  • DST 35.98km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:19
  • VAVG 15.53km/h
  • VMAX 37.59km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad Bałtykiem - Niechorze i okolice. Na rowerze na wybrzeżu.

Wtorek, 29 lipca 2014 | Komentarze 0

Ósmy dzień pobytu nad morzem.
Dziś znacznie mniej rowerowania. Zastanawiałem się gdzie by można wyruszyć, jednak na razie brak pomysłów. Po wczorajszej większej wyprawie do Kołobrzegu nie było zbytnio ochoty na dalsze wyprawy więc ograniczyłem się do jeżdżenia po okolicach. Jednak wciąż to jeżdżenie nad morzem.
Pojechałem przez Niechorze, przez przejazd dalej już ścieżką asfaltową do drogi wojewódzkiej 102. Jadę wojewódzką 102, którą dojechałem do Rewala, taka alternatywa dla stałej trasy, którą do tej pory jeździłem. Później jeszcze przejechałem do Trzęsacza i odbiłem w miejscu, gdzie ładnie (bo z wysokiego klifu) widać Morze Bałtyckie nawet z drogi wojewódzkiej. Kilka chwil, później jeszcze na chwilę pod Ruiny Kościoła i stamtąd powrót wojewódzką 102 do Rewala – centrum. Zbytnio nic nowego, taki od tak wyjazd by się gdzieś ruszyć. Powrót już przez bitumiczne drogi rowerowe w Rewalu i później już asfaltem szlakiem R-10 do Niechorza, obok latarni i w kierunku dworca PKS w Niechorzu. Przy powrocie już latarnia objęta kawałkiem przez mgłę czy bryzę nadmorską. Nie rokowało to na słoneczne chwile w dalszej części dnia. Podjechałem do kwatery, a później w kierunku plaży, po drodze jeszcze wjechałem sobie na lubiany falochron wgłąb morza. Później już na plażę, gdzie trochę odpoczynku, niestety jak się potwierdziło nie w pełnym Słońcu.
Z plaży powrót do kwatery, na rowerze.
Na rower wyjechałem dopiero pod wieczór, ale też tylko jazda po okolicach. Wyskoczyłem przez Niechorze i Pogorzelicę, tym razem przez drogę wiodącą przez centrum tych miast. Odbiłem w lewo i zjeżdżam na plażę. Tam trochę relaksu nad brzegiem Morza Bałtyckiego. Brakuje mi bardzo słonecznych chwil w późne popołudnia, jednak nie było też na swój sposób źle. Nad Bałtykiem zrobiło się burzowo, popatrzałem sobie na pioruny na tle morza. Burza do nas nie dotarła, podobno w Niechorzu jednak padało, dobre wyczucie by ominąć opady. Później już przez ul. Słoneczną w Pogorzelicy i powrót do Niechorza lubianą asfaltówką R-10 obok torów kolejowych. Później jeszcze wgłąb morza po falochronie i do kwatery. Jeszcze chwilę później tak wyskoczyłem po najbliższej okolicy i znów do kwatery.
Po pizzy już późnym wieczorem po 23:30 jeszcze odrobina luźnego jeżdżenia. Wyskoczyłem w kierunku falochronu odetchnąć nadmorskim powietrzem i jeszcze kawałek bitumiczną drogą rowerową i przez centrum Niechorza. Powrót przed północą.
Kolejny dzień rowerowania nad Morzem Bałtyckim za mną.



Na asfaltówce Niechorze - wojewódzka 102

Na klifie w Trzęsaczu

Asfaltówka w Rewalu - tak, to można jeździć

Na plaży w Niechorzu

Na brzegu Morza Bałtyckiego w Niechorzu

Toskana nad brzegiem Morza Bałtyckiego na plaży w Pogorzelicy

Wieczorem na plaży w Pogorzelicy


  • DST 116.52km
  • Teren 21.00km
  • Czas 06:46
  • VAVG 17.22km/h
  • VMAX 40.76km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

KOŁOBRZEG przez Mrzeżyno, Rogowo, Dźwirzyno, Grzybowo - przy linii brzegowej

Poniedziałek, 28 lipca 2014 | Komentarze 0

KOŁOBRZEG
Siódmy dzień nad morzem.
Na dzisiaj zaplanowałem wycieczkę rowerową do Kołobrzegu. Starałem się wybrać drogę jak najbliższą linii brzegowej, nie trasami wojewódzkimi. Na początku standard rowerowy do Mrzeżyna. Standard, bo trasa już mi znana ze wcześniejszej wycieczki: bitumiczną, asfaltową drogą z Niechorza do Pogorzelicy, później po płytach betonowych do pierwszej stacji przystankowej, później już niestety po bardzo niewygodnych do jazdy kocich łbach dojeżdżam do punktu widokowego. Jak zawsze ruch rowerzystów tam spory. Później już momentami przez las, momentami po płytach betonowych do kostki brukowej. Tą drogą (już na szczęście równą) docieram do Mrzeżyna. Już na tym etapie bardzo dobrze mi się jechało z ogromną chęcią dojechania do Kołobrzegu. Przez most nad rzeką Regą i na chwilę pojechałem zobaczyć jeszcze raz port. Spodobała mi się ta nadmorska miejscowość. Jednak po 10 minutach przerwy trzeba jechać dalej, bo czas nagli, a plan na dziś odleglejszy. Z Mrzeżyna w kierunku Dźwirzyna. Droga to najpierw płyty betonowe, później pas na jezdni przeznaczony dla pieszych i rowerów. Nawierzchnia niezbyt równa, jednak zawsze to miejsce na jezdni. Zanim dojechałem do Dźwirzyna, jeszcze po drodze Rogowo. Tu pojawił się pierwszy zakaz rowerów z powodu ścieżki po boku, niestety z kostki brukowej. Jednak nie wydziwiam i jadę ścieżką pieszo-rowerową. Po kilku chwilach jazdy pojawiła się asfaltówka w postaci ciągu pieszo-rowerowego, a później już asfaltowy ciąg rowerowy. Po tej rowerowej drodze jedzie się naprawdę znakomicie. Przejeżdżam obok jeziora Resko. Później jeszcze trochę asfaltówką i przejazd na drugą stronę (bo tak prowadzi droga rowerowa, a zakazy na jezdni są) i przez most (Kanał Resko) wjeżdżam do Dźwirzyna. Tutaj już przez Centrum, trochę po drodze rowerowej (która niestety zamienia się na tą z kostki), zjeżdżam jednak na asfalt, bo zbyt dużo ludzi pomimo nawet wydzielonego dla rowerów miejsca. Chwilowy postój na zakupienie pocztówki i jadę dalej. Wyjeżdżam z Dźwirzyna i kawałek jezdnią, po płytach brukowych, jednak po kilometrze, może dwóch po lewej stronie ukazuje się droga rowerowa i to z asfaltu – tak więc zawracam i zjeżdżam na nią. Tutaj już sama przyjemność z jazdy. Do samego Kołobrzegu już prowadzi wydzielona droga rowerowa wzdłuż linii brzegowej, na większości z asfaltu, na kilku kilometrach są to szutry. Znakomicie się jedzie ze świadomością, że niedaleko jest Morze Bałtyckie. Tak przejechałem z Dźwirzyna przez Grzybowo do Kołobrzegu. Cały czas nawierzchnia asfaltowa, nadmorskie powietrze i radość z jazdy, droga prowadząca terenami leśnymi. W Grzybowie zjeżdżam na chwilę w kierunku tarasu widokowego na plażę – podjazdem. Już stamtąd widać Kołobrzeg. Później już powrót na asfaltówkę i wykręcam kilometry. Na ostatnim odcinku (2km przed Kołobrzegiem) pojawił się już wspomniany przeze mnie wcześniej szuter, w odmianie specyficznej czerwonej, jednak dobrze się jechało. Później już wjazd do samego Kołobrzegu, jednak zdjęcia z tabliczką nie będzie, bo jechałem drogami rowerowymi pozbawionymi tego typu oznaczeń. Później przejechałem przez miasto w kierunku portu i latarni morskiej. Zatrzymałem się by zapisać dane z licznika na jednym z przystanków w mieście (39,47km w czasie 2:14:54, średnia: 17,55km/h i maksymalna: 30,97km/h).
Kawałek był ruchliwą drogą wojewódzką w centrum, więc tam gdzie trzeba – ścieżkami. Zakazy na jezdni też postawione. Skręcam z drogi „102”, kawałek jazdy krajową 11 i w kierunku portu. Głównym celem – latarnia morska. Później już przejechałem się falochronem w Kołobrzegu. Tutaj też postawiono zakaz dla rowerów, jak dla mnie bezsensowny. Pewnie z racji tego, że to większe miasto, jednak ostrożnie i powoli dało się spokojnie pojechać. Później znów powrót koło latarni morskiej, udało się też zrobić jakieś zdjęcie ze statkiem rejsowym w tle. Później już powrót przez Kołobrzeg i trochę odnalezienia się w mieście. Pojeździłem tamtejszymi uliczkami, dojechałem do dworca kolejowego i autobusowego, skąd zaplanowałem odjechać. Udało się też zauważyć pas rowerowy na jezdni. Przejechałem się pasem rowerowym – trzeba było skorzystać. To znakomite rozwiązanie zastosowano również w Kołobrzegu, wzbogacono go również o takie elementy jak na przykład to, że pas rowerowy może prowadzić jezdnią i dalej już chodnikiem, albo też na ulicy jednokierunkowej po dwóch stronach zastosowano pas rowerowy (jeden na jezdni, drugi na chodniku), albo taki wariant, że mamy drogę rowerową na chodniku, a na jezdni również jest pas. Zapewne nie jest tak pięknie i kolorowo w całym Kołobrzegu, jednak takie rozwiązania cieszą i oby były jak najczęściej w miarę możliwości stosowane. Później już dojechałem do dworca kolejowego i stamtąd po 16:30 postanowiłem odjechać, jednak postanowiłem się jeszcze przejechać trochę po mieście, korzystając z okazji, że tu jestem. Pojeździłem trochę drogami dla rowerów wzdłuż ruchliwych ulic w mieście, często spotykanym rozwiązaniem są tu ronda. Zakazy rowerowe postawione na jezdniach praktycznie wszędzie, jednak drogi są. Nawierzchnia z kostki brukowej (na szczęście tej lepszej kostki dla rowerów), krawężniki jakieś tam są, jednak nie tak bardzo odczuwalne, wydzielone miejsce dla pieszych i rowerów (choć lepszy byłby pas i tak nie jest tu źle). Istotny fakt: Jak dla mnie zmuszanie rowerzystów do ciągłego (bo tak się zdarza chyba z dwa – trzy razy na tym odcinku, którym jechałem) zmieniania strony jazdy, bo tak prowadzi ścieżka jest niezbyt bezpieczne, albo też zakłócające ciągłość jazdy. Przejazdy rowerowe jak najbardziej są w porządku i we wszystkich miejscach, gdzie powinny być, jednak ruch tu jest olbrzymi więc przedostawania się przez jezdnię rowerem nie należy do najbezpieczniejszych. Przejechałem się też kawałek wzdłuż krajowej 11, tutaj na pewnym odcinku nawet oddzielono jezdnię barierami energochłonnymi. Nawet cieszyły mnie te kilometry wykręcone w Kołobrzegu i trochę rozglądania za infrastrukturą rowerową w innych miastach.
Później już powrót i do centrum na Dworzec kolejowy, skąd o 17:20 odjeżdżam w drogę powrotną. Trasa przez wojewódzką 102, później przez przejazd kolejowy i już jezdnią w mieście w kierunku drogi rowerowej wzdłuż linii brzegowej. Powrót tą samą drogą, bo zbytniego wyboru nie było, a drogi zachęcające do korzystania. Z Kołobrzegu przez Grzybowo, Dźwirzyno, Rogowo do Mrzeżyna. Sporo dawki asfaltowych dróg rowerowych, czyli wygodnych, nieliczne drogi z kostki brukowej i trochę po płytach betonowych jezdnią. Na niektórych fragmentach lepsza nawierzchnia dla rowerów niż dla samochodów. W Dźwirzynie pomimo faktu drogi rowerowej po prawej stronie postanowiłem pojechać jezdnią. Po tej stronie nie było żadnego znaku zakazu, a ludzi (turystów) na tych drogach ogrom. Z tego typu zachowaniem spotkałem się pierwszy raz na Pomorzu – zostałem strąbiony bezczelnie przez kierowcę autobusu. Niezbyt zrobiło to na mnie wrażenie, bo świadczy tylko o kulturze jazdy. Może i miałem drogę po prawej stronie, jednak piesi też nagminnie po tej drodze chodzą, niepotrzebne nam buble – na tym odcinku zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłby pas na jezdni, tu by piesi się nie pojawiali. Od mostu w już wyjeżdżając z Dźwirzyna po drogach rowerowych. Powrót też udał się w dobrym tempie, na liczniku przez spory czas powyżej 25km/h. Do Mrzeżyna z prędkością średnią 23,45km/h. Na powrocie się pochmurzyło i trochę mglisto. Fachowo to się nazywa: bryza morska. Widoczność bardzo ograniczona. W Mrzeżynie wjechałem sobie do portu by chwilę odpocząć i zobaczyć też plażę widoczną na kilka metrów, morza w oddali nie widać. Jednak trzeba wracać, ostatnia godzina jazdy to powrót z Mrzeżyna do Pogorzelicy znanym mi szlakiem. Po drodze jakieś bardzo krótkie przystanki na stacjach zachęcających do tego, także odrobina przerwy przy punkcie widokowym, szczególnie przeze mnie lubianym. Nieco zmodyfikowałem też trasę, od punktu widokowego do właściwego szlaku rowerowego (płyt betonowych) pojechałem sobie przeciwpożarówką między lasem. Jest spora różnica w jeżdżeniu po drogach pożarowych nad morzem. I powietrze świeższe i krajobrazy (chociażby wydmy) i po prostu ten inny klimat czy w oddali Morze, które się czuje jadąc o czym już wspominałem. Z Pogorzelicy już bardzo dobrze mi znaną asfaltówką do Niechorza. Końcowe kilometry już z lekkim wycieńczeniem, ale z ogromem pozytywnej energii. W Niechorzu na dworcu autobusowym wyszło: 101,95km całości jazdy (łącznie z jazdą po Kołobrzegu), w czasie: 5:37:43, ze średnią (od wyjazdu z Kołobrzegu): 21,29km/h i maksymalną: 40,76km/h. W Niechorzu jeszcze na falochron wgłąb morza i w kierunku kwatery.
Istotną rolę w jeździe nad Morzem odgrywała dla mnie jazda wzdłuż linii brzegowej. Coś wspaniałego.
Wieczorem jeszcze jakieś kilometry wpadły. Przejechałem się kilka razy w okolicy Centrum, odłamkowe kilometry po bitumicznej ścieżce tej w Niechorzu (nie chciało się jechać już dziś jej całością). Trochę jeżdżenia w obrębie kwatery i też przed i po zamówieniu pizzy. Na sam koniec dnia coś specjalnego – pojechałem zamoczyć nogi w Morzu Bałtyckim. Wieczorem rewelacyjna woda. Przejechałem się też dosłownie trochę na granicy lądu i morza w warunkach wieczornych ze światłami, wrażenie bardzo pozytywne. Później jeszcze falochronem wgłąb morza odetchnąć nadmorskim powietrzem i w kierunku kwatery. Bardzo udany rowerowo dzień nad morzem. Jak na razie dla mnie największa i najlepsza wycieczka rowerowa tego pobytu. Trzeba było odwiedzić jedno z największych miast nadmorskich – udało się tu pojeździć na rowerze.
Dodatkowo wpadła kolejna setka w sezonie i druga podczas jazdy nad morzem. Największa wycieczka w czasie tegorocznych wakacji nad Morzem Bałtyckim i największy dystans dzienny podczas pobytu nad morzem.


Niewygodny dla rowerzystów odcinek drogi rowerowej z Pogorzelicy do Mrzeżyna

Punkt widokowy na trasie Pogorzelica - Mrzeżyno

Pas dla rowerów na jezdni wzdłuż linii brzegowej (odcinek między Mrzeżynem a Rogowem)

Na drodze dla rowerów w Rogowie - kostka za niedługo zmienia się w asfaltówkę

Droga pieszo-rowerowa i rowerowa w kierunku Dźwirzyna I

Droga pieszo-rowerowa i rowerowa w kierunku Dźwirzyna II

Droga rowerowa na trasie Rogowo - Dźwirzyno I

Przy Jeziorze Resko Nadmorskie

Droga rowerowa na trasie Rogowo - Dźwirzyno II

Droga rowerowa na trasie Rogowo - Dźwirzyno III

W kierunku Dźwirzyna, most nad Kanałem Resko

Kanał Resko

Dźwirzyno

Toskana na Kanale Resko

Rowerówka z kostki w Dźwirzynie, zatłoczona przez turystów

Droga rowerowa na trasie Dźwirzyno - Grzybowo

Dźwirzyno - Grzybowo na drodze rowerowej

Droga rowerowa za Dźwirzynem
Taras widokowy na plażę w Grzybowie

Widok na Kołobrzeg

Szutrówka na szlaku Grzybowo - Kołobrzeg 2km

Na szutrówce



Przy latarni morskiej w Kołobrzegu

Zakaz jazdy rowerem na falochronie - Kołobrzeg, miasto zakazów

Na molo w Kołobrzegu - w tle latarnia morska




Statek wypływający z portu


Na pasie rowerowym w Kołobrzegu





Drogi rowerowe w Kołobrzegu I

Drogi rowerowe w Kołobrzegu II

Drogi rowerowe w Kołobrzegu III






  • DST 45.72km
  • Teren 3.00km
  • Czas 03:09
  • VAVG 14.51km/h
  • VMAX 52.41km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niechorze i okolice. Na rowerze nad Morzem Bałtyckim.

Niedziela, 27 lipca 2014 | Komentarze 0

Szósty dzień nad morzem.
Dziś bez większych wyjazdów na rzecz plażowania i kąpieli wodnych. Udało się jednak wykręcić trochę po Niechorzu i okolicach. Najpierw przed południem wyskoczyłem w kierunku plaży, jadąc obok latarni morskiej, później falochronem koło właśnie wspomnianej latarni. Kręcenia wielkiego nie było, jednak zawsze coś. Na plaży z rowerem. Poszedłem na chwilę nad brzeg zrobić kilka dobrych zdjęć. Później z plaży już do kwatery na rowerze. A za chwilę kilka kilometrów w Niechorzu w okolicy kwatery.
Późnym popołudniem, ale udało się ze Słońcem pojechałem się przejechać bardziej asfaltowo: Niechorze – asfaltówką do Pogorzelicy – Konarzewo – Lędzin – Niechorze. Wprawdzie nie za wiele było jeżdżenia, ale lepiej się poczułem. Trochę jazdy ścieżkami, trochę wojewódzką 102, jednak asfaltowo, po drodze ze dwa krótsze przystanki. Na odcinku przed wjazdem na drogę wojewódzką z nawet niezbyt wielkiej górki zjazd z prędkością 52,41km/h, takich prędkości się nie spodziewałem.
Później znów na plażę z rowerem. Tym razem by porobić kilka zdjęć w świetle popołudniowego Słońca. Niestety po kilku minutach zaszło. Wpadły jakieś drobne kilometry po brzegu morza, no i te odsetkowe – ciągnięcie roweru po piasku.
Na sam wieczór udało się wyskoczyć znów na półgodzinną przejażdżkę. Tym razem asfaltówką do Pogorzelicy, a dalej drogą rowerową na Mrzeżyno do momentu pierwszej stacji przystankowej, po płytach betonowych i przez las. Coś znakomitego, oprócz nawierzchni na tym ostatnim odcinku – świeże, nadmorskie powietrze, a na przystanku w oddali słychać było morze i do tego 21:30 i jeszcze jasno. Powrót w zapadającym zmroku tą samą trasą, czyli niebieskim szlakiem rowerowym do ul. Słonecznej w Pogorzelicy i asfaltówką do Niechorza.
Po 23-ciej jeszcze tak luźno kilka kilometrów w obrębie centrum Niechorza.



Przy latarni morskiej w Niechorzu

Falochron - koło latarni morskiej w Niechorzu

Umocnienia na plaży

Z Toskaną na brzegu

Próbując ruszyć z plaży

Na plaży I

Przy palach

Spełniamy marzenia c.d. - jazda po brzegu















  • DST 60.36km
  • Teren 5.00km
  • Czas 04:03
  • VAVG 14.90km/h
  • VMAX 32.50km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Plażą wzdłuż brzegu Morza Bałtyckiego. Rewal i Pustkowo.

Sobota, 26 lipca 2014 | Komentarze 0

Piąty dzień pobytu nad morzem.
Nie było większych chęci jechać dziś gdzieś daleko, padło na okolice z jakimś urozmaiceniem dotychczas znanych tras.
Pojechałem sobie przez asfaltówkę do Pogorzelicy, a później szlakiem w stronę Mrzeżyna, ale zaraz na płytach betonowych przed pierwszą stacją przystankową szybko odbiłem w las. Prowadziła jakaś droga nawet ubita, więc dało się jechać. Coś znakomitego jechać i co raz bardziej czuć morze.
Postanowiłem dzisiaj pojechać wzdłuż brzegu Morza Bałtyckiego. Udało się nawet pojechać najwięcej 31km/h, a prawie 2 kilometry przejechać z prędkością średnią powyżej 20km/h. Do tego sam fakt jazdy przy brzegu, przy wodzie, która momentami moczyła mnie jadąc w klapkach. Jedyny minus, że ciężej się jedzie i nie chciałem tak bardzo eksploatować roweru na tym terenie, jednak piaszczysto bardzo nie było, bo jechałem po bardziej ubitym gruncie.
Dojechałem do jakiegoś kawałka dzikiej plaży i z powrotem. Nie było chęci jechać dalej po tych bezludnych terenach, a pogoda też nie była taka w pełni świetna, co chwile słonecznie i o chwile zachmurzenie. Ale jak już wyszło Słońce to bardzo ciepło.
Wiele kilometrów plażą nie nakręciłem, mimo tego, że sporo czasu tam byłem – wiele przystanków, prób zrobienia zdjęć. Ale nie chodzi tylko o to by natrzaskać jak najwięcej kilometrów – rewelacyjny klimat nadmorski, przeżycia pozostaną.
Później już dojechałem do Pogorzelicy i jednym z wyjść z plaży, później już kawałek ul. Wojska Polskiego i Słoneczną, dojeżdżam do torów i odbijam na bitumiczną drogę rowerową, którą już dojeżdżam do Niechorza. Tam już na falochron, czyli trochę jazdy wgłąb morza i z powrotem. Na falochronie parę słów z szosowcem i wymiana zdań co do jazdy na rowerze nad morzem. Na szosie nie ma tu zbytnio dobrych terenów, jednak jazda nad morzem się tym różni – inaczej tu się oddycha.
Później już na plażę i trochę plażowania i kąpieli. Powrót do kwatery na rowerze.
Bardzo późnym popołudniem wyskoczyłem w kierunku wschodnim. Najpierw obok latarni morskiej w Niechorzu, później już asfaltem do Rewala i tam bitumicznymi drogami rowerowymi do samego centrum. Przez Centrum i do wojewódzkiej 102, którą jadę przez Trzęsacz – tu odbijam na chwilę w kierunku Morza. Nawet z drogi wojewódzkiej świetnie widać tu morze. Pojechałem wzdłuż wybrzeża po wydzielonej szutrowo-żwirowej drodze, wyjeżdżając obok Ruin Kościoła w Trzęsaczu. Chwila właśnie tutaj i dalej w drogę, już wojewódzką 102 i do Pustkowa. Odbijam w kierunku Morza i placu. Tam właśnie cel tego wyjazdu – zobaczyć Bałtycki Krzyż Nadziei. Trochę pojeździłem alejkami po pobliskim parku i zjechałem też dość stromym zjazdem (ale nie schodami) na plażę. Chwila tutaj i podjazd, jeszcze pokręciłem się po Pustkowie, kupując pamiątkę i powrót drogą wojewódzką 102: Pustkowo – Trzęsacz – Rewal i tam wjazd do Centrum i cały czas drogą R-10 do Niechorza. Te drogi bitumiczne znakomicie mi się podobają, dobrze się po nich jeździ, są szerokie i przede wszystkim zachęcające do jazdy. W tych miejscach nie ciągnie mnie na jezdnie. Później już obok latarni morskiej i Niechorze. W pewnych momentach dobrze się jechało.
Wieczornie trochę relaksu nad Morzem Bałtyckim na falochronie. Pojechałem też asfaltówką do Pogorzelicy i z powrotem, tak dla rozerwania i rekreacji. Powoli nudzi mnie już trasa, jednak dobrze się nią jeździ i jest blisko. Dzisiaj nic szczególnie większego, jednak trochę jazdy po terenach nadmorskich się przytrafiło.



W kierunku Morza - przerwa na telefon

Na wydmie - widok na Morze Bałtyckie

Jazda na rowerze po wybrzeżu

Wydmy

Z rowerem na plaży

Na plaży

Widok na plażę w Niechorzu

Klif - nawet z drogi wojewódzkiej 102 tutaj widać Morze Bałtyckie

Bałtycki Krzyż Nadziei - Pustkowo

Drzewko w Pustkowie

Latarnia morska w Niechorzu po zmroku


  • DST 52.58km
  • Teren 6.00km
  • Czas 03:41
  • VAVG 14.28km/h
  • VMAX 32.05km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niechorze, Rewal, Pogorzelica. Jazda na rowerze nad Bałtykiem.

Piątek, 25 lipca 2014 | Komentarze 0

Czwarty dzień nad morzem.
Dzisiaj nieco wcześniej wyjechałem nad Morze. Nad Morze Bałtyckie, bez większych planów wyjazdowych w dniu dzisiejszym. Trzeba trochę odpocząć od wycieczek i skorzystać trochę z plaży. Po 10-stej byłem na falochronie w Niechorzu, później przejechałem się kawałek plażą po brzegu Morza. Coś znakomitego. Nie chciało się wracać, jednak po paru chwilach podjechałem jeszcze do kwatery.
Później pojechałem w kierunku plaży i trochę czasu spędzonego na Słońcu, ale niestety zimna woda do kąpieli.
Powrót z plaży, bo nieco się zachmurzyło. Udało się trochę wykorzystać ten dzień rowerowo. Pojechałem do Rewala. Najpierw obok latarni morskiej w Niechorzu, później standardem asfaltowym (R-10) i bitumicznymi drogami rowerowymi właśnie w Rewalu, wprost zachęcającymi do jazdy. Popodziwiałem trochę klif rewalski, który w porównaniu z Niechorzem jest dość wysoki, zniosłem też na chwilę rower na plażę.
Później pojechałem w kierunku drogi wojewódzkiej 102 i właśnie nią dotarłem do sklepu. Załadowałem zakupy. Powrót - wojewódzką 102 i przez centrum Rewala, bitumicznymi drogami rowerowymi i szlakiem R-10, gdzie wyjechałem obok latarni morskiej w Niechorzu. Jedyne, czego brakowało to może tego lubianego przeze mnie późno popołudniowego Słońca.
Po przyjeździe wyskoczyłem jeszcze na asfaltową rundkę po okolicy. Przejechałem się taką trasą: Niechorze – do drogi wojewódzkiej 102 – Lędzin – Konarzewo – Pogorzelica – przez centrum Pogorzelicy i Niechorze. Później w Niechorzu już dojechałem falochronu i wgłąb Morza Bałtyckiego. Różnicę w temperaturach też dało się odczuć (na lądzie 20 stopni C, wgłąb morza 16 stopni C). Temperature trochę obniżał wiatr. Udało się też zdążyć na Zachód Słońca, czego zupełnie nie planowałem. Atmosferę budowały też puszczane lampiony.
Po zmroku przejechałem się bitumiczną drogą rowerową w kierunku Pogorzelicy. Standardowa trasa, tak by pojeździć po najbliższej okolicy. Znakomicie się jeździ asfaltowym standardem, takie specjalnie wydzielone i dobrze wykonane drogi rowerowe zachęcają do korzystania z nich. Odbiłem ul. Słoneczną w kierunku Centrum i tam właśnie wniosłem rower na jedno z wejść na plażę i popatrzałem już wieczornie na Morze. Powrót do kwatery ul. Słoneczną (Pogorzelica) i później już asfaltowym wariantem do Niechorza (szlakiem R-10) wzdłuż Nadmorskiej Kolei Wąskotorowej.
Kolejny dzień jazdy na rowerze nad Morzem za mną, dziś trochę mniej roweru, ale też udało się pojeździć.


Porannie na molo w Niechorzu

Porannie na plaży w Niechorzu

Jazda po brzegu Morza

Jazda po brzegu Morza II

Na asfaltówce R-10 (Niechorze - Pogorzelica)

Rower na europejskim szlaku wokół Morza Bałtyckiego: R-10

Klif w Rewalu

Na plaży w Rewalu

Na drodze rowerowej w Rewalu

Przy Zachodzie Słońca - molo w Niechorzu

Rower na plaży po zmroku - Pogorzelica


  • DST 103.65km
  • Teren 3.00km
  • Czas 06:25
  • VAVG 16.15km/h
  • VMAX 36.59km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rewal - Trzęsacz - Pobierowo - Dziwnów - Dziwnówek - Międzywodzie (pomorze Zachodnie - jazda przy linii brzegowej)

Czwartek, 24 lipca 2014 | Komentarze 0

Trzeci dzień pobytu nad morzem.
Dziś pojechałem w kierunku Pomorza Zachodniego by zobaczyć kolejne miejscowości nadmorskie i pojeździć wzdłuż linii brzegowej, było kilka zaplanowanych punktów do odwiedzenia, ale głównego celu nie planowałem (może Międzywodzie, coś w tej okolicy).
Najpierw przez Niechorze, obok latarni morskiej, później do Rewala. Tam wjeżdżam i przez centrum docieram do drogi wojewódzkiej 102, którą prowadziła droga rowerowa wzdłuż wybrzeża: R-10. W Rewalu kolejne pozytywne zaskoczenie: znakomite, bitumiczne drogi rowerowe i to na dość sporym odcinku. Świetnie wykonane - bardzo dobrze się tędy jechało. Nie są te drogi wprawdzie ze sobą świetnie skorelowane, ale na sporych odcinkach są wykonane i zachęcające do jazdy. Nie kusiło mnie jechać asfaltem, tylko by skorzystać z tych dróg rowerowych. Jeszcze na chwilę na Rynek w Rewalu i taras widokowy na plażę, dość spory klif. Troszkę zdenerwował mnie licznik nie naliczający od jakiegoś kilometra dystansu, jednak poprawiłem, coś z czujnikiem i już któryś raz mi się tak zdarzyło (na szczęście jest drugi licznik, więc dystans można oszacować z dużą dokładnością). Później już do drogi wojewódzkiej 102 i tą właśnie drogą do Trzęsacza. Tam odbijam w kierunku Morza i Ruin Kościoła. Wychodzę na podest nad plażą – piękny widok na plażę i morze, a także na kościółek, została już tylko ściana, którą umacniają jak tylko mogą. Jeszcze na chwilę po jakąś pamiątkę i jadę dalej. Wyjeżdżam do drogi wojewódzkiej 102 i przez Pustkowo, Pobierowo, Łukęcin docieram do Dziwnówka. Tam w centrum też na kawałku asfaltowa ścieżka, dalej już kostka. W Dziwnówku zwróciłem uwagę na symboliczną latarnię morską. Kawałek dalej i jestem w Dziwnowie. Tam dojeżdżam do Morza Bałtyckiego i plaży, na chwilę. Jadę przez most zwodzony, gdzie do Morza wpływa rzeka Dźwina. Przejechałem go asfaltem i też chodnikiem – normalnie wąsko jak u nas na wiadukcie na Stradomiu. Dalej jadę jeszcze przez Dziwnów, odbiłem w kierunku plaży i tamtędy chodnikiem tuż przy Morzu, wprawdzie bardziej dla pieszych, ale pewne urozmaicenie było, trochę jazdy i widoku na Morze Bałtyckie. Później jeszcze na chwilę na plażę i z powrotem, jadę w kierunku Międzywodzia już wojewódzką 102, trochę chodnikiem z dopuszczonym ruchem rowerów. Droga wojewódzka na tym odcinku też niezachęcająca – asfalt się skończył, pojawiły się betonowe płyty. To w trakcie jazdy ustawiłem sobie dziś za cel główny, choć po głowie chodziło mi czy nie pojechać dalej, jednak nie. Trochę też opadłem z sił i wdałem się w taką beznadziejność. Tak naprawdę oprócz tego, że to Wybrzeże, nie ma tu nic szczególnego, co by przyciągało turystów. Przejechałem przez Centrum i jeszcze do końca Międzywodzia (mniej więcej do skrzyżowania, na którym odbija się na Wolin) i z powrotem. Droga powrotna musiała nastać, w Międzywodziu nie było chęci dłużej zostawać.
Na pewno największym znaczeniem było to, że jeździłem nad morzem, poznawałem nowe trasy i jechałem przez miejscowości położone na wybrzeżu. Wracam w wariancie jezdni - drogą wojewódzką 102: Międzywodzie – Dziwnów – Dziwnówek – Łukęcin – Pobierowo – Pustkowo – Trzęsacz – Rewal (przez Centrum) – Niechorze. W Dziwnowie jedną z dodatkowych atrakcji był otwarty most zwodzony. Odczekałem i pojechałem w kierunku portu. W Dziwnowie też w kierunku plaży, do której prowadziła tymczasowa droga, bo umacniają falochrony. Miejscowość jako miejscowość nie przykuła mojej uwagi, jednak zaznałem tam odrobinę spokoju. W świadomości były kilometry, które jeszcze muszę przejechać, jednak zostałem tam na kilka chwil. Pobyłem trochę nad brzegiem morza, pozbierałem muszelek, trochę przejechałem się po brzegu Morza, ale tak by nie zmoczyć roweru, trochę też zdjęć i w drogę powrotną. Moją uwagę zwrócił widok w oddali (w kierunku Międzyzdrojów) – tam podobno jest bardzo ładne wzgórze widokowe – nie było jednak sił i chęci by jechać dalej w kierunku Pomorza Zachodniego, jakoś tak opadłem z werwy do kręcenia. Przez myśl przeszła mi też latarnia morska w Kikucie, ale zbytnio nie wiedziałem jak tam dojechać, nie planowałem tego wcześniej, zaś Międzyzdroje to był za bardzo odległy plan. Dotarłem koniec końców do wcześniej wspomnianego już Międzywodzia. Z plaży w Dziwnowie po wyprowadzeniu roweru z plaży i dojechaniu do drogi wojewódzkiej 102 odjechałem w drogę powrotną. Jeszcze sporo kilometrów zostało, później w drodze jeszcze na chwilę odbiłem na plażę w Dziwnówku, ale tylko na chwilę, tak tylko ją zobaczyć, teoretycznie bezsensownie, bo tylko mi się droga dłużyła. Kilometry się ciągnęły, w dodatku też w pewnych momentach mocno pod wiatr. Przejechałem miejscowości nadmorskie, w Rewalu odbiłem w kierunku centrum i wróciłem asfaltową drogą rowerową i później już drogą (ale nie wojewódzką) do Niechorza, obok latarni i ul. Kolejowa i na Dworzec autobusowy. Później już do kwatery. Wycieczka świetna, jednak brakło mi tego głównego celu na koniec drogi – po prostu w Międzywodziu nic szczególnego nie było, jakoś więcej zwiedzania i radości było przy początkowych miejscowościach. Może też brakowało mi trochę dzisiaj słonecznej aury. Mimo tego, nie było źle – jechało się dobrze i nad morzem. Pojeździłem przez te dwa dni dość dużo wzdłuż linii brzegowej, może brakowało mi jakiś dróg rowerowych (o ile jakieś były, to jakoś lepiej ze sobą połączonych, lepiej wykonanych), bo czasami jazda niezbyt szeroką wojewódzką 102 przypominała zwyczajną jazdę.
Po powrocie do kwatery, który nastąpił o 19-stej i jakimś późnym obiadku (w Międzywodziu jakoś nie kusiło mnie by zjeść) wyskoczyłem na rower. Najpierw na lody, przez centrum i kawałek bitumiczną ścieżką, później w kierunku plaży. Tam na molo w Niechorzu i później troszkę jazdy na granicy lądu i morza. Trochę też zdjęć z Zachodem Słońca w tle. Wróciłem do kwatery podładować aparat i znów w kierunku plaży (już z pominięciem zasad ruchu uliczek jednokierunkowych). Na Zachód Słońca, który dziś również ładny i z powrotem do kwatery. Na wieczorną jazdę obrałem standardy okoliczne. Najpierw pojechałem bitumiczną drogą rowerową R-10 do Pogorzelicy, tam troszkę innowacyjności i w kierunku plaży – ul. Słoneczną. Spojrzałem na Morze i z powrotem, asfaltową drogą rowerową (nieco bardziej z wiatrem) i na Dworzec PKS w Niechorzu. Dalej już przez Centrum i z powrotem i na koniec dnia jeszcze pojechałem lubianą drogą rowerową z asfaltu do drogi wojewódzkiej 102. Chwila oddechu w pobliżu ronda i z powrotem, patrząc sobie na światło latarni morskiej w Niechorzu, wróciłem do kwatery.
Pierwsza przejechana setka podczas pobytu nad Morzem Bałtykickim. Sporo pojeździłem.


Rewal

Na drodze dla rowerów w Rewalu

Taras widokowy w Rewalu I

Taras widokowy w Rewalu II

Na tarasie widokowym w Trzęsaczu

Ruiny Kościółka w Trzęsaczu

Przy ruinach Kościółka w Trzęsaczu I

Przy ruinach Kościółka w Trzęsaczu II

Gmina Dziwnów - droga wojewódzka 102 (na tym odcinku szeroka)

Przy symbolicznej latarni morskiej - Dziwnówek

Droga rowerowa w Dziwnówku (na zdjęciu w kierunku Rewala) - odcinek asfaltowy, niestety później w stronę Dziwnowa zamienia się w kostkę

Na chodniku wzdłuż plaży (dla urozmaicenia pojechałem tędy) - gdzieś na trasie Dziwnówek - Międzywodzie

Przejazd przez most zwodzony w Dziwnowie

Szlak rowerowy R-10, wyrzucenie rowerzystów na chodnik. Kompilacja z rowerem u góry.

Międzywodzie - ostatecznie cel dzisiejszej wyprawy, miejscowość, gdzie nic nie ma szczególnego, oprócz tego, że jest nad morzem

Plaża w Międzywodziu - w oddali punkt widokowy (nieodwiedzony)

Na moście zwodzonym

Plaża w Dziwnowie I

Plaża w Dziwnowie II (w tle budowa falochronu)

Plaża w Dziwnowie III

Plaża w Dziwnowie IV

Plaża w Dziwnowie V

Zbieranie muszelek na plaży w Dziwnowie

Powrót w kierunku kwatery - na wojewódzkiej 102

Bitumiczna droga dla rowerów w Rewalu I

Bitumiczna droga dla rowerów w Rewalu II

Późnym popołudniem na molo w Niechorzu

Jazda brzegiem Morza Bałtyckiego - Niechorze

Rower na plaży w Niechorzu w tle późno-popołudniowego Słońca

Zachód Słońca nad morzem


  • DST 86.53km
  • Teren 10.00km
  • Czas 05:49
  • VAVG 14.88km/h
  • VMAX 36.70km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niechorze - Pogorzelica - MRZEŻYNO (szlakiem rowerowym przy linii brzegowej)

Środa, 23 lipca 2014 | Komentarze 0

Drugi dzień pobytu nad morzem.
NIECHORZE – POGORZELICA – MRZEŻYNO
Dziś udało się więcej pojeździć, wyruszyć w dalszą trasę. Przed 12-stą wyruszyłem w drogę, bez niczego zaplanowanego. Sęk w tym też tkwił, że mogłem pojechać wzdłuż linii brzegowej, więc tylko w dwóch kierunkach - więc wybrałem jeden z nich, bo w stronę lądu nie było sensu jeździć. Pojechałem w kierunku Pomorza Wschodniego. Najpierw znanym mi już asfaltowym standardem do Pogorzelicy (R-10), a później kawałek między lasem i po płytach betonowych. Tamtą drogą też trochę jechałem, a później odbiłem w lewo w las, za tabliczką „Mrzeżyno”. Nawierzchnia betonowych płyt też mnie pokierowała decyzją odbicia w las. Wylądowałem na pożarówce, nadmorskiej. Nie byłem dokładnie pewien jak tam daleko, jednak postanowiłem jechać i w czasie drogi podjąć decyzję, gdzie dojadę. Przejechałem sporo kilometrów drogą pożarową w lesie. W pewnym momencie zacząłem się zastanawiać, czy nie wracać, ale w końcu jak już jechać to z jakimś celem, więc kręcę dalej kilometry wiedząc, że gdzieś dojadę i coś się uda zobaczyć. Widok, który najbardziej zapamiętam to widok na wydmy z tej drogi. Kawałek dalej postanowiłem sobie na nie wejść jakąś prowadzącą w kierunku morza ścieżką. Tego widoku tym bardziej nie zapomnę. Dojście i zejście niezbyt ciekawe i zachęcające, jednak widok przecudowny. W oddali widok na morze, za rosnącym lasem (nie ciągnęło mnie by iść w tamtym kierunku i być może dobrze, bo chyba tam były tereny wojskowe) i wszystko widziane z dość sporej wysokości. Później już pojechałem dalej w kierunku Mrzeżyna, jadąc lasem trzymając się oznaczeń. Dojechałem do jakiejś drogi zbudowanej z kocich łbów, ale oznaczonej - na niej znak: w którą stronę Pogorzelica, a w którą Mrzeżyno, kawałek dalej punkt widokowy. Nie zastanawiając się wjeżdżam sobie tam. Przepiękny widok na morze, kawałek dalej miejsce odpoczynku dla przejeżdżających tędy rowerzystów, i mimo tego, że tereny "dzikie" było ich dość sporo. Rewelacja! Na miejscu tam poznaję pewnego Turystę, który też jedzie rowerem, razem pojechaliśmy do Mrzeżyna. Postanowiłem dopiąć celu i pojechać do końca tej trasy, w końcu jak już wyjechałem to trzeba było jechać i coś zobaczyć więcej. Do Mrzeżyna (od punktu widokowego) jedziemy już wyznaczonym (bo przeciwpożarówka nie należy do tego szlaku) szlakiem trasy rowerowej Pogorzelica - Mrzeżyna: najpierw kawałek drogą z nawierzchnią niewygodną do jazdy (ale na szczęście po bokach jest ściółka, więc można było trochę zminimalizować trzęsienie roweru) – kocie łby, później kawałek lasem, dalej betonowe płyty, po których nieco lepiej się jedzie i później znów szutrową drogą w lesie i na koniec już do samego Mrzeżyna drogą rowerową z kostki (wbrew pozorom z kostki bardzo wygodnie w porównaniu do kocich łbów na wcześniejszym odcinku), przez most nad rzeką Regą i Mrzeżyno. Niby mała miejscowość, ale ma swój urok, który mnie przyciągnął. Tam się odłączamy i ja jadę w kierunku portu rybackiego i mola. Pełno statków i kutrów w porcie, sporo zwiedzających, wjeżdżam na molo, przepiękna pogoda i ta morska bryza, którą dało się dziś poczuć w powietrzu. Coś cudnego, w dodatku jestem tu na rowerze. Po drodze trochę zdjęć, na chwilę dosłownie odbijam na plażę i powrót znów przez molo. Miejscowość bardzo mi się spodobała. Jeszcze dosłownie kawałek jadę w kierunku Kołobrzegu, bo podobno tam prowadzi ciekawa droga, ale po chwili zawracam odkładając plan na kiedy indziej. Szykuję się do powrotu z Mrzeżyna, ul. Kołobrzeska. Po 14-stej w kierunku kwatery. Planowałem dość szybko dotrzeć, jednak trasa jakby nie patrzeć jest dość daleka (niecałe 20 kilometrów). Kieruję się na drogę rowerową Mrzeżyno – Pogorzelica i pokonuję ją do punktu widokowego identycznie, na chwilę na punkt widokowy i w kierunku Pogorzelicy wzdłuż szlaku, niestety jakieś 3 kilometry ciemiężę się po kocich łbach, a później nieco lepsze płyty betonowe (lepsze, bo na nich nawet 30km/h dało się pojechać). Dojeżdżam do Pogorzelicy i stamtąd już asfaltowym, bitumicznym standardem do Niechorza. Droga bardzo mi się spodobała, oznaczenia też bardzo dobre. Dużą zaletą są 4 miejsca wypoczynku i punkt widokowy, będący atrakcją na tej drodze. Widok nad morze znakomity, z każdego ujęcia inaczej. Dodatkowo w miejscach wypoczynku postawili stojaki rowerowe, mapy i coś dydaktycznego, ławki parkowe, kosze. Porządnie wykonana inwestycja, jedynie nawierzchnia na kilku kilometrach pozostawia wiele do życzenia. Po drodze można też spotkać tabliczki informujące o terenach wojskowych (militarnych). Później już w Niechorzu jadę w kierunku plaży, wjeżdżam na falochron i później trochę odpocząć na Słońcu i zamoczyć nogi w morzu. Po kilkunastu minutach jeszcze w kierunku miasta (na loda) i z powrotem na plażę (niestety musiałem pokonać schody prowadzące na plażę z rowerem). Przed zejściem z plaży jeszcze idę nad brzeg morza. Zaznałem jeszcze trochę jazdy po brzegu Morza Bałtyckiego, później już w kierunku kwatery. Po kawce popołudniowej znów na plażę, tym razem zaliczam dwa falochrony, wyjeżdżając sobie po betonie wgłąb morza. Później trochę jazdy po mieście, także w pobliżu latarni morskiej. Później kawałek bitumiczną ścieżką i w kierunku plaży by zobaczyć Zachód Słońca. Później już w kierunku kwatery. Na sam wieczór (po 22-giej) wyskoczyłem sobie jeszcze trochę pojeździć. Już ubrany w długie spodnie, bo nad morzem wieczorami tylko powyżej 15 stopni C, z muzyką na uszach wyjeżdżam w drogę. Najpierw przez ul. Kolejową w Niechorzu i asfaltową ścieżką dla rowerów w kierunku ronda z drogą wojewódzką 102. Później dosłownie 0,5 kilometra po drodze wojewódzkiej 102 do Lędzina i na następnym rondzie zawracam i znów asfaltową ścieżką do Niechorza. Droga znakomicie wykonana, zachęcająca do jazdy. Później przez Dworzec autobusowy w Niechorzu i bitumiczną ścieżką do Pogorzelicy. Ponad 3 kilometry świetnej, asfaltowej jazdy, później kawałek tamtejszym lasem, gdzie zawracam do drogi, którą jechałem - chciałem podjechać na plażę, ale jakoś tam zejść zbytnio nie było. Jadąc zauważyłem też, że coś mi skrzypi / trzeszczy w rowerze, pewnie od piasku, może do jutra się spokoi. Po 23-ciej już powrót bitumicznym standardem do Niechorza, jeszcze na moment na plażę i powrót przez miasto, z zaliczeniem sklepu po drodze i do kwatery. Świetnie spędzony rowerowo dzień i nad morzem!


Bitumiczna droga rowerowa: Niechorze - Pogorzelica (szlak R-10)

Na szutrowej drodze w kierunku Mrzeżyna

Szutrówka w kierunku Mrzeżyna - na nadmorskiej przeciwpożarówce

Widok na Morze Bałtyckie zza lasu z klifu - piękny widok

Na drodze rowerowej - Toskana przy oznaczeniach na drodze rowerowej Pogorzelica - Mrzeżyno

Z Toskaną na punkcie widokowym I

Tablice przy stacjach postojowych na trasie Pogorzelica - Mrzeżyno

Z Toskaną na punkcie widokowym II

Z Toskaną na punkcie widokowym III

Z widokiem na port w Mrzeżynie

Rower na tle portu w Mrzeżynie

Na molo w Mrzeżynie

Na molo w Mrzeżynie II

Na molo w Mrzeżynie III

Plaża w Mrzeżynie

Przy 'Czerwonym Szkwale' w Mrzeżynie

Odcinek z kostki na drodze rowerowej między Mrzeżynem a Pogorzelicą

Rower na punkcie postojowym I

Rower na punkcie postojowym II

Teren wojskowy - na tym odcinku droga rowerowa nakazuje skręt w prawo w drogę szutrową


Na molo w Niechorzu

Jazda po brzegu Morza Bałtyckiego

Z latarnią morską w Niechorzu w tle

Widok z klifu w Niechorzu w okolicy latarni morskiej

'Niechorze' i latarnia morska

Zachód Słońca nad morzem I

Zachód Słońca nad morzem II


  • DST 26.20km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:53
  • VAVG 13.91km/h
  • VMAX 40.76km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spełnienie marzeń - Jazda na rowerze nad Morzem Bałtyckim. Niechorze.

Wtorek, 22 lipca 2014 | Komentarze 0

Pierwszy dzień nad morzem. Spełnienie marzeń!
Dziś spełniło się moje marzenie – jeżdżenia na rowerze nad morzem. Miejscowość, w której się zakwaterowałem to Niechorze. Po złożeniu roweru wyskoczyłem pojeździć. Nie było zbyt wiele czasu na jazdę, ale skorzystałem tyle, ile się udało nawet w ten pierwszy dzień pobytu tutaj. Priorytetowym celem było pojechać na plażę i zobaczyć Morze, być tu na rowerze. Coś wspaniałego. Udało się przejechać rowerem na granicy lądu i morza. Uwieczniłem to wszystko na kilku zdjęciach. Później trochę jeżdżenia w celu rozeznania się nad okolicą i okolicznymi miejscami do jazdy na rowerze. Najpierw pojechałem w kierunku latarni morskiej w Niechorzu, później w kierunku drogi wojewódzkiej 102. Okazało się, że z miejscowości Niechorze prowadzi do ronda z tą właśnie drogą znakomita asfaltowa droga rowerowa. Zachęcająca ogromnie do jazdy, do tego ten asfalt taki specjalny dla rowerów. Objechałem rondo i z powrotem, to już po Zachodzie Słońca. Później jeszcze raz pod latarnię morską, z tym, że teraz wjechałem na klif i rzut okna wybrzeże i po zmroku jeszcze kilka przyjemnych kilometrów. Pojechałem w kierunku Pogorzelicy piękną drogą rowerową o bitumicznej nawierzchni. Aż nie chciało się zawracać, stąd też dojechałem właśnie do Pogorzelicy. Później jeszcze troszkę dalej i powrót znakomitą asfaltową drogą. Jeździ się jak po stole, w dodatku przyjemne otoczenie lasów, nadmorskie powietrze, a obok mnie kolej wąskotorowa. Na odcinku od Pogorzelicy do Niechorza – coś rewelacyjnego i do tego bardzo blisko od kwatery. Powrót już po zmroku ze światłami i znakomitym nastrojem do jazdy. Przed powrotem do kwatery na chwilę zobaczyć morze i powrót przed 23-cią. Pojeździłem i wykorzystałem ten pierwszy dzień pobytu. Najważniejsze: spełniłem dzisiaj swoje marzenie. Wspomnienia z tego dnia pozostaną na długo w pamięci.
Od jutra jeżdżenie po okolicach, zobaczymy jakie szlaki i ścieżki rowerowe uda się poznać i jakie miejsca odwiedzić.
Dzisiaj też dodatkowo trochę porozglądałem się za infrastrukturą rowerową w Polsce, w miejscowościach przez które przejeżdżałem.


Spełnienie marzeń - na rowerze nad morzem I

Spełnienie marzeń - na rowerze nad morzem II

Spełnienie marzeń - na rowerze nad morzem III

Toskana na plaży