Fb: Rowerowa strona Mateusza Ordy

Rok 2021 button stats bikestats.pl

WYCIECZKI 2021
42. 01.11 Nowa Brzeźnica - Kleszczów - Wola Wiewiecka S
41. 03.10 Warszawa
40. 02.10 Opole - Brzeg
39. 27.09 Kędzierzyn-Koźle - Racibórz
38. 25.09 Kluczbork - Opole
37. 08.09 Częstochowa - Zawiercie
36. 22.08 Gliwice - Góra św. Anny - Częstochowa
35. 14.08 Łeba - Koszalin
34. 12.08 Kamień Pomorski - Szczecin
33. 09.08 Niechorze - Gryfice - Płoty - Resko - Niechorze
32. 07.08 Niechorze - Koszalin
31. 05.08 Niechorze - Świnoujście
30. 04.08 Szczecin - Siekierki (most) - Godków
29. 02.08 Niechorze - Mielno - Kołobrzeg
28. 25.07 Częstochowa - Kłobuck - Poraj - Rudniki - Częstochowa
27. 22.07 Nysa - Opole - Częstochowa
26. 21.07 Paczków - Kłodzko - Nysa
25. 19.07 Kluczbork - Częstochowa
24. 16.07 Dobryszyce - Kleszczów - Częstochowa
23. 15.07 Dąbrowa Górnicza - Sosnowiec - Dąbrowa Górnicza
22. 13.07 Częstochowa - Ostrów Wielkopolski
21. 11.07 Zawiercie - Koniecpol
20. 10.07 Częstochowa - Kielce
19. 06.07 Częstochowa - Łódź
18. 04.07 Dąbrowa Górnicza - Kraków
17. 02.07 Częstochowa - Chałupki
16. 30.06 Częstochowa - Mzurów - Trzebniów - Częstochowa S
15. 28.06 Częstochowa - Przedbórz - Radomsko S
14. 21.06 Piotrków Trybunalski - Kleszczów - Radomsko
13. 20.06 Częstochowa - Irządze - Lelów - Częstochowa S
12. 19.06 Częstochowa - Opole
11. 17.06 Zawiercie - Giebło - Częstochowa S
10. 15.06 Częstochowa - Piotrków Trybunalski
9. 09.06 Częstochowa - Katowice
8. 06.06 Lubliniec - Olesno - Praszka - Częstochowa
7. 05.06 Tarnowskie Góry - Toszek - Herby
6. 31.05 Wrocław
5. 30.05 Wrocław - Brzeg
4. 29.05 Zielona Góra - Wrocław
3. 15.05 Częstochowa - Przyrów - Częstochowa
2. 09.05 Zawiercie - Częstochowa
1. 01.05 Częstochowa - Żłobnica - Kleszczów - Wola Wiewiecka


Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi matiz17 z miasta Częstochowa. Mam przejechane 222676.46 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 19.38 km/h.
Jeżdżę, bo lubię, sprawia mi to przyjemność. Na drugim miejscu jest: statystyka, czego dowodem jest brak wiedzy o przekroczonych barierach rowerowych typu 10.000km w danym roku, czy brak wiedzy o ilości gmin, przez które przejechałem (na razie). W 2013 roku zacząłem jeździć poza granicami miasta. Z czasem wyprawy stawały się co raz dalsze i niekiedy kilkudniowe. W 2015 roku zmieniłem podstawowy rower na Meridę przystosowaną głównie (ale nie tylko) do asfaltowych tras. Jeżdżę dalej i w 2017 roku z pewnością odwiedzę wiele nowych miejsc, a także powrócę do tych już znanych. W większości jeżdżę sam, ale niejednokrotnie wyjeżdżałem na większe trasy ze Znajomymi, a czasem nawet w większej grupie. Rower jest przede wszystkim dla mnie najlepszą formą transportu. Przez cały rok, w każdych warunkach pokonuje spore ilości kilometrów. Oprócz tego jest najlepszym sposobem na spędzanie wolnego czasu, a także dbanie o zdrowy tryb życia. Więcej o mnie.


Rok 2023 button stats bikestats.pl

Rok 2022 button stats bikestats.pl Rok 2021 button stats bikestats.pl Rok 2020 button stats bikestats.pl Rok 2019 button stats bikestats.pl Rok 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl Sezon 2013 button stats bikestats.pl

REKORDY ROWEROWE

Max. dystans dzienny:
brak

Max. dystans roczny:
2016

Max. dystans miesięczny:
lipiec 2015

Max. prędkość na rowerze:
brak

Min. 300km na dzień:
2 razy

Min. 200km na dzień:
brak

Min. 150km na dzień:
brak

Min. 100km na dzień:
brak

Największy dystans solo:
brak

Najdłuższa czasowo jazda:
brak

Max. temperatura w czasie jazdy:
brak

Min. temperatura w czasie jazdy:
brak

Województwa odwiedzone na rowerze:
śląskie, małopolskie, łódzkie, opolskie, świętokrzyskie, zachodniopomorskie, dolnośląskie, wielkopolskie, pomorskie

Kraje odwiedzone na rowerze:
Polska, Niemcy



MOJE WYCIECZKI

-----Sezon 2020-----
1. Częstochowa - Kleszczów - Wola Wiewiecka


Wycieczki 2018 (min. 100km)
53. Częstochowa - Łódź GC
19. Piotrków Tryb. - Łódź - Częstochowa GC

Wycieczki 2017
20. 11.06 Wieluń
19. 09.06 Krzepice
18. 04.06 Tarnowskie Góry - Częstochowa przez Kielczę, Tworóg
17. 03.06 Tarnowskie Góry - Częstochowa (Chechło-Nakło, Zielona)
16. 02.06 Północne rubieże
15. 01.06 Zamek Bobolice
14. 28.05 Powiat gliwicki
13. 27.05 Bobolice
12. 21.05 Tarnowskie Góry - Częstochowa
11. 19.05 Kleszczów i Góra Kamieńsk
10. 14.05 Tarnowskie Góry - Częstochowa
9. 06.05 Górny Śląsk i Zagłębie
8. 01.05 Księstwo Siewierskie
7. 29.04 Wojaże po lublinieckim
6. 01.04 Mirów i Bobolice
5. 18.02 Dąbrowa Górnicza - Częstochowa
4. 08.01 Gdynia(100km)
3. 07.01 Gdańsk (80km)
2. 06.01 Gdynia (60km)
1. 05.01 Gdańsk (50km)

Wycieczki 2016
60. Kraków (90 km)
59. Kleszczów (150 km)
58. Kraków - Częstochowa (170 km)
57. Kleszczów (150 km)
56. Kraków - Częstochowa (180 km)
55. Ziemia toszecko-gliwicka (220 km)
54. Częstochowa - Katowice - Częstochowa (200 km)
53. Kleszczów (140 km)
52. Częstochowa - Kraków - Częstochowa (300 km)
51. Żywiec - Częstochowa (180 km)
50. Kleszczów i Kraków (160 km)
49. Kraków - Częstochowa (210km)
48. Kleszczów i Góra Kamieńsk (190km)
47. Kraków - Częstochowa (230km)
46. Brzegi - Częstochowa (130km)
45. Chęciny i Kielce (100km)
44. Pińczów, Chęciny, Kielce (150km)
43. Częstochowa - Brzegi (170km)
42. 16.08 Ustronie Morskie (110km)
41. 14.08 Świnoujście, Bansin (150km)
40. 13.08 Kołobrzeg, Gąski (160km)
39. Wrocław - Częstochowa (210km)
38. Opole - Wrocław (180km)
37. 02.08 Złoty Potok, Bobolice (120km)
36. Kraków - Częstochowa (250km)
35. Multi Orbita 2016 (330km)
34. Bobolice (100km)
33. Próbna Orbita 2016 (130km)
32. Tarnowskie Góry (120km)
31. 06.07 Przed Orbitą (100km)
30. Kleszczów (100km)
29. Jędrzejów (210km)
28. 01.07 Żarki (100km)
27. Łódź - Częstochowa(200km)
26. Tworóg(120km)
25. Dobrodzień (130km)
24. Toszek (150km)
23. Kleszczów II (170km)
22. Kraków - Częstochowa (190km)
21. Kraków (190km)
20. Kraków i Tyniec (140km)
19. Częstochowa - Kraków (220km)
18. 05.06 Bobolice (100km)
17. 04.06 Tarnowskie Góry (130km)
16. 01.06 Bobolice (110km)
15. Kłobuck i Krzepice (100km)
14. Bobolice (100km)
13. Górny Śląsk - Zagłębie (180km)
12. Kleszczów (170km)
11. Bobolice (100km)
10. Jeleniak Mikuliny, Kalety (110km)
9. Dróżki asfaltowe (100km)
8. Dróżki asfaltowe (100km)
7. Mirów i Bobolice (100km)
6. Księstwo Siewierskie (100km)
5. Radomsko (100km)
4. Bobolice (120km)
3. Bobolice (110km)
2. Gliwice - Częstochowa (110km)
1. Ostrężnik (100km)
Statystyka wycieczek 2016
Wszystkie trasy pozamiejskie

Wycieczki 2015
41. 24.10 Po Krakowie (130km)
40. 05.10 Działoszyn, Pajęczno, Radomsko (140km)
39. 04.10 Częstochowa - Kraków (150km)
38. 02.10 Mirów i Bobolice (100km)
37. 17.09 Kleszczów (200km)
36. 16.09 Gidle (120km)
35. 14.09 Katowice Zagłębie (180km)
34. 13.09 Asfaltowe drogi rowerowe (120km)
33. 29.08 Kraków - Częstochowa (180km)
32. 27.08 Brzegi - Częstochowa (140km)
31. 26.08 Częstochowa - Brzegi (140km)
30. 23.08 Częstochowa - Tarnowskie Góry - Częstochowa (120km)
29. 19.08 Częstochowa - Szczekociny - Częstochowa (120km)
28. 16.08 Uckeritz (60km)
27. 14.08 Uckeritz (70km)
26. 13.08 Zinnowitz (80km)
25. 12.08 Karsibór (60km)
24. 10.08 Międzyzdroje, Wisełka (90km)
23. 07.08 Dróżki rowerowe i Żarki (95km)
22. 04.08 Zawiercie TdP (130km)
21. 31.07 Wolbrom (180km)
20. 25/26.07 Mini Orbita
19. 24.07 Tour de Częstochowa (80km)
18. 21.07 Częstochowa - Kraków (180km)
17. 20.07 Mirów i Bobolice (100km)
16. 18.07 Próbna Mini Orbita (120km)
15. 16.07 Ogrodzieniec (160km)
14. 12.07 Asfaltowe drogi rowerowe i Żarki (130km)
13. 11.07 Koszęcin, Kalety (100km)
13. 04.07 Po Krakowie (95km)
12. 03.07 Kleszczów (130km)
11. 01.07 Radłów, Panki (130km)
10. 14.06 Bobolice, Niegowa, Lelów (120km)
9. 05.06 Przyrów, Lelów (130km)
8. 03.06 Częstochowa - Katowice - Częstochowa (180km)
7. 29.05 Krzepice (100km)
6. 25.05 Lubliniec (110km)
5. 16.05 Asfaltowe drogi rowerowe (120km)
4. 12.04 Częstochowa - Kraków (160km)
3. 11.04 Siewierz (85+25km)
2. 21.03 Bobolice (115km)
1. 03.01 Bobolice (110km)

Wycieczki 2014
19. 11.11 Koszęcin
18. 31.10 Mirów i Bobolice
17. 18.09 Kalety i Zalew Zielona
16. 05.09 Ogrodzieniec
15. 31.08 Brzegi - Częstochowa
14. 30.08 Chęciny i Kielce
13. 29.08 Chęciny i Kielce
12. 28.08 Chęciny
11. 27.08 Częstochowa - Brzegi
10. 10.08 Bobolice
9. 28.07 Kołobrzeg
8. 24.07 Międzywodzie
7. 19/20.07 Decathlon Orbita
6. 16.07 Mirów i Bobolice
5. 29.06 Częstochowa - Kraków
4. 23.06 Szczekociny
3. 19.06 Tarnowskie Góry
2. 26.04 Mirów i Bobolice
1. 06.04 Częstochowa - Kraków (150km)

Wycieczki 2013
1. 29.12 Góra Zborów
1. 13.09 Częstochowa - Kraków
1. 15.07 Mirów i Bobolice






Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2014

Dystans całkowity:2657.63 km (w terenie 123.87 km; 4.66%)
Czas w ruchu:125:27
Średnia prędkość:18.19 km/h
Maksymalna prędkość:58.66 km/h
Liczba aktywności:32
Średnio na aktywność:83.05 km i 4h 38m
Więcej statystyk
  • DST 101.54km
  • Teren 5.00km
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Park Lisiniec. SIEDLEC DUŻY przez Konopiska, 908, Starczę, Rudnik Wielki / Łysiec - Nieradę

Poniedziałek, 21 lipca 2014 | Komentarze 1

Najpierw w kierunku Dworca PKP, a później Park Lisiniec.
Po namysłach wyruszyłem gdzieś dalej, odwiedzić Koleżankę. Pojechałem przez Kawodrzę, Dźbów, Konopiska, Pająk, Rększowice, Hutki, Starcza, Rudnik Mały, Rudnik Wielki, Własna, Kolonia Klepaczka, Zawada, DK-1 i Romanów.
Z Koleżanką w kierunku Siedlca Dużego przez Rudnik Wielki i przez las.
Później do Siedlca Małego i stamtąd się odłączam. Wracam do domu przez DK-1, Romanów, Rudnik Wielki, Rudnik Mały, Starczę, Łysiec, Nieradę, Sobuczynę, Brzeziny i Częstochowa. Po drodze jeszcze do Koleżanki na Sabinów i ul. Sabinowską do domu. Bardzo przyjemnie się wracało.
Na sam wieczór w kierunku Centrum, do Parku Jasnogórskiego i pod Telepizzę. Powrót przez M. Cassino z pizzą.
Po powrocie jeszcze po ścieżkach na Jagiellońskiej - do setki brakowało niezwykle mało. Udany dzień.




  • DST 83.24km
  • Czas 04:02
  • VAVG 20.64km/h
  • VMAX 58.66km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedzielna jazda po Orbicie. Poczesna - PORAJ - Biskupice - Olsztyn - Brzyszów - Srocko

Niedziela, 20 lipca 2014 | Komentarze 0

Po trasie Orbity, z której zjechałem przed godziną 4. nad ranem, po powrocie do domu, dwie godziny później i śnie pojechałem na rower. Odczuwałem wczorajszą jazdę, jednak siły do kręcenia były.
Najpierw pojechałem ul. Jagiellońską do Makro. Powrót tą samą drogą, przez wiadukt i po asfaltowej ścieżce. W międzyczasie z nudów zrobiłem zdjęcie. Jeszcze Jagiellońską do skrzyżowania ze światłami i ul. Sabinowską do Biedronki - wpadłem na dosłownie małe zakupy i powrót ul. Sabinowską, Jagiellońską w kierunku domu. Kurs nawet bez sakw, oczywiście po skręceniu roweru po wczorajszym transporcie ze Szczercowa.
Później nieco dalsza jazda. Tu dała się we znaki jazda z wczoraj, a także przemęczenie z powodu upału. Nie było opcji i musiałem odbić po drodze kupić wodę. Czułem też się niewyspany, ale kręciłem, z dużo mniejszą średnią niż wczoraj, w dodatku jak na złość trochę jazdy pod wiatr. Pojechałem do Poraja by spotkać się z Koleżanką. Trasa standardowa: Jagiellońska - Boh. Monte Cassino - Korczaka - Sobieskiego - Al. Wolności - Al. Niepodległości - Jagiellońska - DK1 - Brzozowa - Al. 11 Listopada - Zesłańców Sybiru - Bohaterów Katynia - DK1 - Fabryczna - ... i wreszcie wyjazd z miasta - Słowik, przejazd - Słowik, Spacerowa - Korwinów, Stacyjna - Zawodzie, Długa - Zawodzie, Cmentarna - Poczesna Górnicza - Kolonia Borek - Osiny - Poraj, ul. Zielona - Poraj, Prażaki - Poraj - Jastrząb - odbijam w kierunku ośrodku sportów wodnych i rekreacji i przez falochron docieram do plaży po drugiej stronie zbiornika. Chciałem sobie umilić trochę jazdę, jadąc przy wodzie. Później dosłownie kawałek wałem i spotkanie z Koleżanką. Bardzo miłe, późno - popołudniowe spotkanie.
Powrót o 21-wszej z Poraja w kierunku Częstochowy. Godzina nie była na tyle późna, by nie pojechać nieco urozmaiconą trasą. Siły też były i uwielbiana aura, więc trzeba było jechać. Najpierw falochronem obok Zbiornika w Poraju - Jastrząb - Poraj - Poraj, przejazd - Choroń - Biskupice - Olsztyn, Sokole Góry - Olsztyn, rynek - (Olsztyn, zamek) - Olsztyn - Kusięta - Brzyszów - Srocko - Legionów, las - Legionów, Berger - Legionów, Koksownia - Legionów - Faradaya - Mirowska - Pl. Daszyńskiego - I Aleja - II Aleja - Pl. Biegańskiego - Kilińskiego - Al. Jana Pawła II - Popiełuszki - Pułaskiego - Boh. Monte Cassino - Jagiellońska - DK1 - Raków i KFC. Powrót przez Al. 11 Listopada, ul. Orkana i ul. Jagiellońską do domu - dokładnie na północ.
Co do drogi - wybrałem lubiany wariant, początkowo planowałem dojechać do Olsztyna przez Choroń i Biskupice. Do momentu Biskupic sporo pod górkę, ale spokojnie dałem radę. Jednak ta jazda ma jakiś swój cel, później dużo lżej. Zjazd z górki z Biskupic z dobrą maksymalną prędkością: 58,66km/h. Na asfaltowej drodze między Choroniem a Biskupicami nieco odetchnąłem i poczułem ten lubiany klimat bycia wysoko nad poziomem morza, te światła w oddali. Dobrze się jechało. Dodatkową atrakcją był przejazd przez Olsztyn i zobaczenie oświetlonego Zamku w Olsztynie. Wiele razy widziałem oświetlony Zamek, jednak chciałem dziś zobaczyć, poczuć tę atmosferę, choć nie było zamiaru podchodzić pod Wzgórze Zamkowe. Później jeszcze udało się wydłużyć o Srocko i uwielbiany wjazd do Częstochowy od strony Huty i asfaltowych ścieżek - te drogi rowerowe przyciągają. Na koniec jeszcze trochę jazdy po mieście, już asfaltami. Wyjeździłem się...;)

W ciągu dnia trochę przeżywałem Orbitę, zastanawiałem się jak inni sobie poradzili, jak sobie radzą, czy jadą. Cieszę się, że wziąłem udział w tym wydarzeniu.




Kilometry z jazdy po Orbicie (cała niedziela, bez uwzględniania kilometrów z Orbity)


  • DST 127.81km
  • Czas 04:56
  • VAVG 25.91km/h
  • VMAX 52.15km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Orbita 2014

Niedziela, 20 lipca 2014 | Komentarze 2

Decathlon Orbita 2014
W nocy z 19 na 20 lipca 2014 wziąłem udział w tegorocznej „Decathlon Orbicie”.
Głęboko i do ostatnich chwil rozważałem swój udział w tegorocznej orbicie. Koniec końców postanowiłem spróbować swoich sił, jednak na szczególne rekordy się nie nastawiałem. W dzień trasy orbity jeszcze zastanawiałem się czy próbować jechać, czy tylko odprowadzić grupę w okolice Krzepic, jednak padło na to by jechać. Najbardziej bałem się odpaść gdzieś na trasie w środku nocy, jednak starałem się odrzucić taki bieg wydarzeń i wiedziałem, że nawet gdyby to jakoś wybrnę. Przed startem kontaktowałem się z kilkoma osobami, które mają zamiar wziąć udział – między innymi z Marlotnikiem, z którym obiecaliśmy się razem trzymać w czasie drogi. Podczas mojej jazdy w Parku Lisiniec spotkałem także Markona, który zmotywował mnie do jazdy, że „muszę jechać”. Pytając o to z jaką prędkością się poruszają, usłyszałem, że nawet powyżej 24km/h, bo „w nocy w grupie się jedzie raźniej”. Wiedziałem, że coś musi w tym być i zapewne mi się spodoba. Orbita była dla mnie czymś trochę niewyobrażalnym, trochę szalonym. W końcu pokonywać dystanse 500 kilometrów w ciągu jednego dnia to coś odjazdowego.Najważniejsze jednak jest dla mnie to, że postanowiłem spróbować i wystartowałem w tegorocznej Orbicie.

Przed 22-gą dojechałem na zbiórkę pod Energetykiem przy Al. Armii Krajowej. Spotkałem tam grupę Kolarzy szykujących się do trasy. Całkiem spora grupka uczestników, bo ponad 50 rowerzystów (i rowerzystek). Niesamowita atmosfera tego wszystkiego wywierała we mnie ciekawość: „jak będzie”. Chwilę przed czasem udało się załapać na numerek startowy „53” i wraz z Marlotnikiem wyruszyliśmy. Dzięki, że dotrzymywałeś mi towarzystwa! Najpierw przez wzdłuż tramwaju, później przez Kiedrzyn i przez Białą, Kamyk do Kłobucka.
Znaczna różnica pojawiła się gdy wjechaliśmy na drogę krajową 43 od Kłobucka. Jechaliśmy na niektórych odcinkach poboczem. Jedyne, co to w nocy mniej można zobaczyć, ale pozytyw z tego taki, że można było się skupić tylko na jeździe. Były momenty, że lekko opadałem z sił, jednak motywacja do jazdy się pojawiała. Jednocześnie mi się podobało i świetnie jechało w grupie uczestników Orbity. Światełka w nocy i pokonywany dystans robiły wrażenie. Do tego też ciepły wieczór, jazda w krótkich spodenkach i bluzie, ten letni wiatr i lekki przyjemny chłodzik, warunki do jazdy bardzo dobre. Pojawiła się też świadomość, że jadę co raz dalej od domu, zupełnie nowymi trasami. Podobała mi się jazda.
Do momentu Wielunia (do godziny 1:35) jechaliśmy zgodnie z zaplanowanym na tej orbicie rozkładem jazdy. Przystanki w Kłobucku, Krzepicach i Praszce dosłownie na kilka chwil.
Do momentu Wielunia dojechałem ze średnią powyżej 27km/h, co jak na tak spory dystans było dla mnie sporym zaskoczeniem. W czasie jazdy pojawiła się pewna presja jazdy, ale to dzięki temu udało się dojechać tak szybko. Pokonałem własne możliwości. Wieluń – już daleko od Częstochowy, tak więc ruszam w dalszą trasę.
Jedziemy drogą krajową 8 z Wielunia w kierunku Piotrkowa Trybunalskiego. Na początku trzymałem się, mimo, że zmęczenie już zaczynało dawać o sobie znak. Co raz to późniejsze godziny nocne. Jednocześnie mi się podobała ta jazda. Jechaliśmy poboczem momentami we dwójkę koło siebie. Udało się zamienić kilka słów z Organizatorem przejazdu – Krzarą. Pamiętam, że pytałeś mnie o przejazd, spytałeś o ewentualny plan awaryjny, powiedziałeś o zanikających poboczach na tej drodze. Jadę w grupie kilku osób. Kilka kilometrów za Wieluniem poczułem lekki kryzys. Opadłem z sił i wypadałem z peletonu, z którym trzymałem się od Wielunia. Zostaliśmy z Markiem i kręciliśmy dalej, wiedząc, że łatwo do Piotrkowa dotrzeć nie będzie. Wraz z Marlotnikiem doczołgaliśmy się kilka kilometrów do stacji benzynowej przy trasie, gdzie zrobiliśmy przystanek. Odsapnęliśmy i ruszamy dalej w trasę chcąc dojechać kilkanaście kilometrów do Szczercowa, gdzie czeka na nas nocny posiłek, chociaż by odhaczyć ten punkt trasy. Jedziemy dalej dk8 po poboczu głównie przez lasy w kompletnym zmroku. Ten odcinek już nieco wolniej, jednak nie obniżyło to jakoś znacząco średniej. W międzyczasie rozmyślałem, jak wrócimy. Miałem też lekki niedosyt do siebie, że tak szybko się wycofuję, jednak naprawdę nie było sił do jazdy, a kompletnie zmęczony nie chciałem tak jechać. Drugie zrobiła też bardzo szybka prędkość.
Do Szczercowa dotarliśmy po godzinie 3-ciej. Stojąc na postoju zostaliśmy poczęstowani naleśnikami i kawą w ramach nocnego posiłku. Panowie z wozu serwisowego dostarczyli nam też potrzebną wodę. Teraz już na spokojnie, bo wiedziałem, że dalej nie jedziemy. Po paru chwilach okazało się, że dojechała do nas grupka osób, która przez pewien moment orbity się z nami trzymała. Oni też postanowili się tu wycofać, zapamiętam słowa Markona, który powiedział: „że trzeba będzie skrócić dystans i nie damy rady do Włoszczowej dojechać”. To było dla mnie utwierdzenie się, że w tym przejeździe na tyle wystarczy. Byli też tacy, co jechali dalej i tacy, którzy już odhaczyli nocny posiłek dużo wcześniej.
Poczekaliśmy w Szczercowie wspólnie na transport. W międzyczasie się rozjaśniło.

Do Kłobucka dojechaliśmy przez DW483 i DW491 (do Kamyka), DK43 od Kłobucka przed Krzepice do Rudniki. Od Rudników do Praszki DK42. Z kolei od Praszki do Wielunia DK45. Od Wielunia do Szczercowa DK8.
Trasa, którą przejechałem wraz z innymi na Orbicie wyglądała tak:
Częstochowa – Biała – Kamyk – Kłobuck – Waleńczów – Opatów – Krzepice – Zajączki Drugie – Julianpol – Jaworzno – Rudniki – Praszka – Wieluń – Osjaków – Szczerców.
Nie wymieniłem wszystkich miejscowości przez które przejeżdżaliśmy.
Przejechaliśmy przez województwa: śląskie, opolskie, łódzkie.
Przejechaliśmy przez gminy: Kamyk, Kłobuck, Opatów, Rudniki, Praszka, Wieluń, Osjaków, Szczerców.
Właściwa Orbita zaczęła się od Praszki. Udało się przejechać ~63km po łuku orbity.

Rezultat, który osiągnąłem w czasie przejazdu Orbity nie jest dla mnie ani sukcesem, ani porażką. Nie zrobiłem niczego wielkiego, ale też nie odpadłem od razu, na pewno pokonałem swoje możliwości jeżeli chodzi o tempo jazdy na długich dystansach. Najbardziej liczy się dla mnie to, że spróbowałem i wziąłem udział w tym wszystkim. Nie chciało mi się kręcić dalej, bo odczuwałem zmęczenie, nie chciałem tego robić na siłę, nie wiedząc, co może się przytrafić po drodze. Jazda w nocy choć motywująca mnie też zrobiła swoje, szczególnie w późniejszych godzinach, gdy organizm po tylu kilometrach już wyczerpany.
Dla mnie dużym sukcesem jest również fakt tego, że 126 kilometrów wykręciłem ze średnią oscylującą w pobliżu wartości 26-27km/h. To dla mnie coś niebywałego! Także trzeba podkreślić, że cały dystans został pokonany w warunkach nocnych, ze świetną Ekipą. W grupie się jedzie dobrze. Tej Orbity – tego przejazdu na długo nie zapomnę!
Cieszę się też, że wystartowałem w Częstochowie, ze wszystkimi, poczułem atmosferę tego wszystkiego. To właśnie na odcinku od Częstochowy do Szczercowa jechało najwięcej osób. Rozważałem też swój start ze Szczekocin, bądź Zawiercia, jednak wycofałem się z tych opcji.
Jeśli chodzi o to, że wyjazd był wcześniej o 22-giej – to bardzo to pomogło we wszystkim. Organizm też inaczej funkcjonuje i oczekiwanie na przejazd się zmniejszyło. Innym jest to, że wolę liczyć kilometry od północy do północy.
Dodatkowo też dzień przed i także w dzień po Orbicie też wykręciłem swoje kilometry, a o tym, że czy wezmę udział i pojadę zastanawiałem się do ostatniej chwili. To też zrobiło swoje. Inaczej by było gdybym od kilku tygodni wiedział, że chcę tu przejechać „jak najwięcej”. Mogłem przejechać więcej, jednak nie stawiałem sobie żadnych ogromnych celów: i tak udało się dużo. Jedna czwarta dystansu orbity przejechana! Ze swojego udziału jestem bardzo zadowolony. Gratuluję również innym!
Co do dystansu życiowego – nie udało się go przebić. Pomimo tego, że wielu uczestników Orbity przebiło swoje życiówki, nie stawiałem sobie tego wyzwania, uznałem, że jak się uda to będzie dobrze, ale po prostu jadę. Gdybym chciał dużo więcej bym wykręcił w dzień „po orbicie”, gdy jeszcze ona trwała, jednak pojawiły się odmienne plany, choć też jazda.
Od godz. 22-giej 19.07.2014 do godz. 22-giej 20.07.2014 wykręciłem ~180km. Wpis ten zawiera dystans i przeżycia wyłączenie z Decathlon Orbity 2014.

Gratuluję wszystkim swoich osiągnięć, przejechanych kilometrów i przeżyć z trasy, które na pewno w każdym z uczestników tegorocznej orbity na długo pozostaną!
Krzara – wielkie podziękowania za organizację Orbity i motywację w robieniu tego wszystkiego.
Dziękuję również wszystkim za towarzystwo, a szczególnie tym, z którymi wykręciłem choć kilka kilometrów na Orbicie!



Na krajowej "8" podczas przejazdu Orbity 2014





  • DST 44.77km
  • Czas 02:20
  • VAVG 19.19km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bałtyk i Park Lisiniec w upale.

Sobota, 19 lipca 2014 | Komentarze 0

Powrót do domu: kontynuacja kursu: Siedlec Duży - Częstochowa. Tuż po północy wróciłem sobie taką trasą: Zdrowa, Malownicza, Sabinowska, Piastowska, Monte Cassino i Jagiellońska. Już pod koniec lekkie zmęczenie.

7,08km - powrót nocny
37,69km - Kilometry z 19.07.2014 (do 22:00, łącznie z dojazdem na Decathlon Orbita)







  • DST 66.63km
  • Teren 2.50km
  • Sprzęt Dema Iseo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po mieście. Siedlec Duży przez 908 i Starczę. Powrót przez Łysiec, Nieradę.

Piątek, 18 lipca 2014 | Komentarze 0

Kilka kilometrów po mieście. Niby zaplanowałem sobie trasę przez tereny blisko Olsztyna, jednak nie było motywacji by jechać, w dodatku nastąpiła weryfikacja planów i padło na coś innego. Najpierw jednak po mieście, przez Monte Cassino docieram do Centrum, zakupienie jakiejś żywności i później z dworca PKP przez Al. Niepodległości na Raków do KFC. Miałem jechać, jednak postanowiłem wrócić do domu i tam postanowić, co dalej.. powrót przez Al. 11 Listopada, Orkana i Jagiellońską. Tuż przez przyjazdem zaczęło lekko kropić. Kurs na Toskanie (12,59km).
Później jednak rozpogodziło się. Przed 18-stą zaczynam przygotowywać się do wyjazdu. Padło na Siedlec Duży i odwiedzenie Koleżanki, a później jakiś z Nią wyjazd. Odmiennie, bo pojechałem na Demie. Trzeba przestawić wszystkie potrzebne rzeczy i światła do tego roweru, wyczyściłem też dodatkowo przerzutkę z większego brudu, naoliwiłem łańcuch. Po 18-stej wyruszam w drogę: padło na nieco okrężny, ale dawno nie jeżdżony wariant: Sabinowska - Dźbowska - Powstańców Warszawy - Dźbów (gdzie trwają prace nad budową ronda) - Gościnna - (strefa podmiejska) Wygoda - Wąsosz - Łaziec - Rększowice - Hutki - Starcza. Zjeżdżam z wojewódzkiej 908 w lewo i przez miejscowość Starcza docieram do Rudnika Małego, a stamtąd już do Rudnika Wielkiego. Później już skręt w ul. Gajową, kawałek asfaltem i przez las docieram do Siedlca Małego. Stamtąd już asfaltowo - Siedlec Duży, ul. Jana Pawła II.
W pewnych momentach bardzo monotonna jazda, taka bardzo spokojna - czas też płynął jakby powolnie. W kilku miejscach się zatrzymałem na chwilę. Jakoś tak bez większej werwy. Inną kwestią było też to, że jechałem na Demie. Rzadko wybieram ten rower na dalsze drogi. Nie jechało się świetnie i w pewnych momentach żałowałem.. przede wszystkim brakowało mi podręcznego etui na jakieś potrzebne rzeczy (przy większych prędkościach po prostu aparat i komórka latały mi po kieszeniach krótkich spodni), hamulce (też do wymiany w najbliższym czasie), widełki też nie są już takie jak kiedyś, do tego jedna tylna sakwa, która po prostu ma oberwane mocowanie. Najgorzej w lesie, gdzie nierówno. Jeszcze jedną kwestią jest to, że w Toskanie są lepsze opony, mniejsze prawdopodobieństwo złapania gumy. Dałem radę, ale jakoś świetnie nie było.
Powrót przed 23-cią z Siedlca Dużego. Pojechałem przez Siedlec Mały, a później 3-kilometrowy odcinek DK-1 do Rudnika Wielkiego. Ciężko nazwać to przyjemnością z jazdy. Chciałem ominąć las. Fakt pędzących samochodów i tirów dawał się odczuć znacząco, do tego noc: niby oświetlony znakomicie, jednak wiadomo jak jest... Nie polecam nikomu tej trasy, tylko z przymusu większego lub mniejszego tam pojechałem możliwie jak najbliżej prawej strony awaryjnego pasa. Później już przyjemność z jazdy, powrót w późnych godzinach wieczornych: Rudnik Wielki - Własna - Starcza - Klepaczka - Łysiec - Nierada - Sobuczyna - Brzeziny - Częstochowa, Żyzna i Częstochowa, ul. Zdrowa. Tam dobija północ, nie udało się wyrobić przed północą, ale tak też zakładałem. Dużo mgieł na drodze, ale dobrze się jedzie, bo ruch praktycznie znikomy, oświetlenie też mam na tyle dobre, że ciemności w lasach nie sprawiały problemu. Powrót na Demie w nieco lepszym wykonaniu, jednak komfort jazdy nie ten sam. Nie da się też osiągnąć znacznych szybkości, ale średnia na powrocie powyżej 20km/h. Kontynuacja po północy.

Rększowice

Starcza - Rudnik Mały


  • DST 86.34km
  • Czas 04:46
  • VAVG 18.11km/h
  • VMAX 35.42km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miasto. Wieczornie: Górny Ostrówek, Lipówki. Olsztyn - Srocko - Berger - Częstochowa

Czwartek, 17 lipca 2014 | Komentarze 0

Popołudniu przez wiadukt na Monte Cassino pojechałem do serwisu - wymienić błotniki. Dodatkowo wyposażyłem rower w tylne światło pod bagażnik z kilkoma funkcjami świecenia. Na drogach w lasach, bądź krajówkach po zmroku bardzo się przyda. Po założeniu błotników jeszcze na chwilę na dworzec PKP kupić coś do jedzenia i powrót do domu przez ul. Sobieskiego, Korczaka i M. Cassino.
Po 15-stej w kierunku Północy załatwić pewną sprawę w M1. Dojechałem tam przez Monte Cassino, Centrum i wzdłuż tramwaju. W Centrum skręcam w Focha z ul. Śląskiej by nie stać w korku, a później z Al. Kościuszki w Al. Jana Pawła II i Kilińskiego, dalej Dekabrystów i Armii Krajowej do Promenady Niemena i dalej już Kisielewskiego do M1. Przy okazji zauważyłem, że w Alei Armii Krajowej po stronie Politechniki pojawiły się znaki ciągów pieszo-rowerowych... Kupiłem sobie nową baterię do tylnej lampki w kasku. Później powrót z M1 przez Al. Wyzwolenia, Korytarz Północny i Lasek Aniołowski. Chciałem tak urozmaicić swoją drogę będąc już tu na Północy. Kilka przerw.. i jechało się tak ciężko jakoś. Zero chcianej werwy.. W Lasku Aniołowskim trochę lubianej jazdy, choć to nie cieszyło tak jak trzeba. Później już powrót przez Promenadę Niemena, Armii Krajowej, PCK, Kilińskiego, Dąbrowskiego, Nowowiejskiego, Monte Cassino i Jagiellońska. Powrót już ciągiem rowerowym na Stradomiu.
Pod wieczór nie mogłem się zebrać by gdzieś wyjechać. Padło koniec końców na bliższe tereny, ale podmiejskie - te lubiane asfaltowe drogi. Myślałem, gdzie pojechać, chciałem też zdążyć na jazdę jeszcze ze Słońcem, ale tej było znacznie za mało. Jednak cóż się spodziewać, wyjeżdżając po 19:30. Najpierw przez Jagiellońską, C.H. Jagiellończycy, wzdłuż DK-1, Bugajska, Kręciwilk i krajówką do rowerostrady. Miałem szczęście bo praktycznie bez ruchu - zamknięty przejazd. Na rowerostradzie wolnym tempem z przystankiem na zdjęcie. Później już krajową 46, skręcam w prawo na Skrajnicę i w kierunku Górnego Ostrówka. Na górze wreszcie chwila oddechu.. jakoś tak brak werwy do jazdy, od niechcenia. Z Górnego Ostrówka zjazd i bocznymi uliczkami w Olsztynie docieram do Biakła. Tam by nie popaść w nudę wchodzę na Lipówki, wjeżdżam czy w pewnych momentach wprowadzam rower. Kilka zdjęć, trochę oddechu i zapadający zmrok. Chciałem też nabrać werwy do rowerowania. Zjazd.. i o 21:40 z przystanku "Olsztyn - św. Puszczy" powrót do Częstochowy. Jakoś tak trochę bardziej zachciało się jeździć, ale w drodze pojawiły się słabe oznaki bólu głowy. Jakieś wycieńczenie, jednak spokojnie daję radę jechać. Olsztyn, św. Puszczy - Olsztyn, rynek - Kusięta - Brzyszów - Srocko - Brzyszowska - Częstochowa, Berger - Koksownia - Legionów - Faradaya - Mirowska - Pl. Daszyńskiego - I Aleja - II Aleja - Pl. Biegańskiego.
Później już przez II Aleję, Al. Wolności, Sobieskiego do Tesco. I dalej przez: Pułaskiego, 1 Maja, Al. Niepodległości i DK-1 w kierunku KFC. Powrót do domu: Zesłańców Sybiru - Al. 11 Listopada - Jesienna - Grzybowska - Bór - Jagiellońska i Stradom. Później jeszcze do Kościelnej.. jest różnica między asfaltem położonym na ścieżce, a asfaltem na jezdni.. niestety. Później jeszcze przed samym powrotem do domu jeszcze trochę ścieżką asfaltową na M. Cassino, bo lubiana nuta w radiu. Powrót do domu tuż przed północą.

Korytarz Północny


  • DST 160.87km
  • Teren 3.00km
  • Czas 07:26
  • VAVG 21.64km/h
  • VMAX 56.21km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

MIRÓW & BOBOLICE przez Olsztyn, Janów, Ostrężnik, Żarki, Wysoką Lelowską, Poraj, Poczesną

Środa, 16 lipca 2014 | Komentarze 0

Dziś nie planowałem przejechania tylu kilometrów, choć o jeździe myślałem. Zebrałem się dość późno, bo dopiero po 14-stej wsiadłem na rower. Jednak wcześniej telefon do Kumpla i zgadanie planów. Czułem, że kroi się udana wyprawa.
Najpierw jednak po 14-stej w kierunku Centrum załatwić pewną sprawę, przez Monte Cassino, Sobieskiego, Śląską (zakorkowaną..) - II Aleję NMP - Al. Wolności - Dworzec PKP. Powrót przez Sobieskiego, Pułaskiego, M. Cassino i Jagiellońską. Odczułem dziś, że chcę wyjechać jak najszybciej poza miasto.. korki, ruch uliczny...
Po 15-stej wyjeżdżam na umówione miejsce spotkania - Boh. Monte Cassino za wiaduktem. Tam o 15:30 podjechał Janusz i wyjechaliśmy w drogę: Boh. Monte Cassino - Jagiellońska - Al. Pokoju - Trochimowskiego, Kucelińska, Korfantego, Guardian, Walcownia (przez Hutę), później asfaltem przez Kusięta i Olsztyn. Do Olsztyna ze średnią: 22,77km/h. Niby kluczenie i prawie w godzinę do tego Olsztyna, jednak po trasach z mniejszym ruchem. Powstawała wizja trasy i jazdy na dziś, choć już cel był zaplanowany. Później z Olsztyna krajową 46 przez Przymiłowice, Zrębice, Skowronów, Piasek i Janów. Do Janowa ze średnią: 24,23km/h, z maksymalną: 44,67km/h. Drogą krajową 46 zawsze mi się dobrze jedzie. Odbijamy w prawo na wojewódzką 793 i jedziemy przez Złoty Potok, Złoty Potok (Os. Parkowe), Siedlec (źródła) - także ten fragment asfaltowej jazdy bardzo lubię, Ostrężnik i docieramy do gm. Niegowa. Tam kilka kilometrów uwielbianymi przeze mnie asfaltowymi ścieżkami w lesie. Ten fragment drogi rowerowej bardzo mi przypadł do gustu i mimo, że już tędy kiedyś jechałem to jak dla mnie znakomita droga. Trochę podjazdów i zjazdów, prędkości też udało się dobre osiągnąć. Pojechałem: 47,37km/h - na pewnym zjeździe poczułem wielką frajdę z jazdy, jednak trzeba było wejść w zakręt w normalniejszą prędkością. Docieramy do Żarek. 23,82km/h - średnia właśnie do Żarek. Na Rynku w Żarkach chwila oddechu. Stamtąd już do samego Mirowa i Bobolic asfaltowym standardem ścieżki rowerowej, trochę podjazdów i zjazdów (tu udało się podnieść prędkość maksymalną do 48,86km/h). Coś znakomitego jeździć po tych asfaltowych ścieżkach, szkoda tylko, że są tak daleko od Częstochowy, jednak żeby tu dojechać potrzeba trochę czasu. Później już sam dojazd do celu. W Mirowie pod Zamkiem byliśmy na 18-stą. 65,27km łącznego dziennego dystansu, w czasie: 2:54:04, ze średnią tej drogi: 23,69km/h.
Na chwilę na Zamek w Mirowie. Troszkę przejechaliśmy po skałkach, taka namiastka terenu, jednak później już asfaltem do Bobolic. Też na Zamek, trochę zdjęć, oddechu i trzeba się zbierać. Świetnie było odwiedzić to miejsce znów, tak samo jak dokładnie rok temu.
O 18:45 wyjeżdżamy. Najpierw standardem asfaltowym do Żarek - jakoś tak ta droga wydawała mi się najodpowiedniejszą, tereny leśne i asfalt i do tego brak samochodów. Można było spokojnie pojechać i pogadać, znakomitą rowerową drogę wytyczyli. Tutaj udało się na zjeździe przebić do 53,22km/h. Średnia do Żarek: 23,79km/h. W Żarkach uzupełnienie płynów. Później już nieco zmian w trasie, jak lubię tą trasę, którą przyjechaliśmy to by nie wracać tak samo. Z Żarek przez Wysoką Lelowską, Przybynów, Ostrów, Masłońskie do Poraja. Na zjeździe przed Przybynowem udało mi się podnieść maksymalną prędkość aż do: 56,21km/h.. to już spora prędkość, udało się dobić, choć gdybym chciał to myślę, że mogłoby być i więcej. Udało się pojechać tym standardem trasy, przez chwilę nawet miałem myśl by odbić na Biskupice, jednak ta trasa jakaś tak mnie bardziej przekonywała. Średnia z Bobolic do Poraja też bardzo zadowalająca: 25,49km/h. Chwila odpoczynku w Poraju i w drogę... jakoś tak miałem wrażenie, że po nawodnieniu organizmu przybywało mi sporo energii do jazdy. Praktycznie cały czas na powrocie na liczniku oscylowało blisko wartości 30km/h, momentami więcej i mniej. Takiej jazdy mi było trzeba. Później już: Poraj - Osiny - Kolonia Borek - Zawodzie - Korwinów - Słowik i Częstochowa, ul. Fabryczna - Bohaterów Katynia - Al. 11 Listopada - Jagiellońska i Stradom. Na przystanku "Jagiellońska" ze statystyki: 111,96km (dystans całościowy dnia), czas: 4:56:00, średnia: 25,33km/h. Średnia powyżej 25km/h łącznie z etapem miejskim bardzo dobra, w Poczesnej nawet na licznik wskoczyło przez pewien czas ~26km/h. Znakomity wyjazd do Mirowa i Bobolic!
Zupełnie dodatkowo.. gminy dziś odwiedzone: Olsztyn, Janów, Niegowa, Żarki, Poraj, Poczesna. :-)
Później jeszcze pojechaliśmy sobie do Kościelnej i do Piastowskiej z planem jeszcze pokręcenia na Stradomiu, więc: Piastowska - M. Cassino - Jagiellońska i Kościelna - Artyleryjska - Matejki i Zaciszańska. Przed przejazdem na Zaciszu odłącza się Janusz, ja jeszcze pojechałem sobie do Parku Lisiniec przez św. Barbary i św. Jadwigi. Wreszcie zrobili przejazd.. można było bez objazdów tu dojechać. Objechałem sobie w dobrym tempie zbiorniki wodne (Adriatyk i Pacyfik). Jednak nie było dziś ochoty na szuter.. dziś asfalt mi podchodził bardziej. Później na dworzec PKP przez św. Jadwigi, św. Barbary, św. Augustyna, Sobieskiego i Orzechowskiego. Pogadałem ze Znajomym i wróciłem sobie do domu, ale też okrężnie: Al. Wolności - Al. Niepodległości - Dk1 - Al. 11 Listopada - Zesłańców Sybiru - Boh. Katynia - Jesienna - Orkana i Jagiellońska.
Późnym wieczorem jeszcze w kierunku KFC... Dużo mówić w kierunku, pojechałem z planem przekroczenia 150km w dniu dzisiejszym. Chęci na jazdę były, ciepły wieczór więc pokręciłem jeszcze.. najpierw Jagiellońską do Kościelnej i Piastowską, przez M. Cassino, Sobieskiego, Śląską, Racławicką i III NMP. Chwila kręcenia w Parku Jasnogórskim i przez III Aleję, II Aleję, Al. Wolności. Jakoś w ostatniej chwili na zielonej strzałce skręcam w prawo i docieram do KFC przez Boh. Monte Cassino i Jagiellońską. Dobrze się jeździło w zdecydowanie znikomym Ruchu Drogowym. Później już DK-1 i KFC. Powrót z KFC już po 23:30 okrężnie: Zesłańców Sybiru - Boh. Katynia - wzdłuż nowej linii tramwajowej 3 - Jagiellońska - Boh. M. Cassino - Piastowska - M. Cassino i Jagiellońska. Tak jakoś pod koniec jeszcze chciałem dobić do 160km. I się udało. Rewelacyjny dystans, a jeszcze bardziej świetne wspomnienia!
Tego mi było trzeba.. Znakomitej jurajskiej rowerowej wycieczki!
Dzięki Janusz za towarzystwo!
Mirów i Bobolice - tak samo jak rok temu, 16 lipca 2013r. !
Ostatnie dni dają mi sporo jeżdżenia. Nie spodziewałem się aż tylu przejechanych kilometrów po połowie lipca - 1501km w ciągu 15 dni to wynik rewelacyjny. Udało się jak do tej pory odwiedzić sporo gmin graniczących z Częstochową, jak zwykle bywa Olsztyn cieszył się największą popularnością. Dzisiejsza wycieczka pod pewnymi względami jak na razie - najlepsza!










  • DST 155.95km
  • Czas 08:14
  • VAVG 18.94km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bałtyk. | Srocko - Olsztyn - Pożarówka - Guardian | Nierada - Łysiec - Siedlec Duży - Poraj

Wtorek, 15 lipca 2014 | Komentarze 0

Udało się porannie wyskoczyć. Równo o 7-dmej wyjeżdżam: Jagiellońska - Kościelna - Piastowska - Bohaterów M. Cassino - 1 Maja - Al. Wolności - PKP. Dalej już przez Sobieskiego, Korczaka, M. Cassino, Pułaskiego, św. Kazimierza, św. Barbary i św. Jadwigi docieram do Parku Lisiniec, zupełnie porannego. Nie było ochoty kręcić poza miasto o tak wczesnej godzinie, więc postanowiłem pojechać sobie nad wodę. Zatrzymałem się na chwilę przy Bałtyku, a później przymusowo przy plaży nad Adriatykiem. Odpadło mi górne mocowanie błotnika.. podejrzewam, że za sprawą wczorajszych skałek i tego, że w pewnym momencie mi lekko osunął się rower, poza tym się wyrobiło. Nie miałem co zrobić z odpadającym błotnikiem, bo na dole mocowanie imbusowe. Jedną śrubę jakoś odkręciłem, drugą po trudach musiałem urwać. Nie było innej rady by dalej jechać, a awaryjnie do domu nie miałem ochoty wracać. Później na plażę nad Adriatykiem i objechałem zbiornik. Na Lisińcu też zaczyna się coś dziać - rozstawiają hale sferyczne, z jednej strony dobrze, ale z drugiej nie wiem czy znakomicie. Było to takie spokojne miejsce jakby nie patrzeć. Później jeszcze na chwilę nad Pacyfik i wyjeżdżam z Parku Lisiniec. Padło, że może pojadę sobie na Berger i lubiane asfaltówki. Tak więc.. pojechałem: Park Lisiniec - św. Jadwigi - św. Rocha - Rynek Wieluński - Al. Jana Pawła II - Popiełuszki - Pułaskiego - 1 Maja - Al. Wolności - II Aleja - I Aleja - Stary Rynek - Mirowska - Faradaya - Legionów - Legionów, koksownia - Legionów, Berger - Legionów, Las. Padło, że jadę dalej... Brzyszowską i Srocko. Tam uzupełnienie płynów, bo byłem bardzo spragniony czegoś się napić i przez Brzyszów i Kusięta do Olsztyna. Zażyłem trochę asfaltowej, porannej jazdy, Słońce przyświecało mocno. Później już w Olsztynie na chwilę pod Zamek od strony ul. Napoleona i później jeszcze koło krajówki, gdzie podjeżdżam pod Zamek. Na samym podjeździe przez nieuwagę zaliczona gleba, przy minimalnej prędkości. Zahaczyłem pedałem o nierówność terenu. Później już zjazd, gdzie też na granicy - zachwiałem się na piasku przy już znacznej szybkości i krajową 46 docieram do Rynku w Olsztynie. Tam kilka minut przerwy na rozmowie ze Znajomym i powrót do domu drogą na Biskupice obok góry Biakło i Sokolich Gór i przeciwpożarówką do rowerostrady. Później kawałek lasem i przez hutę, koło Guardiana, Korfantego, Kucelińska, Al. Pokoju, Al. Niepodległości, Al. Wolności i dworzec PKP. Dość rześko się czułem po porannej rundce, rowerzystów też sporo na drogach. Parę chwil oddechu i powrót do domu przez Monte Cassino i Jagiellońską.

Porannie nad Bałtykiem

Rower na tle plaży nad Adriatykiem (ścieżki rowerowe w Parku Lisiniec)

Olsztyn - przed Zamkiem






  • DST 77.48km
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

BIAKŁO - LIPÓWKI - Olsztyn, Zamek.

Poniedziałek, 14 lipca 2014 | Komentarze 0

Wypad w towarzystwie :)
W obie strony przeciwpożarówką i koło Guardiana. ;)







  • DST 103.78km
  • Teren 12.50km
  • Czas 05:19
  • VAVG 19.52km/h
  • VMAX 47.08km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

OLSZTYN (Zamek) przez hutę, Kusięta, Turów, Przymiłowice. Powrót: przeciwpożarówką

Niedziela, 13 lipca 2014 | Komentarze 5

Udało się i dziś wykręcić setkę.
Najpierw wsiadłem na Demę. Jakoś przed 13-stą pojechałem do Biedronki na Stradomiu, a później do Tesco - ul. Sabinowską. Okazało się, że Tesco nie spełniło moich zainteresowań, więc przez Sabinowską, Jagiellońską, Monte Cassino i Pułaskiego podjechałem do kolejnego marketu. Na lewoskręcie już w stronę Tesco, mimo, że Pani, która przycisnęła przycisk na światłach pierwsza, przeszła ostatnia - auta i Ruch Drogowy ma priorytet, jak wszędzie.. ;) Powrót przez Sobieskiego, dworzec PKP i powrót przez Al. Wolności, M. Cassino i Jagiellońską.
Po przyjeździe do domu i dwóch kwadransach oddechu znów na rower. Tym razem też na Demie i po mieście, ale z zahaczeniem o popularny ostatnio Park Lisiniec. Dojechałem tam przez M. Cassino (od wiaduktu jezdnią), 1 Maja, wzdłuż tramwaju, Focha, Ogińskiego, Sobieskiego, Pułaskiego, św. Kazimierza, św. Barbary, św. Jadwigi i Park Lisiniec. Tam objechałem dwa razy (z tym, że raz w jedną, raz w drugą stronę) zbiornik Bałtyk i Adriatyk zatrzymując się na parę chwil w kilku miejscach. Urokliwie i dość ciepło, bo na liczniku wartości wahające się w pobliżu 30 stopni C. No nic.. ale trzeba wracać: Park Lisiniec - Kordeckiego - 7 Kamienic - Park Jasnogórski - III Aleja - II Aleja - Al. Wolności i później już przez M. Cassino i Jagiellońską.

Przed 17-stą zebrałem się na dłuższą rundkę. Choć planowałem na dziś trochę snucia się w okolicach Olsztyna i odwiedzenia jakiś nowszych miejsc to nie starczyło czasu. Udało się jednak dobrze poczuć jeżdżąc i pobyć trochę na Jurze. Padło na dość okrężną trasę do Olsztyna, ale pozbawioną większego Ruchu, a więc spokojną i bezpieczną. W pewnych momentach szybka jazda i dużo werwy do kręcenia. Pozytywem ogromnym było świecące Słońce i bardzo dobre warunki do jazdy. Pojechałem najpierw przez M. Cassino i ul. 1 Maja na dworzec PKP, a stamtąd już we wiadomym kierunku: Centrum - Al. Wolności - Al. Niepodległości - Al. Pokoju - przez hutę koło Guardiana - Kusięta - Turów - Przymiłowice - Olsztyn. W Olsztynie pojechałem na Zamek od drugiej strony.. wspiąłem się tam na skałki i zrobiłem kilka zdjęć. Ale bez wchodzenia na Zamek, później z powrotem na Rynek, jakieś zakupy by uzupełnić energię i płyny i znów w kierunku Zamku. Tym razem od strony krajowej 46 i ronda w Olsztynie. Wjechałem i trochę wprowadziłem rower i później na Wzgórze Zamkowe. Świecące Słońce, lubiane tereny - tego mi było trzeba. W międzyczasie zastanawiałem się nad setką... którą planowałem dziś zrobić, ale nie byłem pewny czy wyrobię się czasowo. Raz odpuszczałem, a raz chciałem walczyć, jednak czy będzie czy nie.. chwilę przed 20-stą trzeba było wracać z Olsztyna. Pojechałem więc na Rynek i stamtąd: Olsztyn - Olsztyn, św. Puszczy - Olsztyn, Sokole Góry - Przeciwpożarówką do początku rowerostrady - kawałek lasem do asfaltu i przez hutę koło Guardiana, ul. Korfantego, Odlewników (tak.. niezbyt przyjazną ulicą ale by przebić się w lubiane rejony) - Legionów, koksownia - Legionów - Żużlowa - Stadion Miejski - Faradaya - Mirowska - Plac Daszyńskiego - I Aleja - II Aleja - Al. Wolności - Dworzec PKP Centrum. Tam właśnie jeszcze przejazd w okolicy Dworca i później już szybkim tempem w kierunku pizzerii. Czas mnie gonił.. rozmyślałem też nad sposobnością setki i byłem już o włos. Do pizzerii Da Grasso docieram dosłownie w ciągu 12 minut z dworca PKP przez ul. Sobieskiego, Monte Cassino i Jagiellońską. Wybrałem nieco dłuższą drogę, ale bardziej lubianą i tam, gdzie lepiej mi się jedzie jezdnią. W naprawdę szybkim tempie dotarłem do pizzerii, ale po chwili znów trzeba kręcić i do domu na finał Mistrzostw, którego i tak obejrzałem tylko II połowę. Jagiellońską do skrzyżowania / k. Estakady i Jagiellońską na Stradom. Dość szybko można przebyć tę drogę jak się ma werwę do jazdy, jednak te krawężniki, przyciski jak zawsze dobijają, albo "nowe", nie automatyczne ustawienie świateł przy Makro, tragedia...
Powrót do domu jednak z werwą. Mimo, że wszystko pod koniec w pośpiechu by dokręcić do równego dystansu to poczułem dziś jazdę i zadowolenie z niej, a o to w tym wszystkim chodzi, choć dziś miało być spokojniej.
Na koniec dnia jeszcze dwa krótsze wypady po ścieżkach na Jagiellońskiej by na pewno przebić dystans setkowy, ale by się też przewietrzyć, przejechać kawałek na spokojnie.