Fb: Rowerowa strona Mateusza Ordy

Rok 2021 button stats bikestats.pl

WYCIECZKI 2021
42. 01.11 Nowa Brzeźnica - Kleszczów - Wola Wiewiecka S
41. 03.10 Warszawa
40. 02.10 Opole - Brzeg
39. 27.09 Kędzierzyn-Koźle - Racibórz
38. 25.09 Kluczbork - Opole
37. 08.09 Częstochowa - Zawiercie
36. 22.08 Gliwice - Góra św. Anny - Częstochowa
35. 14.08 Łeba - Koszalin
34. 12.08 Kamień Pomorski - Szczecin
33. 09.08 Niechorze - Gryfice - Płoty - Resko - Niechorze
32. 07.08 Niechorze - Koszalin
31. 05.08 Niechorze - Świnoujście
30. 04.08 Szczecin - Siekierki (most) - Godków
29. 02.08 Niechorze - Mielno - Kołobrzeg
28. 25.07 Częstochowa - Kłobuck - Poraj - Rudniki - Częstochowa
27. 22.07 Nysa - Opole - Częstochowa
26. 21.07 Paczków - Kłodzko - Nysa
25. 19.07 Kluczbork - Częstochowa
24. 16.07 Dobryszyce - Kleszczów - Częstochowa
23. 15.07 Dąbrowa Górnicza - Sosnowiec - Dąbrowa Górnicza
22. 13.07 Częstochowa - Ostrów Wielkopolski
21. 11.07 Zawiercie - Koniecpol
20. 10.07 Częstochowa - Kielce
19. 06.07 Częstochowa - Łódź
18. 04.07 Dąbrowa Górnicza - Kraków
17. 02.07 Częstochowa - Chałupki
16. 30.06 Częstochowa - Mzurów - Trzebniów - Częstochowa S
15. 28.06 Częstochowa - Przedbórz - Radomsko S
14. 21.06 Piotrków Trybunalski - Kleszczów - Radomsko
13. 20.06 Częstochowa - Irządze - Lelów - Częstochowa S
12. 19.06 Częstochowa - Opole
11. 17.06 Zawiercie - Giebło - Częstochowa S
10. 15.06 Częstochowa - Piotrków Trybunalski
9. 09.06 Częstochowa - Katowice
8. 06.06 Lubliniec - Olesno - Praszka - Częstochowa
7. 05.06 Tarnowskie Góry - Toszek - Herby
6. 31.05 Wrocław
5. 30.05 Wrocław - Brzeg
4. 29.05 Zielona Góra - Wrocław
3. 15.05 Częstochowa - Przyrów - Częstochowa
2. 09.05 Zawiercie - Częstochowa
1. 01.05 Częstochowa - Żłobnica - Kleszczów - Wola Wiewiecka


Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi matiz17 z miasta Częstochowa. Mam przejechane 222676.46 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 19.38 km/h.
Jeżdżę, bo lubię, sprawia mi to przyjemność. Na drugim miejscu jest: statystyka, czego dowodem jest brak wiedzy o przekroczonych barierach rowerowych typu 10.000km w danym roku, czy brak wiedzy o ilości gmin, przez które przejechałem (na razie). W 2013 roku zacząłem jeździć poza granicami miasta. Z czasem wyprawy stawały się co raz dalsze i niekiedy kilkudniowe. W 2015 roku zmieniłem podstawowy rower na Meridę przystosowaną głównie (ale nie tylko) do asfaltowych tras. Jeżdżę dalej i w 2017 roku z pewnością odwiedzę wiele nowych miejsc, a także powrócę do tych już znanych. W większości jeżdżę sam, ale niejednokrotnie wyjeżdżałem na większe trasy ze Znajomymi, a czasem nawet w większej grupie. Rower jest przede wszystkim dla mnie najlepszą formą transportu. Przez cały rok, w każdych warunkach pokonuje spore ilości kilometrów. Oprócz tego jest najlepszym sposobem na spędzanie wolnego czasu, a także dbanie o zdrowy tryb życia. Więcej o mnie.


Rok 2023 button stats bikestats.pl

Rok 2022 button stats bikestats.pl Rok 2021 button stats bikestats.pl Rok 2020 button stats bikestats.pl Rok 2019 button stats bikestats.pl Rok 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl Sezon 2013 button stats bikestats.pl

REKORDY ROWEROWE

Max. dystans dzienny:
brak

Max. dystans roczny:
2016

Max. dystans miesięczny:
lipiec 2015

Max. prędkość na rowerze:
brak

Min. 300km na dzień:
2 razy

Min. 200km na dzień:
brak

Min. 150km na dzień:
brak

Min. 100km na dzień:
brak

Największy dystans solo:
brak

Najdłuższa czasowo jazda:
brak

Max. temperatura w czasie jazdy:
brak

Min. temperatura w czasie jazdy:
brak

Województwa odwiedzone na rowerze:
śląskie, małopolskie, łódzkie, opolskie, świętokrzyskie, zachodniopomorskie, dolnośląskie, wielkopolskie, pomorskie

Kraje odwiedzone na rowerze:
Polska, Niemcy



MOJE WYCIECZKI

-----Sezon 2020-----
1. Częstochowa - Kleszczów - Wola Wiewiecka


Wycieczki 2018 (min. 100km)
53. Częstochowa - Łódź GC
19. Piotrków Tryb. - Łódź - Częstochowa GC

Wycieczki 2017
20. 11.06 Wieluń
19. 09.06 Krzepice
18. 04.06 Tarnowskie Góry - Częstochowa przez Kielczę, Tworóg
17. 03.06 Tarnowskie Góry - Częstochowa (Chechło-Nakło, Zielona)
16. 02.06 Północne rubieże
15. 01.06 Zamek Bobolice
14. 28.05 Powiat gliwicki
13. 27.05 Bobolice
12. 21.05 Tarnowskie Góry - Częstochowa
11. 19.05 Kleszczów i Góra Kamieńsk
10. 14.05 Tarnowskie Góry - Częstochowa
9. 06.05 Górny Śląsk i Zagłębie
8. 01.05 Księstwo Siewierskie
7. 29.04 Wojaże po lublinieckim
6. 01.04 Mirów i Bobolice
5. 18.02 Dąbrowa Górnicza - Częstochowa
4. 08.01 Gdynia(100km)
3. 07.01 Gdańsk (80km)
2. 06.01 Gdynia (60km)
1. 05.01 Gdańsk (50km)

Wycieczki 2016
60. Kraków (90 km)
59. Kleszczów (150 km)
58. Kraków - Częstochowa (170 km)
57. Kleszczów (150 km)
56. Kraków - Częstochowa (180 km)
55. Ziemia toszecko-gliwicka (220 km)
54. Częstochowa - Katowice - Częstochowa (200 km)
53. Kleszczów (140 km)
52. Częstochowa - Kraków - Częstochowa (300 km)
51. Żywiec - Częstochowa (180 km)
50. Kleszczów i Kraków (160 km)
49. Kraków - Częstochowa (210km)
48. Kleszczów i Góra Kamieńsk (190km)
47. Kraków - Częstochowa (230km)
46. Brzegi - Częstochowa (130km)
45. Chęciny i Kielce (100km)
44. Pińczów, Chęciny, Kielce (150km)
43. Częstochowa - Brzegi (170km)
42. 16.08 Ustronie Morskie (110km)
41. 14.08 Świnoujście, Bansin (150km)
40. 13.08 Kołobrzeg, Gąski (160km)
39. Wrocław - Częstochowa (210km)
38. Opole - Wrocław (180km)
37. 02.08 Złoty Potok, Bobolice (120km)
36. Kraków - Częstochowa (250km)
35. Multi Orbita 2016 (330km)
34. Bobolice (100km)
33. Próbna Orbita 2016 (130km)
32. Tarnowskie Góry (120km)
31. 06.07 Przed Orbitą (100km)
30. Kleszczów (100km)
29. Jędrzejów (210km)
28. 01.07 Żarki (100km)
27. Łódź - Częstochowa(200km)
26. Tworóg(120km)
25. Dobrodzień (130km)
24. Toszek (150km)
23. Kleszczów II (170km)
22. Kraków - Częstochowa (190km)
21. Kraków (190km)
20. Kraków i Tyniec (140km)
19. Częstochowa - Kraków (220km)
18. 05.06 Bobolice (100km)
17. 04.06 Tarnowskie Góry (130km)
16. 01.06 Bobolice (110km)
15. Kłobuck i Krzepice (100km)
14. Bobolice (100km)
13. Górny Śląsk - Zagłębie (180km)
12. Kleszczów (170km)
11. Bobolice (100km)
10. Jeleniak Mikuliny, Kalety (110km)
9. Dróżki asfaltowe (100km)
8. Dróżki asfaltowe (100km)
7. Mirów i Bobolice (100km)
6. Księstwo Siewierskie (100km)
5. Radomsko (100km)
4. Bobolice (120km)
3. Bobolice (110km)
2. Gliwice - Częstochowa (110km)
1. Ostrężnik (100km)
Statystyka wycieczek 2016
Wszystkie trasy pozamiejskie

Wycieczki 2015
41. 24.10 Po Krakowie (130km)
40. 05.10 Działoszyn, Pajęczno, Radomsko (140km)
39. 04.10 Częstochowa - Kraków (150km)
38. 02.10 Mirów i Bobolice (100km)
37. 17.09 Kleszczów (200km)
36. 16.09 Gidle (120km)
35. 14.09 Katowice Zagłębie (180km)
34. 13.09 Asfaltowe drogi rowerowe (120km)
33. 29.08 Kraków - Częstochowa (180km)
32. 27.08 Brzegi - Częstochowa (140km)
31. 26.08 Częstochowa - Brzegi (140km)
30. 23.08 Częstochowa - Tarnowskie Góry - Częstochowa (120km)
29. 19.08 Częstochowa - Szczekociny - Częstochowa (120km)
28. 16.08 Uckeritz (60km)
27. 14.08 Uckeritz (70km)
26. 13.08 Zinnowitz (80km)
25. 12.08 Karsibór (60km)
24. 10.08 Międzyzdroje, Wisełka (90km)
23. 07.08 Dróżki rowerowe i Żarki (95km)
22. 04.08 Zawiercie TdP (130km)
21. 31.07 Wolbrom (180km)
20. 25/26.07 Mini Orbita
19. 24.07 Tour de Częstochowa (80km)
18. 21.07 Częstochowa - Kraków (180km)
17. 20.07 Mirów i Bobolice (100km)
16. 18.07 Próbna Mini Orbita (120km)
15. 16.07 Ogrodzieniec (160km)
14. 12.07 Asfaltowe drogi rowerowe i Żarki (130km)
13. 11.07 Koszęcin, Kalety (100km)
13. 04.07 Po Krakowie (95km)
12. 03.07 Kleszczów (130km)
11. 01.07 Radłów, Panki (130km)
10. 14.06 Bobolice, Niegowa, Lelów (120km)
9. 05.06 Przyrów, Lelów (130km)
8. 03.06 Częstochowa - Katowice - Częstochowa (180km)
7. 29.05 Krzepice (100km)
6. 25.05 Lubliniec (110km)
5. 16.05 Asfaltowe drogi rowerowe (120km)
4. 12.04 Częstochowa - Kraków (160km)
3. 11.04 Siewierz (85+25km)
2. 21.03 Bobolice (115km)
1. 03.01 Bobolice (110km)

Wycieczki 2014
19. 11.11 Koszęcin
18. 31.10 Mirów i Bobolice
17. 18.09 Kalety i Zalew Zielona
16. 05.09 Ogrodzieniec
15. 31.08 Brzegi - Częstochowa
14. 30.08 Chęciny i Kielce
13. 29.08 Chęciny i Kielce
12. 28.08 Chęciny
11. 27.08 Częstochowa - Brzegi
10. 10.08 Bobolice
9. 28.07 Kołobrzeg
8. 24.07 Międzywodzie
7. 19/20.07 Decathlon Orbita
6. 16.07 Mirów i Bobolice
5. 29.06 Częstochowa - Kraków
4. 23.06 Szczekociny
3. 19.06 Tarnowskie Góry
2. 26.04 Mirów i Bobolice
1. 06.04 Częstochowa - Kraków (150km)

Wycieczki 2013
1. 29.12 Góra Zborów
1. 13.09 Częstochowa - Kraków
1. 15.07 Mirów i Bobolice






Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2015

Dystans całkowity:3889.15 km (w terenie 14.30 km; 0.37%)
Czas w ruchu:155:53
Średnia prędkość:21.52 km/h
Maksymalna prędkość:62.79 km/h
Liczba aktywności:33
Średnio na aktywność:117.85 km i 5h 46m
Więcej statystyk
  • DST 112.87km
  • Sprzęt Speeder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wpis niedługo

Środa, 22 lipca 2015 | Komentarze 0

wpis


  • DST 213.79km
  • Czas 10:18
  • VAVG 20.76km/h
  • VMAX 59.86km/h
  • Sprzęt Speeder
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Częstochowa - Kraków

Wtorek, 21 lipca 2015 | Komentarze 0

Nadszedł w końcu dzień wyjazdu do Krakowa na Meridzie. Do tej pory taka okazja nie mogła się nadarzyć. W czasie próbnej jazdy na Mini Orbicie zgadałem się z Parkerem na odwiedzenie rowerami grodu Kraka. Pozostało tylko ustalenie konkretnego dnia i wybór trasy, która dla odmiany prowadziła całkowicie odmiennie niż zazwyczaj. Trasę zaplanował Parker. Nieco dłuższa, trochę pagórkowata i po drodze kilka atrakcji. Nie pozostało nic innego jak ruszać.
O poranku jeszcze przed 7:00 podjechałem sobie na dworzec PKP. Stamtąd ruszam i przez M. Cassino, Jagiellońską - na 7:15 dojeżdżam na umówione miejsce startu z Parkerem. Wydostajemy się z miasta przez Wypalanki i Korkową, a potem: Brzeziny Kolonia, Brzeziny Nowe, Sobuczyna, Nierada, Łysiec, Klepaczka, Starcza, Rudnik Mały, Pakuły, Ligota Woźnicka i Woźniki. Do tego momentu w bardzo sprawnym tempie, pierwszy większy podjazd zdarzył się już przed Woźnikami. Tereny te są nam dobrze znane, więc nie było sensu zwalniać. O poranku dobrze się jedzie. Komfortowo, od Rudnika Małego już bez bluzy. Kilometrów przed nami sporo, Słońce motywuje do jazdy. Przejeżdżamy obok Rynku w Woźnikach i wjeżdżamy na jeszcze bardziej spokojną drogę z równiutkim asfaltem, która prowadzi przez Cynków, a dalej lasem na Strąków. Tu już skończył się asfalt, ale spokojniejszym tempem dało radę przejechać. Parker dał radę na szosówce przejechać kawałek po niezbyt równym lesie, tak więc mi też bez problemu to wyszło. Drogę znałem już wcześniej z wyjazdu do Katowic. Jedzie się naprawdę dobrze, pełen komfort i nastrój na plus. Potem jedziemy asfaltem przez Zendek i na skrzyżowaniu odbijamy w lewo. Od tego momentu dla mnie zupełnie nowe drogi do samego Krakowa, tak więc to dodatkowy atut dzisiejszej trasy. Jedziemy obok lotniska w Pyrzowicach, pierwszy raz jadę od tej strony. Jakiś samolot przeleciał podczas naszego przejazdu więc wszystko jest w porządku. Potem trochę asfaltowymi droga przez lasy i kawałek drogą krajowa 78, po czym znów na spokojne drogi. W Przeczycach nadrabiamy kawałek drogi przez pomyłkę. Tu trochę świeżego asfaltu, nawet miejscami z poboczem. Wcześniej przejeżdżamy obok Jeziora Przeczyckiego. Trasy już co raz mniej znane, tak więc trzeba pilnować zaplanowanego śladu GPS. Przecinamy wschodnią obwodnicę GOP S1, która idzie górą. Potem przecinamy drogę krajową 86 (Wojkowice Kościelne) jadąc nią dosłownie kawałek i w kierunku zbiorników: Kuźnica Warężyńska i Pogoria III. Jednak koło tego pierwszego jedziemy najwięcej, drugi mijamy tylko bokiem widząc go przez chwilę, jedziemy równolegle asfaltem. Tu zamierzałem kiedyś przyjechać na rowerze, ale jak dotąd nie było okazji. Asfaltowa droga rowerowa tylko w prawo - za to sporo asfaltu wiodącego wzdłuż zbiornika wodnego. Niecałe 9 kilometrów jazdy po asfaltowej drodze koło zbiornika Kuźnica Warężyńska. Sporo rowerzystów, rolkarzy, duży zbiornik wodny. Widoków w tle też trochę się pojawiło, w końcu dwa największe zbiorniki w okolicy. Jakąś tam wysepkę udało się również zobaczyć. Miejsce ma swój urok. W początkowych kilku kilometrach brakowało tylko Słońca, które potem uraczyło nas swoją obecnością. Wtedy od razu nastrój poszedł w górę, jazda komfortowa, a w oddali plan Krakowa, który mocno motywował. Tu przy zbiorniku robimy dwie krótkie przerwy na posiłek i także m.in. na mycie w dość czystej wodzie. Przebijamy się przez Dąbrowę Górniczą. Tu jak dla mnie sporo zamuły i sam przejazd przez miasto też taki sobie. Po drodze kilkakrotnie trasę trzeba było sprawdzić bo jednak to miasto, czego podjął się Parker. Znów przecinamy już na wyjeździe z Dąbrowy ekspresówkę, tym razem trasę S1 E75. Po drodze też trochę czynnych i nieaktywnych już przejazdów kolejowych które odczuliśmy po niezbyt równych nawierzchniach. Dalej już przecinamy DK94 i jedziemy spokojnymi asfaltami do Sławkowa, równolegle do DK94. Tu z braku alternatyw z przymusu wjeżdżamy na krajówkę 94. Tniemy trochę ponad kilometr jazdy, po czym znów na spokojne drogi nieco odbijające na południe, ale wiodące do Krakowa. W okolicy miejscowości Bukowno (koło Olkusza) za Sławkowem - wjeżdżamy do województwa małopolskiego. Nieco podjazdów daje o sobie znać po drodze, sporo jazdy po leśnych terenach i także przez spokojne wioski - m.in. Czyżówka, Myślachowice i na Trzebinię. Przed Trzebinią straszy nas kilka kropel deszczu, które na szczęście nie przerodziły się w nic większego. Nadal parno, jak przez większość drogi. Jedziemy asfaltem w okolicy rezerwatu Dolinki Krakowskie. Na kilka kilometrów przed Trzebinią odwiedzamy taras widokowy. Niektóre fragmenty naszej trasy na długo pozostaną mi w pamięci, ma swój urok ta trasa. W końcu Trzebinia, przejeżdżamy obok Rynku. Tutaj jedziemy znów kawałek drogą krajową 79 kierując się na Piłę Kościelecką. Po drodze dołem jedziemy pod A4. Jeszcze przed samą miejscowością przejeżdżamy pod autostradą A4, którą równolegle będziemy jechać do samego Krakowa, gdzieś tam w oddali będzie ją miejscami widać. Znowu jakieś wioski - Bolęcin, Nieporaz. Odbijamy w kierunku Tenczynka - w planie Zamek Tenczyn. Odbiliśmy od razu na Grojec widząc Tenczyn z oddali, tak wiec tam nawrotka i w kierunku celu, trzeba będzie tę górkę powtórzyć, ale za to Parker uwiecznił mnie na zdjęciu. Jedziemy tym razem nad A4, a potem skręcamy w prawo w kierunku ruin zamku. Prowadził tam dość ciężki podjazd, który mnie zmęczył. Parker ma zdjęcie, bo podjechałem pierwszy dając z siebie dość dużo w końcowej fazie podjazdu. Potem już sam Zamek i odrobina przerwy. W oddali też było już widać góry. Jazdy jeśli to tak można nazwać w okolicy samego zamku też trochę terenowo-trawiastej. Odwiedzamy zamek Tenczyn, który do tej pory widywałem tylko z pociągu z Krakowa. Może trochę czasu nas to kosztowało, ale warto było odbić i coś zobaczyć nowego. Wracamy na trasę, bo jednak musimy się wyrobić czasowo, tak więc jedziemy ponownie na Grojec (tu jeszcze się cieszymy widokiem Tenczyna z oddali, parę kilometrów dalej też się wyłania, w końcu jest na wzgórzu). Jedziemy asfaltami przez wioski - Zalas, Sanka, Czulów, Mników, Cholerzyn. Trzeba pilnować trasy cały czas bo nowe tereny, ale tu już jedziemy nawet sprawnie i udaje się bez błędów i sprawdzania trasy, drogowskazy też pomagają. Trasa pagórkowata. Tak wychodziło, że na każdym podjeździe ja górowałem, Parker natomiast zjazdy miał takie, że nie mogłem go często dogonić. Za miejscowością Zalas zobaczyliśmy ostatni raz pokaźnie prezentujące się w dalekiej oddali góry, a potem za kawałek dość konkretny zjazd. Nie myślałem, że aż tak konkretny. Sporo kilometrów w dół. Rezultat tego taki: na dystansie 3 kilometrów udało się pojechać ze średnią: 45,6km/h. Tak w okolicy 4 minut przejechaliśmy 3 kilometry. Niebywałe, ale możliwe. Taka atrakcja na trasie i bonus za pokonywanie wszystkich górek. Zjazd dający dużo radości, lecz wnerwiła ciężarówka przez którą musiałem hamować z 60km/h. Rozdzieliła też mnie i Parkera. Jednak jazda tak czy inaczej przednia. Co raz bliżej do Krakowa. W Liszkach znów dosłownie kawałek DW780, po czym kierujemy się na Piekary. Tam przystanek by zobaczyć Tyniec. Widok na Wisłę i wszystko co wokół nas cieszył. Potem kawałek asfaltem myśląc jak przedostać się na drugą stronę Wisły. Przejeżdżamy pod autostradą A4 i tu Parker ryzykuje, wydeptaną polną dróżką dostajemy się do kładki równoległej do autostrady. Ta prowadzi nas na drugą stronę Wisły, a obok biegnie A4. Okazało się potem, że była droga, również żwirowa obok, ale ważne, że znaleźliśmy się na kładce, jadąc DW780 znaleźlibyśmy się praktycznie u celu, a droga dużo mniej komfortowa. Tu zaczyna się najprzyjemniejsze. Jedziemy wzdłuż Wisły po asfalcie. To obrzeża Krakowa, po drugiej stronie udaje się zobaczyć jakiś zabytek, po naszej lewej płynie gdzieś tam Wisła. Spadło kilka kropel deszczu, ale potem już Słońce i tak do samego końca naszego pobytu w Krakowie. Jedziemy cały czas bulwarami nadwiślanymi aż do kładki Bernatka. Na prawie całej naszej trasy równiutka asfaltowa droga przeznaczona dla rowerów, w jednym tylko miejscu trzeba odbić kawałek po kamieniach do ul. Tynieckiej, po czym znów można wrócić na równiutkie asfaltowe bulwary. Do okolic tego miejsca udało się dotrzeć już na rowerze. Co raz bliżej Wawel. Jazda cieszy. Przejeżdżamy pod mostem Zwierzynieckim, kawałek drogi i widzimy już Wawel. Jedziemy bulwarem poleskim. Jeden z najbardziej lubianych przeze mnie widoków, zjeżdżamy na dolne bulwary wiodące już tuż przy Wiśle. Zatrzymujemy się zrobić zdjęcie, po czym jedziemy bulwarem wołyńskim i ulicami Krakowa po kontrapasie rowerowym (ul. Przy Moście i ul. Staromostowa) do ul. Brodzińskiego, gdzie pasem rowerowym do skrętu w lewo wjeżdżamy na kładkę Bernatka. Tutaj zjeżdżamy na bulwary nadwiślane po stronie Wawelu. Przejechaliśmy też koło Smoka Wawelskiego, gdzie jak zawsze tłumy ludzi. Jedziemy bulwarami nadwiślanymi dołem do ich końca, tam nawrotka i jeszcze dawka przyjemnych kilometrów przy Wiśle - kolejno bulwarem Rodła, Bulwarem Czerwieńskim i Bulwarem Kurlandzkim. W pełni komfortowo. Czuję odgłos opon sunących po asfalcie. Odbijamy w lewo z bulwaru i kierujemy się na Rynek tak by przejechać skrzyżowanie z sygnalizatorem do jazdy na wprost dla rowerów - jedziemy ul. Starowiślną, dalej nieco okrężnie (bo dziwne, ale zakaz skrętu w lewo bez wykluczenia rowerów) nieco ruchliwą Westerplatte, Basztową, Pijarską, św. Jana i na Rynek w Krakowie. Potem jeszcze trochę jazdy po Starym Mieście - ul. Grodzką i kierujemy się na dworzec, bo czas nagli. Jedziemy Bernardyńską, znów bulwarami nadwiślanymi, potem niestety wnoszenie roweru po schodach i przez most Powstańców Śląskich, dalej już ul. Wielicką do samego dworca Kraków Płaszów, wcześniej jeszcze zahaczając o fast food w pobliżu. Z dworca Kraków Płaszów odjazd do Częstochowy z biletem zakupionym w pociągu. Zdążyliśmy na dosłownie parę chwil przed odjazdem. Powrót w dobrych nastrojach, lecz zmęczenie dało też o sobie znać. Pociąg się wlekł, lecz we dwójkę raźniej. Trasa zaliczona i Kraków zdobyty, więc można cieszyć się z sukcesu.
Przydał się ten wyjazd do Krakowa zupełnie odmienną niż do tej pory trasą. Dość okrężna, ale przyjazna dla rowerów. Udało się zobaczyć sporo nowych miejsc, widoków, dróg - zaliczyć nowe powiaty czy gminy. Poznać i wypróbować nowe podjazdy (na pewno trzeba było się na nie nastawić) i co za tym idzie zjazdy, zobaczyć Zamek, wjechać do Krakowa od nowej strony. W znacznej przewadze spokojne drogi posiadające w miarę równy asfalt. Przeważnie asfalt tak jak w naszych planach. Komfort jazdy zachowany, momentami męczyła parna pogoda, mi trochę brakowało Słońca, ale nie było źle - w Krakowie przepiękne Słońce i takie było marzenie. Wjazd do Krakowa od strony bulwarów wiślanych najlepszy jaki może być - może nie było znaku "Kraków", ale z pewnością dobrze się jedzie koło Wisły by po paru kilometrach zobaczyć Wawel. W Krakowie udało się pojeździć sporo po bulwarach nadwiślanych, odwiedzić Rynek Główny, zahaczyć Stare Miasto, załapać się też na jakiś kontrapas czy sygnalizator dla rowerzystów. Najważniejsze: udało się odwiedzić Kraków. Wyjazd w pełni udany. Kilometrów na liczniku spora ilość.

Trasa z Częstochowy do Krakowa: Częstochowa, Brzeziny Kolonia, Brzeziny Nowe, Sobuczyna, Nierada, Łysiec, Klepaczka, Starcza, Rudnik Mały, Pakuły, Ligota Woźnicka, Woźniki, Cynków, Strąków, Zendek, Mierzęcice, Przeczyce, Boguchwałowice, Wojkowice Kościelne, zbiornik Kuźnica Warężyńska, zbiornik Pogoria III, Dąbrowa Górnicza, Sławków, woj. małopolskie: Bukowno koło Olkusza, Czyżówka, Myślachowice, Trzebinia, Piła Kościelecka, Bolęcin, Nieporaz, Rudno (Zamek Tenczyn), Grojec, Zalas, Sanka, Czulów, Mników, Cholerzyn, Liszki, Piekary, Kraków.
O tych miejscach do tej pory tylko słyszałem. Sporo też nowych powiatów i gmin. 
Na trasie także sporo przecinania dróg krajowych (DK78, DK86, DK94). Po drodze też przejazdy kolejowe, przecinamy też dołem: wschodnią obwodnicę GOP, dwukrotnie trasę S1, autostradę A4 (w tym raz górą: jadąc na Zamek w Tenczynie).
Kraków odwiedzony - na rowerze w jedną stronę. Piąty Kraków na rowerze w życiu. Pierwszy raz na Meridzie.
Mapka ze śladem GPS z naszej drogi: http://ridewithgps.com/trips/5797762
Miasta: Częstochowa, Dąbrowa Górnicza, Kraków
Powiaty: częstochowski, lubliniecki, myszkowski, tarnogórski, będziński, olkuski, oświęcimski, chrzanowski, krakowski
Gminy: Poczesna, Starcza, Woźniki, Koziegłowy, Ożarowice, Mierzęcice, Sławków, Bukowno, Trzebinia, Krzeszowice, Liszki


Kuźnica Warężyńska I 
Kuźnica Warężyńska II
Okolice Trzebini - taras widokowy

Zamek Tenczyn

Podjazd - Grojec I
Podjazd - Grojec II

Kraków - Tyniec

Kraków - Tyniec, w oddali Wisła

Kraków - wzdłuż Wisły

W Krakowie na bulwarach nadwiślanych I

W Krakowie na bulwarach nadwiślanych II

Bulwary nadwiślane - bulwar Rodła

Z Parkerem - Kraków i widok na Wawel

Kraków - Rynek


Boguchwałowice koło Przeczyc - świeżutki asfalt z poboczem
Zbiornik Kuźnica Warężyńska - asfaltowa droga obok zbiornika
Zbiornik Kuźnica Warężyńska II
Zbiornik Kuźnica Warężyńska III

Droga do Krakowa prowadziła sporo po równych asfaltach przez tereny leśne

Zamek w Tenczynie

Widok na góry - przed zjazdem I

Widok na góry - przed zjazdem II

Widok na góry - przed zjazdem III
Kraków - Tyniec

Wjeżdżamy do Krakowa wzdłuż Wisły

Powoli wyłania się Wawel

Wawel

Kontrapas rowerowy w kierunku kładki Ojca Bernatka

Po przyjeździe do Częstochowy jeszcze kilka kilometrów po mieście. Z Dworca PKP od strony Piłsudskiego wracam: Alejami NMP, koło Placu Biegańskiego, III Aleją, przez pas rowerowy na Kopernika, II NMP, Al. Wolności, M. Cassino, Sabinowską i Jagiellońską. Trasa z GPS: http://ridewithgps.com/trips/5800401
Po przyjeździe do domu by zwieńczyć udany rowerowy dzień jeszcze na przekąskę. W obie strony przez ul. Jagiellońską i Al. 11 Listopada do KFC. Na powrocie jeszcze urozmaicenia w jeździe po ul. Jagiellońskiej m.in. z zahaczeniem ciągów pieszo-rowerowych pod wiaduktem. Trasa z GPS: http://ridewithgps.com/trips/5801824
W sumie dystans dzienny wyszedł pokaźny, ponad 10 kilometrów jazdy rowerem.


  • DST 115.51km
  • Czas 05:14
  • VAVG 22.07km/h
  • VMAX 60.37km/h
  • Sprzęt Speeder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mirów i Bobolice standardami asfaltowymi

Poniedziałek, 20 lipca 2015 | Komentarze 0

Spontanicznie zapadła decyzja o wyjeździe do Mirowa i Bobolic. Wyjazd dość późny, ale skoro aura przyjazna to trzeba się ruszyć tam, gdzie można spokojnie pojeździć. Wczorajszy (i nie tylko) powrót nocny zachęcił do jazdy późno-popołudniowej. Od razu padł wybór trasy i w drogę. Trasy do Mirowa prawie nie poczułem. Szło bardzo szybko, kilka podjazdów, trochę też zjazdów i na miejscu. Dojechałem w 2 godziny. Zaplanowałem też tak trasę by była optymalnie jak najkrótsza, powrót nieco dłuższy. Chciałem też przejechać się po asfaltach po których dość rzadko jeżdżę w tej okolicy, czyli Zaborze i Przybynów. Reszta trasy znana prawie na pamięć. Udało się też zahaczyć o kilka kilometrów asfaltowych dróg rowerowych w gm. Niegowa i Żarki, w tym dość konkretny standard Żarki - Mirów. Tu udało się pojechać dziś ~60km/h. W czasie drogi też wnerwił 'skrzypiący' już lekko łańcuch. Udało się go podratować w Biskupicach dzięki uprzejmości pewnego mieszkańca. Cała droga w Słońcu i sporo z wiatrem.
W Mirowie i Bobolicach nieco postoju, co było w planie. W sumie zrobiłem godzinkę przerwy. Bardzo przyjemnie spędzony czas. Na powrocie już Zachód Słońca i zapadający zmrok. Sił do jazdy jednak nie brakowało. Dobrze się jechało całą drogę, była motywacja. Tempo też utrzymane - w drodze do: 23,93km/h, z powrotem: 22,82km/h. Bez napinki, ale sprawnie. Powrót do domu na 22:00.
Trasa wyglądała dokładnie tak: Częstochowa Jagiellońska, Al. Pokoju, Kucelin, Guardian, czarny rowerowy, Dk46, Olsztyn rynek, koło Sokolich Gór, Biskupice, Biskupice Nowe, Zaborze, Przybynów, Wysoka Lelowska, Żarki, Mirów, Bobolice, Mirów, Żarki, Żarki Przewodziszowice, asfaltowe drogi rowerowe, Ostrężnik, Złoty Potok, Janów, Piasek, Zrębice, Przymiłowice, Olsztyn, Skrajnica, Odrzykoń, czarny rowerowy, Guardian, Kucelin, Al. Pokoju, Jagiellońska. Wyszło lekko ponad setka.
Popołudniu jeszcze było trochę jazdy. Wyskoczyłem załatwić kilka mniejszych spraw na mieście. Najpierw na Stradomiu na Piastowskiej, a potem jeszcze przez M. Cassino i Sobieskiego na chwilę na PKP i powrót przez Niepodległości, Bór, Jagiellońską. Przejazdy na Toskanie.

Zamek w Bobolicach
Zamek w Mirowie


  • DST 103.98km
  • Czas 05:13
  • VAVG 19.93km/h
  • VMAX 55.40km/h
  • Sprzęt Speeder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Siedlec Duży, Kamienica Polska i Poraj

Niedziela, 19 lipca 2015 | Komentarze 0



  • DST 145.16km
  • Czas 05:57
  • VAVG 24.40km/h
  • VMAX 56.60km/h
  • Sprzęt Speeder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Orbita dookoła Częstochowy

Sobota, 18 lipca 2015 | Komentarze 1

Dziś w zamiarze jazda próbna po trasie Mini Orbity. Krzara rzucił na forum temat luźnej propozycji wspólnej jazdy. Nie było zastanawiania i od razu zgłosiłem się, że wezmę udział. Albowiem w planie było przejechać się choć raz tą trasą wcześniej by być nieco przygotowanym. Na jazdę nocną (lub w połowie nocną) nie wiem czy byłoby motywację się samemu zebrać w tym tygodniu, tak więc to doskonała okazja do sprawdzenia siebie i roweru. Wyruszam na 18-stą na miejsce zbiórki - przez Zacisze, św. Barbary i Augustyna, Kopernika, Kilińskiego, Armii Krajowej i pod Altanę Żywiec. Stawiło się oprócz mnie 10 Rowerzystów, w tym 8 osób z zamiarem jazdy całą drogę. Dotarłem na sam styk, a w Śródmieściu jeszcze mnie dopadł deszcz. Nie rokowało to pozytywnie, jednak w chwili startu pojawiło się Słońce. Po zrobieniu pamiątkowego zdjęcia, parę minut po 18-stej ruszamy. Najpierw przez Kiedrzyn i Białą do Kamyka. Tu zapoznanie się z Folwarkiem Kamyk - miejscem naszych postojów. Bardzo zadbane i urokliwe miejsce. O 19-stej równo ruszamy w przejazd orbitowy.
Trasa Orbity wiedzie tak: Kamyk - Borowianka - Kuźnica Lechowa - Rybna - Kokawa - Mykanów - Kościelec - Rudniki - Konin - Wancerzów - Mstów - Małusy Małe - Brzyszów - Kusięta - Olsztyn - Biskupice - Choroń - Poraj - Osiny - Kolonia Poczesna - Bargły - Michałów - Nierada - Rększowice - Konopiska - Kopalnia - Blachownia - Wręczyca Wielka - Grodzisko - Kłobuck - Kamyk.
Sporą część trasy jechałem pierwszy raz - dokładnie chodzi o odcinek od Kamyka do Mstowa i od Blachowni do Kłobucka. Tamtych rejonów nie znałem zbyt dobrze, ku zdziwieniu trochę trasy dopiero poznawałem. Pozostałe trasy za to prawie na pamięć, te najbardziej skaczące. Największe górki od Mstowa do Poraja, na przeważającym odcinku raczej płasko z niewielkimi podjazdami. Połowa trasy pokonana po zmroku.
To nie była łatwa jazda. Na początku piękne Słońce towarzyszące nam sporo początkowych kilometrów. Jedziemy przez gm. Kłobuck i Mykanów. Tutaj m.in. przez asfaltową kładkę nad torami. Przecinamy też DK1. Potem w kierunku gm. Mstów. Tu na Rynku moment na odsapnięcie. Zaczynają się górki - czeka nas m.in. podjazd w Małusach Małych i Biskupicach. Po drodze stajemy na chwilę w Leśnym. Uzupełniam tu cukry. Zaczynam zdawać sobie sprawę z powagi trasy - sporo przejechaliśmy, a jeszcze dużo więcej przed nami. To nie jest setka, którą się robi od strzała, sporo też jest skrzyżowań, znaków STOP, kilka świateł, jakieś przejazdy. Nie można lekceważyć dystansu, jednak spokojnie jest do przebycia. Pozytywem jest również niewielki promień - można zjechać. Ruszamy z Olsztyna po kilku minutach postoju i zaczynają się podjazdy. W Biskupicach daję radę, trzymając się prawie do samego Poraja z dwójką szosowców. Odtąd niezbyt ciekawe prognozy, co widać po chmurach i czuć po powietrzu. Nie zapomnę momentu gdy obejrzałem się za siebie jak innym wychodzi podjazd pod Biskupice i zobaczyłem piorun. Potem jadąc na Choroń całkowicie niebieskie niebo co jakiś czas błyskające. Tego widoku nic nie zastąpi, a w myśli jeszcze tyle kilometrów. Przy torach w Poraju zastanawiamy się co dalej. Byłem za tym by powalczyć, jednak pewności co do przejazdu całej trasy nie było. Trzy osoby opuszczają trasę, my postanawiamy dojechać do Kolonii Poczesnej wiedząc, że raczej nas dopadnie. I dopadło po paru minutach jazdy. Pokonujemy spory odcinek w co raz bardziej intensywnie padającym deszczu, walącymi piorunami i wietrze. Przemokłem. Postój robimy w Kolonii Poczesnej w barze "Polskie jadło", gdzie przeczekujemy opady. Tu już myślałem, że być może zjadę za niedługo do domu. Myśl ewentualnego powrotu w prawie każdej chwili pomaga, jednak podjęcie decyzji czasem bywa trudne, czy jechać. W planie jechać, ale pewności jak będzie nie ma. Aura burzowa jeszcze się utrzymuje. W końcu po prawie 30 minutach przerwy ruszamy w lekko jeszcze padającym deszczu towarzyszącym nam aż do Nierady. Od momentu wyjazdu jedzie mi się naprawdę dobrze i komfortowo. Mokre asfalty towarzyszące nam nie przeszkadzają, a jazda w grupie w ciemności motywuje. Nie odbijam w Nieradzie ani w Konopiskach, jadę. Czym dalej tym jestem prawie pewny, że się uda przejechać całość. Najważniejsze, że nie ma deszczu, błyska się bardzo w oddali. Kolejne miejscowości i dystans się zbiera, trasę też pokonujemy, więc do przodu. Od Rększowic jedziemy na sporej części trasy po obszarach niezabudowanych - nieoświetlonych drogach. Lampka dawała radę i wspomogła wszystkich mimo tego, że nie podładowałem do pełna obu akumulatorów. Trzymamy się razem snując jakieś rozmowy. Jazda nocna daje mi przyjemność. Co do asfaltów na przewadze zdecydowanej równe, jedynie na odcinku od Konopisk do Wręczycy Wielkiej nieco gorzej, ale uważając na złączenia asfaltu i studzienki jest komfortowo. Jednak trzeba wytężać wzrok i uważać na drodze, przy tym też na siebie i innych. Taka jazda daje też szansę wprawienia się w warunki jazdy w grupie. Przejeżdżamy gm. Konopiska, Blachownia i Wręczycka Wielka. Potem na Grodzisko i Kłobuck. Ruch na drodze w przewadze spokojny, co też daje komfort jazdy w dwójkach. Zamykamy promień w Kamyku, po czym odbijamy do Częstochowy przez DW491 i Kiedrzyn (DW483). Wspominamy podczas jazdy o tym jak to będzie z motywacją do kolejnego okrążenia na Orbicie. Od Kamyka do Częstochowy nieco wolniej, ale z ogromnym zadowoleniem, że się udało. Ukończyliśmy trasę! Dojeżdżamy do Promenady na 00:20 i tu postój w Altanie Żywiec i spotkanie. Po spotkanie powrót do domu wzdłuż tramwaju i przez M. Cassino z wydłużeniem jeszcze sobie trasy o ul. Pułaskiego i Sobieskiego, Aleje i zahaczeniem o Pl. Biegańskiego. Powrót do domu na 2-gą.
Tempo jazdy było momentami konkretne. Średnia bardzo zadowalająca - na samym odcinku okrążenia dookoła Częstochowy lekko poniżej 26km/h. Na samym początku (dojazd do Kamyka) już cisnęliśmy - tu już dystans 10,1km pokonujemy ze średnią w okolicy 29-30km/h. Na trasie Orbity: Od Kamyka do Mstowa z bardzo zadowalającą prędkością średnią: 28km/h. Udało się też zrobić średnią powyżej 31km/h na dystansie prawie 7 kilometrów - fakt, że sporo (nie całość) z górki, ale cieszy. Od Kolonii Poczesnej do Kamyka ze średnią prędkością 24,1km/h. Jak na warunki nocne bardzo optymalnie.
Średnia prędkość na całej trasie: 25,0km/h. Kilometrów: 119,9km.
Na trasie Orbity jedziemy prawie połowę dystansu drogami wojewódzkimi: DW791, DW904, DW492 i fragmentami: DW786, DK46 (Olsztyn), DK46 (Blachownia), DK43 (Kłobuck).
Zadowolony jestem bardzo z udziału w jedzie próbnej. Udało się zapoznać z trasą, sprawdzić rower, poznać nowe osoby. Wspólnie się dobrze jechało. Najważniejsze dla mnie jest to, że udało mi się ukończyć trasę w całości pomimo na pewnym odcinku dość trudnych warunków. Radość z jazdy też się pojawiła, sporo ponad setka też wpadła do dystansu lipcowego. Co będzie na Orbicie... zobaczymy.
Łącznie z kilometrami pokonanymi po północy tego dnia dystans wyniósł powyżej 180 kilometrów. Konkretnie.


Grupowe zdjęcie uczestników dzisiejszego przejazdu. Brakuje '_omara_'.



  • DST 36.14km
  • Czas 01:45
  • VAVG 20.65km/h
  • VMAX 38.93km/h
  • Sprzęt Speeder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Siedlec Duży - Poraj - Poczesna - Częstochowa

Sobota, 18 lipca 2015 | Komentarze 0

Powrót w godzinach nocnych i porannych z Siedlca Dużego przez Poraj do Częstochowy.


  • DST 85.20km
  • Czas 03:49
  • VAVG 22.32km/h
  • VMAX 47.20km/h
  • Sprzęt Speeder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Złoty Potok - Żarki - Koziegłowy

Piątek, 17 lipca 2015 | Komentarze 0

Olsztyn - Złoty Potok - Żarki - Koziegłowy - Siedlec Duży

Na odcinku Złoty Potok - Ostrężnik luźno , po szlaku szutrowym :)


81,18km - Merida
~3,9 - Toskana

Dystans przybliżony


  • DST 208.53km
  • Czas 09:16
  • VAVG 22.50km/h
  • VMAX 62.79km/h
  • Sprzęt Speeder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Orle Gniazda i Zamki. Ogrodzieniec.

Czwartek, 16 lipca 2015 | Komentarze 0

Zaplanowana wycieczka z Damianem z cyklu Orle Gniazda i Zamki. Dziś w planie wykręcić powyżej 150 kilometrów w czasie jednej wycieczki. Do tego atrakcją na trasie są Zamki na naszej Jurze. Spora część drogi prowadziła przez Szlak Orlich Gniazd, miejscami jechaliśmy czerwonym rowerowym, była też namiastka terenowej jazdy. Drogi głównie spokojnie, na sporadycznych odcinkach mające status dróg krajowych i wojewódzkich. Sporo podjazdów i zjazdów, ten teren dał o sobie znać konkretnie już od pierwszych kilometrów, albowiem droga prowadziła przez Biskupice. Najpierw jednak dojechaliśmy tu: Centrum, M. Cassino, Jagiellońska, Al. Pokoju i razem już z Damianem z Rakowa PKP przez Kucelin, obok Guardiana, rowerostradą, główną DK46 do Olsztyna i asfaltem obok Sokolich Gór. Na pierwszym już zjeździe udaje się pojechać prawie 63km/h. Potem jedziemy standardową trasą przez Zrębice, Krasawę i Siedlec. Równiutkie asfalty i spokojna droga. Do parkingu nieopodal źródeł (Złotego Potoku) udało nam się dojechać w rekordowym czasie ze średnią 25,0km/h. Tu przez moment się rozdzielamy - ja jadę asfaltem po DW793, a Damian szlakiem szutrowo-terenowym prowadzącym do Ostrężnika. Przy punkcie postojowym się spotykamy i jedziemy asfaltową drogą rowerową prowadzącą do Trzebniowa. Podjazd rzędu kilku procent dało się odczuć, a po chwili zjazd i te 54km/h bez pedałowania na stromym zjeździe. Później też momentami pod górę i trochę w dół. Dotoczyliśmy się do Mirowa również w imponującym czasie - poniżej 2 godzin jazdy ze średnią 24,5km/h. Przejeżdżamy obok zamku w Mirowie i Bobolicach. Potem po kawałku jeszcze asfaltu zjeżdżamy na terenowy odcinek czerwonego szlaku. Przyjemnie, ale niezbyt chętnie ruszyłem, jednak z powodu braku alternatywy spokojnie przejechałem po szlaku. Terenowa jazda burzyła moją koncepcję ciągłości asfaltu na całej trasie, ale czasem tak trzeba. Prowadził ten szlak do Zdowa, gdzie znów asfalt i podjazd dający o sobie znać. Na zjeździe prowadzącym w kierunku Włodowic dało się poczuć atmosferę jazdy po Jurze - te lasy, zjazd i ten klimat. O to chodziło. Przed Włodowicami były jeszcze Rzędkowice, które poznałem jadąc już tu prawie 2 lata temu na skałki rzędkowickie, które dziś zobaczyłem z oddali. Jedziemy przez Włodowice i na Morsko, gdzie kolejny Zamek. Tu droga kilka kilometrów przed Zamkiem się popsuła, a czym bliżej Zamku tym więcej żwirowej nawierzchni. W jednym momencie miałem wrażenie, że złapałem gumę. Chwila przerwy przy Zamku Bąkowiec w Morsku też znanym już ze wcześniejszej jazdy i w drogę. Jedziemy tą samą drogą z dość konkretnym podjazdem po kocich łbach. Potem przez teren i tą samą drogą w kierunku Morska i drogi na Zawiercie. Na kamienisty czerwony nie było sensu i ochoty wjeżdżać. Po paru kilometrach w końcu dojeżdżamy do Zawiercia. Trzeba przebić się przez miasto - jedziemy przez: Skarżyce, Kromołów. W końcu po kawałku jeszcze jazdy wyasfaltowanym świeżo czerwonym rowerowym dojeżdżamy do Podzamcza, gdzie z oddali już widać Zamek Ogrodzieniec. Jedziemy pod Zamek, tu parę minut przerwy na zdjęcie i w kierunku Rynku, gdzie postój na jedzenie. O 14-stej odjeżdżamy w drogę powrotną. Do Zawiercia jedziemy przez drogę wojewódzką 790 i 791 - przez Ogrodzieniec i Fugasówkę. Sporo z górki, choć dziś jadąc pod wiatr tak bardzo tego nie odczułem. W Zawierciu kawałek znanym fragmentem DK78 i odbijamy w boczne drogi. Tu już Damian prowadzi planując wcześniej jazdę po tej okolicy z ominięciem ruchliwej wojewódzkiej. Jedziemy na Rudniki. Najpierw nieco monotonnie mi się jechało, jednak tam udaje się zaliczyć dość przyjemny zjazd. Potem w lewo na podziurawioną drogę przez Kopaniny i na Myszków - Mrzygłód. Tu fragment po wojewódzkiej. Potem bocznymi w Myszkowie dojeżdżamy do dworca PKP. Jedziemy wiaduktem DW793, obok Placu Dworcowego Myszków i boczną drogą przez Nową Wieś Żarecką. Przyjemne serpentyny w jednym momencie zakończone podjazdem. Potem przez Żarki Letnisko i do DW791, gdzie jedziemy kostkową drogą rowerową przez Masłońskie. Po kawałku jazdy asfaltem wojewódzką i po przekroczeniu mostu nad wyschniętym strumykiem odbijamy w kierunku zbiornika Poraj. Jedziemy obok Zalewu, falochronem i znów się rozłączamy - ja jadę asfaltem do Jastrzębia, Damian po żwirowej drodze. Potem boczną drogą przez ul. Magazynową  i potem na skrzyżowaniu z wojewódzką na gminę Poczesną: przez Kolonię Borek, Zawodzie, Poczesną, Hutę Stara A, Hutę Starą B, Wrzosową i Częstochowa, Załogi, Boh. Katynia, Jagiellońska, M. Cassino i Centrum. Mapka z dzisiejszej wycieczki: http://ridewithgps.com/trips/5737777
W czasie wycieczki udało się przejechać niecałe 170km. Średnia prędkość na całej trasie powyżej 22km/h. Biorąc pod uwagę miejscami teren czy cięższy dojazd na zamek w Morsku, miejscami mniej równy asfalt czy podprowadzenie roweru przy zamku w Ogrodzieńcu i w końcu górki to imponujący rezultat. W sumie czas jazdy wyniósł coś powyżej 7 godzin. Wyjechaliśmy o 9 rano, po 17-stej byłem już w Centrum. Aura dzisiaj też bardzo sprzyjająca - momentami upalnie, ale bardzo komfortowo i sporo Słońca. Nie wiem po co woziłem całą drogę w sakwie bluzę. Dziś towarzyszyły nam też bardzo dobre humory.
Zamki, które na dziś było w planie odwiedzić: Olsztyn, Mirów, Bobolice, Morsko i Ogrodzieniec.
Udało się odwiedzić 3 miasta: Ogrodzieniec, Zawiercie i Myszków.
Powiaty: częstochowski, myszkowski, zawierciański
Gminy: Olsztyn, Janów, Niegowa, Włodowice, Zawiercie, Ogrodzieniec, Myszków, Poraj, Poczesna
Dzisiaj także taki symboliczny dzień - dokładnie dwa lata temu po raz pierwszy pojechałem na Zamek w Mirowie i Bobolicach. Od tamtego czasu w okolicy tego dnia roku zawsze planuję tak trasy by zahaczyć o Bobolice.
Po spotkaniu ze Znajomym na PKP powrót do domu w upalnej aurze przez Monte Cassino.
Nieco odczułem skutki dzisiejszej jazdy i sporą dawkę podjazdów. Musiałem odpocząć i dopiero o 22:30 udało się wyskoczyć na rower wykręcić jeszcze trochę szosowych kilometrów. W pierwotnym planie było dobić do dwusetki i to się udało. Pojechałem sobie spokojnymi o tej godzinie już jezdniami - przez DK43 w kierunku Grabówki, tam nawrotka i znów DK43, Kopernika, Plac Biegańskiego, Al. Wolności, Niepodległości, Boh. Katynia, Jesienna, Orkana, Jagiellońska, Kościelna, Piastowska i M. Cassino. By być pewnym pokonanego dystansu przejechałem się jeszcze ul. M. Cassino w obie strony i tym sposobem zaliczyłem dystans dzienny nieco powyżej 200km. Dystans bardzo nieznacznie zawyżony, ale przekroczone 205 kilometrów na pewno było. Dobrze jechało się po komfortowych do sprawnej jazdy asfaltach - jezdniami oprócz Jagiellońskiej. Powrót do domu parę minut po północy.
Po przyjeździe do domu jeszcze trochę dłubania przy Toskanie by przywrócić ją do jazdy. Dla sprawdzenia zrobiłem sobie jeszcze jazdę próbną - w obie strony przez M. Cassino. Komfort pomniejszony, ale rower jako tako jest wygodny.
Merida - 205,30km (169,12km na wycieczce)
Toskana - 3,23km


Zamek Ogrodzieniec

Zamek w Bobolicach
Zamek Bąkowiec w Morsku


  • DST 80.65km
  • Czas 04:07
  • VAVG 19.59km/h
  • VMAX 40.68km/h
  • Sprzęt Speeder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Biakło i przeciwpożarówka. Wieczorem po mieście

Środa, 15 lipca 2015 | Komentarze 0

Dzień ułożył się dużo inaczej niż było w planach. Po 12-stej ruszyłem się załatwić dwie sprawy na Stradomiu, m.in. kupić dętkę na zapas do Demy. Nie wiedziałem, gdzie się wybrać, w końcu późnym popołudniem wzięło mnie za renowację Demy. Przymocowałem boczne sakwy i dopiąłem nówkę na środek, przykręciłem dzwonek, założyłem zestaw lampek i wyczyściłem rower. Wygląda dużo lepiej, jest też lepiej zorganizowany jednak to rower z dzieciństwa, mocno zużyty na którym jeździ się, jak się jeździ, jednak spełnia wymogi terenowe. Wziąłem go by przejechać się w obie strony przeciwpożarówką. W drodze "do" przez PKP, wzdłuż tramwaju, Al. Pokoju, Kucelin i Guardian, na powrocie przez DK46 Bugajską, Stare Błeszno, Boh. Katynia i Jagiellońską. Dziś miała być tylko p-pożka, jednak skusiłem się i zahaczyłem o Biakło spędzając tam kilka przyjemnych i słonecznych chwil, miejscami gdzieś tam jadąc. Jednak tak zbyt monotonnie i bez towarzystwa, co dziś dobijało. Nastrój też taki sobie, może dlatego, że dziś miały być Bobolice... samochodem. Sporo dało Słońce, które towarzyszyło przewagę wyjazdu. Wróciłem do domu na 20:30.
O 21-wszej jeszcze na rower, tak jak było w zamiarze. Tym razem zmiana na wygodną Meridę i pojechałem sobie przez Zacisze, św. Barbary i św. Jadwigi do Parku Lisiniec zrobić dwa okrążenia po szutrach w zapadającym zmroku. Potem DK43, Kopernika, Sobieskiego i Wolności, Niepodległości, Bór i Jagiellońska, Orkana, Jesienna, Boh. Katynia i na przekąskę do KFC. Powrót również wzdłuż tramwaju: Boh. Katynia, Jesienna i Orkana i Jagiellońska, ale ta w kierunku Stradomia. Jeszcze przed powrotem objechałem sobie skrzyżowanie. Wróciłem do domu na 23-cią. Wyszedł niezły dystans dnia.


  • DST 97.48km
  • Czas 04:41
  • VAVG 20.81km/h
  • VMAX 35.34km/h
  • Sprzęt Dema Iseo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Olsztyn przeciwpożarówką

Wtorek, 14 lipca 2015 | Komentarze 0

Dziś naszła mnie ochota by pojechać trochę w teren, a konkretnie przeciwpożarówką. Nie ważne było czy będzie padać, ważne by powdychać lasu i pojeździć trochę po szutrach. Najpierw Jagiellońską, Al. 11 Listopada i Boh. Katynia, Rakowska, DK1, Bugajska i przeciwpożarówką do Olsztyna, drogą rowerową obok Sokolich Gór i w teren m.in. kawałek żółtym rowerowym i w kierunku wzgórza, gdzie przejechałem się obok Biakła. Pod bardziej strome podjazdy sobie podprowadziłem rower. Komfortowo się jechało nawet mimo, że na przeciwpożarówce spadło kilka kropel deszczu, na Biakle natomiast jak zaświeciło Słońce to zaczęło przypiekać, a na licznik wskoczyły wartości temperatur rzędu 27 stopni C. W planie była spokojna wycieczka do pobliskiego Olsztyna. Pobyłem sobie trochę na Biakle (udało się zobaczyć m.in. sarnę wskakującą na szczyt między skałkami) i wróciłem do domu drogą rowerową obok Sokolich Gór, przeciwpożarówką, Bugajską i przez Stare Błeszno, Boh. Katynia, Al. Niepodległości, Wolności, Sobieskiego i M. Cassino. Przejazd na Demie. Trochę się ubłociłem, ale nie było opcji tego uniknąć. Powrót również bez deszczu mimo niepokojących momentami chmur. Wyszła spokojna, trochę terenowa przejażdżka.


Skałki na górze Biakło
Na przeciwpożarówce
Na górze Biakło

Wieczorem zebrałem się jeszcze na jazdę. Komfortowa temperatura pozwoliła wykręcić jeszcze trochę kilometrów. Zaplanowałem sobie w przeciągu chwili asfaltową pętelkę w okolicy. Trasa wiodła ostatnio jeżdżonym standardem: Częstochowa M. Cassino, Aleje, Faradaya, Legionów, Koksownia, Berger, Brzyszowska, Srocko, Brzyszów, Kusięta, Olsztyn rynek, dk46, Skrajnica, Odrzykoń, rowerostrada, Bugajska, Stare Błeszno, Boh. Katynia, Al. Niepodległości i PKP. Średnia w sumie powyżej 23km/h. Po mieście jazda jezdniami z pominięciem kilku kilometrów po ciągach pieszo-rowerowych i drodze rowerowej na Legionów.
Wyjechałem po 20-stej, wróciłem na PKP na 22:20. Sporo jazdy już po zmroku z akumulatorkiem na wyczerpaniu, lampka słabiej dawała radę w nieoświetlonych miejscach. Zrobiłem sobie kilka chwil przerwy na Rynku w Olsztynie w otoczeniu fontann. Wyszła całkiem udana jazda wieczorna w dość dobrym tempie, choć idealnie dobrze się nie jechało.
Po przyjeździe na PKP jeszcze kilka kilometrów po Częstochowie - najpierw przez Kopernika, św. Kazimierza, św. Barbary i św. Jadwigi do Parku Lisiniec. Tam objechanie zbiorników z lampką świecącą już ostatkiem sił. Powrót z Parku Lisiniec przez DK43.

Merida -
Dema - 44,16km