Fb: Rowerowa strona Mateusza Ordy

Rok 2021 button stats bikestats.pl

WYCIECZKI 2021
42. 01.11 Nowa Brzeźnica - Kleszczów - Wola Wiewiecka S
41. 03.10 Warszawa
40. 02.10 Opole - Brzeg
39. 27.09 Kędzierzyn-Koźle - Racibórz
38. 25.09 Kluczbork - Opole
37. 08.09 Częstochowa - Zawiercie
36. 22.08 Gliwice - Góra św. Anny - Częstochowa
35. 14.08 Łeba - Koszalin
34. 12.08 Kamień Pomorski - Szczecin
33. 09.08 Niechorze - Gryfice - Płoty - Resko - Niechorze
32. 07.08 Niechorze - Koszalin
31. 05.08 Niechorze - Świnoujście
30. 04.08 Szczecin - Siekierki (most) - Godków
29. 02.08 Niechorze - Mielno - Kołobrzeg
28. 25.07 Częstochowa - Kłobuck - Poraj - Rudniki - Częstochowa
27. 22.07 Nysa - Opole - Częstochowa
26. 21.07 Paczków - Kłodzko - Nysa
25. 19.07 Kluczbork - Częstochowa
24. 16.07 Dobryszyce - Kleszczów - Częstochowa
23. 15.07 Dąbrowa Górnicza - Sosnowiec - Dąbrowa Górnicza
22. 13.07 Częstochowa - Ostrów Wielkopolski
21. 11.07 Zawiercie - Koniecpol
20. 10.07 Częstochowa - Kielce
19. 06.07 Częstochowa - Łódź
18. 04.07 Dąbrowa Górnicza - Kraków
17. 02.07 Częstochowa - Chałupki
16. 30.06 Częstochowa - Mzurów - Trzebniów - Częstochowa S
15. 28.06 Częstochowa - Przedbórz - Radomsko S
14. 21.06 Piotrków Trybunalski - Kleszczów - Radomsko
13. 20.06 Częstochowa - Irządze - Lelów - Częstochowa S
12. 19.06 Częstochowa - Opole
11. 17.06 Zawiercie - Giebło - Częstochowa S
10. 15.06 Częstochowa - Piotrków Trybunalski
9. 09.06 Częstochowa - Katowice
8. 06.06 Lubliniec - Olesno - Praszka - Częstochowa
7. 05.06 Tarnowskie Góry - Toszek - Herby
6. 31.05 Wrocław
5. 30.05 Wrocław - Brzeg
4. 29.05 Zielona Góra - Wrocław
3. 15.05 Częstochowa - Przyrów - Częstochowa
2. 09.05 Zawiercie - Częstochowa
1. 01.05 Częstochowa - Żłobnica - Kleszczów - Wola Wiewiecka


Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi matiz17 z miasta Częstochowa. Mam przejechane 209702.72 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 19.38 km/h.
Jeżdżę, bo lubię, sprawia mi to przyjemność. Na drugim miejscu jest: statystyka, czego dowodem jest brak wiedzy o przekroczonych barierach rowerowych typu 10.000km w danym roku, czy brak wiedzy o ilości gmin, przez które przejechałem (na razie). W 2013 roku zacząłem jeździć poza granicami miasta. Z czasem wyprawy stawały się co raz dalsze i niekiedy kilkudniowe. W 2015 roku zmieniłem podstawowy rower na Meridę przystosowaną głównie (ale nie tylko) do asfaltowych tras. Jeżdżę dalej i w 2017 roku z pewnością odwiedzę wiele nowych miejsc, a także powrócę do tych już znanych. W większości jeżdżę sam, ale niejednokrotnie wyjeżdżałem na większe trasy ze Znajomymi, a czasem nawet w większej grupie. Rower jest przede wszystkim dla mnie najlepszą formą transportu. Przez cały rok, w każdych warunkach pokonuje spore ilości kilometrów. Oprócz tego jest najlepszym sposobem na spędzanie wolnego czasu, a także dbanie o zdrowy tryb życia. Więcej o mnie.


Rok 2023 button stats bikestats.pl

Rok 2022 button stats bikestats.pl Rok 2021 button stats bikestats.pl Rok 2020 button stats bikestats.pl Rok 2019 button stats bikestats.pl Rok 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl Sezon 2013 button stats bikestats.pl

REKORDY ROWEROWE

Max. dystans dzienny:
brak

Max. dystans roczny:
2016

Max. dystans miesięczny:
lipiec 2015

Max. prędkość na rowerze:
brak

Min. 300km na dzień:
2 razy

Min. 200km na dzień:
brak

Min. 150km na dzień:
brak

Min. 100km na dzień:
brak

Największy dystans solo:
brak

Najdłuższa czasowo jazda:
brak

Max. temperatura w czasie jazdy:
brak

Min. temperatura w czasie jazdy:
brak

Województwa odwiedzone na rowerze:
śląskie, małopolskie, łódzkie, opolskie, świętokrzyskie, zachodniopomorskie, dolnośląskie, wielkopolskie, pomorskie

Kraje odwiedzone na rowerze:
Polska, Niemcy



MOJE WYCIECZKI

-----Sezon 2020-----
1. Częstochowa - Kleszczów - Wola Wiewiecka


Wycieczki 2018 (min. 100km)
53. Częstochowa - Łódź GC
19. Piotrków Tryb. - Łódź - Częstochowa GC

Wycieczki 2017
20. 11.06 Wieluń
19. 09.06 Krzepice
18. 04.06 Tarnowskie Góry - Częstochowa przez Kielczę, Tworóg
17. 03.06 Tarnowskie Góry - Częstochowa (Chechło-Nakło, Zielona)
16. 02.06 Północne rubieże
15. 01.06 Zamek Bobolice
14. 28.05 Powiat gliwicki
13. 27.05 Bobolice
12. 21.05 Tarnowskie Góry - Częstochowa
11. 19.05 Kleszczów i Góra Kamieńsk
10. 14.05 Tarnowskie Góry - Częstochowa
9. 06.05 Górny Śląsk i Zagłębie
8. 01.05 Księstwo Siewierskie
7. 29.04 Wojaże po lublinieckim
6. 01.04 Mirów i Bobolice
5. 18.02 Dąbrowa Górnicza - Częstochowa
4. 08.01 Gdynia(100km)
3. 07.01 Gdańsk (80km)
2. 06.01 Gdynia (60km)
1. 05.01 Gdańsk (50km)

Wycieczki 2016
60. Kraków (90 km)
59. Kleszczów (150 km)
58. Kraków - Częstochowa (170 km)
57. Kleszczów (150 km)
56. Kraków - Częstochowa (180 km)
55. Ziemia toszecko-gliwicka (220 km)
54. Częstochowa - Katowice - Częstochowa (200 km)
53. Kleszczów (140 km)
52. Częstochowa - Kraków - Częstochowa (300 km)
51. Żywiec - Częstochowa (180 km)
50. Kleszczów i Kraków (160 km)
49. Kraków - Częstochowa (210km)
48. Kleszczów i Góra Kamieńsk (190km)
47. Kraków - Częstochowa (230km)
46. Brzegi - Częstochowa (130km)
45. Chęciny i Kielce (100km)
44. Pińczów, Chęciny, Kielce (150km)
43. Częstochowa - Brzegi (170km)
42. 16.08 Ustronie Morskie (110km)
41. 14.08 Świnoujście, Bansin (150km)
40. 13.08 Kołobrzeg, Gąski (160km)
39. Wrocław - Częstochowa (210km)
38. Opole - Wrocław (180km)
37. 02.08 Złoty Potok, Bobolice (120km)
36. Kraków - Częstochowa (250km)
35. Multi Orbita 2016 (330km)
34. Bobolice (100km)
33. Próbna Orbita 2016 (130km)
32. Tarnowskie Góry (120km)
31. 06.07 Przed Orbitą (100km)
30. Kleszczów (100km)
29. Jędrzejów (210km)
28. 01.07 Żarki (100km)
27. Łódź - Częstochowa(200km)
26. Tworóg(120km)
25. Dobrodzień (130km)
24. Toszek (150km)
23. Kleszczów II (170km)
22. Kraków - Częstochowa (190km)
21. Kraków (190km)
20. Kraków i Tyniec (140km)
19. Częstochowa - Kraków (220km)
18. 05.06 Bobolice (100km)
17. 04.06 Tarnowskie Góry (130km)
16. 01.06 Bobolice (110km)
15. Kłobuck i Krzepice (100km)
14. Bobolice (100km)
13. Górny Śląsk - Zagłębie (180km)
12. Kleszczów (170km)
11. Bobolice (100km)
10. Jeleniak Mikuliny, Kalety (110km)
9. Dróżki asfaltowe (100km)
8. Dróżki asfaltowe (100km)
7. Mirów i Bobolice (100km)
6. Księstwo Siewierskie (100km)
5. Radomsko (100km)
4. Bobolice (120km)
3. Bobolice (110km)
2. Gliwice - Częstochowa (110km)
1. Ostrężnik (100km)
Statystyka wycieczek 2016
Wszystkie trasy pozamiejskie

Wycieczki 2015
41. 24.10 Po Krakowie (130km)
40. 05.10 Działoszyn, Pajęczno, Radomsko (140km)
39. 04.10 Częstochowa - Kraków (150km)
38. 02.10 Mirów i Bobolice (100km)
37. 17.09 Kleszczów (200km)
36. 16.09 Gidle (120km)
35. 14.09 Katowice Zagłębie (180km)
34. 13.09 Asfaltowe drogi rowerowe (120km)
33. 29.08 Kraków - Częstochowa (180km)
32. 27.08 Brzegi - Częstochowa (140km)
31. 26.08 Częstochowa - Brzegi (140km)
30. 23.08 Częstochowa - Tarnowskie Góry - Częstochowa (120km)
29. 19.08 Częstochowa - Szczekociny - Częstochowa (120km)
28. 16.08 Uckeritz (60km)
27. 14.08 Uckeritz (70km)
26. 13.08 Zinnowitz (80km)
25. 12.08 Karsibór (60km)
24. 10.08 Międzyzdroje, Wisełka (90km)
23. 07.08 Dróżki rowerowe i Żarki (95km)
22. 04.08 Zawiercie TdP (130km)
21. 31.07 Wolbrom (180km)
20. 25/26.07 Mini Orbita
19. 24.07 Tour de Częstochowa (80km)
18. 21.07 Częstochowa - Kraków (180km)
17. 20.07 Mirów i Bobolice (100km)
16. 18.07 Próbna Mini Orbita (120km)
15. 16.07 Ogrodzieniec (160km)
14. 12.07 Asfaltowe drogi rowerowe i Żarki (130km)
13. 11.07 Koszęcin, Kalety (100km)
13. 04.07 Po Krakowie (95km)
12. 03.07 Kleszczów (130km)
11. 01.07 Radłów, Panki (130km)
10. 14.06 Bobolice, Niegowa, Lelów (120km)
9. 05.06 Przyrów, Lelów (130km)
8. 03.06 Częstochowa - Katowice - Częstochowa (180km)
7. 29.05 Krzepice (100km)
6. 25.05 Lubliniec (110km)
5. 16.05 Asfaltowe drogi rowerowe (120km)
4. 12.04 Częstochowa - Kraków (160km)
3. 11.04 Siewierz (85+25km)
2. 21.03 Bobolice (115km)
1. 03.01 Bobolice (110km)

Wycieczki 2014
19. 11.11 Koszęcin
18. 31.10 Mirów i Bobolice
17. 18.09 Kalety i Zalew Zielona
16. 05.09 Ogrodzieniec
15. 31.08 Brzegi - Częstochowa
14. 30.08 Chęciny i Kielce
13. 29.08 Chęciny i Kielce
12. 28.08 Chęciny
11. 27.08 Częstochowa - Brzegi
10. 10.08 Bobolice
9. 28.07 Kołobrzeg
8. 24.07 Międzywodzie
7. 19/20.07 Decathlon Orbita
6. 16.07 Mirów i Bobolice
5. 29.06 Częstochowa - Kraków
4. 23.06 Szczekociny
3. 19.06 Tarnowskie Góry
2. 26.04 Mirów i Bobolice
1. 06.04 Częstochowa - Kraków (150km)

Wycieczki 2013
1. 29.12 Góra Zborów
1. 13.09 Częstochowa - Kraków
1. 15.07 Mirów i Bobolice






Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2014

Dystans całkowity:2540.60 km (w terenie 39.00 km; 1.54%)
Czas w ruchu:92:31
Średnia prędkość:18.28 km/h
Maksymalna prędkość:55.05 km/h
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:84.69 km i 4h 52m
Więcej statystyk
  • DST 12.34km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Piechowice, leśnictwo Krokusy. Rzeka Kamienna Mała - woj. dolnośląskie

Sobota, 20 września 2014 | Komentarze 0

Poranne odsetkowe kilometry po Stradomiu - udało się przejechać kawałek po asfaltowych ścieżkach na ul. Jagiellońskiej. Tak dla przewietrzenia się i też by dziś wsiąść na chwilę na rower.
W planach na dziś było też wsiąść na rower w woj. dolnośląskim. Pojawiły się pewne komplikacje co do posiadania sprzętu, także co do deszczowej pogody uniemożliwiającej zbytnio jazdę. W końcu jednak udało się, choć na chwilę i na moment przed zmrokiem wyjechać.  Pewną niedogodnością było to, że nie mogłem jechać na swoim rowerze. Nie ma na co narzekać, rower, który mi pożyczono całkiem sprawny i nadający się do użytku - może przeszkadzał fakt, że różowy.. siodełko też zbyt wysoko - jego zmianę uniemożliwiał brak imbusowego klucza, to trochę też wpłynęło na komfort jazdy. Jednak, najważniejsze - udało się mimo wszystko pojechać.
Przed wyjazdem jeszcze zamontowanie licznika, światła przedniego i tylnego. Kask i rękawiczki rowerowe również wziąłem.
Przejechałem się po Piechowicach (Górzyniec) - koło Szklarskiej Poręby (woj. dolnośląskie). Najpierw optymalnie w górę w kierunku terenów leśnych. Odbiłem też by po drodze zobaczyć z kładki rzekę Kamienna Mała. Tu praktycznie już w zapadającym zmroku. Po chwili pojechałem dalej w kierunku lasu, niby jakiś to szlak rowerowy jest, ale nie byłem obeznany w terenie. Atmosferę budował odgłos strumyków, w końcu gdzieś tu w oddali jest mały wodospad, który pamiętam z dawnych lat, jutro planuję odwiedzić. Dość spora wilgoć. Pojechałem trochę tymi terenami zatrzymując się przy strumyczku w postaci progów wodnych - nie umiem fachowo nazwać, jednak przykuło to na pewien sposób moją uwagę. Świadomość, że jadę w malowniczych i pięknych terenach pozwalała na pewną radość z tych kilku wykręconych dziś kilometrów. Tam też nawrotka i stopniowo zjazd w dół. Nie chciałem jechać z konkretnymi prędkościami, bo nie wyczułem jeszcze dobrze roweru, przeszkadzało też zbyt wysokie siodełko, warunki po deszczu do jazdy i nierówny asfalt, nie naładowałem też w pełni przedniej lampki, więc światło słabsze. Zjechałem identyczną trasą, na wyjeździe z lasu zapadł już zmrok, nawet przez chwilę zacząłem się zastanawiać czy dobrze jadę, ale nie było opcji się pomylić. Nastrój trochę zepsuł fakt, że gdzieś w drodze rozłączył się licznik, niedokładnie go zamontowałem i chcąc nie chcąc kilometry będzie trzeba troszkę oszacować, nic się nie zrobi. Później już pojechałem teoretycznie w kierunku centrum Piechowic, ale nie do samego centrum. Pojechałem przed siebie nie znając zbytnio tu okolic. Na swojej drodze napotkałem zakaz ruchu ze względu na budowany most (nie wiem nawet czy to była droga wojewódzka czy jakaś zwykła). Gdzieś w tamtych rejonach pojechałem do pobliskiego parku, zaciekawił by tam wjechać. Jakieś tabliczki upamiętniające, ale też ścieżki, ławeczki i lampki, klimatycznie nawet. Przejechałem się tamtędy, a później powrót w kierunku Górzyńca. Nie było opcji dziś nic więcej zwiedzić, jazda w totalnej wilgoci, przy temperaturze 15 stopni C (to nawet w porządku), a przede wszystkim w zmroku nie zachęcała do rowerowania, zdjęcia nie wyszły tak jak powinny (przez zmrok). Później już nawet nie było już ochoty na jazdę po bliższej okolicy. Wróciłem taki jakiś zmieszany - chciałem zobaczyć dziś coś więcej i mieć nieco wygodniejszy sprzęt. Z drugiej strony dobrze, że udało się dziś w ogóle pojeździć. Mimo wszystko dziś trochę odpoczynku od roweru i konkretnej jazdy.
Udało się dziś pokonać (nie na swoim rowerze) kilka kilometrów w województwie dolnośląskim.


  • DST 79.32km
  • Czas 04:13
  • VAVG 18.81km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tramwaj vs Rower. OLSZTYN wieczorny i jeżdżenie w mieście.

Piątek, 19 września 2014 | Komentarze 1

Przed południem w kierunku Północy, gdzie zaplanowano start imprezy "Tramwaj kontra Człowiek". Dojechałem tam przez Monte Cassino, Sobieskiego, Al. Wolności, Al. Kościuszki i Al. Armii Krajowej pod przystanek "Promenada Niemena". Po chwili dojechał Kamil, z którym zapowiedzieliśmy udział w imprezie - w ściganiu się z tramwajem na rowerach.
Równo o 12:12 wystartowaliśmy z Północy i przez Centrum dotarliśmy na Raków jadąc cały czas wzdłuż linii tramwajowej, poruszając się jezdniami, na co zezwala prawo. Na początku startu dość konkretnie, z prędkościami powyżej 30km/h, dało się też odczuć potężny wiatr wiejący nam centralnie w twarz, to trochę osłabiało. Po drodze było do przejechania Śródmieście, a także (na całej trasie) sporo świateł, w które niestety nie wszystkie udało się wstrzelić, był więc moment na odpoczynek. Do Alei jadę za Kamilem, później łapią mnie światła za Kwadratami i na Raków już samotnie, w końcówce już trochę wolniej - do okolic Dworca PKS średnia prędkość na liczniku pokazywała wartości oscylujące ~26km/h. W nieco ponad kwadrans dotarłem do przystanku Estakada, parę minut przed Twistem. Parę minut wcześniej dojechał Kamil, a po mnie przybyli biegacze, którzy przegrali z tramwajem, ale raptem o 3 sekundy.
Później już Happening i część uroczysta imprezy, pamiątkowe zdjęcia i temu podobne. Także dość długa pogawędka z Kamilem na tematy rowerowe i nie tylko. W okolicy 14-stej odjechaliśmy w kierunku Al. Pokoju, gdzie odłączyłem się z brakiem jakiś koncepcji konkretnych na jazdę. Przejechałem się kawałkiem ciągu pieszo-rowerowego wzdłuż drogi krajowej 1 od Estakady do prawie pierwszej kładki. Ciąg segregowany, wzdłuż ruchliwej trasy, ale kończący się w newralgicznym miejscu, ucięty.. dalej trzeba chodnikiem jechać, bo tak kończy się ścieżka. Szkoda, że nie mogą pociągnąć dość konkretniejszego odcinka wzdłuż jedynki. Dojechałem do pierwszej bocznej uliczki, zawróciłem i znów ciągiem wzdłuż DK-1, przez Al. Pokoju, wiaduktem nad Raków - dworzec PKP i przez ul. Rejtana. Na skrzyżowaniu z drogą krajową 1 udało się dogonić jadącego na elektryku Krzyśka, z którym potoczyłem się obok Galerii Jurajskiej, przez Pl. Daszyńskiego, I i II Aleję do Pl. Biegańskiego, Śląską. Odbijam w lewo w Racławicką i wracam do domu przez Nowowiejskiego, Korczaka i Monte Cassino. Do tej pory 23,25km na Toskanie.

Na rower pojechałem dopiero bliżej wieczoru. Właściwie samopoczucie nie było jakieś szczególne, ale udało się pojechać poza miasto. Najpierw jednak pojechałem przez Monte Cassino na dworzec PKP, na 18:30. Tam spotkałem się ze Znajomym, z którym zgadałem się na wieczór. Pojawiły się do wykorzystania niecałe dwie godzinki. Postanowiłem nie wracać do domu, tylko pojechać do Olsztyna. O ile ciężej się jedzie to nastawiałem się, że dobrze się będzie wracało. Nastawiłem się też na jazdę już po zmroku, przyszły wrześniowe dni i zmrok po 19-stej. W drodze pojawiło się trochę chęci do jeżdżenia, wykorzystując je dojechałem sobie do Olsztyna. Propagując bezpieczniejszą jazdę przed wjazdem na krajową 46 założyłem koszulkę by być lepiej widocznym. Ruch na krajówce dziś spory.
Standardowa trasa: Dworzec PKP - Al. Niepodległości jezdnią - C.H. Jagiellończycy - wzdłuż DK1 - Bugajska - Kręciwilk - rowerostrada - Odrzykoń - droga krajowa 46 - Olsztyn, Żwirki i Wigury - Olsztyn, rynek.
Później już kwadrans czasu spędzonego w Olsztynie. Pojechałem zobaczyć jak budowa ścieżek rowerowych, a później pod Zamek od strony stromego wejścia. Chwilę czasu spędziłem też przy mapce i na Rynku, a także przejechałem się po Olsztynie.
Czas jednak gonił, po 20-stej zebrałem się na powrót. Nie było w planach zbytnio urozmaicić trasę, a pojechać po prostu standardem. Trasa wyglądała tak: Olsztyn, rynek - Olsztyn, Żwirki i Wigury - Skrajnica - Odrzykoń, Narcyzowa - Odrzykoń - rowerostrada - 46 - Kręciwilk - Bugajska - wzdłuż DK1 - Raków. Podjechałem na chwilę do KFC coś zjeść i później już przez Al. Niepodległości (jezdnią) na dworzec PKP. W drodze miłe spotkanie ze Znajomą.
Przed 21:25 byłem na dworcu PKP. Godzina spotkania ze Znajomym i później już (po 22:25) przygotowanie do odjazdu. W planach było jeszcze co nieco pokręcić, ale już po mieście. Werwa do jazdy dała o sobie znać.
Pojechałem przez: Al. Wolności - Al. Niepodległości - C.H. Jagiellończycy - DK1 - Boh. Katynia - Jesienna - Al. 11 Listopada - Orkana - Jagiellońska - Al. Niepodległości - Centrum - i przez Monte Cassino dotarłem na Stradom. Przed powrotem do domu jeszcze jakaś jazda po Stradomiu. Optymalne temperatury - w okolicy 15 stopni C. Jutro i w niedzielę trochę odpoczynku od roweru, ale nie tak by kompletnie nie jeździć (bynajmniej taki jest plan), może uda się coś zobaczyć!


  • DST 110.62km
  • Czas 05:41
  • VAVG 19.46km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalew Zielona w Kaletach, pow. tarnogórski (przez Woźniki)

Czwartek, 18 września 2014 | Komentarze 1

Dzisiaj pojechałem w kierunku Tarnowskich Gór do miejscowości Zielona - koła Kalet. Już kilkanaście dni temu narodził się plan by odwiedzić Zalew Zielona. Dziś udało się to spełnić.
Przed 12-stą wyjechałem w kierunku Dworca PKP przez Monte Cassino. Po zakupieniu jedzenia na drogę wyruszam w drogę, ze świadomością tego, że sporo kręcenia przede mną. Już w drodze w kierunku Centrum wiedziałem, że wiatr przychylny nie będzie.
Trasa: Dworzec PKP - Sobieskiego - Korczaka - Monte Cassino - Sabinowska - Żyzna - Brzeziny - Brzeziny Kolonia - Brzeziny Nowe - Sobuczyna - Nierada - Łysiec - Klepaczka - Starcza - Drogobycza - Kamienica Śląska - Lubsza - Ligota Woźnicka - Woźniki - Woźniki, dworzec kolejowy - Śliwa - Dyrdy - Sośnica - Miotek - Zielona.
Najpierw kawałek krajową "43", później przez Jagiellońską i Sabinowską wojewódzką 908. Do 908 ponownie włączyłem się na skrzyżowaniu w Starczy i pojechałem nią aż do Lubszy. Przez Woźniki, Dyrdy i Sośnicę wojewódzką 789, a po skręcie w lewo do Miotka z powrotem wojewódzką 908.
Przejazd przez gminy: Poczesna, Starcza, Woźniki, Kalety. Powiaty: częstochowski, lubliniecki, tarnogórski.
Ze statystyk: odległość od dworca PKP - 45km, średnia: prawie 19km/h, maksymalna: ~42km/h.
Praktycznie rzecz biorąc duża przewaga drogi pod wiatr, który dokuczał. Ciężko było utrzymać tempo większe niż średnia 20km/h, słuchać muzyki też się praktycznie nie dało. Słońce też takie nijakie, raz w okularach przeciwsłonecznych, raz nie.. ale na aurę i temperaturę w czasie jazdy nie narzekam, jak na wrzesień było ładnie. Kilka konkretniejszych podjazdów po drodze, głównie w Lubszy, Ligocie Woźnickiej, Drogobyczy.
O ile cała droga spokojna, to w Woźnikach dało się odczuć natłok tirów. Na kawałku wojewódzkiej 908 z Sośnicy do Miotka również... szczególnie jeden, który wyprzedził mnie na centymetry z konkretną prędkością. Bardzo nie lubię tego odcinka tej drogi wojewódzkiej, kawałek od Mokrusa do momentu przed światłami w Miotku pojechałem drogą rowerową, może niewygodną, ale bezpieczną.
Później już ponad dwie godzinki pobytu nad Zalewem Zielona Dolna i Zielona. Spotkałem się tam z Koleżanką, obeszliśmy zbiorniki, udało się skorzystać z wrześniowej, słonecznej aury. Miejsce ma swój urok.
Po 18-stej szykowanie do powrotu. Nie byłem pewny jak wracam i skąd, w pierwotnej wersji miałem wrócić z Siedlca Dużego. Ochota była jednak na powrót spod samego Zalewu, okoliczności ku temu też sprzyjały. W głowie już ustaliłem sobie trasę.
Trasa powrotna: Zielona - Miotek - Sośnica - Piasek - Lubsza - Kamienica Śląska - Drogobycza - Starcza - Klepaczka - Łysiec - Nierada - Sobuczyna - Brzeziny Nowe - Brzeziny Kolonia - Brzeziny - Żyzna - Sabinowska - Jagiellońska - M. Cassino - Korczaka - Sobieskiego - Centrum.
Później jeszcze kluczenie po Centrum i powrót przez II Aleję, Al. Wolności, Sobieskiego, Korczaka i M. Cassino.
Powrót na odcinku od Miotka do skrzyżowania w Starczy drogą wojewódzką 908. Do DW908 ponownie włączyłem się na końcowym odcinku przez ul. Sabinowską. Znacznie mniejszy natłok tirów i mniejszy ruch na trasie, od Piasku znikomy, choć w jeździe wieczornej ruch jeszcze się utrzymywał.
Powrót nieco bliższą trasą, o ile w drodze do Zielonej chciałem pojechać przez Ligotę Woźnicką i Woźniki, nie jechałem jeszcze tym wariantem, a na powrocie z wyprawy do Tarnowskich Gór w tym roku żałowałem, że przeoczyłem skrzyżowanie. Według drogowskazów za Miotkiem też "Koniec: Kalety / Woźniki".
Tak więc po spakowaniu się przez miejscowość Zielona dojechałem do drogi wojewódzkiej 908 - miejscowości Miotek. Najcięższy odcinek - od Miotka do Piasku udało się pokonać bezpiecznie. Cała droga w koszulce odblaskowej, którą umieściłem również na sakwie, na tym niebezpiecznym odcinku DW908 załączyłem też migające światło. Zmrok zaczął zapadać za Lubszą. Bardzo klimatycznie i bardzo dobrze mi się jechało całą drogę. Szczególna jest jazda powrotna przez miejsca, w których się rzadko jeździ - odcinek do Kamienicy Śląskiej. Jak zawsze pozytywne wrażenie na mnie wywarła jazda przez Piasek, do skrzyżowania w Lubszy - lubię te widoki na drodze, te różnice w terenie, widoki w oddali, do tego jazda przy Zachodzie Słońca. Podobnie pozytywne wrażenie wywarła na mnie jazda przez Ligotę Woźnicką w kierunku Woźnik - trasa spokojna, lubię jeździć przez te tereny. Później już standardowe trasy, ale zadowolenie z wyprawy odczuwalne. Odcinek końcowy do samej Częstochowy praktycznie cały czas z prędkością powyżej 25km/h, konkretny, jednak na całej trasie dość konkretniejsze tempo.
Ze statystyk, powrót z prędkością średnią bliską 22km/h. Wyszło prawie 40 kilometrów. Maksymalna niezbyt zadowalająca bo 37km/h.
Udało się odwiedzić nowe miejsce.
Późnym wieczorem przesiadłem się na Demę i jeszcze w kierunku miasta. Do tego momentu miałem przejechane: 96,91km. Nie wypadało nie dokręcić do setki, jednak lżejszą jazdę wieczorną jeszcze planowałem. Potoczyłem się spokojnie przez Jagiellońską ciągiem rowerowym, koło Jagiellończyków, przez Boh. Katynia, Jesienną, Al. 11 Listopada i do KFC na Rakowie. Później już powrót przez Al. 11 Listopada i Jagiellońską.
Kolejna setka we wrześniu. Dobry miesiąc, w weekend będzie mniej jeżdżenia.


  • DST 70.11km
  • Czas 05:06
  • VAVG 13.75km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Urodzinowy Olsztyn w towarzystwie

Środa, 17 września 2014 | Komentarze 0

Dziś obchodzę swoje 21. urodziny. W tym roku udało się pojeździć. Umówiłem się z Koleżanką na późno-popołudniową jazdę na rowerze.
Najpierw jednak w kierunku Centrum załatwić kilka spraw, przez Monte Cassino na dworzec PKP. Tam zakupienie żywności, pogawędka ze Znajomym. Później już przez Sobieskiego, Korczaka, M. Cassino, Piastowską, Sabinowską do Biedronki na Stradomiu. Tam kolejne zakupy, powrót ul. Sabinowską. Później już w miejsce spotkania z Koleżanką, ciągiem rowerowym na ul. Jagiellońskiej pod C.H. Jagiellończycy. W oczekiwaniu jakieś kręcenie w okolicy Estakady, które skutecznie obniżyły mi średnią. Nie to najważniejsze. Później już w dość konkretnym tempie, by nadążyć za samochodem przez Al. 11 Listopada, Jesienną i Jagiellońską w kierunku Stradomia. Podjechałem też do Kościelnej i z powrotem. W końcu dotarliśmy do domu.
Przed 16-stą wyruszamy w drogę. Nieco później niż planowaliśmy, ale nie ma obaw. To co najważniejsze - czyli słoneczna jazda jest. Pojechaliśmy ciągiem rowerowym na ul. Jagiellońskiej, przez światła na Estakadzie i Al. Pokoju drogą rowerową, koło dworca PKP Raków i przez Hutę: Trochimowskiego, Kucelińską, Korfantego z momentami jazdy w terenie (najpierw wzdłuż brzegu Kucelinki, a później przez Kucelin-Łąki, wyjeżdżając koło Guardiana) i obok Guardiana, później asfaltem w kierunku Kusiąt - po dosłownie kawałku w lewo, terenem przez las, przecięcie "46" i do początku rowerostrady. Tam moment przerwy i by nie tracić czasu w drogę. Do samego Olsztyna jedziemy drogą przeciwpożarową. Po drodze kilka krótszych przystanków na przeciwpożarówce, by nie gnać, tylko też trochę pobyć na drodze leśnej. Mojej towarzyszce pod koniec już dała się odczuć jazda stopniowo w górę w kierunku Olsztyna, ale daliśmy radę. Później już asfaltem, obok Sokolich Gór, obok Góry Biakło i Lipówek i pojechaliśmy do samego Olsztyna. Nie było zbyt wiele czasu na rozkoszowanie się Słońcem, ale udało się wejść na Zamek jeszcze gdy świeciło. Wtargaliśmy rowery i pobyliśmy na Zamku do zmroku. Znakomicie czuć jeszcze ciepło pomiędzy skałkami, gdy już powoli zapada zmrok, a z nim chłód wieczoru. Świetnie popatrzeć o zmroku na widok wieczornej Częstochowy. Bardzo klimatycznie.
Przed odjazdem kilka chwil na Rynku w Olsztynie i po 20-stej wyruszamy w drogę powrotną już po zmroku. Powrót również pożarówką. Dojechaliśmy do niej asfaltem na Biskupice obok Sokolich Gór, standard. Już za granicami Olsztyna w całkowitych ciemnościach, zaczęła podobać mi się taka jazda w towarzystwie. Później już 9 kilometrów pożarówką w otoczeniu ciemnego lasu. Z Kimś się jedzie znacznie raźniej. Znakomita szutrowa jazda, choć w obie strony pożarówką to w zupełnie innych odmianach. Już na początku Moja Znajoma powiedziała, że nawet nie trzeba pedałować. Po drodze przystanęliśmy na chwilę przy polanie. Później już dojechaliśmy do początku rowerostrady. Dalej już terenowo pod wiaduktem na krajowej 46 i później przez Hutę - obok Guardiana, Korfantego, Kucelińską, przez wiadukt w Al. Pokoju, drogą rowerową w Al. Pokoju, pod Estakadą, Al. Niepodległości, Źródlaną, Jagiellońską i na Stradom. Na końcowym odcinku już zmęczenie dawało się we znaki, ale DALIŚMY RADĘ! :)
Po powrocie nie miałem więcej ochoty dziś na rower. Udało się zrobić świetną, urodzinową dla mnie wyprawę! Udało się pokazać komuś też tą jedną z najbardziej standardowych tras w kierunku Olsztyna.
Bardzo świetnie, że w towarzystwie!


  • DST 100.76km
  • Czas 05:20
  • VAVG 18.89km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przeciwpożarówka, Choroń - kamieniołom, Poraj - zalew, Siedlec Duży, Kamienica Polska, Poczesna

Wtorek, 16 września 2014 | Komentarze 0

Udało się znów wykręcić nieco więcej, bez planowania.
Dopiero po 14-stej udało się wyruszyć. Pojechałem najpierw ciągiem rowerowym na Monte Cassino, przez Sobieskiego na Dworzec PKP. Tam zakupienie prowiantu i odjazd.
Znów postanowiłem uprzyjemnić sobie jazdę. Padło na przeciwpożarówkę i lubianą leśną jazdę. Nie było dziś większych chęci jazdy po mieście. Tak więc: przez Al. Niepodległości, koło Jagiellończyków, Zesłańców Sybiru, Boh. Katynia i Rakowską. Wojska Polskiego, Bugajską, Kręciwilk i do początku rowerostrady. Tam po jeździe w zgiełku samochodów na Bugaju, odbijam wreszcie na przeciwpożarówkę. Wychodzę powoli z założenia, że dróg do Olsztyna jest sporo, ale brak dróg rowerowych by wyjechać z miasta, czasem ciężko przez hutę, albo przez Legionów, a wzdłuż Dk-1 nie jeździ się przyjemnie. Później już ponad pół godzinki z przerwami znakomitej jazdy w otoczeniu lasu, do tego jazda w Słońcu. Po drodze jakiś postój przy ściętych drzewach, znakomicie się tutaj jeździ. Dojechałem do końca pożarówki, chwilę wcześniej narodził się plan na dalszą jazdę, by nie jechać w kierunku Olsztyna. Pojechałem taką trasą: Olsztyn, przeciwpożarówka - Biskupice - Choroń, kamieniołomy - Choroń - Poraj, dworzec PKP - Poraj, zalew - Jastrząb - Gęzyn - Koziegłowy i Siedlec Duży. Trochę jazdy po górkach dało się odczuć, od Choronia do Poraja optymalnie w dół. Na zakręcie w Choroniu jadąc z prędkością powyżej 30km/h ciężko było wyrobić. Zatrzymałem się jedynie na dłużej w Choroniu, przy kamieniołomach, które dziś odwiedziłem od zupełnie innej strony i nad zbiornikiem w Poraju. Tam pojechałem po kamienistym wale obok zbiornika, a wróciłem dołem - asfaltem, później falochronem w Poraju i do drogi. Asfaltem przez Koziegłowy i Siedlec Duży też była spora chęć pojeździć. Do tego udało się zaznać sporej ilości Słońca w czasie jazdy, mimo późno-popołudniowej aury. Oby tak jak najdłużej!
Powrót już na światłach trasą: Siedlec Duży - Siedlec Mały - drogą rowerową przez las i ul. Gajową - Rudnik Wielki - Romanów - Kamienica Polska - Kolonia Borek - Zawodzie - Korwinów - Słowik - Wrzosowa - Częstochowa, Fabryczna - wzdłuż drogi krajowej 1 - Rakowska - Bohaterów Katynia - Zesłańców Sybiru - Al. 11 Listopada - Jagiellońska - Boh. Monte Cassino - Korczaka - Sobieskiego - Dworzec PKP.
Później jeszcze namiastka jazdy po mieście m.in. ul. Sobieskiego, Nowowiejskiego, Waszyngtona i z powrotem na dworzec PKP. Tam pogawędka ze Znajomym i o 22:25 odjazd. Jeszcze trochę jazdy późno-wieczornej po mieście. Trasa: Dworzec PKP - Al. Niepodległości - C.H. Jagiellończycy - Zesłańców Sybiru i Bohaterów Katynia - Jesienna - Grzybowska - Bór Wypalanki - Bór - Jagiellońska.
Tutaj do stówki brakowało nieco ponad 3 kilometrów. Jeszcze dokręciłem klucząc trochę po Stradomiu, po Jagiellońskiej i bocznych uliczkach, choć już sił i chęci do rowerowania była znikoma ilość. W końcu udało się: 100,76km.




  • DST 120.80km
  • Czas 06:33
  • VAVG 18.44km/h
  • VMAX 47.16km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miasto. Park Lisiniec porannie. Późno-popołudniowy OLSZTYN przez Przeciwpożarówkę

Poniedziałek, 15 września 2014 | Komentarze 0

O ósmej w kierunku Kiedrzyna i spraw. Dojazd tam przez M. Cassino, Śląską, Kilińskiego, PCK, Armii Krajowej i Kisielewskiego. Powrót przez Obrońców Westerplatte, Szajnowicza-Iwanowa, Aleję Jana Pawła II, Dąbrowskiego, Centrum (Dworzec PKP), Boh. Monte Cassino. Nie pojechałem jednak do domu, tylko do Parku Lisiniec, przez Piastowską, Zaciszańską, św. Barbary i św. Jadwigi. Na skrzyżowaniu Szajnowicza-Iwanowa z Aleją Jana Pawła II zaskoczenie, obniżają krawężniki, ale nie we wszystkich miejscach.
Tam dwa okrążenia zbiorników, jedno w znacznie powolnym tempie. Słoneczna, bardzo przyjemna aura, ludzi prawie brak, bo po dziewiątej.

Poranna jazda w Parku Lisiniec I

Poranna jazda w Parku Lisiniec II
Później w kierunku uczelni, standardowo przez M. Cassino. Powrót okrężny, przez Armii Krajowej i później znów przez drogę rowerową na Obrońców Westerplatte, Szajnowicza-Iwanowa i w Alei Jana Pawła II, później na chwilę na PKP i powrót autostradą śródmiejską.
Późnym popołudniem, przed 16-stą w kierunku Olsztyna. W zamiarze było dojechać tam przeciwpożarówką, przyjemną trasą. By dotrzeć tam jak najszybciej pojechałem przez Jagiellońską, Orkana, Al. 11 Listopada, Jesienną, Rakowską, DK-1, Bugajską, Kręciwilk i do początku rowerostrady. Wiało mocno, rekompensował to przyjemny bardzo wiatr. Aura jak na wrzesień naprawdę na plus. Przeciwpożarówką dotarłem do Olsztyna. Prawie 10 kilometrów znakomitej jazdy, uwielbiam ten zapach lasu, nawierzchnię szutrową, drzewa wokoło, do tego świecące wrześniowe Słońce. Tak można jeździć! Na przeciwpożarówce też wymijanie z samochodem osobowym, ciekawe czy prawnie przejeżdżał tędy. Później już asfaltem obok Sokolich Gór i na Rynek. Droga rowerowa na odcinku obok widoku na Sokole Góry asfaltowa, ale z mankamentami.. brak wjazdu i brak ciągłości... Jak można tak budować drogi rowerowe. W chwili pobytu w Olsztynie zapadła decyzja by wjechać sobie na Zamek. Parę chwil na Zamku, trochę porobiłem zdjęć, później pogawędka z Robertem. Zjazd od strony powstających nowych dróg rowerowych. Asfalt mają podobno wylewać już za jakiś tydzień na połowie odcinka. Powrót do domu kwadrans po 18-stej przeciwpożarówką (na której mijam się z samochodem terenowym), koło Guardiana, ul. Rejtana, koło Galerii Jurajskiej, przez Aleje i do Centrum. Później już w kierunku Stradomia przez Nowowiejskiego, Monte Cassino. Jeszcze przed wjazdem do domu zrobiłem kilka kilometrów po ścieżkach na Stradomiu, trochę kluczenia. Naprawdę sporo rowerzystów na asfaltowych drogach, nawet po zmroku, świetnie to wygląda. Na powrocie tylko bardzo nieprzyjemna sytuacja.. pies, który chodził po okolicy (mijałem się z nim kilka razy, nawet dałem mu kawałek bułki) został potrącony przez auto na krajowej ul. Monte Cassino. Chwilę potem kolejna sytuacja, jadąc już w kierunku domu stanąłem na pedałach, łańcuch przeskoczył i przez nieuwagę nie opanował bym roweru przy prędkości ~15km/h. Powrót po 20-stej do domu.

Na przeciwpożarówce w kierunku Olsztyna

Jazda przeciwpożarówką w świetle późno-popołudniowego wrześniowego Słońca

Pod Zamkiem w Olsztynie

Namiastka jazdy po Zamku w Olsztynie

Późnym wieczorem jeszcze na rower. Pojechałem sobie standardem przez Zaciszańską i św. Barbary objechać zbiorniki w Parku Lisiniec w ciemnościach. Ludzi pustki, więc można spokojnie na światłach jechać. Później przez Kordeckiego, 7 Kamienic i Popiełuszki. Na lewoskręcie w pas rowerowy na Kopernika konsternacja... trzy cykle, machanie, jeżdżenie zygzakiem - wideodetekcja nie wyłapuje... Ręce opadają. Później już po Telepizzę. W przerwie w kierunku dworca PKP do Znajomego. Powrót do domu przez Nowowiejskiego i Monte Cassino w praktycznie znikomym Ruchu Drogowym. Powrót przed 23-cią.
Sporo udało się dziś pojeździć.



  • DST 81.81km
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miastowe kilometry w towarzystwie

Niedziela, 14 września 2014 | Komentarze 0

Sporo udało się pojeździć, bez większych wyjazdów podmiejskich (mimo, że niby planowałem źródełka, czy planowałem wstać wcześniej i wyruszyć na pożarówkę), ale za to dużo czasu spędziłem w towarzystwie.
Najpierw przed 11-stą dość sprawnym tempem przez Monte Cassino, 1 Maja, Al. Wolności w kierunku dworca PKP. Tam spotkanie ze Znajomym. Później w kierunku Biedronki, by zakupić coś do jedzenia, pojechałem na Al. Jana Pawła II, przez Śląską, Kilińskiego i w końcu tą ostatnią po zakazie. Później przez Szajnowicza-Iwanowa, również po świetnie postawionym zakazie, Dekabrystów, Dąbrowskiego, Nowowiejskiego, Korczaka, M. Cassino i do domu. Nie pojechałem jednak w kierunku strefy podmiejskiej, jakoś nie było chęci, mimo tego, że wyjeżdżając z domu, czy jadąc coś kupić taki miałem plan, nic na siłę.
Zgadałem się z Kumplem do Parku Lisiniec. Zgadaliśmy się na 12:30, więc spokojnie sobie tam dojeżdżałem w międzyczasie z telefonem, żebym poczekał. Nie widziałem sensu w tym by czekać, więc dokręciłem do samej Parkitki. Pojechałem przez Piastowską, św. Barbary, św. Jadwigi, św. Krzysztofa, Okulickiego, św. Rocha, Zakopiańską i Poleską.
Później już z Kumplem w kierunku Bałtyku: przez Al. Brzozową, św. Rocha, św. Jadwigi i do Parku Lisiniec, w większości asfaltami. W Parku Lisiniec standardowa jazda koło zbiorników wodnych, z przerwami na pogawędkę, czy znalezienie ciekawego motywu na zdjęcie. Później pojechaliśmy w kierunku Zaciszanki, przez św. Jadwigi, św. Barbary, Zaciszańską i kawałek wałem koło Stradomki. Tam też kawałek obok Zbiornika, wyjechaliśmy na ul. Piastowskiej, którą pojechaliśmy do Przestrzennej, a później w kierunku Stawu na Kawodrzy. Tam również objechanie zbiornika, z tym, że tego, w całości dookoła. Później terenowo do Kawodrzańskiej i Artyleryjską w kierunku Stradomia. W międzyczasie narodził się plan by jechać na pizzę, tak więc Artyleryjską - Kościelną i ciągami rowerowymi na Stradomiu przez Jagiellońską, M. Cassino, Korczaka, ścieżką na Nowowiejskiego, do której strasznie ciężko dojechać, praktycznie rzecz biorąc niemożliwie, by nie przejechać przez jakieś pasy (przeprowadzanie średnio wchodzi w grę, jeśli ma się zamiar jechać rowerem), Pl. Biegańskiego i przez II Aleję na Biznes Centrum. Na miejscu okazało się, że zgubiłem po drodze kluczyk do zapięcia... jak na złość czułem że wczoraj, albo dzisiaj gdzieś po drodze coś mi wypadło, ale wziąłem to za złudzenie. Postanowiliśmy zgłodnieć i pojechać do domu po zapasówkę. Tak więc na Stradom, ale okrężnie: II NMP - przez III Aleję zatłoczoną niedzielnymi spacerowiczami - Pułaskiego - pasem rowerowym na Kopernika - Nowowiejskiego ścieżką, Korczaka jezdnią i później już ciągami rowerowymi na M. Cassino i Jagiellońskiej. Po zabraniu zapasowego klucza, z powrotem w kierunku Biznes Centrum przez: M. Cassino, Korczaka, Sobieskiego, by dojechać do ścieżki na Nowowiejskiego, Pl. Biegańskiego i II Aleja. Trasa prawie identyczna.
Po smacznej pizzy odprowadziłem Kumpla w kierunku Parkitki, jednak zahaczyliśmy jeszcze o Bałtyk. Pojechaliśmy tam przez III Aleję, Park Jasnogórski (ten plan się narodził właśnie jadąc przez Park), Kordeckiego i Park Lisiniec. Na zjeździe 52,4km/h, konkretnie, zważając, że jest później rondo do pokonania. W Parku Lisiniec otoczenie zbiorników z pogawędka na ławeczce. Już czuć, że wrzesień, dzień coraz krótszy. Powrót już przed Zachodem Słońca przez św. Jadwigi, św. Krzysztofa, Mazowiecką. Tam się odłączamy, ja odbijam w Świętokrzyską, Zakopiańską i dojeżdżam do św. Rocha. Tam jeszcze na chwilę w kierunku Lisińca, do zatoczki autobusowej "Odrodzenia". Tam moment na zorganizowanie i odjazd w kierunku domu. Cały czas wariantem drogi krajowej 43. Praktycznie rzecz biorąc odcinek miastowy krajowej 43 jest dla rowerzysty przyjazny w pokonaniu (tu głównie mowa o pokonywaniu jezdniami - jednak, oprócz pokaźnego kawałka na M. Cassino, ciągu z kostki na św. Krzysztofa, zlepka na Okulickiego po jednej stronie i kawalątka na św. Jadwigi to nie mamy ścieżek rowerowych wzdłuż dk43), nie licząc Jagiellońskiej i kawałka ul. Okulickiego, na której widnieje zakaz jazdy rowerem . Oprócz tego mamy szeroką ul. św. Jadwigi i św. Augustyna, pas rowerowy na św. Barbary, wiadukt na Monte Cassino - jakby nie patrzeć jezdnią go się sprawnie pokonuje. Całość tworzy ciągły odcinek drogi, którą można pokonać rowerem - w odróżnieniu od ścieżek rowerowych w mieście. Powrót już lekko w zapadającym zmroku, z dobrą średnią prędkością. Na końcowym odcinku przez wiadukt i asfaltową ścieżkę na M. Cassino udało się ją znacznie powiększyć.
Po przyjeździe do domu i ponad godzinnym odpoczynku na rower. Tym razem za namową Kumpli pojechałem znów na Biznes Centrum by kibicować Polakom na MŚ w Siatkówce. Spokojnym tempem przez M. Cassino, Korczaka, Sobieskiego, Al. Wolności, II Aleję, I Aleję, Pl. Daszyńskiego, I NMP, II NMP i Biznes Centrum.
Po spotkaniu odjazd z Placu Rady Europy przez Orzechowskiego, Al. Wolności, Al. Niepodległości do Estakady. Wyjątkowo wygodnie i bezstresowo jechało się dziś Al. Niepodległości po asfalcie, w końcu późne godziny i do tego niedziela. Od Estakady do praktycznie Jesiennej w tempie pośpiesznym pieszym z Kumplem. Później już sprawnie: Jesienna - Al. 11 Listopada - Orkana - Jagiellońska i Stradom. Powrót parę minut przed północą.


Jazda w Parku Lisiniec


  • DST 105.35km
  • Czas 05:52
  • VAVG 17.96km/h
  • VMAX 47.88km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

OLSZTYN przeciwpożarówką. Wieczorówka po mieście.

Sobota, 13 września 2014 | Komentarze 0

Miało dziś być mało jeżdżenia, wyszło zupełnie a odwrót, jednak trasy nie były imponująco daleko. Głównie okolice Olsztyna i po mieście. Udało się uzbierać setkę. W czasie jazdy w pewnych momentach odzywał się brak werwy do kręcenia, w pewnych na odwrót ogromna satysfakcja z rowerowania.
Najpierw na Demie, sprawdzić nowe klocki hamulcowe w kierunku Centrum w obie strony przez Monte Cassino.
Później po 14-stej w kierunku Olsztyna, zaplanowane by pojechać przeciwpożarówką. Zachmurzona pogoda nieco zweryfikowała plany na wyjazd w kierunku źródełek. Najpierw przez Jagiellońską, Al. Pokoju, potem Raków PKP, Trochimowskiego, Kucelińska, Korfantego, Guardian, terenem wzdłuż torów do rowerostrady, a później prawie 10 kilometrów przyjemnych kilometrów szutrowymi drogami przez las, spokojny przejazd z przystankami w kilku miejscach. Zapach lasu, to powietrze i otoczenie drzew robi swoje. Później podjechałem zobaczyć widoczek na Sokole Góry, a potem pognało mnie do Olsztyna, pojechałem zobaczyć jak nowa ścieżka obok Zamku i kawałek terenem, tam gdzie ta ścieżka ma dalej iść. Niestety wątpliwe, że pójdzie przez Przymiłowice, raczej tylko do granic, ale dobre i to. Ciekawe też czy na całości będzie ciąg pieszo-rowerowy. Później pojechałem do Przymiłowic i koło remizy nawrotka. Z Przymiłowic do Olsztyna ze średnią ponad 26km/h, później obok Sokolich Gór i przeciwpożarówką do rowerostrady. Tutaj już utrzymując tempo i bez postojów po drodze, chwila dopiero na rowerostradzie. Nawet wyszło ładne późno-popołudniowe Słońce. Później rowerostradą, Storczykową przez Os. pod Wilczą Górą, koło oczyszczalni i przez hutę koło Guardiana, Korfantego, Kucelińską, Trochimowskiego, Rejtana, Dębowa i wałem nad Wartą, koło Galerii Jurajskiej, Pl. Daszyńskiego, Aleje, Pl. Biegańskiego, Nowowiejskiego, M. Cassino i Jagiellońska. Powrót przed zmrokiem, przed 19-stą.
Wieczorem trochę jeżdżenia po mieście. Nie było chęci jechać nigdzie dalej, więc postanowiłem wykręcić trochę kilometrów w mieście. Pojechałem najpierw przez M. Cassino w Aleje, później Dworzec PKP i dalej już przez III Aleję i Rynek Wieluński, św. Rocha, św. Jadwigi do Parku Lisiniec. Tam objechałem trzy razy zbiorniki wodne, po utwardzonej nawierzchni jeździ się wprost finezyjnie. Ta jazda sprawiała dużo radości, dodatkowo na pełnych światłach. To miejsce, kiedyś tyle dla mnie znaczące.. teraz tak często odwiedzane. Przeszłość na chwilę powróciła. Później już przez św. Jadwigi i pasem rowerowym na św. Barbary, dalej Pułaskiego i znów pasem na Kopernika, Nowowiejskiego, Sobieskiego, dworzec PKP, Aleje, Krakowska, DK-1, Równoległa, Al. Niepodległości, Raków. Po postoju powrót przez Boh. Katynia, wzdłuż tramwaju "3" i Jagiellońską w kierunku Stradomia. Przed wjazdem do domu jeszcze do Kościelnej po asfaltówce i powrót jezdnią. Pod koniec już zmęczenie dawało się we znaki.




  • DST 115.51km
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rowerowanie w mieście i Lipówki

Piątek, 12 września 2014 | Komentarze 0

Dziś sporo czasu spędzonego na rowerze.
Wyjechałem już przed ósmą w kierunku Kiedrzyna, trasą przez Monte Cassino, Śląską, Kilińskiego, PCK, Armii Krajowej, Kisielewskiego. Już z samego rana dość ciepło. Po dosłownie chwili znów na rower, powrót do domu okrężny z zahaczeniem o dworzec PKP i załatwienie tam spraw. Pojechałem ul. Kisielewskiego, Obrońców Westerplatte - do skrzyżowania (lewoskrętu) i przejechałem się drogą rowerową na ul. Obrońców Westerplatte. Na niektórych odcinkach jest to droga dla rowerów, na niektórych ciąg pieszo-rowerowy, z przeważaniem na ten drugi wariant. Przy skrzyżowaniach mamy rozwidlenia również z oddzieleniem pieszych i rowerzystów. Trudno więc powiedzieć, czy rowerzysta może tu poruszać się jezdnią czy nie. Inaczej jest na ul. Szajnowicza-Iwanowa, tam na przeważającym odcinku mamy odrębną drogę rowerową. To, że niezbyt wygodną to inna sprawa, na krajowym odcinku tej drogi jest zakaz. Tak samo w Alei Jana Pawła II do ul. Dąbrowskiego - tam też mamy drogę rowerową na przeważającej części. Później już ul. Dąbrowskiego, koło Placu Biegańskiego, II NMP, Al. Wolności i dworzec PKP. Po załatwieniu spraw, powrót do domu przed 10-tą wariantem przez Bohaterów Monte Cassino.
Słonecznie, więc trzeba było skorzystać z pogody. Udało się na moment zapomnieć o rzeczywistości w Parku Lisiniec. Dotarłem tam standardem przez ul. Zaciszańską, św. Barbary i św. Jadwigi. Okazało się też, że trwają prace nad utwardzaniem nawierzchni.


Obowiązki czasowe nie pozwoliły do końca objechać zbiorników, a by nie grzęznąć w utwardzanym żwirze zawróciłem i pojechałem w kierunku II Alei - przez Kordeckiego, 7 Kamienic, III Aleję - i tu właśnie tymczasowe wyłączenie ciągu pieszo-rowerowego ze względu na biegi, pojechałem jezdnią, przez Pl. Biegańskiego i ciągiem w II Alei. Po załatwieniu spraw pojechałem na Pl. Biegańskiego, trochę poprzyglądać się organizowanym biegom XXV Mili Częstochowskiej. Jakaś jazda w okolicach ścisłego Centrum, a później przez II Aleję w kierunku dworca PKP. Tam też kilka minut oddechu, a Słońce zaczęło grzać mocno. Zapadła decyzja by jechać w kierunku Olsztyna. Po 13-stej wyruszyłem w drogę: Dworzec PKP - Al. Niepodległości - C.H. Jagiellończycy - Bohaterów Katynia - Rakowska - DK1 - Bugajska - Kręciwilk - do początku rowerostrady i przeciwpożarówką. Zdecydowanie dobrze się jechało, zapach lasu, szutrowa nawierzchnia, słoneczna wrześniowa aura. Później obok Sokolich Gór asfaltową drogą rowerową i na Lipówki. Udało się dość sporo podjechać, tylko poległem na tym najbardziej stromym kawałku. Na Lipówkach tym razem wypas owiec. Pobyłem tu trochę czasu, pochodziłem po skałkach. Jedynie źle, że trochę Słońce schowało się za chmury, ale i tak nie było źle. Zjazd obok Leśnego i później już w kierunku Rynku w Olsztynie. Korzystając z okazji, że tu jestem to pojechałem też zobaczyć jak powstaje droga rowerowa. Przed 16-stą w kierunku Rynku i odjazd. Trasa powrotna asfaltowa, bo było mniej czasu na powrót i organizm domagał się już powoli jedzenia. Pojechałem przez Żwirki i Wigury, Skrajnicę, Odrzykoń - Narcyzową, Odrzykoń, rowerostradę, Kręciwilk, Bugajską, wzdłuż DK-1, Rakowską, Boh. Katynia, Al. Niepodległości, Al. Wolności i dworzec PKP Centrum. Udało się dojechać trochę przed 17-stą.
Po spotkaniu ze Znajomym, powrót po 17:20 standardem przez Sobieskiego, Korczaka i Monte Cassino.







Po obiadku w kierunku Lidla, przez ciągi asfaltowe na Stradomiu. Zakupiłem sobie koszulkę rowerową. Później już w zapadającym zmroku w kierunku Parku Lisiniec. Zmrok zapada już po 19-stej. Pojechałem przez Monte Cassino, Pułaskiego, św. Kazimierza, św. Barbary i św. Jadwigi. W Parku Lisiniec zaskoczenie - po utwardzonych drogach znacznie dobrze się jeździ, wreszcie sprawia to większą przyjemność. Nie ma już przeszkadzających kamieni, jest prawie równo, choć nie we wszystkich miejscach idealnie. Do tego piątkowa atmosfera. Zatrzymałem się też na chwilę przy hali, gdzie wybudowali kort tenisowy - dość ciekawie zrobiony obiekt. Przy wyjeździe trochę kropel deszczu, ale nie przerodziło to się w nic więcej. Wrześniowy wieczór pozwalający na jazdę w samej koszulce.
Później już przez św. Jadwigi, św. Barbary, św. Augustyna, Pułaskiego i pasem rowerowym na Kopernika, Nowowiejskiego, Sobieskiego i dworzec PKP. Na skrzyżowaniu doszło do stłuczki, niedziałające światła... Podjechałem jeszcze na chwilę do Znajomego. Później już trochę jeżdżenia po Centrum, przed powrotem do domu. Najpierw Śląską, koło Pl. Biegańskiego i III Aleją do Parku Jasnogórskiego. Tam trochę pojeździłem po Parku. Później już przez Aleje na Piłsudskiego na frytki. Powrót do domu: Piłsudskiego - I Aleja - Pl. Daszyńskiego - Aleje - Pl. Biegańskiego - Nowowiejskiego - Korczaka - Monte Cassino - Jagiellońska, Sabinowska, Wazów i do Jagiellońskiej.
Powrót do domu przed 22-gą. Najeździłem się..


  • DST 44.75km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:20
  • VAVG 19.18km/h
  • VMAX 40.83km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

SIEDLEC DUŻY przez Brzeziny, Sobuczynę, Nieradę, Łysiec, Rudnik Wielki

Czwartek, 11 września 2014 | Komentarze 0

Dziś nietypowo, bo tylko do Siedlca Dużego, bez wcześniejszego jeżdżenia po mieście.
Niestety w obie strony w deszczu. O ile w stronę Siedlca Dużego popadało tylko trochę, to powrót w deszczu momentami intensywnym.
Trasa: Sabinowska - Żyzna - Brzeziny Kolonia - Brzeziny Nowe - Sobuczyna - Nierada - Łysiec - Klepaczka - Starcza - Własna - Rudnik Wielki - Gajowa - Siedlec Mały - Siedlec Duży. Wyjechałem o 17:30 z domu, standardowa trasa, bez żadnych urozmaiceń, bez kluczenia. Zdecydowałem się z powodu deszczowej pogody jechać w kamizelce odblaskowej, drugą, jak ostatnio robię założyłem na sakwę, jestem bardziej widoczny, a nic mnie to nie kosztuje. Trochę niewygodnie mi się jechało w bardziej eleganckich niż dresowe spodniach i jeszcze z jednego powodu, za mało luźnego jeżdżenia. W czasie drogi krótki przystanek pomiędzy Sobuczyną a Nieradą na zrobienie zdjęcia z drogi. Pod koniec wybrałem dziś wariant drogi przez las, trochę kałuż i niezbyt równej nawierzchni, trochę kamienistej, ale nawet nie jechało się źle, taka odskocznia od asfaltu, zażyłem namiastkę terenu.
Po spotkaniu z Koleżanką szykuję się do drogi powrotnej, wyjazd w kierunku domu po 21-wszej. Niestety początkowo nastrój zepsuł padający deszcz i świadomość powrotu ponad 20 kilometrów w takich warunkach, jedyne co nadrabiało to temperatura, która oscylowała blisko 15 stopni C całą drogę. Ale jakoś dałem radę, jeździło się w gorszych.
Powrót prawie identyczny, jedynie nie pojechałem przez Własną, tylko przez Rudnik Mały i później obok Kościoła w Starczy w kierunku Łyśca. Również wariantem przez drogę rowerową przez las do Rudnika Wielkiego. Na powrocie jednak dużo bardziej przemoczona ziemia, ale też dało radę, alternatywa do ruchliwej trasy dk1. Dziś była ochota jechać najkrócej i nie przeszkadzało trochę terenu. Nawet momentami nie przeszkadzał deszcz - w pewnych fragmentach mojej drogi jechało mi się dobrze, choć jak pomyślałem - to jednak jazda w deszcz. Wszystko prawie przemoczone i wilgotne. W granicach miasta najbardziej (ale nie tylko) przy prawej krawędzi jezdni dużo wody, co wymusiło jazdę bliżej środka jezdni. Pozwalał na spokojną jazdę znikomy ruch o tej godzinie na tej trasie. Średnia prędkość na powrocie: 19,13km/h. Nie śpieszyłem się, bo nie było potrzeby, ale też ze względu na warunki deszczowe jest nawet dobrze.
Mimo niewielkiej ilości jazdy dzisiaj, udało się ją odczuć. Pomimo tego deszczu i wilgoci, to cieszę się, że pojechałem.

Przede wszystkim być widocznym w takich warunkach - zwiększone bezpieczeństwo w czasie jazdy