Fb: Rowerowa strona Mateusza Ordy

Rok 2021 button stats bikestats.pl

WYCIECZKI 2021
42. 01.11 Nowa Brzeźnica - Kleszczów - Wola Wiewiecka S
41. 03.10 Warszawa
40. 02.10 Opole - Brzeg
39. 27.09 Kędzierzyn-Koźle - Racibórz
38. 25.09 Kluczbork - Opole
37. 08.09 Częstochowa - Zawiercie
36. 22.08 Gliwice - Góra św. Anny - Częstochowa
35. 14.08 Łeba - Koszalin
34. 12.08 Kamień Pomorski - Szczecin
33. 09.08 Niechorze - Gryfice - Płoty - Resko - Niechorze
32. 07.08 Niechorze - Koszalin
31. 05.08 Niechorze - Świnoujście
30. 04.08 Szczecin - Siekierki (most) - Godków
29. 02.08 Niechorze - Mielno - Kołobrzeg
28. 25.07 Częstochowa - Kłobuck - Poraj - Rudniki - Częstochowa
27. 22.07 Nysa - Opole - Częstochowa
26. 21.07 Paczków - Kłodzko - Nysa
25. 19.07 Kluczbork - Częstochowa
24. 16.07 Dobryszyce - Kleszczów - Częstochowa
23. 15.07 Dąbrowa Górnicza - Sosnowiec - Dąbrowa Górnicza
22. 13.07 Częstochowa - Ostrów Wielkopolski
21. 11.07 Zawiercie - Koniecpol
20. 10.07 Częstochowa - Kielce
19. 06.07 Częstochowa - Łódź
18. 04.07 Dąbrowa Górnicza - Kraków
17. 02.07 Częstochowa - Chałupki
16. 30.06 Częstochowa - Mzurów - Trzebniów - Częstochowa S
15. 28.06 Częstochowa - Przedbórz - Radomsko S
14. 21.06 Piotrków Trybunalski - Kleszczów - Radomsko
13. 20.06 Częstochowa - Irządze - Lelów - Częstochowa S
12. 19.06 Częstochowa - Opole
11. 17.06 Zawiercie - Giebło - Częstochowa S
10. 15.06 Częstochowa - Piotrków Trybunalski
9. 09.06 Częstochowa - Katowice
8. 06.06 Lubliniec - Olesno - Praszka - Częstochowa
7. 05.06 Tarnowskie Góry - Toszek - Herby
6. 31.05 Wrocław
5. 30.05 Wrocław - Brzeg
4. 29.05 Zielona Góra - Wrocław
3. 15.05 Częstochowa - Przyrów - Częstochowa
2. 09.05 Zawiercie - Częstochowa
1. 01.05 Częstochowa - Żłobnica - Kleszczów - Wola Wiewiecka


Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi matiz17 z miasta Częstochowa. Mam przejechane 222676.46 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 19.38 km/h.
Jeżdżę, bo lubię, sprawia mi to przyjemność. Na drugim miejscu jest: statystyka, czego dowodem jest brak wiedzy o przekroczonych barierach rowerowych typu 10.000km w danym roku, czy brak wiedzy o ilości gmin, przez które przejechałem (na razie). W 2013 roku zacząłem jeździć poza granicami miasta. Z czasem wyprawy stawały się co raz dalsze i niekiedy kilkudniowe. W 2015 roku zmieniłem podstawowy rower na Meridę przystosowaną głównie (ale nie tylko) do asfaltowych tras. Jeżdżę dalej i w 2017 roku z pewnością odwiedzę wiele nowych miejsc, a także powrócę do tych już znanych. W większości jeżdżę sam, ale niejednokrotnie wyjeżdżałem na większe trasy ze Znajomymi, a czasem nawet w większej grupie. Rower jest przede wszystkim dla mnie najlepszą formą transportu. Przez cały rok, w każdych warunkach pokonuje spore ilości kilometrów. Oprócz tego jest najlepszym sposobem na spędzanie wolnego czasu, a także dbanie o zdrowy tryb życia. Więcej o mnie.


Rok 2023 button stats bikestats.pl

Rok 2022 button stats bikestats.pl Rok 2021 button stats bikestats.pl Rok 2020 button stats bikestats.pl Rok 2019 button stats bikestats.pl Rok 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl Sezon 2013 button stats bikestats.pl

REKORDY ROWEROWE

Max. dystans dzienny:
brak

Max. dystans roczny:
2016

Max. dystans miesięczny:
lipiec 2015

Max. prędkość na rowerze:
brak

Min. 300km na dzień:
2 razy

Min. 200km na dzień:
brak

Min. 150km na dzień:
brak

Min. 100km na dzień:
brak

Największy dystans solo:
brak

Najdłuższa czasowo jazda:
brak

Max. temperatura w czasie jazdy:
brak

Min. temperatura w czasie jazdy:
brak

Województwa odwiedzone na rowerze:
śląskie, małopolskie, łódzkie, opolskie, świętokrzyskie, zachodniopomorskie, dolnośląskie, wielkopolskie, pomorskie

Kraje odwiedzone na rowerze:
Polska, Niemcy



MOJE WYCIECZKI

-----Sezon 2020-----
1. Częstochowa - Kleszczów - Wola Wiewiecka


Wycieczki 2018 (min. 100km)
53. Częstochowa - Łódź GC
19. Piotrków Tryb. - Łódź - Częstochowa GC

Wycieczki 2017
20. 11.06 Wieluń
19. 09.06 Krzepice
18. 04.06 Tarnowskie Góry - Częstochowa przez Kielczę, Tworóg
17. 03.06 Tarnowskie Góry - Częstochowa (Chechło-Nakło, Zielona)
16. 02.06 Północne rubieże
15. 01.06 Zamek Bobolice
14. 28.05 Powiat gliwicki
13. 27.05 Bobolice
12. 21.05 Tarnowskie Góry - Częstochowa
11. 19.05 Kleszczów i Góra Kamieńsk
10. 14.05 Tarnowskie Góry - Częstochowa
9. 06.05 Górny Śląsk i Zagłębie
8. 01.05 Księstwo Siewierskie
7. 29.04 Wojaże po lublinieckim
6. 01.04 Mirów i Bobolice
5. 18.02 Dąbrowa Górnicza - Częstochowa
4. 08.01 Gdynia(100km)
3. 07.01 Gdańsk (80km)
2. 06.01 Gdynia (60km)
1. 05.01 Gdańsk (50km)

Wycieczki 2016
60. Kraków (90 km)
59. Kleszczów (150 km)
58. Kraków - Częstochowa (170 km)
57. Kleszczów (150 km)
56. Kraków - Częstochowa (180 km)
55. Ziemia toszecko-gliwicka (220 km)
54. Częstochowa - Katowice - Częstochowa (200 km)
53. Kleszczów (140 km)
52. Częstochowa - Kraków - Częstochowa (300 km)
51. Żywiec - Częstochowa (180 km)
50. Kleszczów i Kraków (160 km)
49. Kraków - Częstochowa (210km)
48. Kleszczów i Góra Kamieńsk (190km)
47. Kraków - Częstochowa (230km)
46. Brzegi - Częstochowa (130km)
45. Chęciny i Kielce (100km)
44. Pińczów, Chęciny, Kielce (150km)
43. Częstochowa - Brzegi (170km)
42. 16.08 Ustronie Morskie (110km)
41. 14.08 Świnoujście, Bansin (150km)
40. 13.08 Kołobrzeg, Gąski (160km)
39. Wrocław - Częstochowa (210km)
38. Opole - Wrocław (180km)
37. 02.08 Złoty Potok, Bobolice (120km)
36. Kraków - Częstochowa (250km)
35. Multi Orbita 2016 (330km)
34. Bobolice (100km)
33. Próbna Orbita 2016 (130km)
32. Tarnowskie Góry (120km)
31. 06.07 Przed Orbitą (100km)
30. Kleszczów (100km)
29. Jędrzejów (210km)
28. 01.07 Żarki (100km)
27. Łódź - Częstochowa(200km)
26. Tworóg(120km)
25. Dobrodzień (130km)
24. Toszek (150km)
23. Kleszczów II (170km)
22. Kraków - Częstochowa (190km)
21. Kraków (190km)
20. Kraków i Tyniec (140km)
19. Częstochowa - Kraków (220km)
18. 05.06 Bobolice (100km)
17. 04.06 Tarnowskie Góry (130km)
16. 01.06 Bobolice (110km)
15. Kłobuck i Krzepice (100km)
14. Bobolice (100km)
13. Górny Śląsk - Zagłębie (180km)
12. Kleszczów (170km)
11. Bobolice (100km)
10. Jeleniak Mikuliny, Kalety (110km)
9. Dróżki asfaltowe (100km)
8. Dróżki asfaltowe (100km)
7. Mirów i Bobolice (100km)
6. Księstwo Siewierskie (100km)
5. Radomsko (100km)
4. Bobolice (120km)
3. Bobolice (110km)
2. Gliwice - Częstochowa (110km)
1. Ostrężnik (100km)
Statystyka wycieczek 2016
Wszystkie trasy pozamiejskie

Wycieczki 2015
41. 24.10 Po Krakowie (130km)
40. 05.10 Działoszyn, Pajęczno, Radomsko (140km)
39. 04.10 Częstochowa - Kraków (150km)
38. 02.10 Mirów i Bobolice (100km)
37. 17.09 Kleszczów (200km)
36. 16.09 Gidle (120km)
35. 14.09 Katowice Zagłębie (180km)
34. 13.09 Asfaltowe drogi rowerowe (120km)
33. 29.08 Kraków - Częstochowa (180km)
32. 27.08 Brzegi - Częstochowa (140km)
31. 26.08 Częstochowa - Brzegi (140km)
30. 23.08 Częstochowa - Tarnowskie Góry - Częstochowa (120km)
29. 19.08 Częstochowa - Szczekociny - Częstochowa (120km)
28. 16.08 Uckeritz (60km)
27. 14.08 Uckeritz (70km)
26. 13.08 Zinnowitz (80km)
25. 12.08 Karsibór (60km)
24. 10.08 Międzyzdroje, Wisełka (90km)
23. 07.08 Dróżki rowerowe i Żarki (95km)
22. 04.08 Zawiercie TdP (130km)
21. 31.07 Wolbrom (180km)
20. 25/26.07 Mini Orbita
19. 24.07 Tour de Częstochowa (80km)
18. 21.07 Częstochowa - Kraków (180km)
17. 20.07 Mirów i Bobolice (100km)
16. 18.07 Próbna Mini Orbita (120km)
15. 16.07 Ogrodzieniec (160km)
14. 12.07 Asfaltowe drogi rowerowe i Żarki (130km)
13. 11.07 Koszęcin, Kalety (100km)
13. 04.07 Po Krakowie (95km)
12. 03.07 Kleszczów (130km)
11. 01.07 Radłów, Panki (130km)
10. 14.06 Bobolice, Niegowa, Lelów (120km)
9. 05.06 Przyrów, Lelów (130km)
8. 03.06 Częstochowa - Katowice - Częstochowa (180km)
7. 29.05 Krzepice (100km)
6. 25.05 Lubliniec (110km)
5. 16.05 Asfaltowe drogi rowerowe (120km)
4. 12.04 Częstochowa - Kraków (160km)
3. 11.04 Siewierz (85+25km)
2. 21.03 Bobolice (115km)
1. 03.01 Bobolice (110km)

Wycieczki 2014
19. 11.11 Koszęcin
18. 31.10 Mirów i Bobolice
17. 18.09 Kalety i Zalew Zielona
16. 05.09 Ogrodzieniec
15. 31.08 Brzegi - Częstochowa
14. 30.08 Chęciny i Kielce
13. 29.08 Chęciny i Kielce
12. 28.08 Chęciny
11. 27.08 Częstochowa - Brzegi
10. 10.08 Bobolice
9. 28.07 Kołobrzeg
8. 24.07 Międzywodzie
7. 19/20.07 Decathlon Orbita
6. 16.07 Mirów i Bobolice
5. 29.06 Częstochowa - Kraków
4. 23.06 Szczekociny
3. 19.06 Tarnowskie Góry
2. 26.04 Mirów i Bobolice
1. 06.04 Częstochowa - Kraków (150km)

Wycieczki 2013
1. 29.12 Góra Zborów
1. 13.09 Częstochowa - Kraków
1. 15.07 Mirów i Bobolice






Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2014

Dystans całkowity:2673.88 km (w terenie 47.30 km; 1.77%)
Czas w ruchu:114:57
Średnia prędkość:18.79 km/h
Maksymalna prędkość:59.90 km/h
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:86.25 km i 4h 25m
Więcej statystyk
  • DST 52.87km
  • VMAX 32.36km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po mieście. Park Lisniec.

Poniedziałek, 11 sierpnia 2014 | Komentarze 0

Po północy powrót z Rakowa - przez Bohaterów Katynia, Jesienną, Rydza-Śmigłego, Jagiellońską. Powrót bardzo finezyjny, cały czas odczuwałem radość z wycieczki do Mirowa i Bobolic. Przed wjazdem do domu jeszcze przejechałem się dla odprężenia. dwa razy do ul. Jagiellońską do Kościelnej. Namiastka nocnego rowerowania.
Późnym popołudniem wyskoczyłem w kierunku Centrum. W powietrzu już czuć było deszcz. Jednak udało się skorzystać trochę z pogody przed opadami. Dojechałem na dworzec PKP przez ul. Monte Cassino i Sobieskiego. Powrót już w deszczu, najszybszym wariantem przez Monte Cassino asfaltowymi ścieżkami, ze względu na deszcz. Miał być jeszcze po drodze Bałtyk, ale w deszczu nie było chęci tam jechać. Nie przemoczyło mnie totalnie.
Po 18-stej na rower. Znów plany tylko miejskie, bo też trzeba odpocząć. Pogoda też do większych wyjazdów nie zachęcała. W chwili mojego wyjazdu kropiło, jednak nie było opcji zrezygnować z jazdy. Umówiłem się z Radkiem na luźne kręcenie w okolicach Bałtyku. Tam dojechałem przez Kościelną, Przedkolejową i św. Barbary, św. Jadwigi. Przed przyjazdem Radka jeszcze skoczyłem nad Pacyfik i w pobliżu Bałtyku. Co chwilę lekko zaczynało kropić, ale bez większych opadów.
Objechaliśmy spokojnym tempem zbiorniki - Bałtyk i Adriatyk, a później pojechaliśmy w kierunku Parkitki, przez ul. św. Jadwigi, św. Barbary, św. Augustyna i Pułaskiego, Szajnowicza-Iwanowa, Okulickiego. Bardzo spokojnym, a wręcz dla mnie wolnym tempem, ale w towarzystwie. Po pogaduchach pod MC na Parkitce, powrót do domu w warunkach już wieczornych, po 20:20. Wróciłem sobie spokojnym tempem przez Okulickiego, św. Rocha, św. Jadwigi, św. Barbary, św. Augustyna, Pułaskiego i Monte Cassino. Trochę odczuwałem brak odblaskowej koszulki na rower. Przy takich warunkach wieczorem zapewnia to większe bezpieczeństwo, z resztą jakoś tak lepiej się czuję jeżdżąc wieczorem.
Na sam wieczór jeszcze w kierunku Centrum w kilku sprawach - taki spokojny, wieczorny przejazd. Najpierw przez Monte Cassino ścieżkami, Słowackiego i Pułaskiego do Tesco, a później przez ul. Sobieskiego, Śląską po pizzę. W międzyczasie przejechałem się II Aleją, Al. Wolności, na PKP i przez Waszyngtona znów do Śląskiej. Powrót także spokojny przez PKP, 1 Maja i Monte Cassino w kierunku domu.

Nad Pacyfikiem

Z widokiem na plażę nad Adriatykiem

Rower na tle deszczowego Pacyfiku


  • DST 135.50km
  • Teren 2.00km
  • Czas 06:36
  • VAVG 20.53km/h
  • VMAX 57.57km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

MIRÓW & BOBOLICE przez Janów, Niegową / Żarki. Oświetlony Zamek w Olsztynie.

Niedziela, 10 sierpnia 2014 | Komentarze 0

Tego wyjazdu mi było potrzeba.
Od kilku dni planowałem, w końcu dziś po dość sporych rozmysłach wyruszyłem w drogę.

Wyjechałem dość późno, bo o 16:00, najpierw Jagiellońską po ścieżkach rowerowych, później koło C.H. Jagiellończycy i wzdłuż trasy DK-1, Bugajską, Kręciwilk, rowerostrada, Odrzykoń i główną docieram do Olsztyna. Jechało mi się nadzwyczaj przyjemnie, dość spokojnie i wcale nie ociężale. Rokowało to bardzo pozytywnie na cel, który właśnie sobie na dziś postawiłem. W Olsztynie przy Rynku moment przerwy i jadę dalej, bardzo lubianym wariantem, bo przez drogę krajową 46: Przymiłowice - Zrębice - (Skowronów) - Piasek - Janów. W Janowie też kilka minut postoju, bo spotykam Koleżankę. Do Janowa dojechałem ze średnią dość dobrą 21,28km/h, jednak z kompletną lekkością, frajdą z jazdy. Nawet na zjazdach spokojniej, choć na jednym (w Skowronowie) udało się dobić do 51,20km/h. Z Janowa już trasa, którą rzadko przychodzi mi jeździć (w sumie tylko raz jak wracałem z Bobolic w listopadzie 2013): Złoty Potok - Gorzków Nowy - Postaszowice - Niegowa - Ogorzelnik - Bobolice. Z podjazdami dałem radę bezproblemowo, mimo wcześniejszych wahań czy się wszystkie uda pokonać, jednak dało się je odczuć. Uroki trasy niesamowite, bo wiele świetnych widoków i sama świadomość tych odleglejszych terenów. Jechało się bardzo dobrze, cały czas spokojnie, jednak z nie ociąganiem się. Do Bobolic dojechałem na 18:30, wjechałem sobie na Zamek. Atmosfera jak zwykle wyśmienita. Później asfaltem do Mirowa i też na Zamek. Na obu  zamkach spędziłem w sumie ponad godzinę, jednak tak też planowałem. Udało się pochodzić trochę po Zamku, zrobić kilka zdjęć, poczuć atmosferę tego miejsca. Przed 20-stą zacząłem szykować się do drogi powrotnej.
O 20:10 odjazd z Mirowa. Trasa była już ustalona wcześniej. Padło na taki wariant: Mirów - asfaltową ścieżką do Żarek, a później z Żarek asfaltowymi drogami rowerowymi do Ostrężnika - źródełka, Siedlec - Os. Parkowe - Złoty Potok - Janów - Piasek - Skowronów - Zrębice - Przymiłowice - Olsztyn.
Jazda była samą przyjemnością. Jak bardzo jechało mi się dobrze w drodze do Bobolic i Mirowa, tak powrót był finezyjny. Na początku na zjeździe do Żarek 57,57km/h - niezła prędkość, mimo to średnia do Żarek tylko 22,57km/h. Od Żarek do Ostrężnika asfaltowymi ścieżkami rowerowymi przez las jechało się wręcz fenomenalnie. Żaden podjazd nie stwarzał problemu, a wręcz pozwalał rozładować tą werwę do jeżdżenia, na zjazdach z kolei w świetnym tempie, do tego wieczorna atmosfera jazdy jakby mnie pobudzała. Te zakręty, asfaltówki i przestrzeń do jazdy, tą wyprawę będzie trzeba koniecznie w sierpniu powtórzyć! Swoje zrobiło też to, że od początku po prostu doskonale się jechało, wiele razy dziś też na liczniku wartości pomiędzy 40 a 50km/h. Do Ostrężnika dotarłem ze średnią prędkością 23,26km/h. Później drogą wojewódzką 793 do Janowa, także cudny odcinek - dotarłem ze średnią 24,40km/h - udało się na aż tyle ją podwyższyć. Tu też dopiero pierwszy od Żarek krótszy przystanek. Trasa przepłynęła potwornie szybko. Do samego Olsztyna też dobrze się jechało, nawet nie odczuwałem górek za Janowem i w Skowronowie, do tego jazda krajową 46, czułem rower i jazdę drogą krajową, dla mnie dość przyjazną, bo lubię bardzo tędy jeździć. Od Przymiłowic totalnie z górki jak zawsze. Do Olsztyna docieram ze średnią 24,34km/h (na 34,4km drogi). Tutaj plan było zostać dłużej, wejść na Zamek i zobaczyć Księżyc, który dziś towarzyszył mi w całej wieczornej jeździe - albowiem dziś właśnie znajduje się najbliżej Ziemi. Zrobiłem sobie przystanek na pełną godzinę, najpierw kilka zdjęć Zamku z oddali z drogi krajowej 46 (okolice ronda), później wchodzę na Zamek, oświetlony - co dodaje mu szczególnego uroku. Przed tym jeszcze spotykam Roberta (STin14) i Grupę Znajomych z Częstochowskich Wypadów Rowerowych - nie pamiętam jeszcze imion wszystkich. Po bardzo krótkiej pogawędce wchodzę z rowerem na Zamek, kilka zdjęć Zamku w Olsztynie i parę chwil dla odetchnięcia i rozkoszowania się chwilą. Przecudownie jest na oświetlonym Zamku o tej porze, do tego jeszcze pełnia Księżyca. Atmosfera niepowtarzalna. Później już zaczynam przygotowywać się spokojnie do odjazdu i 22:50 ruszam w kierunku domu. Ciężko było ruszyć po tym jak się rozleniwiłem na Zamku, jednak po kilku przejechanych kilometrach znów złapałem dryg do jazdy, taki sam jak w drodze z Mirowa. Trochę rozmyślałem nad trasą, koniec końców padło na ostatnio często wybierany standard: Olsztyn - Kusięta - Brzyszów - Srocko - Brzyszowska - Legionów, las - Berger - Koksownia - Legionów - Faradaya - Mirowska - Pl. Daszyńskiego - I NMP - II NMP - Al. Wolności - Centrum, dworzec PKP.
Jechało mi się znów finezyjnie, czułem rower i z każdego kilometra czerpałem przyjemność. Do tego pełnia Księżyca, która rozjaśniała nieco noc i świadomość dzisiejszej prześwietnej wyprawy. Pojechałem lubianym asfaltowym standardem. Średnia do Częstochowy, centrum - 23,73km/h - nieco zaniżona (do Pl. Daszyńskiego 24,49km/h) z powodu świateł w II Alei, na których nie złapał mnie czujnik - uroki jazdy po mieście (z Olsztyna: 18,83km, a na trasie z Mirowa bez uwzględniania czasu w Olsztynie: 53,23km).
Później jeszcze z Dworca PKP przez ul. Sobieskiego, Korczaka, Bohaterów Monte Cassino, Jagiellońską, Wojska Polskiego dk-1 w kierunku Raków - KFC. Cały czas w wariancie asfaltowym, jednak do momentu przystanku C.H. Jagiellończycy średnia: 23,27km/h.

Przy Zamku w Bobolicach

Przy Zamku w Mirowie


Przy oświetlonym Zamku w Olsztynie

Oświetlony Zamek w Olsztynie i pełnia Księżyca

Oświetlony Zamek w Olsztynie

Mapka:
https://maps.google.pl/maps?saddr=Jagiellońska&daddr=50.7893152,19.1023741+to:50.7886749,19.106755+to:50.7878013,19.1127656+to:50.7865869,19.1203999+to:50.7850159,19.1254579+to:50.7600902,19.1892371+to:Nieznana+droga+to:50.7531803,19.2979749+to:Nieznana+droga+to:50.6311447,19.4989718+to:Nieznana+droga+to:50.6205639,19.438311+to:Nieznana+droga+to:50.6584251,19.3922901+to:50.6653951,19.3852448+to:Kościuszki/Droga+Wojewódzka+793+to:50.7420209,19.3366992+to:Nieznana+droga+to:Michaela+Faradaya+to:50.8118538,19.12227+to:50.808621,19.1180852+to:Stanisława+Orzechowskiego+to:Aleja+Bohaterów+Monte+Cassino/DK43+to:Nieznana+droga&hl=pl&ie=UTF8&ll=50.782605,19.133291&spn=0.032506,0.077162&sll=50.780835,19.142969&sspn=0.004063,0.009645&geocode=FTD7BgMdRIEjAQ;FcP7BgMdpnojASlzIEJh-rUQRzFrJC4kKXdP-w;FUL5BgMdw4sjASkjO1L48LUQRzHV_kKNCAPvxQ;Fdn1BgMdPaMjASm1CK808rUQRzGifNl4tjT_Hg;FRrxBgMdD8EjASkBNM4njbUQRzFqgs7AdhXL1g;FffqBgMd0dQjASkZYS6bjrUQRzE4szP8nSy-Mg;FZqJBgMd9c0kASnXtCmgrsoQRzFuaLvxXYncyg;FZxhBgMd4gMmAQ;FZxuBgMdtnYmASlJ3rsxD0oXRzGX0dE62FQ0fQ;FUxqBQMd6AwpAQ;FeiRBAMd24cpASllPwIsqj4XRzGjouaMMJrDOw;FXJEBAMdE3ApAQ;FZNoBAMd55ooASn9EfskwTsXRzFU7PWqCrnleA;FYR1BAMdrqMnAQ;FXn8BAMdIucnASk7PUll4zkXRzEq9KIHKsM40g;FbMXBQMdnMsnASld5bguXzcXRzGdX3gxKGG_yg;FTuEBQMdPUUoAQ;FQRDBgMd-w0nASmJ5oIc4kkXRzHRaFuGrnLABg;FSSpBgMdxhomAQ;FQBRBwMdsA0kAQ;Fc1TBwMdXsgjASkvyAsKz7UQRzHR7lzJqip-3w;FS1HBwMdBbgjASkfaWAyxbUQRzETWh22BKs2UQ;FQ5FBwMdmbwjAQ;Fan8BgMdXZUjAQ;FZfYBgMdfiEkAQ&dirflg=b&mra=mi&mrsp=24&sz=17&via=1,2,3,4,5,6,8,10,12,14,15,17,20,21&t=m&z=14&lci=bike

Na Rakowie zastaje mnie północ, więc zapisanie kilometrów z dzisiejszego dnia.
110,77km - w czasie wyprawy do Mirowa i Bobolic
3,166km - na Demie, w kierunku Biedronki
i 21,59km - nocnych po Częstochowie
W sumie wyszło 135,52km. Spory dystans. W ostatnich trzech dniach udało mi się wykręcić każdego dystans powyżej 130 kilometrów.
Jak dobrze jeździło mi się w ostatnich dniach tak dzisiejsza jazda była dla mnie spełnieniem. Cieszę się, że podjąłem decyzję, by pojechać gdzieś dalej. Takie wyprawy naprawdę dają radość, koniecznie do powtórzenia!


  • DST 130.51km
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szlak Ku Źródłom w Siedlcu i Brama Twardowskiego. Oświetlony Zamek w Olsztynie.

Sobota, 9 sierpnia 2014 | Komentarze 0

Po północy kilka kilometrów w obrębie miasta. Z przystanku "Hoene-Wrońskiego" przez Monte Cassino, Jagiellońską i DK-1 do KFC, Jagiellońską pojechałem w wariancie jezdni bo można było sobie na to pozwolić o tej godzinie, czyli wariancie wygodniejszym dla rowerzysty. Powrót do domu Al. 11 Listopada i Jagiellońską. Trochę nocnych kilometrów.
Po 13-stej wyruszyłem na rower. Jak zawsze ciężko się było zebrać. Pojechałem jednak do Centrum wariantem przez Boh. Monte Cassino i 1 Maja, Al. Wolności - PKP. Po zakupieniu czegoś jakby się zachciało jeść i miłym spotkaniu ze Znajomą wyruszyłem w trasę. Do ostatniej chwili nie miałem sprecyzowanej drogi, ale padło na taki wariant: Al. Wolności - II NMP - I NMP - Mirowska - Faradaya - Legionów - Koksownia - Berger - Legionów las - Brzyszowska - Srocko - Brzyszów - Kusięta - Olsztyn - Przymiłowice - Zrębice - Skowronów - Piasek - Janów - Złoty Potok. Taki był plan na dziś, wyruszyć gdzieś nieco dalej, bo okoliczności sprzyjały. Dotarłem do Złotego Potoku na godzinę 15:30. Później już w kierunku Rezerwatu - Os. Parkowe. Priorytetem na dziś było przejechać się "Szlakiem Ku Źródłom". Do tej pory nie było tam po drodze. Dobrze oznaczony, krótki szlak prowadzący ciekawym terenem. Tak więc pojechałem drogą ...
Później podjechałem na lubiane źródełka i tam spędziłem kilka chwil. Ta woda działa uspokajająco. Później pojechałem zobaczyć Bramę Twardowskiego. Tam też nie było po drodze, choć to miejsce jest dość znane to jeszcze nie byłem tam na rowerze. Takie dopełnienie miejsc odwiedzonych na Jurze, tej bliższej Częstochowie. Tam też spędziłem dobre pół godziny, w otoczeniu skałek i tej najważniejszej - Bramy Twardowskiego. Później jeszcze krótko po najbliższej okolicy koło skałek i w kierunku drogi. Już dawno się tak dobrze nie czułem.
Później jeszcze raz w kierunku źródełek, ale bez schodzenia. Widząc co kawałek jakiś szlak pożarowki
Trasa powrotna: Siedlec, źródła - Siedlec - Siedlec Krzyże - Krasawa - Zrębice - Przymiłowice - Olsztyn - Żwirki i Wigury - Os. pod W. Górą - Guardian - Korfantego - Kucelińska - Al. Pokoju - Al. Niepodległości - Al. Wolności - Centrum.
W dość dobrym tempie, do Huty było 24km/h, później już po dojeździe do centrum: poniżej 23km/h. Bez przystanków, w półtorej godziny przejechane 37 kilometrów. ////
Z Centrum już przez Aleje do Pl. Daszyńskiego i znów przez Aleje, Nowowiejskiego i Boh. Monte Cassino w kierunku domu.

O 21-wszej kolejny wyjazd. Już dawno nie wyruszyłem o tej godzinie do Olsztyna. Dotarłem tam w niecałą godzinę najszybszym z możliwych wariantów: Jagiellońska (jezdnią pokonana z prędkością powyżej 24km/h) - DK1 Wojska Polskiego po chodniku - Bugajska - rowerostrada - Odrzykoń - Żwirki i Wigury "46" - Olsztyn, Rynek.
Na dziś zaplanowane było wejście na oświetlony Zamek. W połączeniu z bardzo dodatnią temperaturą okazało się, że jest nadzwyczaj przyjemnie. Jeszcze na Zamek nigdy nie wszedłem o tej porze. Kilka zdjęć, w sumie zleciała godzina.
Trzeba było się zbierać. Nawet udało się trochę zjechać po zmroku.
O 23-ciej po przygotowaniu się do jazdy wyruszyłem w trasę powrotną: Olsztyn - Kusięta - Brzyszów - Srocko - Legionów - Faradaya - Mirowska - Pl. Daszyńskiego - Aleje - Al. Wolności - Centrum.
Udało się dotrzeć kilka minut przed godziną 24-tą. W dość dobrym tempie z dwoma przystankami krótszymi na zdjęcie bluzy.
Do Brzyszowa dojechałem z prędkością powyżej 25km/h. Całość wyszła:
W Srocku maksymalna prędkość dnia.
Mimo odczuwania już pod koniec lekkiego zmęczenia była ogromna radość z jazdy na rowerze.

Przy oświetlonym Zamku w Olsztynie

Jeździło się świetnie, czułem rower. Dawno już jazda nie sprawiała tak wielkiej przyjemności. A warunki świetne do jeżdżenia.


  • DST 132.48km
  • Czas 06:35
  • VAVG 20.12km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Górki na Kawodrzy. / Złoty Potok i źródełka (dk46, Siedlec, Krasawa, Olsztyn)

Piątek, 8 sierpnia 2014 | Komentarze 0

Dziś udało się przejechać naprawdę sporo. Pogoda i chęci na to pozwoliły. Ciekawostką jest to, że znów rowerowałem tylko w drugiej części dnia i mimo wszystko taki dystans się uzbierał, nieplanowany, myślałem, co najwyżej o setce.
Po kolei. Najpierw pojechałem w kierunku Centrum standardem przez Boh. Monte Cassino jezdnią, 1 Maja, Dworzec PKP, tak jakoś byłem przed 13:30. Po zakupieniu czegoś do jedzenia i spotkaniu ze Znajomym i przejeździe w okolicy Dworca wyjeżdżam w zaplanowaną trasę w kierunku obrzeży Częstochowy. Zaplanowałem sobie dziś odwiedzić Górki na Kawodrzy. Trasa przez Al. Wolności, Al. Niepodległości wiadukt, Bór, Jagiellońska, Kościelna, Artyleryjska, Konwaliowa, Kawodrza Górna i Busolowa. Tam zaraz zjazd na Górki, a zarosło ogromnie. Nawet przez moment zastanawiałem się, czy jest sens, ale były chęci by się tam wspiąć. Wtargałem rower na pierwszą kondygnację, bez problemu mimo, że stromo. Przejechałem kawałek skate-parku i szczególnie lubiany fragment, pobyłem chwilę na górce, zrobiłem kilka zdjęć, odpuściłem wspinanie się na sam szczyt najwyższego wzniesienia. Później już w kierunku drugiej górki, ze sprowadzeniem roweru nieco problemu, bo stromo, a buty miałem nieodpowiednie do tego. Jednak udało się i przebijając się przez krzaki dotarłem do drugiej górki. Jednak nie było łatwo wejść, jakoś wtargałem rower na pierwszy jej stopień, później trochę porozmyślałem czy wchodzić, ale uznałem, że to zbytnio mija się z celem. Wszystko pozarastane, dość stromo i miejsca nie znam. Odpuściłem na tym i schodzę. Jakoś się udało. Powrót w kierunku ul. Busolowej nie był taki łatwy, a odpuściłem opcję przedostania się drogą przez górki. Normalnie krzaczing. Nie będąc do końca pewien, czy tędy droga przebijam się przez rośliny, czasem i większe ode mnie. Jakąś przygoda przeżyta. Dotarłem do Busolowej, a tam pielgrzymka, tak więc pojechałem sobie jeszcze ul. Busolową do pętli Liszka Dolna. Stamtąd kwadrans po 15-stej w kierunku domu: Liszka Dolna - Busolowa - Konwaliowa (gdzie napotykam tą samą pielgrzymkę) - Artyleryjska - Kościelna - Jagiellońska. Momentami naprawdę ciepło.
Na późne popołudnie i wieczór zaplanowałem sobie większy wyjazd, choć do końca nie miałem pomysłu, gdzie jechać i jak wszystko zorganizować. Chciałem też coś więcej niż Olsztyn, ale myśl, że jak zajadę gdzieś dalej to już będzie Zachód, albo i po Zachodzie trochę demotywowała. Jednak pojechałem. Wyjechałem przez Sabinowską, Piastowską, wiadukt na Monte Cassino, ul. Sobieskiego i Centrum. Stamtąd przed 18-stą wyruszam w trasę: Centrum PKP - Al. Wolności - II NMP - Katedralna - Stary Rynek - Mirowska - Faradaya - Legionów - Koksownia - Berger - Legionów, las - Brzyszowska - Srocko - Brzyszów - Kusięta - Olsztyn - Przymiłowice - Zrębice - Skowronów - Piasek - Janów - Złoty Potok.
Ze statystyki średnia prędkość od wyjazdu ze Stradomia do samego Złotego Potoku: 22,64km/h. Choć zdecydowanie ją zawyżyłem na trasie krajowej od Olsztyna / Przymiłowic do Janowa. Dystans: 38,53km. W Janowie niemiły widok na to jak przebiegający kot prawie wpadł pod auto.. niestety został uderzony, ale przeżył. Kierowca zbytnio się tym nie przejął, jedynie podziękował mi za wiadomość, że powiedziałem, że kot uciekł, a nie jest pod jego samochodem. To może i tylko kot, ale nie jest to miły obrazek do oglądania..
Wybrałem bardzo lubiany wariant drogi krajowej 46. Cały czas przyświecało późno-popołudniowe Słońce, jechało się dobrze, ale chciałem już być na miejscu. Pojechałem nad Amerykan w Złotym Potoku, po paru chwilach znów do drogi wojewódzkiej i przejechałem nią przez uwielbiany odcinek w kierunku źródełek w Siedlcu. Dla urozmaicenia trasy odbiłem z trasy i kawałek szlakiem, jednak pomimo i już zapadającego zmroku i tego, że chciałem go przejść dość szybko trochę się pogubiłem. Dotarłem jakoś w kierunku najbardziej lubianego zejścia i tam spędziłem kilka chwil. Udało się zażyć trochę spokoju, posłuchać szumu źródełek, być tu, gdy zapada zmrok. Zrobiłem kilka zdjęć po drodze i wtargałem rower na drogę wojewódzką. Po 20:30 odjeżdżam ze źródełek w Siedlcu w drogę powrotną.
Trasa powrotna: Siedlec, źródła - Siedlec Krzyże - Siedlec - Krasawa - Zrębice - Przymiłowice - Olsztyn - Kusięta - Brzyszów - Srocko - ul. Brzyszowska - Legionów, las - Berger - Koksownia - Legionów - Żużlowa - Olsztyńska - Szpitalna - Rondo Reagana - Al. Pokoju - Kucelińska - Trochimowskiego - Al. Pokoju - Jagiellońska - Boh. M. Cassino - Pułaskiego - III NMP - II NMP - Al. Wolności - Centrum.
Zapadał zmrok, z każdym kilometrem nabierałem werwy do jazdy. Trasa, którą wybrałem też zrobiła swoje, dawno nie jechałem wariantem przez Siedlec, Krasawę i Zrębice. Później uwielbiany wjazd do Olsztyna od Przymiłowic. Wiele radości z jazdy nastąpiło. Jadąc asfaltowymi drogami rowerowymi na Hucie wybiła 22-ga. Niezbyt przyjazna godzina dla wieczornej jazdy z małym natężeniem ruchu, bo następuje zmiana i na ul. Legionów potoki ludzi wracających z pracy. Postanowiłem od Gazowni przejechać się w kierunku Bergera i z powrotem, dojechałem do pętli autobusowej "Legionów - Cooperstandard". Była też to pewna okazja by pojeździć tu po zmroku, gdy jeszcze nie zainstalowali lamp ulicznych. Później już w mieście przez Zawodzie-Dąbie, Raków - pojechałem objazdem z powodu zamknięcia mostu w Al. Pokoju i przez Stradom w kierunku Centrum. W Centrum byłem jakoś po 23-ciej. Średnia prędkość od źródełek w Siedlcu do 22,04km/h, w sumie na dystansie 50,07km. Trochę wydłużyłem powrót.
Po przyjeździe do Centrum jeszcze trochę jeżdżenia. Najpierw przez Waszyngtona, Nowowiejskiego i Sobieskiego w kierunku Tesco. Później przez ul. Pułaskiego, św. Kazimierza, św. Barbary, św. Jadwigi do Parku Lisiniec, gdzie trwała piątkowa impreza. Chciałem zobaczyć jak to wygląda, jakaś atmosfera i urok tego wszystkiego dało się odczuć. Objechałem zbiorniki Bałtyk i Adriatyk po niewygodnych dość, kamienistych szutrówkach. Nieznacznie też dało się odczuć chłód od wody. Później jeszcze raz w kierunku miejsca imprezy i z Bałtyku pojechałem już w kierunku Stradomia. Przez św. Jadwigi, pasem rowerowym, św. Augustyna, Pułaskiego, III Aleję, Nowowiejskiego, Korczaka, M. Cassino - i na przystanku "Hoene-Wrońskiego" wybiła północ. Zapisanie kilometrów.
Później jeszcze pojechałem w kierunku KFC na Rakowie i do domu Jagiellońską - te kilometry już na następny dzień.




  • DST 115.15km
  • Czas 05:24
  • VAVG 21.32km/h
  • VMAX 49.65km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nieplanowana trasa: Srocko - Małusy - Piasek - Olsztyn - Biskupice - Poraj - Łysiec - Nierada

Czwartek, 7 sierpnia 2014 | Komentarze 0

Dzisiejszy dzień należał do tych, w których rowerowałem w jego drugiej części.
Jednak jeszcze przed właściwym wyjazdem wyruszyłem w kierunku Centrum przez M. Cassino i ul. 1 Maja. A wróciłem z Centrum przez Al. Niepodległości, koło Jagiellończyków, Al. 11 Listopada, Orkana i Jagiellońską.
O 17:30 w drogę podmiejską. Postanowiłem sobie trochę pojeździć, jednak pewnym planem na dziś były jakieś okolice Olsztyna. Pojechałem taką trasą: Boh. Monte Cassino, Aleje, Mirowską, Faradaya, Legionów, Koksownia, Berger, Brzyszowska i Srocko. Względnie spokojnie, bo średnia 20km/h. Tam rozmyślałem jak jechać dalej i pojechałem prosto, układając sobie w głowie trasę: Brzyszów - Małusy Małe - Małusy Wielkie - Zagórze. Do tego momentu spokojnie, z kilkoma krótszymi przerwami, ale tak by utrzymywać to 20km/h. Pojechałem tędy bo lubię te tereny, widoki na pola, po prostu trasę. W Zagórzu zatrzymałem się by zrobić zdjęcie, nawet nie zauważyłem na początku, że pada lekko deszcz, który nieco wzbudził obawy dalszej drogi. Jednak nie było źle, atmosfera się zrobiła rześka, a zimno wcale się nie zrobiłem. Pojechałem dalej: Zagórze - Lusławice - Czepurka - Piasek. Na zjeździe z górki w Zagórzu udało się osiągnąć prędkość prawie 50km/h, jednak nie jechałem z wiatrem i po drodze, na której pełno łat. Za przejazdem kolejowym w Lusławicach coś miłego dla oczu - sarna, którą udało się zobaczyć przez dłuższy czas, hasała po polach. Niestety filmik nie wyszedł, bo pod Słońce. W Czepurce też pozytywne zaskoczenie, bo zrobili drogę i zdjęli znak "Uszkodzona droga". Ostatnio tamtędy jechałem 11 miesięcy temu, więc ma prawo się coś zmienić. W Piasku odbiłem na dosłownie chwilę w kierunku Galerii Planet. Później w kierunku przystanku "Piasek", na którym chwila przerwy na jedzenie. Później już standardem drogi krajowej 46: Piasek - Skowronów - Zrębice - Przymiłowice - Olsztyn. Jechało się dobrze. W Przymiłowicach też na chwilę przystanąłem - by zrobić zdjęcie Zamku, tym razem od strony właśnie Przymiłowic. W Olsztynie moment przerwy pod Zamkiem i na chwilę na Rynek, o 20:20 odjazd z Rynku w Olsztynie. Padło na rozmyślanie jak wracać i postanowiłem nietypowo. Pojechałem drogą na Biskupice obok Sokolich Gór w Olsztynie. Podjazd w Biskupicach zaliczony, jednak da się go odczuć, a później już drogą Biskupice - Choroń. Później już z górki: Choroń - Poraj, dworzec PKP i Poraj. W czasie drogi powstał plan odwiedzenia Koleżanki, a co za tym idzie dodatkowej drogi, tak więc standardem z Poraja przez Gęzyn, Koziegłowy i Siedlec Duży (Ul. 3 Maja) - Siedlec Duży, ul. Jana Pawła II. Jechało mi się perfekcyjnie, bez żadnej przerwy na odcinku ponad 25 kilometrów, średnia podskoczyła, górki też pokonywało się jakoś tak lżej, nastała aura wieczorna i jeździło mi się dobrze. W Siedlcu Dużym byłem na 21:30.
Powrót o 22:30 trasą: Siedlec Duży - Siedlec Mały - DK1 - Romanów - Rudnik Wielki - Własna - Starcza (Kościół) - Klepaczka - Łysiec - Nierada - Sobuczyna - Brzeziny Nowe - Brzeziny Kolonia - Żyzna - Zdrowa - Malownicza - Dźbowska - Sabinowska - Jagiellońska i Monte Cassino. Później już przez M. Cassino do Jagiellońskiej, tak by przebić setkę. Mimo utrzymywanego tempa i żadnego przystanku po drodze wyrobiłem się na kilka minut przed północą, ale w końcu dystans ~30 kilometrów.
Jak zawsze najbardziej ruchliwy odcinek trasy Dk-1 poboczem do Rudnika Wielkiego. Po pokonaniu tego odcinka droga na całym odcinku już pusta, spokojnie się jedzie. Nie obyło się bez psów w Nieradzie, które mnie pogoniły, błyskało się też sporo w kierunku południa. Jakoś dobrze się wracało i z werwą do jeżdżenia.
Udało się przejechać 102,42km z prędkością średnią 21,54km/h. Zważając na to, że do momentu Piasku było sporo przerw to dobra prędkość. Udało się konkretnie pojeździć, asfaltowo.
Gminy: Mstów - Janów - Olsztyn - Poraj - Koziegłowy - Kamienica Polska - Starcza - Poczesna


Pozytywne aspekty trasy przez Małusy i Zagórze

Zagórze

Z widokiem na pola - sianokosy

Zamek w Olsztynie widziany z Przymiłowic

Zamek w Olsztynie


  • DST 66.90km
  • Czas 03:46
  • VAVG 17.76km/h
  • VMAX 42.47km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Północ. Bałtyk. Kilometry w mieście.

Środa, 6 sierpnia 2014 | Komentarze 0

Dziś padło by odwiedzić Północ. Dotarłem tam bardzo spokojnie i bardzo okrężnie. Najpierw w kierunku Centrum przez Sabinowską, wiadukt na Bohaterów Monte Cassino, Sobieskiego. Później wzdłuż tramwaju, Dekabrystów, Wały Dwernickiego i ciągiem rowerowym na Fieldorfa-Nila. Ten ciąg rowerowy tylko ładnie wygląda z ulicy, niby zielony i oddzielony od pieszych, jednak kostka nie dość, że nie wygodna to zarasta, w pewnych miejscach się zapada. Dłuższy odcinek bez żadnego skrzyżowania, a więc bez krawężników i cały czas nie przecinający się z żadną ulicą zmarnowany. Ponadto na Północy mamy mnóstwo dróg pieszo-rowerowych, tzn. bardziej chodników z dopuszczonym ruchem rowerów. Oprócz tego, że szerokie są te ciągi to mocno popękane i nierówne. Tak też jest po drugiej stronie Fieldorfa-Nila. Z Fieldorfa-Nila skręcam w lewo też w drogę rowerową łączącą się z drogą rowerową na Promenadzie Niemena. Tam już przez Lasek Aniołowski, w którym trochę się przejechałem po szutrowych drogach. Przyjemnie, tak jak w lesie. Później już przez Korytarz Północy, Pileckiego i Al. Wyzwolenia.
Powrót z Północy: Fieldorfa-Nila, Al. Wyzwolenia, Al. Armii Krajowej jezdnią, Al. Jana Pawła II, Dąbrowskiego, Nowowiejskiego, Sobieskiego, Dworzec PKP. A później ul. Sobieskiego, Pułaskiego 43, św. Kazimierza, św. Barbary, św. Kingi i Kordeckiego do Parku Lisiniec. Na pasie rowerowym ponad 40km/h, jednak skręciłem sobie w św. Kingi, bo światła mi nie spasowały. Objechałem dwa razy Bałtyk i Adriatyk zatrzymując się na parę chwil w kilku miejscach, bardzo wolno i spokojnie. Później już przez św. Jadwigi, św. Barbary, Zaciszańską, Piastowską i Sabinowską docieram do domu. Na Zaciszańskiej chwila przystanku by zrobić zdjęcie zapadniętej i stwarzającej spore zagrożenie dla rowerzystów studzienki kanalizacyjnej.

W Lasku Aniołowskim





Studzienka kanalizacyjna na ul. Zaciszańskiej (...)

Nie mogłem zebrać się na wieczorną jazdę - i brak pomysłów i chęci. Koniec końców odpuściłem wyjazd podmiejski. Pojechałem o 19-stej do Kościelnej i z powrotem do domu. Później dopiero po 21-wszej. Powstał plan przejechania się po Parku Lisiniec po zmroku. Dojechałem tam Jagiellońską i od Monte Cassino do ul. św. Jadwigi krajową 43, później już Park Lisiniec - obok zbiorników Bałtyk i Adriatyk. Niby drogi zbudowane, ale te kamienie to coś okropnego. Nie dość, że jedzie się niewygodnie, to słychać to niesamowicie. Nie wiem jaki cel sypać tu tyle kamieni i powoli wątpię w to, że będzie tu lepiej. Bez przystanków nad Bałtykiem. Potem pojechałem: św. Jadwigi - św. Krzysztofa - Okulickiego - Szajnowicza-Iwanowa - Al. Jana Pawła II. Dopiero na tej ostatniej zjechałem na drogę rowerową, cały czas jezdniami. Różnica w jeździe pomiędzy jezdnią a ścieżkami rowerowymi jest kolosalna.. niestety te drogi rowerowe nie zachęcają do jazdy i są strasznie niewygodne, choć wyglądają może i ładnie. Później Al. Jana Pawła II do trasy DK-1, dojechałem do trasy. Jak się spodziewałem, żadnego zjazdu do MC, ale pojawił się inny problem, bo nakaz skrętu w DK-1, a stamtąd zbytnio się nie da zawrócić (choć o tym wiedziałem). No nic, trzeba jechać prosto.. mini-poboczem i trochę po krawężniku przejechałem jakiś kilometr, może troszkę więcej - trasą DK-1. Da się nie utrudniając ruchu, odbiłem na pierwszy zjazd na Galerię Jurajską. Później obok Galerii Jurajskiej, przez Nadrzeczną i Warszawską i odbiłem w prawo na drogę na Castoramę dojeżdżając do MC. Alternatywa, by ominąć trasę. A w MC pustki... z wiadomej przyczyny. Całkiem klimatycznie. Powrót nieco urozmaicony, bo mimo znaku "zakaz wjazdu" (i tak wyłączony jest Ruch z trasy Dk-1) pojechałem w kierunku trasy i po chwili odbicie na Al. Jana Pawła II, również zamkniętą dla Ruchu (nie da się skręcić z Dk1 w Al. Jana Pawła II). Zauważyłem jakieś asfaltówki, pewnie nowe ciągi rowerowe - wygląda wszystko ładnie, zobaczymy jak z ciągłością i wykonaniem w całości. W końcu udało się trochę rozeznać na tym skrzyżowaniu.
Pojechałem Al. Jana Pawła II, później już skręt na Dąbrowskiego i przez Nowowiejskiego i wiadukt Monte Cassino dotarłem do domu.




  • DST 65.57km
  • Czas 03:37
  • VAVG 18.13km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góra Ossona i jazda w granicach miasta.

Wtorek, 5 sierpnia 2014 | Komentarze 0

Zebrałem się późno. W końcu po 14-stej wyjechałem na rower, najpierw w kierunku Centrum (przez Monte Cassino), mając już w głowie plan na później. Chwila na Dworcu, później przejazd przez ul. Sobieskiego, Śląską, II Aleją i wzdłuż tramwaju i z dworca PKP już w zamierzonym celu. Niestety, coś mi się stało ze słuchawkami, jakoś jakby się zepsuły. Z dworca PKP pojechałem przez Aleje, Stary Rynek, Mirowską, Faradaya, Legionów do asfaltowej ścieżki. Tam nieco spokojniej (przy okazji zrobiłem zdjęcia wybrzuszeń i wysokich krawężników), koło Koksowni i Berger, dojechałem do końca asfaltówki i później z powrotem do zjazdu na Cooperstandard. Tam odbiłem na Górę Ossona, częściowo wprowadziłem, częściowo wjechałem. Przejechałem się trochę po szczycie i także trochę chwili sentymentu i przemyśleń siedząc na jurajskich skałkach. Później już zjazd z Góry Ossona, udało się nawet nie zakopać w piachu. Powrót przez asfaltowe ścieżki: Berger - Koksownia i później już jezdnią przez ul. Legionów, Faradaya (na której powinien być wyznaczony pas rowerowy), Mirowską, Pl. Daszyńskiego, I NMP, II NMP, Pl. Biegańskiego, Nowowiejskiego, Korczaka, M. Cassino i Jagiellońska.
Po przyjeździe zabrałem się za robienie rowerów. Wyczyściłem w obu rowerach przerzutki, w Demie zmieniłem ogumienie. Przejechałem się kawałek na Toskanie po Jagiellońskiej i dwa razy na Demie po Jagiellońskiej do Kościelnej i z powrotem, transmisja nie chodziła jak trzeba, ale wydaje się być dobrze. Trochę więc majstrowania przy rowerach ,ale wszystko zrobione.

Na Górze Ossona

Początek podjazdu, niestety w całości się nie udało

Ossona

Odrobina sentymentu

Nie mogłem się zebrać dziś by jechać gdzieś dalej, więc odpuściłem.
Dopiero po 20-tej trochę jeżdżenia po mieście. Pojechałem w celu załatwienia pewnej sprawy na Północ przez Monte Cassino, Armii Krajowej, Dekabrystów, Wały Dwernickiego, Fieldorfa Nila, Al. Wyzwolenia i C.H. M1. Kupiłem sobie nowe słuchawki, które jak na razie sprawują się dobrze, oby to się utrzymało. Przy okazji odrobina przerwy. Później pojechałem w zdecydowanie szybszym tempie, bo bardziej z góry wzdłuż tramwaju i objazdem do Al. Wolności na dworzec PKP. Stamtąd padło na jeszcze trochę jeżdżenia, ale w granicach miasta. O 21:30 wyjechałem.. standardem na asfaltówkę przy hucie, by pojeździć jeszcze trochę tam w zmroku.Trasa: przez II Aleję, Katedralną, Stary Rynek, Mirowska, Faradaya, Legionów, Koksownia i Berger. Po dosłownie 5 minutach złapania oddechu powrót do domu: Legionów - Faradaya - Mirowska - Aleje - Nowowiejskiego - Monte Cassino i Jagiellońska. Dobrze się jechało i z muzyką na uszach. Powrót do domu na 22:30.


  • DST 100.75km
  • Czas 04:47
  • VAVG 21.06km/h
  • VMAX 47.23km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

BLACHOWNIA przez DK46. SIEDLEC DUŻY (przed dk-1 / Łysiec, Nieradę)

Poniedziałek, 4 sierpnia 2014 | Komentarze 0

Dzisiaj sporo było werwy do jeżdżenia, wykręciłem ładny dystans, choć nie zapowiadało się na to. Na rower wyskoczyłem dopiero po 14-stej, najpierw ul. Sabinowską do sklepu rowerowego po dętkę do Demy. Po przyjeździe z urlopu okazało się, że zeszło powietrze z tylnej opony, najprawdopodobniej w coś wjechałem i uszło. Po założeniu zapasowej gumy też lipa.. dziurawa. Tak więc będzie trzeba zrobić rower w najbliższym czasie. Później do mostu przy ul. Żyznej i kawałek wałem, zarośniętym wzdłuż Konopki do ul. Dźbowskiej i w kierunku Centrum przez Sabinowską, Jagiellońską, M. Cassino i Sobieskiego i dworzec PKP. Tam sporo ponad kwadrans na odsapnięcie, a właściwie złapanie werwy do jazdy. Tak się też stało, przed 15:30 wyjeżdżam w kierunku Blachowni. To właśnie tam sobie postanowiłem pojechać, dawno nie byłem. Dojechałem tam standardową trasą, ruchliwą, ale jakoś tak dawno tędy nie jechałem. Jednak nie było źle, na sporym odcinku droga jest na tyle szeroka, że nie blokuje się ruchu. Jeśli chodzi o nawierzchnię tylko na niektórych odcinkach na Gnaszynie nie jest zbyt rewelacyjna, na większości drogi jest dobrze.
Pojechałem przez drogę krajową 46 - najpierw jednak z dworca PKP ul. Sobieskiego do DK43 - ul. Pułaskiego, św. Kazimierza i św. Barbary. Później już wspomnianą krajową 46: Przestrzenna, Gnaszyn Dospel, Energetyków, Gnaszyn PKP, Marynarska, Przejazdowa, Wyrazów - Blachownia, Częstochowska - Blachownia PKP. Jadąc krajówką już pod koniec mi się dłużyło, pod wiatr i trochę pod górę. Średnia: 22,28km/h, maksymalna: 37,29km/h, w momencie przyjazdu 30 stopni C. Później już w prawo w kierunku Centrum i do zbiorników w Blachowni.
Zażyłem spokoju, popatrzałem na przyrodę, przejechałem się koło lubianych zbiorników. Podjechałem na chwilę w kierunku strumyczka. Porobiłem trochę zdjęć w międzyczasie, w sumie zleciała godzina czasu. Trzeba było wracać, bo plan na dzień jeszcze był pewien. Tak więc w kierunku Centrum w Blachowni i stamtąd o 17:25 odjazd. Trasa powrotna również przez drogę krajową 46, tylko tym razem z wiatrem i w dobrym tempie. Pojechałem krajową 46 przez Blachownię PKP - Blachownia, Częstochowska - Wyrazów - Gnaszyn Przejazdowa - Gnaszyn PKP - Gnaszyn - Kawodrza Dolna, ul. Główna, później pasem rowerowym na św. Barbary, św. Augustyna, Pułaskiego, Monte Cassino i Jagiellońska. Udało się wrócić z Blachowni na Stradom ze średnią prędkością: 24,70km/h. Dało radę też nie zmoknąć, choć postraszyło przed wyjazdem i trochę na Gnaszynie, jednak nawet i deszcz mi nie przeszkadzał. Bardzo udany przejazd.








Wieczorem w kierunku Siedlca Dużego w celu spotkania się z Koleżanką na Jej urodziny. Musiałem pojechać.
Do Siedlca Dużego dotarłem przez Jagiellońską, C.H. Jagiellończycy, Bohaterów Katynia, DK-1: Wrzosowa, Nowa Wieś, Kolonia Poczesna, Wanaty, Zawada, Romanów, Siedlec Mały i Siedlec Duży. Trasa tak naprawdę przewalona, rzadko wybieram ten wariant w całości, jednak dziś jakoś tak mnie tchnęło pojechać tą drogą. Założyłem sobie koszulkę, światła i w drogę.. chciałem też dotrzeć jak najszybciej. Nie blokowałem ruchu, cały czas poboczem drogi krajowej, na której nie ma mimo wszystko jasno postawionych zakazów. Pomimo ruchu tranzytowego na tej trasie uważałem jak mogę i trzymałem się prawej strony pobocza. Pomimo wszystko i dużego natłoku ciężarówek jechało mi się dobrze i szybko, czasem nawet lepiej bo miałem własne "miejsce" na drodze, na skrzyżowaniach pełna uwaga. Średnia wcale nie wypracowywana na siłę wyszła mi: 23,88km/h, z maksymalną: 47,23km/h. Po drodze trochę deszczu w postaci mżawki i wilgotno, no nie najlepiej na jazdę, ale cel był i radość z jazdy była. Po przyjeździe pamiątkowa fotka i przez ul. Jana Pawła II do Koleżanki.

Po kursie: Częstochowa - Siedlec Duży. Siedlec Duży, ul. Jana Pawła II

Powrót po 22-giej w kierunku Częstochowy, tym razem na spokojniejszych drogach. Najpierw z Siedlca Dużego przez Siedlec Mały i 4-kilometrowy odcinek DK-1 do Rudnika Wielkiego (przez las nie było chęci się przebijać w ciemnościach, szutrach i po wilgoci), później przez Własną, Starczę (Kościół), Klepaczkę i Łysiec i do Nierady, Sobuczyna, Brzeziny Nowe, Brzeziny Kolonia, Brzeziny i Częstochowa, ul. Żyzna. Tu mi przemknęła sarna spokojnie po drodze jak gdyby nigdy nic. Później już objazdem przez ul. Zdrową i Malowniczą do Dźbowskiej, Sabinowską, Jagiellońską i M. Cassino do przystanku za wiaduktem. Później przez M. Cassino do Jagiellońskiej i zacząłem dobijanie do setki bo brakowałem ogromnie mało. Jakoś tak na Sabinowie dopiero pomyślałem o setce, a później samo wyszło. Pojechałem dwa razy do ul. Kościelnej - po ścieżkach i zamiennie też asfaltem na Jagiellońskiej. Powrót do domu przez północą, a z Siedlca Dużego na Stradom wróciłem dużo wcześniej, ze średnią: 21,91km/h. Trochę wilgoci, ale nawet dobrze się jechało, w każdym razie w dobrym humorze.

Udało się sporo wykręcić. Dziś Blachownia i Siedlec Duży. Zadowolony z dnia i setkowego dystansu, także z prędkości średnich. Oby więcej takich dni, jedynie pogoda mogłaby zmienić się na nieco lepszą, ale tragedii nie było. Najlepiej, gdy się nie planuje dnia.


  • DST 116.08km
  • Teren 1.00km
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nocny powrót z Poraja. / OLSZTYN Zamek (Kusięta, Turów, Srocko, huta) / Parkitka wieczornie

Niedziela, 3 sierpnia 2014 | Komentarze 0

Nocny powrót z Poraja. Kontynuacja kursu: Siedlec Duży - Częstochowa przez Poraj.
Trasa: Poraj - Osiny - Kolonia Borek - Poczesna Górnicza - Zawodzie, Cmentarna - Zawodzie, Długa - Korwinów - Korwinów, stacyjna - Słowik - Słowik, przejazd - ul. Fabryczna - wzdłuż Drogi Krajowej 1 - Rakowska - Bohaterów Katynia - Zesłańców Sybiru - Al. 11 Listopada - Jagiellońska.
Jechało się nawet dobrze, choć bez jakiejś szczególnej werwy. Średnia całej drogi (od Siedlca Dużego) - blisko 21km/h. Jak zawsze najgorszy odcinek trasy Dk-1, nawet zjechałem na Bohaterów Katynia, ale widząc zabłąkanego, dość dużego psa, postanowiłem jednak się zawrócić i pojechać wzdłuż trasy. Na ile nie było ruchu, na tyle udało się pojechać trasą do skrzyżowania z Bugajską. Później już asfaltówką, ale nie oznaczoną jako droga rowerowa - tu brakuje dróg rowerowych! Podobna sytuacja z psami na Słowiku - tam spotkanie z trzema, pewnie bezpańskimi psami średniej wielkości, na szczęście bez ataków, jednak niemiłe jest przejeżdżać koło takiego stada. Na Rakowie odbiłem jeszcze w kierunku Drive Thru w KFC i powrót już Jagiellońską bez urozmaicania przejazdów. Trochę nocnego jeżdżenia, ruch na drogach (pomijając dk-1) znikomy.

Po 12-stej na rower. Pogoda przecudowna, nie ma kiedy odpoczywać. Na początek postanowiłem podjechać do Biedronki kupić coś na drogę, w obie strony ul. Sabinowską.
Po zabraniu potrzebnych rzeczy z domu wyjeżdżam już na dłużej. Najpierw przez Jagiellońską, Kościelną, Piastowską, Zaciszańską, św. Barbary i św. Jadwigi (czyli standardem) w kierunku Parku Lisiniec. Gorąc niesamowity, zatrzymałem się przy Adriatyku, właśnie na lubianym widoczku na plażę, znajdującą się po drugiej stronie wspomnianego zbiornika. Tam też spotykam Znajomego (sierzantARO).  Później już przez szutrówki (niestety zbyt kamieniste) i do krajowej 43/46. Powrót przez św. Jadwigi, św. Barbary, św. Augustyna, Pułaskiego, Sobieskiego i Dworzec PKP Centrum. Stamtąd o 13:30 w kierunku planowanego Olsztyna. Trasa układała się w momencie jazdy, jednak w 100% asfaltowo. Najpierw przez Al. Wolności i Al. Niepodległości jezdniami, później Estakada - Al. Pokoju - Trochimowskiego i Kucelińska - koło Guardiana - Walcownia, przez hutę - Kusięta - Turów - Turów, elektrownia - Przymiłowice - dk46 - Olsztyn - Olsztyn, Rynek.
Jadąc przed Guardianem spojrzałem w niebo i zobaczyłem ciemną, dość sporej wielkości chmurę. Po chwili zaczęło padać, jednak na tyle przyjemnie, że jechało mi się dobrze, jednak nie chciałem przemoknąć i zatrzymałem się na chwilę by przeczekać opady na przystanku "Walcownia". Tam też przywaliło mocno.. po około 5 minutach postoju dalej w drogę, przyjemnie i rześko po deszczu. Momentami wychodziło Słońce, aż na dojeździe do samego Olsztyna (w Przymiłowicach) prawie 40 stopni na liczniku. Cały czas przez Kusięta i Turów pod wiatr, jednak odreagowałem na drodze z Przymiłowic do Olsztyna. Tam prędkości dość konkretne.
Nie czekając wchodzę na Zamek. Wtarmosiłem jakoś rower po dość stromym wejściu. Trochę kręcenia po Zamku w Olsztynie w celu poszukania jakiegoś ciekawego motywu na zdjęcia - co nieco wyszło jak chciałem. Jednak najważniejsze było znów poczuć ten Jurajski klimat - po prostu pojechać znów w kierunku Olsztyna. Udało się. Na Zamku wiele chwil ze Słońcem, niestety też nieco się chmurzyło, pod koniec nawet zaczęło kropić. Spotkałem też Roberta (Stin14), z którym mała pogawędka właśnie na Zamku.
Później już zjazd - na tyle, ile udało mi się to zrobić na trekingu. Po stromych zboczach sprowadziłem, jednak cieszy mnie radość z choćby przejechanego kawałka na zjeździe. Później już zjazd do drogi krajowej 46, przez rondo i w kierunku Rynku w Olsztynie. Jakieś szybkie uzupełnienie węglowodanów i parę minut po 17-stej wyjechałem w kierunku zaplanowanej, jeśli chodzi o trasę drogi powrotnej. Padło na taki wariant: Olsztyn, Rynek - Olsztyn, Mstowska - Kusięta - Brzyszów - Srocko - ul. Brzyszowska - Legionów, Berger - Legionów, Koksownia - Legionów - Faradaya - Mirowska - Pl. Daszyńskiego - I NMP - II NMP - Pl. Biegańskiego i ul. Racławicka - III NMP - Popiełuszki - Al. Jana Pawła II - Rynek Wieluński - św. Rocha - św. Jadwigi - św. Barbary - Zaciszańska - Piastowska - Boh. Monte Cassino - Jagiellońska.
Jazdy w tak zmieniających się warunkach nie pamiętam dawno. Przy wyjeździe z Olsztyna kropiło mi w plecy do samego Brzyszowa, przez Srocko i później kawałek ul. Brzyszowską totalna ulewa, ale na tyle przyjemna (w ten deszcz mi się świetnie jechało), bo na liczniku cały czas powyżej 20 stopni C. Wybrałem lubiany wariant powrotu przez Srocko i Hutę. Niedługo też pojawią się słupy oświetleniowe na ul. Legionów - jak dla mnie to niezbyt przyjazna informacja, znakomicie się tędy jeździło po zmroku w ciemnościach. Były chęci na wydłużenie trasy o przejazd w mieście, więc pojechałem - do tego lubiana aura - jak przed burzą, w czasie drogi trochę się błyskało.




Wieczorem wyskoczyłem w kierunku Parkitki na spotkanie z Kumplem. Początkowo miała być to ul. Legionów, plany się jednak zweryfikowały. Pojechałem w doskonałej werwie do rowerowania na Parkitkę sporym objazdem: Jagiellońska - Kościelna - Piastowska - Zaciszańska - św. Barbary - Główna - Gnaszyn, dworzec PKP - Wichrowa - Dobrzyńska - Wręczycka - Okulickiego i Parkitka. Na tym ostatnim etapie już po zakazach nijak mających się do wieczornej rzeczywistości jazdy, bo nikomu nie przeszkadzałem (nie musiałem się męczyć na kostce, krawężnikach i tego typu). Jechało się perfekcyjnie, pomimo skurczu mięśnia nogi, który złapał mnie w ciągu dnia i wciąż go odczuwam. Średnia: 22,45km/h - jak na warunki miastowe bardzo pozytywna. Nie przeszkadzały mi żadne górki, ani wzniesienia, czy wiatr.. jechało się po prostu idealnie, wiele radości z jazdy, czułem rower.
Powrót też w pozytywnej werwie do kręcenia. Kwadrans po 23-ciej trasą: Okulickiego - św. Rocha - św. Jadwigi - św. Barbary - św. Augustyna - Pułaskiego - Monte Cassino - Jagiellońska. Na koniec jeszcze do wiaduktu na Jagiellońskiej, gdzie zawracam i w kierunku Stradomia. Często wybieram wariant powrotu drogą krajową 43, sprawnie się tu jeździ i na rowerzystę czeka pas rowerowy na św. Barbary, czy też szerokie pasy ruchu. Średnia powrotu: 22,35km/h. Powrót do domu przed północą.


  • DST 72.61km
  • VMAX 46.94km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Upalna jazda - Park Lisiniec. SIEDLEC DUŻY przez Poraj, Gęzyn

Sobota, 2 sierpnia 2014 | Komentarze 0

Powróciłem do jeżdżenia po Częstochowie i okolicach.
Najpierw wyjechałem w kierunku dworca PKP przez wiadukt na Monte Cassino. Przed wiaduktem pielgrzymki, więc lewym pasem. Później już przez ul. Sobieskiego i w kierunku Centrum. Później już w kierunku Parku Lisiniec, gdzie dotarłem jadąc II i I Aleją do Pl. Daszyńskiego i później Alejami, ul. Nowowiejskiego, Sobieskiego, Pułaskiego, św. Barbary i św. Jadwigi. Na pasie rowerowym na św. Barbary udało się nawet rozpędzić do prędkości prawie 47km/h.
Objechałem zbiorniki Bałtyk i Adriatyk, zatrzymując się na parę chwil w kilku miejscach. Gorąc niesamowity.. na liczniku ukazały się wartości bliskie 49 stopni C. W czasie jazdy jednak nieco chłodniej. Mimo wszystko lubię jazdę w upalne dni. Później już przez św. Jadwigi, przejazd na Zaciszańskiej i Piastowską w kierunku domu.

Przy uwielbianej widoczku krystalicznej wody i plaży  nad Adriatykiem

Rower przy uwielbianym widoczku w Parku Lisiniec

Późnym popołudniem (o 16:00) wyjazd do Koleżanki. Pojechałem ul. Jagiellońską do trasy DK-1, obok Jagiellończyków, później przez Bohaterów Katynia do DK-1 i ul. Fabryczną - Słowik - Korwinów, Stacyjna - i tam odbijam w lewo, przez most nad Wartą i w kierunku przeciwpożarówki. Tak jakoś zachciało mi się spokojnej jazdy lasem. Najpierw tak jak na Olsztyn, później już odbicie na Poraj, kawałek szutrową drogą i później już nieco zarośniętą trawami po środku. Nie wiem czy za późno odbiłem.. ale w pewnym momencie nie wiedziałem, gdzie jechać, przede mną droga pożarowa kompletnie rozwalona z powodu ścinki drzewa. Trochę tu pobłądziłem i pojechałem w innym kierunku mając zamiar, gdzieś dojechać. Zły na siebie byłem z wybrania tego wariantu, ale w końcu dojechałem do asfaltowej poprzerywanej drogi prowadzącej już na Poraj. A wyjazd z drogi pożarowej, którą planowałem dotrzeć jakby nie patrzeć nie był porozwalany.. w każdym razie dotarłem. Później już przez wojewódzką 791 i w kierunku Zalewu w Poraju. Jeszcze przed tym na chwilę do sklepu po coś do picia. Nad Zalewem chwila przerwy na jedzenie i odpoczynek w gorącu, już takim późnopopołudniowym. Później już ostatni etap trasy: przez falochron obok Zalewu Poraj, Jastrząb, Gęzyn, Koziegłowy (Porajska), Koziegłowy (Rosochacz), Siedlec Duży (3 Maja) i Siedlec Duży, ul. Jana Pawła II po przecięciu trasy DK-1. Trochę mi się droga dłużyła, ale dojechałem. Prędkość średnia: 19,14km/h, zaniżona z powodu jazdy przeciwpożarówką i błądzenia.

Na drodze przeciwpożarowej do Poraja

Na postoju w Poraju (trasa Częstochowa - Siedlec Duży)

Powrót z Siedlca Dużego kwadrans po 23-ciej. Przyszło mi znowu jechać kursem późnowieczornym i później nocnym. Standardowo jak w weekend wybrałem powrót przez Poraj. Standardowo: Siedlec Duży - Koziegłowy - Gęzyn - Jastrząb i Poraj. Jechało mi się nawet dobrze, chociaż ta jazda po zmroku zaczęła we mnie budzić pewne obawy - chodzi o jakieś zwierzęta, psy.. Udało się jednak bez tego, za to w dobrej werwie rowerowania po zmroku. Do Poraja z prędkością średnią: 22,63km/h. Przed przystankiem "Poraj - Prażaki" wybiła północ, więc przystanek na chwilę i zapisanie licznika.