Fb: Rowerowa strona Mateusza Ordy

Rok 2021 button stats bikestats.pl

WYCIECZKI 2021
42. 01.11 Nowa Brzeźnica - Kleszczów - Wola Wiewiecka S
41. 03.10 Warszawa
40. 02.10 Opole - Brzeg
39. 27.09 Kędzierzyn-Koźle - Racibórz
38. 25.09 Kluczbork - Opole
37. 08.09 Częstochowa - Zawiercie
36. 22.08 Gliwice - Góra św. Anny - Częstochowa
35. 14.08 Łeba - Koszalin
34. 12.08 Kamień Pomorski - Szczecin
33. 09.08 Niechorze - Gryfice - Płoty - Resko - Niechorze
32. 07.08 Niechorze - Koszalin
31. 05.08 Niechorze - Świnoujście
30. 04.08 Szczecin - Siekierki (most) - Godków
29. 02.08 Niechorze - Mielno - Kołobrzeg
28. 25.07 Częstochowa - Kłobuck - Poraj - Rudniki - Częstochowa
27. 22.07 Nysa - Opole - Częstochowa
26. 21.07 Paczków - Kłodzko - Nysa
25. 19.07 Kluczbork - Częstochowa
24. 16.07 Dobryszyce - Kleszczów - Częstochowa
23. 15.07 Dąbrowa Górnicza - Sosnowiec - Dąbrowa Górnicza
22. 13.07 Częstochowa - Ostrów Wielkopolski
21. 11.07 Zawiercie - Koniecpol
20. 10.07 Częstochowa - Kielce
19. 06.07 Częstochowa - Łódź
18. 04.07 Dąbrowa Górnicza - Kraków
17. 02.07 Częstochowa - Chałupki
16. 30.06 Częstochowa - Mzurów - Trzebniów - Częstochowa S
15. 28.06 Częstochowa - Przedbórz - Radomsko S
14. 21.06 Piotrków Trybunalski - Kleszczów - Radomsko
13. 20.06 Częstochowa - Irządze - Lelów - Częstochowa S
12. 19.06 Częstochowa - Opole
11. 17.06 Zawiercie - Giebło - Częstochowa S
10. 15.06 Częstochowa - Piotrków Trybunalski
9. 09.06 Częstochowa - Katowice
8. 06.06 Lubliniec - Olesno - Praszka - Częstochowa
7. 05.06 Tarnowskie Góry - Toszek - Herby
6. 31.05 Wrocław
5. 30.05 Wrocław - Brzeg
4. 29.05 Zielona Góra - Wrocław
3. 15.05 Częstochowa - Przyrów - Częstochowa
2. 09.05 Zawiercie - Częstochowa
1. 01.05 Częstochowa - Żłobnica - Kleszczów - Wola Wiewiecka


Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi matiz17 z miasta Częstochowa. Mam przejechane 222676.46 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 19.38 km/h.
Jeżdżę, bo lubię, sprawia mi to przyjemność. Na drugim miejscu jest: statystyka, czego dowodem jest brak wiedzy o przekroczonych barierach rowerowych typu 10.000km w danym roku, czy brak wiedzy o ilości gmin, przez które przejechałem (na razie). W 2013 roku zacząłem jeździć poza granicami miasta. Z czasem wyprawy stawały się co raz dalsze i niekiedy kilkudniowe. W 2015 roku zmieniłem podstawowy rower na Meridę przystosowaną głównie (ale nie tylko) do asfaltowych tras. Jeżdżę dalej i w 2017 roku z pewnością odwiedzę wiele nowych miejsc, a także powrócę do tych już znanych. W większości jeżdżę sam, ale niejednokrotnie wyjeżdżałem na większe trasy ze Znajomymi, a czasem nawet w większej grupie. Rower jest przede wszystkim dla mnie najlepszą formą transportu. Przez cały rok, w każdych warunkach pokonuje spore ilości kilometrów. Oprócz tego jest najlepszym sposobem na spędzanie wolnego czasu, a także dbanie o zdrowy tryb życia. Więcej o mnie.


Rok 2023 button stats bikestats.pl

Rok 2022 button stats bikestats.pl Rok 2021 button stats bikestats.pl Rok 2020 button stats bikestats.pl Rok 2019 button stats bikestats.pl Rok 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl Sezon 2013 button stats bikestats.pl

REKORDY ROWEROWE

Max. dystans dzienny:
brak

Max. dystans roczny:
2016

Max. dystans miesięczny:
lipiec 2015

Max. prędkość na rowerze:
brak

Min. 300km na dzień:
2 razy

Min. 200km na dzień:
brak

Min. 150km na dzień:
brak

Min. 100km na dzień:
brak

Największy dystans solo:
brak

Najdłuższa czasowo jazda:
brak

Max. temperatura w czasie jazdy:
brak

Min. temperatura w czasie jazdy:
brak

Województwa odwiedzone na rowerze:
śląskie, małopolskie, łódzkie, opolskie, świętokrzyskie, zachodniopomorskie, dolnośląskie, wielkopolskie, pomorskie

Kraje odwiedzone na rowerze:
Polska, Niemcy



MOJE WYCIECZKI

-----Sezon 2020-----
1. Częstochowa - Kleszczów - Wola Wiewiecka


Wycieczki 2018 (min. 100km)
53. Częstochowa - Łódź GC
19. Piotrków Tryb. - Łódź - Częstochowa GC

Wycieczki 2017
20. 11.06 Wieluń
19. 09.06 Krzepice
18. 04.06 Tarnowskie Góry - Częstochowa przez Kielczę, Tworóg
17. 03.06 Tarnowskie Góry - Częstochowa (Chechło-Nakło, Zielona)
16. 02.06 Północne rubieże
15. 01.06 Zamek Bobolice
14. 28.05 Powiat gliwicki
13. 27.05 Bobolice
12. 21.05 Tarnowskie Góry - Częstochowa
11. 19.05 Kleszczów i Góra Kamieńsk
10. 14.05 Tarnowskie Góry - Częstochowa
9. 06.05 Górny Śląsk i Zagłębie
8. 01.05 Księstwo Siewierskie
7. 29.04 Wojaże po lublinieckim
6. 01.04 Mirów i Bobolice
5. 18.02 Dąbrowa Górnicza - Częstochowa
4. 08.01 Gdynia(100km)
3. 07.01 Gdańsk (80km)
2. 06.01 Gdynia (60km)
1. 05.01 Gdańsk (50km)

Wycieczki 2016
60. Kraków (90 km)
59. Kleszczów (150 km)
58. Kraków - Częstochowa (170 km)
57. Kleszczów (150 km)
56. Kraków - Częstochowa (180 km)
55. Ziemia toszecko-gliwicka (220 km)
54. Częstochowa - Katowice - Częstochowa (200 km)
53. Kleszczów (140 km)
52. Częstochowa - Kraków - Częstochowa (300 km)
51. Żywiec - Częstochowa (180 km)
50. Kleszczów i Kraków (160 km)
49. Kraków - Częstochowa (210km)
48. Kleszczów i Góra Kamieńsk (190km)
47. Kraków - Częstochowa (230km)
46. Brzegi - Częstochowa (130km)
45. Chęciny i Kielce (100km)
44. Pińczów, Chęciny, Kielce (150km)
43. Częstochowa - Brzegi (170km)
42. 16.08 Ustronie Morskie (110km)
41. 14.08 Świnoujście, Bansin (150km)
40. 13.08 Kołobrzeg, Gąski (160km)
39. Wrocław - Częstochowa (210km)
38. Opole - Wrocław (180km)
37. 02.08 Złoty Potok, Bobolice (120km)
36. Kraków - Częstochowa (250km)
35. Multi Orbita 2016 (330km)
34. Bobolice (100km)
33. Próbna Orbita 2016 (130km)
32. Tarnowskie Góry (120km)
31. 06.07 Przed Orbitą (100km)
30. Kleszczów (100km)
29. Jędrzejów (210km)
28. 01.07 Żarki (100km)
27. Łódź - Częstochowa(200km)
26. Tworóg(120km)
25. Dobrodzień (130km)
24. Toszek (150km)
23. Kleszczów II (170km)
22. Kraków - Częstochowa (190km)
21. Kraków (190km)
20. Kraków i Tyniec (140km)
19. Częstochowa - Kraków (220km)
18. 05.06 Bobolice (100km)
17. 04.06 Tarnowskie Góry (130km)
16. 01.06 Bobolice (110km)
15. Kłobuck i Krzepice (100km)
14. Bobolice (100km)
13. Górny Śląsk - Zagłębie (180km)
12. Kleszczów (170km)
11. Bobolice (100km)
10. Jeleniak Mikuliny, Kalety (110km)
9. Dróżki asfaltowe (100km)
8. Dróżki asfaltowe (100km)
7. Mirów i Bobolice (100km)
6. Księstwo Siewierskie (100km)
5. Radomsko (100km)
4. Bobolice (120km)
3. Bobolice (110km)
2. Gliwice - Częstochowa (110km)
1. Ostrężnik (100km)
Statystyka wycieczek 2016
Wszystkie trasy pozamiejskie

Wycieczki 2015
41. 24.10 Po Krakowie (130km)
40. 05.10 Działoszyn, Pajęczno, Radomsko (140km)
39. 04.10 Częstochowa - Kraków (150km)
38. 02.10 Mirów i Bobolice (100km)
37. 17.09 Kleszczów (200km)
36. 16.09 Gidle (120km)
35. 14.09 Katowice Zagłębie (180km)
34. 13.09 Asfaltowe drogi rowerowe (120km)
33. 29.08 Kraków - Częstochowa (180km)
32. 27.08 Brzegi - Częstochowa (140km)
31. 26.08 Częstochowa - Brzegi (140km)
30. 23.08 Częstochowa - Tarnowskie Góry - Częstochowa (120km)
29. 19.08 Częstochowa - Szczekociny - Częstochowa (120km)
28. 16.08 Uckeritz (60km)
27. 14.08 Uckeritz (70km)
26. 13.08 Zinnowitz (80km)
25. 12.08 Karsibór (60km)
24. 10.08 Międzyzdroje, Wisełka (90km)
23. 07.08 Dróżki rowerowe i Żarki (95km)
22. 04.08 Zawiercie TdP (130km)
21. 31.07 Wolbrom (180km)
20. 25/26.07 Mini Orbita
19. 24.07 Tour de Częstochowa (80km)
18. 21.07 Częstochowa - Kraków (180km)
17. 20.07 Mirów i Bobolice (100km)
16. 18.07 Próbna Mini Orbita (120km)
15. 16.07 Ogrodzieniec (160km)
14. 12.07 Asfaltowe drogi rowerowe i Żarki (130km)
13. 11.07 Koszęcin, Kalety (100km)
13. 04.07 Po Krakowie (95km)
12. 03.07 Kleszczów (130km)
11. 01.07 Radłów, Panki (130km)
10. 14.06 Bobolice, Niegowa, Lelów (120km)
9. 05.06 Przyrów, Lelów (130km)
8. 03.06 Częstochowa - Katowice - Częstochowa (180km)
7. 29.05 Krzepice (100km)
6. 25.05 Lubliniec (110km)
5. 16.05 Asfaltowe drogi rowerowe (120km)
4. 12.04 Częstochowa - Kraków (160km)
3. 11.04 Siewierz (85+25km)
2. 21.03 Bobolice (115km)
1. 03.01 Bobolice (110km)

Wycieczki 2014
19. 11.11 Koszęcin
18. 31.10 Mirów i Bobolice
17. 18.09 Kalety i Zalew Zielona
16. 05.09 Ogrodzieniec
15. 31.08 Brzegi - Częstochowa
14. 30.08 Chęciny i Kielce
13. 29.08 Chęciny i Kielce
12. 28.08 Chęciny
11. 27.08 Częstochowa - Brzegi
10. 10.08 Bobolice
9. 28.07 Kołobrzeg
8. 24.07 Międzywodzie
7. 19/20.07 Decathlon Orbita
6. 16.07 Mirów i Bobolice
5. 29.06 Częstochowa - Kraków
4. 23.06 Szczekociny
3. 19.06 Tarnowskie Góry
2. 26.04 Mirów i Bobolice
1. 06.04 Częstochowa - Kraków (150km)

Wycieczki 2013
1. 29.12 Góra Zborów
1. 13.09 Częstochowa - Kraków
1. 15.07 Mirów i Bobolice






Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2014

Dystans całkowity:2350.05 km (w terenie 99.77 km; 4.25%)
Czas w ruchu:96:36
Średnia prędkość:18.82 km/h
Maksymalna prędkość:53.27 km/h
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:78.34 km i 4h 49m
Więcej statystyk
  • DST 47.43km
  • Teren 5.00km
  • Czas 03:16
  • VAVG 14.52km/h
  • VMAX 45.45km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Centrum. Wilka Lasek i Park Lisiniec z Kumplem.

Piątek, 20 czerwca 2014 | Komentarze 0

W kierunku Centrum tak by się po prostu przejechać i kupić coś do jedzenia na wieczorne wypady. Może gdzieś wyjadę. W obie strony ciągiem rowerowym na Monte Cassino. Jeszcze z Dworca PKP na frytki. ;)
Późnym popołudniem, po 17-stej wyjechałem na spotkanie z Kumplem. Udało się jechać nie w opady, a wręcz w piękne Słońce. Jedyne co zalegało to kałuże na jezdniach. Dawno nie rowerowaliśmy. Najpierw przez Bohaterów Monte Cassino i dworzec PKP, a później przez III Aleję pod Park Jasnogórski. Od III Alei już z Kumplem, bo się wcześniej spotkaliśmy. Pojechaliśmy w kierunku celu na dziś, przez ul. Popiełuszki, Szajnowicza-Iwanowa, Okulickiego i Aleję Brzozową do Wilka Lasku. Pograliśmy trochę w piłkę nożną. Jak fajnie sobie przypomnieć dawne czasy gry w piłkę, najbardziej te które pamiętam z 2012 roku... Coś niezapomnianego, ale to co było świetne już nie wróci. Po zagraniu meczyku pojechaliśmy sobie terenowo przez Wilka Lasek. Trochę jazdy, które z czasów podstawówki - gimnazjum pamiętam jak przez mgłę. Później już powrót w kierunku Rynku Wieluńskiego przez Aleję Brzozową. Kilka kilometrów spokojnej jazdy. Tędy też lubię jeździć, choć rzadko się zdarza. Po zakupach w Biedronce przez Rynek Wieluński i Parki Jasnogórskie, a później ul. Kordeckiego do Parku Lisiniec. Tam też parę chwil. Sporo się powoli zmienia - nawieźli piachu.. praktycznie w kierunku Adriatyku nie da się jechać, bo piasek to uniemożliwia. Trzeba czekać na rowerowe ścieżki. Pojechaliśmy natomiast na "plażę" przy Bałtyku. Tam trochę rozmów.. i ta atmosfera zmroku po 21-wszej. Najdłuższe dni. Pod koniec odprowadziłem jeszcze kumpla do domu, przez ul. św. Jadwigi, św. Krzysztofa, Okulickiego i bocznymi. Odjazd z Nowobialskiej przez Okulickiego, Obrońców Westerplatte, Armii Krajowej, PCK, Kilińskiego, Dąbrowskiego, Plac Biegańskiego, Nowowiejskiego, Sobieskiego, na chwilę na PKP. Później już powrót: przez Sobieskiego, Korczaka i M. Cassino. Od Dworca PKP już jazda w deszczu..
Udany dzień, taka trochę odskocznia od roweru, choć trochę pojeździłem. ;)


Toskana - Wilka Lasek

Ciąg rowerowo-samochodowy

Kaczki nad Bałtykiem


  • DST 141.35km
  • Teren 3.00km
  • Czas 07:05
  • VAVG 19.96km/h
  • VMAX 50.29km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Częstochowa - TARNOWSKIE GÓRY - Częstochowa

Czwartek, 19 czerwca 2014 | Komentarze 0

Udało się odwiedzić Tarnowskie Góry! Zaplanowana wczoraj wycieczka zrealizowana! Udało się naprawdę wiele zobaczyć, wiele przeżyć i wiele przejechać.
Wyjechałem dość późno z Częstochowy, ale tak by się dobrze wyspać i przygotować. Równo o 13:00 wyjechałem ze Stradomia w kierunku Tarnowskich Gór. Najpierw ul. Jagiellońską, Sabinowską, Dźbowską, Powstańców Warszawy (przez Dźbów), Gościnną, Wygoda, Wąsosz, Łaziec i Rększowice. Do tego momentu dość ciężko, bo pod wiatr.. Trochę złapał mnie kryzys, bo przede mną bardzo dużo kilometrów do przejechania. Później też pod wiatr, ale już nieco lepiej się jechało: Rększowice - Hutki - Starcza - Drogobycza - Kamienica. Na tym etapie popadłem w totalne zdziwienie - znak zakazu ruchu rowerów na odcinku ~200 metrów.. z powodu, że niby ścieżka jest po jednej stronie drogi. Nie pamiętam tego znaku... ale to kompletny debilizm. Później już Kamienica - Lubsza - Piasek i od ronda w kierunku: Woźniki - Sośnica. Z Sośnicy przez Mokrus, Miotek i Kalety. Ten odcinek najmniej lubiany.. jazda wojewódzką 908 na odcinku przez Woźniki należy do najtrudniejszych i niebezpiecznych. O tyle dobrze, że święto - i ruch samochodów ciężarowych znikomy. Jednak stałe wyprzedzanie wprawiło mnie w stan bezwzględnego uważania na drodze. Jadąc tędy zdawałem sobie sprawę z tego właśnie jak trzeba uważać. Na wysokości Mokrusa zostaję strąbiony perfidnie przez jakiś samochód, że niby mam ścieżkę rowerową po przeciwnej stronie. Później już przez Kalety i Miasteczko Śląskie. Nawet dobry miałem czas. Później już przez Miasteczko Śląskie do Tarnowskich Gór. Udało się wjechać tu niebywale szybko, nieco ponad 2 godziny jazdy. Jadąc przez Lasowice odbiłem po drodze w lewo, by podjechać nad zbiornik Chechło-Nakło. Troszkę jazdy asfaltem w lesie, później już troszeczkę terenowo i pojechałem nad Zbiornik. Udało się tu zastać tylko chwilę Słońce, później niestety się pochmurzyło. Przejechałem się troszkę wzdłuż brzegu i zrobiłem też przerwę. Odjeżdżając po prawie pół godziny jadąc przez las, znów do drogi wojewódzkiej 908 zaczęło padać.. Scenariusz, którego nie chciałem. Później już jakieś ~5 kilometrów - wjazd do Tarnowskich Gór (centrum).. w deszczu. Na tyle obfitych, że troszkę przemokłem. Przez ul. Obwodnicę, Nakielską, Pokoju na dworzec autobusowy w Tarnowskich Górach. Udało się dojechać do Tarnowskich Gór z prędkością średnią ~22km/h.
W Tarnowskich Górach pobyłem trochę. Jakieś niecałe 3 godzinki zwiedzenia i jeżdżenia po mieście. Udało się zobaczyć dworzec autobusowy, Rynek, Park Miejski, podjechać do Parku Wodnego, trochę pojeździć po mieście. Udana wyprawa. Najpierw pojechałem w kierunku Lasowic (ul. Częstochowską), nie wiedząc dokładnie gdzie chcę jechać. Zawracam po ~1 kilometrze i jadę na Rynek. Tą samą drogą, obok Dworca autobusowego, później przez miasto i na Rynek. Objechałem Rynek. Później troszkę jeżdżenia w okolicach Rynku i podjechałem pod Park Wodny, przez ul. Legionów, Gliwicką i kawałek krajową "11" (Obwodnica). Ładne miejsce, na kiedyś do odwiedzenia. Później powrót znów na Rynek tą samą drogą, na światłach do skrętu w lewo wkurzyłem się.. bo nie zapałał czujnik, albo panel indukcyjny w asfalcie. Trochę też źle, że tą samą drogą, mogłem główną dobić i wjechać znów do Tarnowskich, ale nie znałem dokładnie trasy. Później znów trochę jeżdżenia po mieście, okolicach Rynku. Udało się też dojechać do Parku Miejskiego, z Rynku przez ul. Legionów i Wyszyńskiego. W Parku Miejskim też spędziłem dobre pół godziny - całkiem zadbane miejsce, trochę asfaltu i szutrów. Jak najbardziej na plus. Później już wróciłem do Centrum przez Wyszyńskiego, Legionów, Bytomską, Piłsudskiego (na rondzie z zawracaniem) i Krakowską na Rynek. Jeszcze chwila czasu i droga na dworzec. Znów tak nieco objazdem (albo też dlatego, że znak nakazu skrętu w prawo wyjeżdżając z Rynku).. przez Bytomską z zawróceniem na rondzie i znów Bytomską, Piłsudskiego do ronda, na którym jadę prosto i przez ul. Pokoju na dworzec autobusowy w Tarnowskich Górach, z którego zamierzałem wrócić do Częstochowy. Bardzo lubię tę jazdę po mieście. Na dworcu też jakiś kwadrans, przygotowanie liczników i roweru i po 19-stej wyruszyłem w kierunku Częstochowy.
Powrót z dworca autobusowego do ul. Obwodnica - Tarnowskie Góry (trasa wojewódzka). Od razu z dobrym tempem. Później już drogą wojewódzką 908 przez Miasteczko Śląskie, Kalety, Miotek, Woźniki - Sośnica i do miejscowości Piasek. Trochę zepsuł mi nastrój zburzony plan powrotu przez Woźniki i Ligotę Woźnicką. Po prostu myślałem, że skręt jest w innym miejscu i się zagapiłem. Do zrealizowania: innym razem. Jak w drodze do Tarnowskich najgorszy odcinek między Kaletami a Piaskiem. Udało się bezpiecznie przejechać. Później przez Piasek do Lubszy przez lubianą "obwodnicę", dużo ładnych widoków i wtedy czuję, że to droga na Tarnowskie - mimo, że w planach miałem to ominąć. Później już Lubsza (najwyższe wzniesienie na trasie), Kamienica, Drogobycza. Do tego momentu identycznie pojechałem. Skręciłem w prawo i przez Starczę przejechałem w kierunku Własnej. Tu już bardzo mi znane tereny. Przez Starczę pojechałem bardzo dobrym tempem i z wiatrem.. mimo, że już tu zmęczenie dawało się we znaki. Później skręt w lewo, przez Klepaczkę, Łysiec i Nieradę do Sobuczyny. A stamtąd przez Brzeziny Nowe, Brzeziny Kolonię do Częstochowy. Wjazd do Częstochowy w czasie zapadania zmroku. Główną i większą część trasy udało się przejechać w dzień. Czasowo udało się bardzo dobrze wyrobić i wszystko zorganizować. Później już przez ul. Żyzną i objazdem: Zdrową, Malowniczą, Dźbowską, Sabinowską i do Jagiellońskiej. Na koniec dla ubarwienia jeszcze: Jagiellońska - Bohaterów Monte Cassino - Korczaka - Sobieskiego - Dworzec PKP Częstochowa. Tak aby przejechać od Dworca autobusowego w Tarnowskich Górach do Dworca PKP w Częstochowie. Mimo, że już byłem wykończony. Powrót już do domu przez Wolności, Waszyngtona, Kopernika, Wolności, Sobieskiego, Korczaka, M. Cassino, Piastowską, Sabinowską i Jagiellońską. Przyjechałem po 22-giej.
Do kilometrów dnia dzisiejszego doliczam jeszcze 2,15km przejechane wczoraj po północy - przez ul. Jagiellońską (Makro) do Jagiellońskiej wojewódzkiej - Stradom.
Bardzo udany dzień! Udało się zrealizować kolejny punkt tegorocznego rowerowego (elastycznego) planu. Powtórzyłem, po raz drugi wyjazd do Tarnowskich Gór, tym razem z zaliczonym w całości powrotem do Częstochowy na rowerze. W październiku ze względu na awarię lampki - także krótki dzień, wróciłem z Mokrusa do Częstochowy autobusem.

Tarnowskie Góry - Rynek

Zalew Chechło-Nakło

Zalew Chechło-Nakło

Tarnowskie Góry

Tarnowskie Góry - ul. Obwodnica (deszcz: wjazd do Tarnowskich Gór)

Park Miejski - Tarnowskie Góry

Dworzec autobusowy - Tarnowskie Góry (przed odjazdem do Częstochowy)

Park Miejski - Tarnowskie Góry

W drodze na Rynek - Tarnowskie Góry

Rynek w Tarnowskich Górach

Debilizm na DW 908 w Kamienicy. ~150 metrowy odcinek drogi obarczony zakazem ruchu rowerów

ZDJĘCIA PÓŹNIEJ !


  • DST 53.02km
  • VMAX 30.48km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uczelnia. Do sklepu. GÓRA OSSONA: objechanie szczytu i Zachód Słońca

Środa, 18 czerwca 2014 | Komentarze 0

Po 11:30 w kierunku uczelni przez ciąg rowerowy na Boh. Monte Cassino i od ul. Korczaka jezdnią przez Śląską i Kilińskiego, czyli autostradą śródmiejską. Powrót z ul. Dąbrowskiego o 13-stej przez Al. Jana Pawła II, Al. Kościuszki, Al. Wolności i PKP. Tam kilka kilometrów i trochę przerwy i powrót do domu przez Sobieskiego, Korczaka i ciągiem rowerowym na M. Cassino, a później zjazd z wiaduktu i przez Piastowską, Sabinowską. Słonecznie, nawet ciepło, ale upału nie ma.

Normalność na DDR na Kilińskiego.. ;)

Na wieczorną rundkę zebrałem się dopiero po 17-stej.
Najpierw jednak sprawy zakupowe. Pojechałem sobie do Biedronki, a właściwie dwa razy i nie tej samej. Najpierw przez Sabinowską z ominięciem skrzyżowania z ze znakiem zakazu. A że tak wpadłem w trans jazdy to pojechałem tranzytową Sabinowską do Żyznej - tam gdzie jest robiony most. Okazuje się, że jeszcze da się przejechać, hmm - pomijając znak zakazu pieszych. Wjechałem nawet na most;) Później Sabinowską do Biedronki na Stradomiu i po zakupach w kierunku domu również Sabinowską.
Po przyjeździe okazało się, że jeszcze trzeba coś dokupić i sprawdzić. Pojechałem przez M. Cassino (od wiaduktu jezdnią), 1 Maja, Al. Wolności i PKP. Później wzdłuż tramwaju i Al. Jana Pawła II jezdnią (nawet po zwężeniu się dobrze jedzie rowerem po prawym pasie, a później skręt w lewo też nieoblegany) do ul. Popiełuszki, a nią do Pułaskiego, gdzie odbiłem do Biedronki. Po zakupach w kierunku domu przez Pułaskiego (na której wymieniają nawierzchnię na pewnych odcinkach), a później Monte Cassino i Jagiellońska. Udało się skorzystać z kilku chwil ze Słońcem. Choć chciałem pojechać nad Bałtyk (bo gdzieś dalej sił nie było).. to i tak udało się pojeździć w tej aurze.



Wieczorem o 19:30 w kierunku Góry Ossona. Taki plan padł na dziś. Pojechałem Jagiellońską po stronie ciągu rowerowego, Al. Pokoju, Rondo Reagana, Szpitalną i Olsztyńską, Żużlową, Legionów, Legionów - Koksownia, Berger i Góra Ossona. Udało mi się podjechać nawet spory kawałek i też nie zakopać się. Później objechałem sobie spokojnie szczyt dookoła, w niektórych momentach wprowadzając rower - po większych kamieniach czy pod konkretne nachylenie. W międzyczasie kilka zdjęć - Zachód Słońca, a po drugiej stronie Góry (bez Słońca) widok na Zamek w Olsztynie. Miejsce jak zawsze dla mnie sentymentalne. Zjazd w momencie, gdy Słońce zaszło. Powrót do domu w zapadającym zmroku przez Legionów - Berger, Koksownia, Legionów, Faradaya, Mirowska, Pl. Daszyńskiego, I NMP, II NMP, Al. Wolności, Sobieskiego, Korczaka, Bohaterów Monte Cassino i Jagiellońska. Na całości jezdnią. Nawet udany wyjazd.







  • DST 99.74km
  • Teren 8.00km
  • Czas 05:10
  • VAVG 19.30km/h
  • VMAX 40.47km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uczelnia i miasto. SIEDLEC DUŻY przez Brzeziny, Nieradę, Łysiec, Rudnik Mały, Rudnik Wielki i Siedlec Mały

Wtorek, 17 czerwca 2014 | Komentarze 0

Poranny wyjazd by spotkać się z Koleżanką. Pojechałem przez ul. Bohaterów Monte Cassino w wariancie jezdni, Korczaka, Sobieskiego, a później wzdłuż tramwaju do Al. Kościuszki. Odprowadziłem Kogoś na uczelnię i stamtąd powrót: przez Dąbrowskiego, Nowowiejskiego, M. Cassino do domu. Szybkie przebranie się, coś do napicia i znów na uczelnię, tym razem w obowiązkach. Przez Monte Cassino, Korczaka, Śląską i Kilińskiego w tempie, bo czasu mało. Po uzyskaniu informacji dot. zaliczeń troszkę jeżdżenia w okolicy uczelni: Dąbrowskiego, Al. Jana Pawła II i Al. Armii Krajowej w oczekiwaniu na Koleżankę. Okazało się, że jest w ścisłym centrum, więc szybko wzdłuż tramwaju. Później jeszcze z Kwadratów pojechałem na uczelnię wzdłuż tramwaju szybkim tempem po wpis i po chwili powrót taką samą trasą w okolice dworca PKS. W czasie drogi zerwałem linkę w Demie ... ;/
Później już z dworca PKS przez Al. Wolności - na chwilę do serwisu i później już ze Znajomą przez Al. Niepodległości do Estakady, powrót już samotnie przez Jagiellońską. Przyjemnie się nawet jeździ.
Przed 13-stą znów wyjazd na uczelnię ale objazdem ze względu na zapas czasowy. Tym razem na Toskanie. Pojechałem sobie nad Bałtyk, by zobaczyć jak tam prace i przy okazji się przejechać, odetchnąć trochę od wszystkiego na chwilę. Przez Jagiellońską, Kościelną, Piastowską, Przestrzenną, Główną i św. Jadwigi. Trochę średnio mi się widział objazd, ale co zrobić.. W Parku Lisiniec objechałem zbiorniki, zatrzymałem się w jednym z lubianych miejsc. Coś się dzieje, na plaży zbierali piasek i coś wykopywali, z kolei jak wyjeżdżałem przyjechały 2 ciężarówki. Wcześniej jeszcze Straż, ale to chyba ćwiczenia. Później już przez św. Jadwigi, św. Krzysztofa, Okulickiego, Dekabrystów i Dąbrowskiego. Denerwuje mnie droga na Okulickiego, bo już nie chodzi o kostkę, ale i trzeba na nią zjechać i z kilkoma krawężnikami trzeba się przeprawić, jak można sobie zjechać spokojnie asfaltem szybko, na światłach oczywiście zostałem pouczony, że mam drogę rowerową.. Buble rowerowe..;) Asfalt wygodny, chodnik też ujdzie, kostka najmniej. Przy okazji też zauważyłem głupotę, jakich dużo - na skrzyżowaniu Dekabrystów z Okulickiego i Szajnowicza-Iwanowa: jadąc prosto Okulickiego w Dekabrystów nie mamy przejazdu dla rowerów (trzeba objechać światła), kompletne idiotyzmy.
Powrót z uczelni o 15-stej przez Dąbrowskiego, Nowowiejskiego, Sobieskiego, PKP. Na Dworcu chwila przerwy i później przez Sobieskiego, Pułaskiego, Monte Cassino.
Po 16-stej kolejny wyjazd. Tym razem już swobodnie, ale trzeba trochę wykręcić. Postanowiłem odwiedzić Koleżankę z Siedlca Dużego. Trasa optymalnie najkrótsza, przez Sabinowską, Dźbowską, Malowniczą i Zegarową, bo objazd, który też nieco wydłużył drogę, dalej Żyzną, Brzeziny, Brzeziny Kolonia, Brzeziny Nowe, Sobuczyna, Nierada, Łysiec, Klepaczka, Starcza. Ogarnęło mnie w czasie drogi jakieś zmęczenie i postanowiłem będąc na wysokości Kościoła w Starczy wprowadzić innowację. Pojechałem sobie prosto do Rudnika Małego, skręt w lewo na Kamienicę Polskę. Tutaj zanim dojechałem do Rudnika Wielkiego rzut oka na to co powstaje.. a mianowicie drogi rowerowe, nie dość, że wąskie to z kostki. Beznadziejnie.. Dojechałem do skrzyżowania z ul. Gajową w Rudniku Wielkim - było do przewidzenia, że to tylko alternatywna droga do jazdy przez Własną, ale zawsze lepiej o niej wiedzieć. Później już skręt w ul. Gajową, jakieś pół kilometra przed lasem na drodze staje mi zwierzę - nic dziwnego, w końcu to taka wieś, później już kończy się asfalt i przez las - pożarówką do Siedlca Małego. Teoretycznie źle, że nie ma drogi asfaltowej na tym odcinku (oprócz DK-1), jednak ta jazda przez las też nie jest zła, taka też odskocznia, nawierzchnia, choć nie lubiana przeze mnie szutrowa, też do zaakceptowania. Później już asfaltowy kawałek i Siedlec Duży. Dotarłem nawet w dobrym tempie. 21,71km/h średnia prędkość. Zmęczenie jednak dniem dawało się we znaki podczas drogi.
Powrót wcześniejszym kursem niż zwykle, bo o 20:55. Wyjechałem jak jeszcze było jasno choć już po Zachodzie, a więc czekała mnie droga w zapadającym zmroku. Jedyne co niekorzystne to trochę zimno - tak nieco powyżej 10 stopni C sprawiło, że musiałem założyć coś pod kask. Powrót nieco inną drogą: Siedlec Duży - Siedlec Mały - lasem do ul. Gajowej, Rudnik Wielki - tam na skrzyżowaniu prosto i przez Własną, na kolejnym skrzyżowaniu ze znakiem STOP prosto (do tej pory skręcałem w lewo na Starczę), pojechałem drogą, która najkrócej łączy Własną z Łyścem. Dotarłem do Łyśca - tam od skrzyżowania, a później obok OSP pod górkę (Łysiec Górny). Później już odcinek asfaltowy lasem do Nierady i nieco dłuższy kolejny odcinek lasem do Sobuczyny i przez Brzeziny Nowe, Brzeziny Kolonia, (tu jeszcze Częstochowa i znów Brzeziny Kolonia), dalej skręt w lewo w ul. Korkową, (Bór-Wypalanki), Bór, Jagiellońską i na Stradom. Powrót już jak było ciemno, w okolicach 22-giej. Średnia podczas powrotu: 21,53km/h. Nawet optymalnie, biorąc pod uwagę zmęczenie.
Na sam koniec dnia, kwadrans przed północą jeszcze naoliwiłem łańcuch w Toskanie i przejechałem się po ścieżkach i trochę też jezdnią na Stradomiu wzdłuż Jagiellońskiej i Boh. Monte Cassino. Taka luźna jazda, gdy już natężenie ruchu jest znikome. Pewnym celem było też dobić do setki, do której brakowało mi nieco ponad 5 kilometrów. Niby nie dużo, ale spróbowałem sobie dobić. Tak się stało, że tuż przed północą na licznik wskoczyło 99,74km. I tak zostało.. Dziś szczególnie mało brakło do setki..;)

Trochę elegancko - jadąc na uczelnię. Przerwa w Parku Lisiniec

"Działania" na plaży.

Powstające buble rowerowe - Rudnik Mały

Przeszkoda na drodze (odsunęła się akurat..)

Przez las na trasie: Rudnik Wielki - Siedlec Mały

Jazda w zapadającym zmroku: Własna - Łysiec


  • DST 87.73km
  • Teren 26.00km
  • Czas 05:39
  • VAVG 15.53km/h
  • VMAX 36.88km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

BIAKŁO /k. Olsztyna przez Przeciwpożarówkę

Poniedziałek, 16 czerwca 2014 | Komentarze 0

Przed 10-tą w kierunku uczelni, przez Bohaterów Monte Cassino od wiaduktu jezdnią, Korczaka, Śląską i Kilińskiego. Po zaliczeniach powrót przez Dąbrowskiego, Plac Biegańskiego, II Aleję, Wolności, Sobieskiego, Korczaka, Boh. M. Cassino. Przejazd na Demie.
Popołudniu coś większego. Rzadko udawało się wyskoczyć gdzieś dalej przy poniedziałku. Dziś się udało. Zmieniam rower na Toskanę. Pojechałem sobie najpierw przez Monte Cassino na Dworzec PKP, gdzie kupiłem coś do jedzenia. Później z Dworca PKP jakoś po 15-stej odjazd w kierunku Olsztyna. Najpierw przez Al. Wolności, Al. Niepodległości i Estakada, Al. Pokoju do dworca PKP Raków. Wybrałem dziś spokojną drogę przez Hutę, koło Guardiana. Później już dojazd kawałek lasem do początku rowerostrady. Już dawno nie jechałem sobie tak spokojnie - wiele przyjemności z jazdy się dało odczuć, jedynie tylko te problemy dnia codziennego wprawiały mnie w zamęt. Później już przeciwpożarówką. Lubiana jazda przez las. Zatrzymałem się dwa razy na kilka minut na pożarówce, naprawdę przyjemnie. Do tego temperatura cały czas powyżej 20 stopni C i słonecznie. W międzyczasie wpadło mi do głowy kilka pomysłów, a jednym z nich by dziś pojechać na Biakło, gdzie dawno już nie byłem. Głównym hasłem wejścia na szczyt było sprawdzić, czy widać ze szczytu Poraj. Tak więc pożarówką do drogi powiatowej Biskupice - Olsztyn, później obok Sokolich Gór i zaraz skręt w prawo w kierunku Biakła. Od wyjazdu ze Stradomia wyszło: 26,56km, ze średnią: 18,53km/h. Na tyle ile mi się udało podjechałem wybierając drogę nie przez piach, a później wprowadziłem rower. W paru miejscach zatrzymałem się na fotkę. Uwielbiam te widoki. Później już wtarmoszenie roweru na sam szczyt. Udało się bez komplikacji, choć stromo i kamienisto, po raz kolejny. Na szczycie spędziłem ponad godzinę. Bardzo przyjemnie, słoneczko grzało, uwielbiane widoki. Pochodziłem po skałkach też po tych na których jeszcze nie byłem. Trzeba też mocno uważać by nie spaść. W parę miejsc udało się też wtarmosić rower. Przyjemne popołudnie. Później już sprowadzenie roweru, trochę udało się zjechać, choć nie chciałem tak bardzo eksploatować hamulców i chwilka oddechu na przygotowanie licznika do drogi. O 18:40 odjechałem z Biakła, drogą na Biskupice, a później przeciwpożarówką. Tutaj już bez zatrzymywania się, w dobrym tempie. Naładowany pozytywnymi emocjami. Pożarówką jak zwykle znakomita jazda, od pewnego czasu najczęściej wybierana. Średnia do początku rowerostrady: blisko 23km/h. Jedynie chciało mi się bardzo pić. Pojechałem rowerostradą do stacji paliw na Odrzykoniu. Tam sobie kupiłem tonik i później drogą krajową 46 w kierunku Olsztyna, skręt w lewo na Kusięta, ul. Storczykową - trochę jazdy asfaltowej przez las (tędy ostatnio trochę mniej jeżdżę) i do granicy Huty. Później powrót koło Walcowni, Guardiana, Kucelin-Huta, Al. Pokoju, Dąbie i Wałem Nadwarciańskim do ul. Rejtana. Przecinam trasę DK-1, Kanał Kohna, Galeria Jurajska, Pl. Daszyńskiego, Aleje NMP, Al. Wolności i PKP - Centrum. Średnia od Biakła do Dworca PKP bliska 22km/h, w sumie wyszło: 28,34km. Jedna rundka na Dworcu. Z Dworca PKP przez Sobieskiego, Korczaka, M. Cassino, Piastowską, Przestrzenną, Główną, św. Jadwigi do parku Lisiniec. Tak jeszcze postanowiłem się wybrać i dla pozytywnego zakończenia tego dnia i by zobaczyć co tam zrobili. W sumie wiele się od wczoraj nie zmienił. Objechałem sobie dookoła Bałtyk i Adriatyk, terenowo. Lubię tu jeździć. Spotkałem jeszcze Kumpla z którym zamieniliśmy parę słów. Później już lubiana jazda w zapadającym zmroku w czerwcu. Po 21-wszej, a dopiero zapada zmrok, to uwielbiam! Udało się wykorzystać dzień do maksimum. Pojechałem ul. św. Jadwigi, św. Barbary pasem rowerowym, św. Augustyna, Pułaskiego, Sobieskiego i Dworzec PKP, gdzie spotkałem się na chwilę ze Znajomym. A później znów przez Sobieskiego i krajową: Pułaskiego, Monte Cassino i Jagiellońską na Stradom. Sporo udało się popołudniu wykręcić: 77,07km, w czasie: 4:07:57 ciągłej jazdy, maksymalna: 36,88km/h. Do domu wróciłem już w zmroku, kwadrans przed 22-gą.
W końcu udało się więcej pojeździć! Wróciłem też pozytywnie naładowany Słońcem.







Znak w nowej konfiguracji - trasa DK-1


  • DST 55.00km
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

PORAJ - Poczesna - Częstochowa (nocnie). Bałtyk i po mieście.

Niedziela, 15 czerwca 2014 | Komentarze 2

Nocny powrót z Poraja do Częstochowy. Ostatnio wiele razy wracam nocą, to już któraś sobota nocnej jazdy. Zbytnio nie przepadam za tym, szczególnie gdy jestem zmęczony, ale tak wychodzi.. ;) No nic - ale trzeba liczyć kilometry na następny dzień.
Dziś jechało mi się dość ciężko, oprócz zmęczenia organizmu, to jeszcze trochę pozostało z infekcji i do tego ta niekorzystna aura. Co tu dużo mówić: powrót w warunkach 10 stopni C, z kominiarką na głowie, w 4-warstwowym ubraniu (ale nie zimowym), w wilgotnym powietrzu. Na szczęście nie padało ani chwili. Ociężały powrót jednym słowem, mimo wszystko jakaś tam najmniejsza radość z trasy była. Trasę wybrałem optymalnie najkrótszą, nie było ochoty na kluczenie. Pojechałem nieco inaczej niż zazwyczaj: Poraj - Poraj, Prażaki - Poraj, Zielona - Osiny, Kolonia Borek - Zawodzie - Poczesna - Nowa Wieś - Korwinów - Słowik - Słowik, Spacerowa - Wrzosowa - DK1 - Raków (jeszcze na chwilę przez Al. 11 Listopada do KFC) - Jagiellońska. Jagiellońską już w całości pokonałem asfaltowo - jezdniami i ścieżką. Powrót do domu parę minut po godzinie 1-wszej.

Popołudniu wyjechałem się przejechać trochę po mieście. Na dalszy wyjazd nie było chęci ani siły. Najpierw ul. Sabinowską do Biedronki, a później: Sabinowską, Piastowską, Przestrzenną, Główną, św. Jadwigi do Parku Lisiniec. Tu od razu zaskoczenie totalne. Prace ruszyły, zerwali chodnik, utwardzają drogi wokół zbiorników i to w całym Parku. Trochę pojeździłem sobie po tym obszarze. Po drodze kilka krótszych przystanków. Nawet pomimo pochmurnej aury, wyszło na parę chwil Słońce. Później już w kierunku Centrum przez św. Jadwigi, św. Barbary, św. Augustyna, Pułaskiego, Sobieskiego i Centrum. A później przez Aleje, Mirowską i Wał Nadwarciański do Al. Pokoju. Dawno nie jechałem wałem, zarósł totalnie. Aż prosi się o skoszenie trawy. Nie polecam też jazdy tam bez okularów, których nie miałem, dużo muszek. Później już przez wiadukt w Alei Pokoju i powrót do domu przez Łukasińskiego, Limanowskiego, Rakowską, Jesienną i Orkana (wzdłuż linii tramwajowej nr 3) i Jagiellońską w stronę Stradomia. Trochę średnio się czułem, ale przejazd udany.

Na sam koniec dnia wyskoczyłem się odprężyć i przejechałem się troszkę po ścieżkach wzdłuż Jagiellońskiej i Monte Cassino. Nic większego jak tylko parę kilometrów rekreacyjnej jazdy. Przy okazji tak myślałem jak by pozbyć się tego wysokiego krawężnika na jednym wjeździe na brukowaną kostkę. Teoretycznie bez szans by samemu to zrobić. Krawężnik o dużo większy niż 1cm. Wieczorem dosyć zimno, niecałe 10 stopni C.

Budowa dróg wokół zbiorników - Park Lisiniec

Moment chwili ze Słońcem w Parku Lisiniec



  • DST 34.71km
  • Teren 7.00km
  • Czas 01:56
  • VAVG 17.95km/h
  • VMAX 35.42km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

PORAJ - Koziegłowy przez Słowik, Korwinów, pożarówkę.

Sobota, 14 czerwca 2014 | Komentarze 0

Dzisiaj to nie był dzień na jeżdżenie. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów przejechałem w sobotę tak mało.. Ale czasem trzeba. Do tego złapała mnie infekcja przez którą trzeba było się oszczędzać. Pojechałem do Poraja i później trochę nieco dalej..
Najpierw ciągiem rowerowym przez ulicę Jagiellońską, C.H. Jagiellończycy, Al. 11 Listopada, Zesłańców Sybiru, Bohaterów Katynia, DK-1, Fabryczna - Rejon Wysokich Napięć, Słowik - przejazd, Korwinów - Stacyjna, dalej przez most nad Wartą i lasem i Przeciwpożarówką docieram do Poraja. Kilka kilometrów przyjemnej jazdy po lesie. Brakowało tylko Słońca i nieco większej temperatury niż ~15 stopni C. Później już przez przejazd i drogą wojewódzką w kierunku Zbiornika w Poraju. Po drodze jeszcze na chwilę do Biedronki na jakieś małe zakupy. Dojeżdżając do zbiornika pogoda zaczęła się robić bardzo niepewna. Parę razy zagrzmiało i trochę zaczęło kropić, na szczęście w nic większego się nie przerodziło. Po drodze też jakiś krótszy przystanek na pożarówce. Trzeba też dodać: jednym słowem tempo powolne, do Poraja dojechałem (22,48km) ze średnią: 17,62km/h. Nie eksploatowałem się i nie było werwy do jazdy. W Poraju kilka minut odpoczynku na jakieś jedzenie i zdjęcie. Nad zbiornikiem pochmurno, zimno. Zatrzymałem się na chwilę i później po telefonie Koleżanki, że nie da się przejechać do Poraja pojechałem dalej. Najpierw falochronem, na którym dopadł mnie deszcz.. Takie wielkie krople deszczu z nieba.. co raz bardziej intensywne. Wyjeżdżając już na drogę dopadł mnie intensywnie, tak że mnie przemoczyło. Temperatura 14 stopni C. Nie lubię też jazdy w takich warunkach, tym bardziej w czerwcu: zimno, przelotne opady, namiastka Słońca w ciągu dnia, wilgotno.. Zero pogody i warunków korzystnych do jazdy. Kilka kilometrów w deszczu.. podjeżdżając na górkę za Jastrzębiem przestało padać. I w prawo się nie da skręcić, bo trwają zawody kolarskie. Zostałem skierowany na objazd przez Kuźnicę Starą i dalej do Gęzyna. Trasa nawet optymalna, minimalnie dłuższa. Później już przeciąłem drogę, gdzie trwają zawody i... przez Gęzyn do Koziegłów. Po drodze nawet wyszło Słońce, dało się zauważyć też tęczę. Po drodze spotykam Koleżankę, z którą odjechałem z Koziegłów, ale już nie na rowerach :)

Widok na Zamek w Olsztynie z ul. Bohaterów Katynia

Na przeciwpożarówce w kierunku Poraja / (Olsztyna). Przerwa na herbatę. Lubiany zapach drzew.

Na przeciwpożarówce w kierunku Poraja

W Poraju nad zbiornikiem

Telefon od Koleżanki - Wał w Poraju

Droga za Jastrzębiem w kierunku Gęzyna - Koziegłów, deszczowa aura z namiastką Słońca

Objazd przez Kuźnicę Starą

Tęcza po drodze: Kuźnica Stara - Gęzyn


  • DST 50.48km
  • Teren 1.77km
  • Czas 02:53
  • VAVG 17.51km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po mieście

Piątek, 13 czerwca 2014 | Komentarze 0

Kilkanaście kilometrów w mieście. Najpierw przez 10-tą wyjazd ze Stradomia w kierunku uczelni: Sabinowską, Piastowską, M. Cassino, Al. Wolności i Al. Armii Krajowej na Politechnikę. Po zaliczeniu po 12-stej wzdłuż tramwaju w kierunku dworca PKS. Spotkałem się z Koleżanką, którą odprowadziłem pod uczelnię i stamtąd znów: przez Dąbrowskiego, Nowowiejskiego, Sobieskiego, Al. Wolności do Centrum i do serwisu. Po rozeznaniu sprawy szybko przez 1 Maja i Monte Cassino odwieźć Demę. Przesiadka na Toskanę i bez przerzutki ciągiem rowerowym na M. Cassino, później wykorzystałem zjazd na ulicę z wiaduktu w ul. 1 Maja i Rondo Mickiewicza. Serwis zerwanej linki w przerzutce. Stamtąd znów przez 1 Maja i wiadukt na Monte Cassino w stronę domu.
Później znów w kierunku uczelni przez Centrum. Przed wyjazdem leciutko zaczęło kropić, ale w nic większego się nie przerodziło.  Monotonnym tempem przez M. Cassino ciągiem rowerowym, Pułaskiego, III Aleję NMP, Plac Biegańskiego, II NMP, Al. Wolności i PKP, a później wzdłuż tramwaju pod Politechnikę. Okazało się, że znów trzeba pojechać do Centrum, bo Koleżanka jedzie tramwajem. Tak więc dosłownie wzdłuż jadącego tramwaju z Al. Armii Krajowej do Dworca PKS.
Powrót o 15:45 z dworca PKS przez Sobieskiego, Pułaskiego, Monte Cassino i Jagiellońską. Na wiadukcie zostałem dwa razy ostrzegawczo strąbiony przez ciężarówkę, z kolei jak już zjechałem na ścieżkę byłem zmuszony zahamować na przejeździe dla rowerzystów, no bo nie ustąpiono mi pierwszeństwa. Ciężka jazda po mieście.. Do tego monotonnie.

Wieczorem w kierunku Lasku Aniołowskiego. Ani się chciało, ani nie chciało gdzieś jechać. Taki ten piątek smętny. Postanowiłem jednak po 20-stej wyjechać na rower. Najpierw przez Monte Cassino na PKP, a później Alejami i przez Garibaldiego do Al. Jana Pawła II, Warszawską, Wały Dwernickiego do Lasku Aniołowskiego. Przejechałem się po Lasku jakiś kwadrans i powrót po 21-wszej przez Promenadę Niemena, wzdłuż tramwaju, 1 Maja, Boh. Monte Cassino i Jagiellońską. Uwielbiam te długie, czerwcowe dni, jednak komfort jazdy dziś mocno opadł, 11-12 stopni C dało się odczuć bardzo niekorzystnie.

Dema - 13,975km
Toskana - 19,02km

Przykład na to, że wystarczy postawić znak i zrobić ciąg pieszo-rowerowy, bo ruchliwa krajówka. Poza tym nic kompletnie więcej nie robić, by przypominało to ciąg rowerowy. Po prostu: wpuszczenie rowerzystów na chodnik. Dobrze, że skończyło się na tym znaku.

Przeszkoda, którą napotykamy na ciągu pieszo-rowerowym na Monte Cassino. O ile asfalt i tak jest nierówny, to nie wiem dlaczego tego nie można było usunąć. Po drugiej stronie: znacznie lepiej, lecz podjazdów i zjazdów z wiaduktu nie ma.

Zjazd z wiaduktu Monte Cassino w ulicę Pułaskiego lub też 1 Maja (po skręcie w lewo). Generalnie: bardzo dobre rozwiązanie. Szkoda, że nie zaprojektowany został taki sam wyjazd na asfaltowych ścieżkach w ul. Sabinowską i Kościelną.


  • DST 84.28km
  • Teren 1.00km
  • Czas 04:09
  • VAVG 20.31km/h
  • VMAX 46.54km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miastowa jazda. Wieczorny ZŁOTY POTOK przez Olsztyn, Janów DK46. Awarii c.d.

Czwartek, 12 czerwca 2014 | Komentarze 0

Najpierw kilkanaście kilometrów po mieście. Pojechałem ul. Sabinowską i Piastowską do fryzjera, a później przez wiadukt na Stradomiu w II Aleję do bankomatu, powrót przez Wolności, PKP, Focha, Pułaskiego, M. Cassino, Sabinowską. Na Sabinowskiej do Biedronki i sklepu rowerowego po dętki. Musi być dobry zapas, nie ma innej opcji. Powrót Sabinowską i boczną.
Po 17-stej w kierunku Lidla na Rakowie przez ul. Jagiellońską, koło Estakady i po chodniku, a nie ciągu rowerowym który byłby tutaj właśnie przydatny, a nie na przykład w Al. Wolności, który wybudują(...) w kierunku Lidla.
Po małych zakupach powrót do domu przez Stary Raków i w ciągiem pieszo-rowerowym przez Limanowskiego, Rakowską, Jesienną, Al. 11 Listopada i Orkana. Co tu dużo mówić.. chyba z 4 raz w życiu przejechałem się tym ciągiem w całości, mnóstwo przestrzeni zmarnowanej na wybudowanie bubla rowerowego, do tego z kostki. Oznaczenia, krawężniki są nawet ok.. ale ta kostka. Oczywiście na drodze na Orkana brak ciągłości i ciągłe obniżenia przy wyjazdach z posesji - po czymś takim nie da się jeździć. Później już Jagiellońską i Stradom. Dzień nie upalny, ale ciepły. Na liczniku dużo powyżej 20 stopni C.
Wieczorem udało się wyjechać dużo dalej. Pojechałem do Złotego Potoku standardem przez drogę krajową 46. Dawno nie jechałem do Złotego Potoku (chyba, że przejazdem). Jakby nie patrzeć to już ta dalsza część Jury. Wyjazd przed 20-stą ze Stradomia. Jagiellońską ku swojemu zdziwieniu pokonałem ze średnią niemalże 26km/h - jedynie to zasługa olania zakazów na niektórych odcinkach tej drogi i poruszania się w całości jezdnią. Później już nieco mniej, ale starałem się tempo utrzymywać, nieco mniej, bo chodnikiem wzdłuż trasy Dk-1 i później: Bugajska, rowerostrada i Odrzykoń i główną do Olsztyna. Uwielbiam tą jazdę w późno-popołudniowym Słońcu. W Olsztynie już 14,01km za mną ze średnią 23,86km/h. Później już przez Przymiłowice, Zrębice, Skowronów, Piasek... i na wysokości Piaska strzeliła mi przerzutka. Postanowiłem jednak dalej jechać, bo do celu już było blisko i jakoś się przemęczyć.. dalej już do Janowa, gdzie na zjeździe blisko 46km/h i Złoty Potok.
Do tego momentu 27,95km w czasie: 1:10:34, ze średnią: 23,77km/h, maksymalna: 46,54km/h, temperatura w chwili przyjazdu: 16,6C.
Odbijam na Irydion, chwila oddechu i zdjęcie i w pewnej części terenowo docieram nad Amerykan. Pierwsze oznaki trudnej jazdy bez przerzutki już za mną. Nad Amerykanem wychodzę na pomost, a później jadę z drugiej strony, gdzie jest plaża. Kilka zdjęć i kilkanaście minut w tym nastrojowym wieczornie miejscu. I od razu myśl, że już po 21:30 a wciąż nie ciemno. To jest najlepsze - długie, czerwcowe dni. Później już przez las i do Złotego Potoku (do drogi wojewódzkiej), gdzie o 22:10 odjeżdżam w kierunku Częstochowy. Przede mną ciężkie ~30 kilometrów, bo bez tylnej przerzutki. Powrót identyczny: Złoty Potok - Janów - Piasek - Skowronów - Zrębice - Przymiłowice - Olsztyn. Powrót już w warunkach ciemności, ale też tak lubię jeździć. Nastrój bardzo pozytywny, jedynie tylko ta sprawność roweru.. Na górkach za Janowem i w Skowronowie po prostu ciężko.. w większości to były podjazdy stojąc na rowerze i pedałując.. Ale ani razu nie zsiadłem z roweru. Później już od Przymiłowic nieco lepiej i do Olsztyna. Chwilka przerwy na Rynku, dosłownie 2 minuty i dalej przez główną "46" do Bugajskiej. Nawet nie zjechałem na rowerostradę. Dużo zmniejszony Ruch już po 23-ciej, w dodatku nie chciałem wytracać szybkości i pojechałem po krajówce. Chwila czekania na przejeździe, pod górkę na Bugaju, dalej wzdłuż trasy krajowej "1" i Jagiellońską w wariancie jezdniowym do domu. Udało się dojechać ze średnią bliską 21km/h - średnia mimo przeszkód przerzutkowych utrzymana. Powrót do domu kwadrans przed północą.
Dema: 25,185km, maksymalna: 41,9km/h, średnia: 18,5, czas: 1:21:21
Toskana: 59,09km, maksymalna: 46,54km/h, czas: 2:48:38

Brak krawężników na drodze rowerowej - Estakada. Tak powinny wyglądać wszędzie przejazdy.

Miejsce, gdzie przydałaby się droga rowerowa, I

Miejsce, gdzie przydałaby się droga rowerowa II









  • DST 74.90km
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miastowe jeżdżenie. Bałtyk. Siedlec Duży przez Nieradę, Łysiec i Awaria ogumienia..

Środa, 11 czerwca 2014 | Komentarze 0

Trochę miastowego jeżdżenia w upale. O 12-stej w kierunku uczelni, jak się okazało "po nic", ale trzeba było pojechać. Wariant przez Sabinowską, Piastowską, Monte Cassino, Śląską i Kilińskiego. Powrót przed Dąbrowskiego i na Placu Biegańskiego zatrzymałem się przy zraszaczach. Później przez II Aleję w kierunku PKP, a później przez Al. Wolności, II i I NMP do Pl. Daszyńskiego, gdzie zawróciłem i znów Alejami w kierunku kurtyn wodnych na Pl. Biegańskiego. Nieco się schłodziłem. Później przez III Aleję do Parku Jasnogórskiego, gdzie się trochę przejechałem i później przez ul. Kordeckiego do Parku Lisiniec. Tam objechałem Bałtyk i Adriatyk, zatrzymałem się w paru miejscach na chwilkę, upalnie.. Na liczniku ~35 stopni C. Później przez św. Jadwigi, św. Barbary i św. Augustyna do Pułaskiego i przez III Aleję do Pl. Biegańskiego znów się schłodzić, a dalej Nowowiejskiego i Monte Cassino.
O 15-stej znów w kierunku miasta przez M. Cassino tym razem na spotkanie. Powrót do domu nieco okrężny wzdłuż tramwaju (Niepodległości), Jesienną, Orkana i Jagiellońską. Upalnie..;)

Jazda w upał - ul. Bohaterów Katynia
Pod wieczór wybieram się na rower. Idealna okazja by pojeździć przy korzystnych warunkach wieczornej aury. Najpierw jednak pojechałem sobie szybkim tempem nad Bałtyk, przez Jagiellońską, Kościelną, Piastowską, Przestrzenną, Główną i św. Jadwigi. Podjechałem sobie nad Bałtyk i z góry popatrzałem na Pacyfik. Na niebie już Księżyc, dzień się powoli kończy, a ja dopiero w drogę. Dziś postanowiłem pojechać jeszcze do Siedlca Dużego by zobaczyć się na parę chwil z Koleżanką. Pojechałem sobie taką trasą: Park Lisiniec - św. Jadwigi - św. Barbary - św. Augustyna - Pułaskiego - Bohaterów Monte Cassino - Jagiellońska - Bór - Korkowa - Brzeziny Kolonia - Brzeziny Nowe - Sobuczyna - Nierada - Łysiec - Klepaczka - Starcza - Własna - Rudnik Wielki - Rudnik Wielki, Gajowa - i drogą przez las do Siedlca Małego. Później już asfaltowe 1,5 kilometra do Siedlca Dużego. W lesie zauważyłem, że z tylnego koła schodzi mi powietrze... No to od razu dodałem tempa, by jakoś przejechać ten las i dojechać do celu, udało się bez schodzenia z roweru i bez przystanków, choć powietrza było co raz mniej.. Trasę pokonałem w 1,5 godziny, wyjeżdżając kwadrans po 20-stej, dotarłem do celu o 21:40.
Większe przygody dopiero przed odjazdem. I tak miałem późno wyjechać, bo po 23-ciej, ale nie obyło się jednak bez zmiany dętki. Powietrze schodziło jak dla mnie za szybko.. po za tym jazda przez las, czy jazda kawałek trasą nie zachęcały do zatrzymywania się i pompowania koła, w tym pierwszym przypadku mógłbym utknąć w ciemnym lesie z rowerem. Tak więc, zmiana dętki.. Po zdjęciu opony okazało się, że puściła łatka na skutek wpadnięcia najprawdopodobniej w dziurę - nawet podejrzewam którą. Założyłem dętkę, pompuję.. i nic. Aż myślałem, że z pompką jest coś nie tak. Tak więc pompujemy za pomocą akumulatora. Nic nie daje.. ale feralna dętka idzie. Więc.. znów zdejmuję koło, oponę i okazało się, że to wentyl... Sprawdziłem jeszcze drugą zapasową, ale też malutka dziura. Po kilku próbach napompowania i wymyślenia jak załatać, nie mając łatki ze wszystkiego założyłem jedną z nich. Tak mi się nie chciało zakładać dętki po raz kolejny, ale co zrobić.. I tak zostałem wyholowany do domu. Trochę szkoda, że nie udało się pojechać, ale sytuacja była stracona. Z drugiej strony jazda po 1-wszej w nocy też by była nieco męcząca. Jutro po dętki! ;)
Potwierdza się powiedzenie, które na szczęście tylko bardzo rzadko się sprawdza: nigdy nie bądź pewny drogi powrotnej z miejsca do którego jedziesz (chodzi o awarie) ...
Po przyjeździe do domu rower zrobiony.