Fb: Rowerowa strona Mateusza Ordy

Rok 2021 button stats bikestats.pl

WYCIECZKI 2021
42. 01.11 Nowa Brzeźnica - Kleszczów - Wola Wiewiecka S
41. 03.10 Warszawa
40. 02.10 Opole - Brzeg
39. 27.09 Kędzierzyn-Koźle - Racibórz
38. 25.09 Kluczbork - Opole
37. 08.09 Częstochowa - Zawiercie
36. 22.08 Gliwice - Góra św. Anny - Częstochowa
35. 14.08 Łeba - Koszalin
34. 12.08 Kamień Pomorski - Szczecin
33. 09.08 Niechorze - Gryfice - Płoty - Resko - Niechorze
32. 07.08 Niechorze - Koszalin
31. 05.08 Niechorze - Świnoujście
30. 04.08 Szczecin - Siekierki (most) - Godków
29. 02.08 Niechorze - Mielno - Kołobrzeg
28. 25.07 Częstochowa - Kłobuck - Poraj - Rudniki - Częstochowa
27. 22.07 Nysa - Opole - Częstochowa
26. 21.07 Paczków - Kłodzko - Nysa
25. 19.07 Kluczbork - Częstochowa
24. 16.07 Dobryszyce - Kleszczów - Częstochowa
23. 15.07 Dąbrowa Górnicza - Sosnowiec - Dąbrowa Górnicza
22. 13.07 Częstochowa - Ostrów Wielkopolski
21. 11.07 Zawiercie - Koniecpol
20. 10.07 Częstochowa - Kielce
19. 06.07 Częstochowa - Łódź
18. 04.07 Dąbrowa Górnicza - Kraków
17. 02.07 Częstochowa - Chałupki
16. 30.06 Częstochowa - Mzurów - Trzebniów - Częstochowa S
15. 28.06 Częstochowa - Przedbórz - Radomsko S
14. 21.06 Piotrków Trybunalski - Kleszczów - Radomsko
13. 20.06 Częstochowa - Irządze - Lelów - Częstochowa S
12. 19.06 Częstochowa - Opole
11. 17.06 Zawiercie - Giebło - Częstochowa S
10. 15.06 Częstochowa - Piotrków Trybunalski
9. 09.06 Częstochowa - Katowice
8. 06.06 Lubliniec - Olesno - Praszka - Częstochowa
7. 05.06 Tarnowskie Góry - Toszek - Herby
6. 31.05 Wrocław
5. 30.05 Wrocław - Brzeg
4. 29.05 Zielona Góra - Wrocław
3. 15.05 Częstochowa - Przyrów - Częstochowa
2. 09.05 Zawiercie - Częstochowa
1. 01.05 Częstochowa - Żłobnica - Kleszczów - Wola Wiewiecka


Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi matiz17 z miasta Częstochowa. Mam przejechane 209702.72 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 19.38 km/h.
Jeżdżę, bo lubię, sprawia mi to przyjemność. Na drugim miejscu jest: statystyka, czego dowodem jest brak wiedzy o przekroczonych barierach rowerowych typu 10.000km w danym roku, czy brak wiedzy o ilości gmin, przez które przejechałem (na razie). W 2013 roku zacząłem jeździć poza granicami miasta. Z czasem wyprawy stawały się co raz dalsze i niekiedy kilkudniowe. W 2015 roku zmieniłem podstawowy rower na Meridę przystosowaną głównie (ale nie tylko) do asfaltowych tras. Jeżdżę dalej i w 2017 roku z pewnością odwiedzę wiele nowych miejsc, a także powrócę do tych już znanych. W większości jeżdżę sam, ale niejednokrotnie wyjeżdżałem na większe trasy ze Znajomymi, a czasem nawet w większej grupie. Rower jest przede wszystkim dla mnie najlepszą formą transportu. Przez cały rok, w każdych warunkach pokonuje spore ilości kilometrów. Oprócz tego jest najlepszym sposobem na spędzanie wolnego czasu, a także dbanie o zdrowy tryb życia. Więcej o mnie.


Rok 2023 button stats bikestats.pl

Rok 2022 button stats bikestats.pl Rok 2021 button stats bikestats.pl Rok 2020 button stats bikestats.pl Rok 2019 button stats bikestats.pl Rok 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl Sezon 2013 button stats bikestats.pl

REKORDY ROWEROWE

Max. dystans dzienny:
brak

Max. dystans roczny:
2016

Max. dystans miesięczny:
lipiec 2015

Max. prędkość na rowerze:
brak

Min. 300km na dzień:
2 razy

Min. 200km na dzień:
brak

Min. 150km na dzień:
brak

Min. 100km na dzień:
brak

Największy dystans solo:
brak

Najdłuższa czasowo jazda:
brak

Max. temperatura w czasie jazdy:
brak

Min. temperatura w czasie jazdy:
brak

Województwa odwiedzone na rowerze:
śląskie, małopolskie, łódzkie, opolskie, świętokrzyskie, zachodniopomorskie, dolnośląskie, wielkopolskie, pomorskie

Kraje odwiedzone na rowerze:
Polska, Niemcy



MOJE WYCIECZKI

-----Sezon 2020-----
1. Częstochowa - Kleszczów - Wola Wiewiecka


Wycieczki 2018 (min. 100km)
53. Częstochowa - Łódź GC
19. Piotrków Tryb. - Łódź - Częstochowa GC

Wycieczki 2017
20. 11.06 Wieluń
19. 09.06 Krzepice
18. 04.06 Tarnowskie Góry - Częstochowa przez Kielczę, Tworóg
17. 03.06 Tarnowskie Góry - Częstochowa (Chechło-Nakło, Zielona)
16. 02.06 Północne rubieże
15. 01.06 Zamek Bobolice
14. 28.05 Powiat gliwicki
13. 27.05 Bobolice
12. 21.05 Tarnowskie Góry - Częstochowa
11. 19.05 Kleszczów i Góra Kamieńsk
10. 14.05 Tarnowskie Góry - Częstochowa
9. 06.05 Górny Śląsk i Zagłębie
8. 01.05 Księstwo Siewierskie
7. 29.04 Wojaże po lublinieckim
6. 01.04 Mirów i Bobolice
5. 18.02 Dąbrowa Górnicza - Częstochowa
4. 08.01 Gdynia(100km)
3. 07.01 Gdańsk (80km)
2. 06.01 Gdynia (60km)
1. 05.01 Gdańsk (50km)

Wycieczki 2016
60. Kraków (90 km)
59. Kleszczów (150 km)
58. Kraków - Częstochowa (170 km)
57. Kleszczów (150 km)
56. Kraków - Częstochowa (180 km)
55. Ziemia toszecko-gliwicka (220 km)
54. Częstochowa - Katowice - Częstochowa (200 km)
53. Kleszczów (140 km)
52. Częstochowa - Kraków - Częstochowa (300 km)
51. Żywiec - Częstochowa (180 km)
50. Kleszczów i Kraków (160 km)
49. Kraków - Częstochowa (210km)
48. Kleszczów i Góra Kamieńsk (190km)
47. Kraków - Częstochowa (230km)
46. Brzegi - Częstochowa (130km)
45. Chęciny i Kielce (100km)
44. Pińczów, Chęciny, Kielce (150km)
43. Częstochowa - Brzegi (170km)
42. 16.08 Ustronie Morskie (110km)
41. 14.08 Świnoujście, Bansin (150km)
40. 13.08 Kołobrzeg, Gąski (160km)
39. Wrocław - Częstochowa (210km)
38. Opole - Wrocław (180km)
37. 02.08 Złoty Potok, Bobolice (120km)
36. Kraków - Częstochowa (250km)
35. Multi Orbita 2016 (330km)
34. Bobolice (100km)
33. Próbna Orbita 2016 (130km)
32. Tarnowskie Góry (120km)
31. 06.07 Przed Orbitą (100km)
30. Kleszczów (100km)
29. Jędrzejów (210km)
28. 01.07 Żarki (100km)
27. Łódź - Częstochowa(200km)
26. Tworóg(120km)
25. Dobrodzień (130km)
24. Toszek (150km)
23. Kleszczów II (170km)
22. Kraków - Częstochowa (190km)
21. Kraków (190km)
20. Kraków i Tyniec (140km)
19. Częstochowa - Kraków (220km)
18. 05.06 Bobolice (100km)
17. 04.06 Tarnowskie Góry (130km)
16. 01.06 Bobolice (110km)
15. Kłobuck i Krzepice (100km)
14. Bobolice (100km)
13. Górny Śląsk - Zagłębie (180km)
12. Kleszczów (170km)
11. Bobolice (100km)
10. Jeleniak Mikuliny, Kalety (110km)
9. Dróżki asfaltowe (100km)
8. Dróżki asfaltowe (100km)
7. Mirów i Bobolice (100km)
6. Księstwo Siewierskie (100km)
5. Radomsko (100km)
4. Bobolice (120km)
3. Bobolice (110km)
2. Gliwice - Częstochowa (110km)
1. Ostrężnik (100km)
Statystyka wycieczek 2016
Wszystkie trasy pozamiejskie

Wycieczki 2015
41. 24.10 Po Krakowie (130km)
40. 05.10 Działoszyn, Pajęczno, Radomsko (140km)
39. 04.10 Częstochowa - Kraków (150km)
38. 02.10 Mirów i Bobolice (100km)
37. 17.09 Kleszczów (200km)
36. 16.09 Gidle (120km)
35. 14.09 Katowice Zagłębie (180km)
34. 13.09 Asfaltowe drogi rowerowe (120km)
33. 29.08 Kraków - Częstochowa (180km)
32. 27.08 Brzegi - Częstochowa (140km)
31. 26.08 Częstochowa - Brzegi (140km)
30. 23.08 Częstochowa - Tarnowskie Góry - Częstochowa (120km)
29. 19.08 Częstochowa - Szczekociny - Częstochowa (120km)
28. 16.08 Uckeritz (60km)
27. 14.08 Uckeritz (70km)
26. 13.08 Zinnowitz (80km)
25. 12.08 Karsibór (60km)
24. 10.08 Międzyzdroje, Wisełka (90km)
23. 07.08 Dróżki rowerowe i Żarki (95km)
22. 04.08 Zawiercie TdP (130km)
21. 31.07 Wolbrom (180km)
20. 25/26.07 Mini Orbita
19. 24.07 Tour de Częstochowa (80km)
18. 21.07 Częstochowa - Kraków (180km)
17. 20.07 Mirów i Bobolice (100km)
16. 18.07 Próbna Mini Orbita (120km)
15. 16.07 Ogrodzieniec (160km)
14. 12.07 Asfaltowe drogi rowerowe i Żarki (130km)
13. 11.07 Koszęcin, Kalety (100km)
13. 04.07 Po Krakowie (95km)
12. 03.07 Kleszczów (130km)
11. 01.07 Radłów, Panki (130km)
10. 14.06 Bobolice, Niegowa, Lelów (120km)
9. 05.06 Przyrów, Lelów (130km)
8. 03.06 Częstochowa - Katowice - Częstochowa (180km)
7. 29.05 Krzepice (100km)
6. 25.05 Lubliniec (110km)
5. 16.05 Asfaltowe drogi rowerowe (120km)
4. 12.04 Częstochowa - Kraków (160km)
3. 11.04 Siewierz (85+25km)
2. 21.03 Bobolice (115km)
1. 03.01 Bobolice (110km)

Wycieczki 2014
19. 11.11 Koszęcin
18. 31.10 Mirów i Bobolice
17. 18.09 Kalety i Zalew Zielona
16. 05.09 Ogrodzieniec
15. 31.08 Brzegi - Częstochowa
14. 30.08 Chęciny i Kielce
13. 29.08 Chęciny i Kielce
12. 28.08 Chęciny
11. 27.08 Częstochowa - Brzegi
10. 10.08 Bobolice
9. 28.07 Kołobrzeg
8. 24.07 Międzywodzie
7. 19/20.07 Decathlon Orbita
6. 16.07 Mirów i Bobolice
5. 29.06 Częstochowa - Kraków
4. 23.06 Szczekociny
3. 19.06 Tarnowskie Góry
2. 26.04 Mirów i Bobolice
1. 06.04 Częstochowa - Kraków (150km)

Wycieczki 2013
1. 29.12 Góra Zborów
1. 13.09 Częstochowa - Kraków
1. 15.07 Mirów i Bobolice






Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2014

Dystans całkowity:2369.68 km (w terenie 20.00 km; 0.84%)
Czas w ruchu:98:02
Średnia prędkość:18.51 km/h
Maksymalna prędkość:57.04 km/h
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:76.44 km i 4h 15m
Więcej statystyk
  • DST 38.23km
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jeżdżenie w mieście

Wtorek, 21 października 2014 | Komentarze 0

Dzisiejszy dzień należy do nieco bardziej specyficznych.
Udało się zaznać trochę nocnej jazdy, bardziej tej z przymusu. Padła decyzja by udać się do apteki całodobowej w Centrum. Wyjazd o 2:30 i jezdniami przez Jagiellońską, Bohaterów Monte Cassino, Korczaka, Sobieskiego, Al. Wolności i Focha. Później na dworzec PKP i stamtąd powrót przez: Focha, Nowowiejskiego, Korczaka, M. Cassino i Jagiellońską. Pomijając fakt, że musiałem się udać do apteki to świetnie się jeździ o tej porze, znikomy ruch uliczny daje się odczuć.
Po ósmej w kierunku uczelni. Okazało się, że wyjechałem zbyt późno, z powodów korków w Centrum też nie jechało się sprawnie. Trasa przez Jagiellońską, Monte Cassino, Korczaka, Sobieskiego, Wolności, Kościuszki, Armii Krajowej i Politechnika.
Powrót po 9:20 przez Armii Krajowej, Al. Jana Pawła II, Dąbrowskiego, Nowowiejskiego, Korczaka, M. Cassino i Jagiellońska. Przez kilka chwil jazda w deszczu. Przejazd na Demie.
Zabrałem, co potrzebne i znów na studia. Zmiana roweru na Toskanę. Przed 10-tą wyjazd: ciągiem rowerowym na Monte Cassino (od wiaduktu jezdnią), Korczaka, Sobieskiego, Al. Wolności, Focha, Śląska, Kilińskiego, Dąbrowskiego. Tym razem w czasie drogi na uczelnie pogoda z deszczowej ustabilizowała się na pochmurną.
Powrót po 11-stej: Dąbrowskiego - Nowowiejskiego - Sobieskiego - dworzec PKP - Wolności - Mickiewicza - Monte Cassino - Jagiellońska.
Później, znów na Demie przez boczną Warneńczyka i na Piastowską. A stamtąd przez Monte Cassino (ciągiem pieszo-rowerowym bo bez kasku), Korczaka i na Sobieskiego. Tam przejechałem się nowymi ścieżkami rowerowymi, na większości pojawił się już asfalt. Nawet czułem na pewnym fragmencie, że całkiem świeży. Później na dworzec PKP / PKS.
Odprowadziłem Koleżankę na Kwadraty i stamtąd chodnikiem na PKP, a dalej na Stradom przez Wolności, Mickiewicza, Monte Cassino i Piastowska, do fryzjera. Powrót do domu przez ciąg rowerowy na Monte Cassino.
Mimo, że pogoda zachęcała by gdzieś pojechać, bo wyglądało Słońce to jednak chciałem odpocząć.
Wieczorem też zrezygnowałem z rowerowania, organizm za słaby by jeździć po wizycie u dentysty.


  • DST 90.00km
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miastowe jeżdżenie z urozmaiceniami. Park Lisiniec.

Poniedziałek, 20 października 2014 | Komentarze 0

Dzisiaj sporo jeżdżenia po mieście w konkretnych sprawach i też rekreacyjnego, z urozmaiceniami. Do Olsztyna, ani nigdzie poza miasto nie było czasu się wstrzelić.
Porankiem, jeszcze o zmroku przed 6:30 w kierunku Centrum, przez Bohaterów Monte Cassino, Korczaka, Sobieskiego i Dworzec PKP. Tam spotkanie z Koleżanką na Placu Rady Europy przy PKP. Jadąc odczułem komfort termiczny i przez chwilę pomyślałem, że zburzył by go deszcz. I tak się stało.. na ul. Korczaka już w deszczu. Powrót z Placu Rady Europy już bez świateł przez Al. Wolności, Kościuszki, Jasnogórską, Dąbrowskiego, Nowowiejskiego, Monte Cassino i Jagiellońską w strugach deszczu.
Po przyjeździe do domu trzeba było się osuszyć. Po ósmej znów na uczelnię. Pojechałem przez Jagiellońską, Monte Cassino, Korczaka, Sobieskiego, Al. Wolności, Focha, Śląską, Kilińskiego, Aleję Jana Pawła II i Al. Armii Krajowej pod budynek Politechniki. Tym razem udało się ominąć opady. Na powrocie z uczelni (przed 10-tą) niestety nie działa mi licznik, przez wilgotną aurę. Trochę wkurzony na siebie kręcę wzdłuż tramwaju do Centrum - MC Donald'a. Tam na chwilę do restauracji. Później już wzdłuż tramwaju do serwisu do Gawła koło Ronda Mickiewicza, licznik już naliczał. U Gawła pewna porada i zakupienie dętki. Podjechałem na dworzec PKP i stamtąd przez Al. Wolności, Mickiewicza, Monte Cassino i Jagiellońską w kierunku domu. Przejazdy na Demie.
Po powrocie zabrałem się za robienie Toskany, zmiany ogumienia w tylnim kole.
Po 11-stej jadę w kierunku Gnaszyna, ale specjalnie wyjechałem wcześniej by zahaczyć o Park Lisiniec. Aura zachęcała, bo momentami wyglądało Słońce. Pojechałem w średnim nastroju przez Kościelną, Zaciszańską, św. Barbary i św. Jadwigi. W Parku Lisiniec okrążenie zbiorników z przerwami na zdjęcia. Udało się złapać chociaż kilka chwil słonecznych.
Później już przez św. Jadwigi i Główną DK46 na Gnaszyn, w nieco szybszym tempie, ale pod wiatr. Dojeżdżam na miejsce na 12:45 - Gnaszyn, Energetyków.
Powrót przed 13-stą w kierunku Centrum: Gnaszyn, Energetyków - Gnaszyn, Dospel - Główna DK46 - św. Barbary DK43 - św. Augustyna - Pułaskiego, Kopernika, Nowowiejskiego ścieżką rowerową i Plac Pamięci Narodowej. Tempo optymalnie bardzo wysokie.. do ulicy Pułaskiego dojechałem ze średnią prędkością niemalże 31km/h (po pokonaniu także górki na św. Barbary). W pewnym momencie średnia nawet do 32km/h. Przez chwilę można było poczuć komfort takiej jazdy. Na Plac Pamięci Narodowej dojechałem ze średnią powyżej 27km/h. Znów trochę jeżdżenia w słonecznej aurze.
O 15-stej trochę kręcenia po Centrum. Podjechałem na ul. Szymanowskiego, później III Aleją, II Aleją, Al. Wolności i na dworzec PKP. Tam moment przerwy, spotkanie ze Znajomą. Przed 16-stą wyjazd w zaplanowane miejsce - na Parkitkę.
Dojechałem tam jezdnią przez Al. Wolności, Kościuszki, Jasnogórską, Kilińskiego. Przy przystanku koło Traugutta zostałem dwukrotnie strąbiony przez kierowcę MPK i uświadomiony, że mam ścieżkę po lewej stronie. Po pierwsze nie obowiązują mnie znaki po lewej stronie, po drugie nie mam obowiązku jechać ciągiem pieszo-rowerowym, po trzecie: zakazu nie ma. Szczególnie chodzi o to, że jadąc jezdnią przez Kilińskiego pokonuję sprawnie skrzyżowanie na jeden raz. Jadąc przejazdami rowerowymi muszę przejechać trzy sygnalizacje świetlne. Postanowiłem od ul. Skrzyneckiego pojechać ciągiem rowerowym, by nie pchać się w godziny szczytu na jezdnie. Odczułem na własnej skórze co to znaczy objeżdżać skrzyżowania. Pojechałem przepisowo. Najpierw trzy razy światła przy skrzyżowaniu Kilińskiego z Dekabrystów (trzecie: Dąbrowskiego z Dekabrystów). Później światła koło OBI, bo bezpośrednio nie ma przejazdu rowerowego, kretynizm. O ile ten odcinek (od Pl. Biegańskiego na Parkitkę) jest spójny, to czasochłonny do pokonania na rowerze.
Później przejechałem się po ciągach pieszo-rowerowych na Parkitce, głównie ul. Okulickiego i św. Krzysztofa. Stan tych dróg jest fatalny. W wielu miejscach wysokie krawężniki. Ścieżki na Okulickiego zarastają. Te na św. Krzysztofa zostały poddane darniowaniu, ale teraz są nierówne, niewygodne, poza tym i tak zarastają na nowo. Po jednej stronie na Okulickiego jak było tak jest - ścieżka zasypana piachem, żwirem, zarośnięta trawą. Jak w ogóle mamy jeździć po czymś takim?! Alternatywy nie ma, bo na jezdni zakazy!
Przejechałem się kilkakrotnie tymi ciągami. Później poniosło mnie na Lisiniec, bo byłem w pobliżu. Pojechałem ciągiem pieszo-rowerowym na św. Jadwigi do końca drogi rowerowej, później już asfaltem do Parku Lisiniec. Chciałem wykorzystać słoneczne późne popołudnie. Wjechałem od strony Pacyfiku i już tam podjechałem na chwilę nad brzeg, gdzie jeszcze dotąd nie byłem. Wrażenie pozytywne zrobiły rośliny wodne rosnące przy brzegu. Zrobiłem kilka zdjęć i dalej w drogę. Objechałem dwukrotnie zbiorniki w Parku Lisiniec. Drugi przejazd sprawny i bez zatrzymywania się. Przyjemne popołudnie. Powrót przed 17:30 trasą przez św. Jadwigi, św. Barbary, św. Augustyna, Pułaskiego, Kopernika, Nowowiejskiego i do ul. Korczaka. Tam nawrotka i podjechałem zobaczyć jak budowa ciągów rowerowych. Na pewnych częściach pojawił się już asfalt. Przejechałem się nową Sobieskiego, później Al. Wolności i na dworzec PKP. Powrót już w zapadającym zmroku, przez Waszyngtona, ścieżką na Nowowiejskiego (skrzyżowanie jezdnią), Korczaka i ciągami rowerowymi na Monte Cassino. Nie chciałem korzystać z jezdni po zmroku bez przedniego światła. Powrót po 18-stej. Przyjemna jazda.
Wieczorem jeszcze na rower. Pojechałem w taką trasę: Jagiellońska - Al. Pokoju - Rejtana - Galeria Jurajska - Nadrzeczna - Mirowska - Stary Rynek - Mirowska - Nadrzeczna - Aleja Jana Pawła II (asfaltowymi ścieżkami) wzdłuż Warty do mostu na ul. Srebrnej - Drogowców - Al. Jana Pawła II ścieżkami i od Ronda Trzech Krzyży jezdnią - Al. Kościuszki - II NMP - Pl. Biegańskiego - Nowowiejskiego - Sobieskiego - Dworzec PKS - PKP - Wolności - Waszyngtona - Śląska - Pl. Biegańskiego - Nowowiejskiego - Korczaka - M. Cassino i Jagiellońska. Wyjeździłem się, dobrze mi się jechało. Klimatyczna wieczorna jazda dała się odczuć. Odwiedziłem też węzeł DK1/Dk46 i tamtejsze rowerowe ciągi. Może nie są idealnie wykonane, ale zachęcają w pewien sposób do jazdy, bynajmniej to moje wrażenie. Średnia całego wieczornego wyjazdu: 20km/h. Powrót do domu przed 22-gą.

przy Bałtyku

przy Adriatyku

przy Pacyfiku


  • DST 31.69km
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Późna popołudniówka i wieczorna jazda w mieście

Niedziela, 19 października 2014 | Komentarze 3

Normalnie mnie nosiło. Nie przypuszczałem, że dzień będzie taki piękny, a jeszcze bardziej denerwowało to, że nie mogłem wsiąść na rower. Dziś pojechałem dla odmiany samochodem w trasę Częstochowa - Brzegi, tą którą pokonałem na rowerze w sierpniu 2014. Niesamowita sprawa przypomnieć sobie to, co przejechałem w wakacje w obie strony. Było super. Jedno tylko w tym roku nie dopisało - warunki do jazdy. Choćby dziś była dużo lepsza pogoda (październik!) niż jak jechałem czy w kierunku Brzegów, czy z powrotem, ale co zrobić.
Na rower mogłem wsiąść dopiero o 17-stej. Od razu po przyjeździe do domu zabrałem to, co potrzebne i ruszyłem, na Toskanie. Udało się wykorzystać ostatnie dzisiejszego dnia chwile ze Słońcem, chociaż musnąć trochę jazdy w takich warunkach. W planach był Park Lisiniec, ale koniec końców nie dojechałem tam. Najpierw przez Jagiellońską, Bohaterów Monte Cassino, Korczaka, Sobieskiego i dworzec PKP. Jechało mi się naprawdę dobrze i płynnie. Tam spotkałem się na chwilę ze Znajomym. Później przez Wolności, Focha i koło Simply na ul. Sobieskiego, zobaczyć jak budowa ciągu pieszo-rowerowego i drogi. Później (przez Mickiewicza) na Monte Cassino, tam też zobaczyć jak budowa rowerowych ścieżek. Później postanowiłem pojechać w kierunku Parku Lisiniec, choć wiedziałem, że na chwile ze Słońcem nie będzie co liczyć. Jednak chciało się jechać. Pojechałem ciągiem pieszo-rowerowym na wiadukcie zatrzymując się by zobaczyć Zachód Słońca. Dziś konkretny. Później już przez wiadukt, Piastowską i Zaciszańską, na której mniej więcej przez przejazdem kolejowym czuję, że z tyłu powietrza za mało. Prawie w momencie zeszło. Nie było rady, trzeba zawrócić mając nadzieję, że na kilku dopompowaniach powietrza się skończy. Na szczęście miałem pompkę ze sobą, choć ostatnie kilka dni wyjeżdżając tylko w miasto zdarzało się nie brać. Powietrze uchodziło jednak zbyt szybko niż tego bym chciał i odciążając maksymalnie ciężar ciała na przednie koło udało się dojechać, ale zatrzymując po drodze 5 razy. Najkrócej: przez Piastowską, Kościelną i Jagiellońską. Nie było opcji dalej pojeździć, ale awarie się zdarzają. Pozytyw taki, że w pobliżu domu.

Po powrocie zabrałem się za robienie Toskany. Wszystko byłoby dobrze, ale okazało się, że nie mam dętki. Zapas, który miałem ze sobą też przepuszczał powietrze. Trzeba będzie jutro jechać po ogumienie. Pozostaje dziś jeździć na Demie, więc poszedłem po rower. Miałem tam dopompować powietrze do przedniego koła, jednak na tym się nie skończyło. Z tyłu kompletny flak. Trzeba robić. Tu na szczęście miałem zapas. Zmieniłem dętkę. Miałem jeszcze przy rowerach porobić więcej, ale zmęczenie dało się we znaki.
Po nabraniu energii o 21:30 na wieczorne kręcenie. Nie chciałem się zastać rowerowo, jednak dziś w planach tylko miasto, z pewnymi urozmaiceniami. Wykręciłem spokojne, może trochę ociężałe, ale bardzo przyjemne prawie 20 kilometrów na Demie. Pojechałem najpierw przez Boh. Monte Cassino, ul. Sobieskiego, Al. Wolności, Focha, Nowowiejskiego, Sobieskiego, Pułaskiego, św. Kazimierza, św. Barbary, św. Jadwigi do Parku Lisiniec. Tam objechałem w ciemnościach zbiorniki. Później przez św. Jadwigi, św. Rocha, Rynek Wieluński, Al. Jana Pawła II, Popiełuszki i do Parku Jasnogórskiego. Tam moment postoju, krótko przez Park i przez III Aleję, II Aleję, Al. Wolności, Rondo Mickiewicza, 1 Maja (którą jutro zamkną w tym kierunku), Monte Cassino i Jagiellońską w kierunku domu. Z zachodu i południa dziś wiało konkretnie. Bardzo udana wieczorówka, choć w kurtce to pełny komfort termiczny. Udało się trochę pokręcić, ale mimo wszystko szkoda tak pięknej niedzieli. Jednak, nie zawsze musi być rower.



  • DST 56.33km
  • Czas 02:56
  • VAVG 19.20km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieczorny chłodny Olsztyn przez Srocko i Skrajnicę

Sobota, 18 października 2014 | Komentarze 0

Po 10:30 wyjechałem w kierunku Starego Miasta. Pojechałem sobie przez ul. Jagiellońską, Bohaterów Monte Cassino, Korczaka, Sobieskiego, Al. Wolności (po drodze jeszcze na chwilę na dworzec PKP), II Aleję NMP, I Aleję NMP, Plac Daszyńskiego i Stare Miasto.
Na Monte Cassino od ul. Mickiewicza do Słowackiego zwężono ruch do jednego pasa. W sobotę przed południem to jeszcze korków nie było, ale obawiam się co będzie tu w poniedziałek, jak jeszcze zamkną ul. 1 Maja. Alternatywą pozostanie ul. Pułaskiego.
Powrót po 13-stej przez Garibaldiego, II Aleję, Al. Kościuszki, Jasnogórską, Dąbrowskiego, Pl. Biegańskiego, Nowowiejskiego, Korczaka, Monte Cassino i Jagiellońską. Przejazd na Demie.
Późnym popołudniem w sobotę nie było chęci się zebrać. Jakoś nie było motywacji do jazdy, choć pogoda zachęcała. Później gdy już się bardziej zachciało to wypadł wyjazd rodzinny. Trochę żałowałem tych chwil z jesiennym Słońcem, ale co zrobić. Zaplanowałem sobie, że pojadę wieczorem gdzieś może poza miasto, zdając sobie sprawę z mgieł, chłodu i ciemności, ale chciałem pojeździć.
Po 20-stej padło na trasę do Olsztyna. Dojechałem tam asfaltowym standardem przez Legionów, Srocko, Kusięta i Olsztyn.
Dokładnie trasa wyglądała tak: Jagiellońska - Bohaterów Monte Cassino - Korczaka - Sobieskiego - Al. Wolności - dworzec PKP - Al. Wolności - Aleje NMP - Stary Rynek - Mirowska - Faradaya - Legionów - Koksownia - Berger - Legionów, las - Brzyszowska - Srocko - Brzyszów - Kusięta - Olsztyn, Mstowska - Olsztyn, rynek.
Wybrałem tę drogę, bo dawno nią nie jechałem. Poza tym na wyjeździe z miasta są asfaltówki. Na Legionów (Berger) moment przerwy i kręcę dalej. Dziś też jechałem pierwszy raz na oświetlonej ulicy. Nawet atmosfera się w pewnym stopniu utrzymała, oświetlenie jest tylko po jednej stronie jezdni, więc nie jest tak bardzo jasno. Chociaż to nie to co kiedyś. Trzeba się przyzwyczaić.
Odczułem chłód. Mimo, że nie było najzimniej to temperatura dała się odczuć we znaki. Najbardziej zimno mi było na drodze rowerowej na Legionów, tej nieoświetlonej. Ręce mi zmarzły, trochę źle, że nie wziąłem rękawiczek. W paru momentach zastanawiałem się czy w ogóle jechać poza miasto, czy nie lepiej pojeździć gdzieś w mieście. Jednak uznałem, że trzeba pojechać i jak już wyjechałem na Brzyszowską to pojawiła się radość z jazdy, odczułem tę atmosferę jazdy na światłach w zupełnych ciemnościach. Chociaż lekko się też nie jechało. Przejechałem przez Brzyszów i górki w Kusiętach i dojechałem do Olsztyna. Momentami jadąc udało się nawet poczuć zapach lasu. Między Brzyszowem a Kusiętami jazda w paru odcinkach w mgle, ale szybko tamtędy przebrnąłem. Przed wjazdem udało się poczuć nieco cieplejsze powietrze. Tam pojechałem koło Rynku i na nową asfaltówkę, która już wydaje się być ukończona. Najpierw już mi znanym kawałkiem tej drogi, później jeszcze tym, co nie jechałem. Nie myślałem, że będzie tak źle.. W pewnym miejscu skończył się asfalt i zaczęła naprawdę niewygodna kostka.... Najlepsze jest to, że po kilkunastu metrach znów był jeszcze fragment asfaltu, aż do początku Przymiłowic (konkretnego zjazdu na jezdnię jeszcze nie ma, albo nie będzie w ogóle). Nie rozumiem dlaczego zrobili takie coś... Kompletnie mnie to zszokowało i bardzo zniszczyło moją opinię o tej drodze. A mogła być taka druga rowerostrada. Później pojechałem kawałek przez Przymiłowice, gdzie przy przystanku "Przymiłowice - Kielnicka" zawracam i jadę z powrotem pod Zamek. Najpierw kawałek krajówką, potem chciałem skręcić w lewo na ścieżkę, ale linia ciągła. Zjechałem, też po ciągłej... kawałek dalej, ale chciałem się przejechać ścieżką. Nie wiem jak to jest, ale jadąc krajówką jechałbym sporymi prędkościami na tym zjeździe. Tu jakoś może pomijając opcję, że tak dobrze nie znam nowej rowerówki to jakaś obawa przed czymś się pojawiła. Dojechałem do lubianego miejsca i próba zrobienia jakiegoś zdjęcia z Zamkiem. Nie jest dziś dobrze oświetlony dobrze od tej strony. Później pojechałem krajówką i coś mnie tchnęło by wjechać sobie jeszcze na wzgórze Zamkowe, ale tylko pierwsza kondygnacja, udało się podjechać po skałkach, ale dosłownie to był kawałek. Też spróbowałem zrobić zdjęcie, ale dziś nic nie chciało wyjść tak jak bym to widział. Na Zamku moment i zjazd dość ostrożny (bo ślisko, bynajmniej na Zamku tak było) w kierunku krajowej 46. Jakoś tak niemrawo, ale na chwilę na Zamek udało się podskoczyć. Później już na Rynek w Olsztynie i o 22:20 odjazd. Tak też się zastanawiałem, że może za długi był ten postój.
Powrót też nie w takiej werwie do kręcenia jak bym chciał. Temperatura i chłód też robiły swoje. Jednak nie jeździ się komfortowo w temperaturach poniżej 10 stopni C. Czas niestety się przyzwyczajać do takich temperatur późnym wieczorem. Trasa optymalnie krótka: Olsztyn, rynek - Żwirki i Wigury - Skrajnica - Narcyzowa - Odrzykoń - rowerostrada - 46 - Bugajska - chodnikami wzdłuż DK1 - Raków - koło Jagiellończyków - Jagiellońska i Stradom. Na rowerostradzie sporo mgły, w tamtej okolicy spadło do 5,7 stopnia C. Aż boję się myśleć do ilu by spadło, gdybym jechał tam dłużej. Nieco cieplej zrobiło się dopiero przy trasie szybkiego ruchu. Do domu najszybciej, przez Jagiellońską. Nie było większej werwy dzisiaj jeszcze do kręcenia. Mimo wszystko nawet dobrze, że udało się wyskoczyć późnym wieczorem gdzieś dalej. Pozytywy tej wyprawy też się pojawiły. Powrót do domu po 23-ciej.


  • DST 81.03km
  • Czas 04:20
  • VAVG 18.70km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uczelnia i miasto. Rowerowanie wieczornie po mieście.

Piątek, 17 października 2014 | Komentarze 0

Dziś rowerowanie znów po mieście.
Wyjechałem na rower względnie późno. Odpuściłem poranną jazdę i na uczelnię też na później. Najpierw po 11-stej w kierunku Centrum i MC Donald'a spotkać się z Koleżanką. Pojechałem przez Jagiellońską, M. Cassino, Korczaka, Sobieskiego, Al. Wolności, Waszyngtona, Śląską, II Aleją i Al. Wolności. Po odprowadzeniu Koleżanki na dworzec PKS, stamtąd krótko po Centrum: przez Al. Wolności, II Aleję, gdzie zawracam i znów II Aleją, Al. Wolności i na dworzec PKP. Moment przerwy i w kierunku domu, wróciłem przez Al. Wolności, Waszyngtona, potem ścieżką rowerową na Nowowiejskiego, zatrzymałem się na Skwerze Solidarności na chwilę, a potem koło Placu Pamięci Narodowej. Później już podjechałem zobaczyć jak idzie budowa rowerowych ciągów na Sobieskiego. Później przez ul. Focha, Nowowiejskiego i Korczaka na chwilę pod ciągi na Monte Cassino. Tam też na chwilę zobaczyć jak budowa ciągów. Powrót przez M. Cassino i Jagiellońską. Na etapie Skweru Solidarności w deszczu.
Kwadrans przed 14-stą w kierunku uczelni. Przesiadłem się na Demę. Pojechałem przez Jagiellońską, Monte Cassino, Korczaka, Sobieskiego, Al. Wolności, Focha, Śląską, Kilińskiego i pod wydział na Dąbrowskiego. W Centrum dopadł mnie dość intensywny deszcz.. średnie uroki takiej jazdy, ale jakoś dałem radę.
Powrót w warunkach wilgotnych przez Dąbrowskiego, Nowowiejskiego, Korczaka, Monte Cassino i Jagiellońską. Na powrocie też pewna nierowerowa kwestia zepsuła mi nastrój.
Po przyjeździe do domu chwila przerwy, przesiadka na Toskanę i w kierunku Błeszna na umówione spotkanie. Pojechałem: Jagiellońską, koło C.H. Jagiellończycy, Zesłańców Sybiru i Bohaterów Katynia do pętli autobusowej, a potem w boczną. Okazało się, że pomyliłem nazwy ulic i znów powrót przez Boh. Katynia w okolice Cmentarza i tam w boczną uliczkę, do Znajomego.
Powrót już po zmroku dość okrężnie, ale w dobrym piątkowym nastroju do rowerowania: Bohaterów Katynia - Jesienna - Al. 11 Listopada - Orkana - Źródlana - Al. Niepodległości - Al. Wolności - Al. Kościuszki - Al. Jana Pawła II - ścieżka asfaltowa koło Warty - most na Srebrnej - Srebrna - Mirowska - Pl. Daszyńskiego - I NMP - II NMP - Pl. Biegańskiego - Nowowiejskiego - Korczaka - Monte Cassino i Jagiellońska.
Na sam wieczór, po 21-wszej jeszcze na rower. Nie wiedziałem na co się zdecydować. Gdzieś dalej nie było siły i chęci kręcić, do tego też późna pora. Pomyślałem, że można wybrać się objechać zbiorniku w Parku Lisiniec. Wyszło trochę inaczej, choć Park Lisiniec na końcu był. Najpierw pojechałem Jagiellońską, Monte Cassino, Korczaka, Sobieskiego, Al. Wolności, Al. Kościuszki, Al. Jana Pawła II - ścieżka koło Warty - most na Srebrnej - Drogowców - ścieżką asfaltową wzdłuż DK1 i koło ślimaka - asfaltówki na Jana Pawła II (do Ronda Trzech Krzyży ciągami rowerowymi) - Al. Jana Pawła II - Dąbrowskiego - Pl. Biegańskiego - II Aleja - Al. Wolności i dworzec PKP. Tam spotkanie ze Znajomym i o 22:25 odjazd z dworca PKP, przez Al. Wolności, 1 Maja, Pułaskiego, św. Kazimierza, św. Barbary, św. Jadwigi do Parku Lisiniec. Tam dwukrotne objechanie zbiorników Bałtyk i Adriatyk w ciemnościach. W pewnych miejscach gdzie zbyt dużo liści nie widać szutrówek, bardzo przyjemny jesienny widok po zmroku. Powrót do domu z zahaczeniem o Centrum, wróciłem przez Kordeckiego, Park Jasnogórski, III Aleję, II Aleję, Al. Wolności, Focha, Nowowiejskiego, Korczaka, M. Cassino i Jagiellońską. W Parku Jasnogórskim też moment przerwy. Jesień też po zmroku daje się w pewien sposób zauważyć. Wilgotny wieczór, ale nie tak bardzo zimny jak na październik - 10 stopni C w mieście. W tamtym roku już byłem po pierwszych przymrozkach. Przed powrotem jeszcze do Kościelnej i z powrotem. Powrót do domu po 23:30.

Jeśli chodzi o ciągi pieszo-rowerowe koło trasy DK-1 to po kilkukrotnej jeździe tam doszedłem do paru wniosków. Na pewno dobrze, że asfalt. Spójność też zachowana bo da się przejechać cały czas ciągami od Ronda Trzech Krzyży do mostu na Srebrnej alternatywnie albo wzdłuż Warty albo przez ul. Drogowców. Chociaż czasem sporo się objeżdża i jak zawsze pojawiają się zawijasy (na przykład przy ul. Jaskrowskiej, albo przy Jana Pawła w pobliżu Castoramy. Wkurzające są też czasami te zmiany stron dla pieszych i rowerzystów. Krawężniki - ok. Nie mogę przyczepić się do żadnego. Przy moście na Srebrnej nawet mamy fragment drogi rowerowej (tak jak pod mostem nad DK1), chociaż jak dla mnie źle, że nie zastosowano tam po prostu pasów rowerowych (mogły by też być na ul. Drogowców). Pewne kwestie mniej znaczące też wkurzają - na przykład ciągła linia jak się skręca w prawo na drogę rowerową z ul. Jana Pawła II pod mostem nad DK1 (jadąc zgodnie z ruchem samochodowym w kierunku ślimaka). Kładka, jak dla mnie mogłaby też być przeznaczona dla rowerzystów (obecnie jedyna opcja by przejść na drugą stronę trasy to ta którą wcześniej wspomniałem - przejazd pod mostem nad trasą szybkiego ruchu), chociaż jest zbyt wąsko i nie wiadomo do końca czy tam można jechać rowerem. O ile po drugiej stronie Warty niż ul. Drogowców można pojechać asfaltówką i wyrzuca na Wał Nadwarciański, to ścieżka (przy ulicy błotnistej, nie wiem jak się nazywa) ucina się w newralgicznym miejscu donikąd nie prowadząc. Powstał za to spójny odcinek przejazdu wzdłuż wałem nad Wartą aż do Rakowa.
Jeśli powstaną ciągi rowerowe wzdłuż jedynki możliwe, że będziemy mieli dużo bardziej spójną sieć dróg i ciągów rowerowych, chociaż do tego jeszcze daleko.


  • DST 60.19km
  • Czas 02:56
  • VAVG 20.52km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miastowe jeżdżenie. Uczelnia. Lisiniec.

Czwartek, 16 października 2014 | Komentarze 0

Wczesnym porankiem, po 6-stej pojechałem w kierunku Centrum na spotkanie z Koleżanką. Na dojeździe do Centrum jeszcze zmrok, tak więc ze względu na ruch zakładam koszulkę odblaskową. Trasa przez Jagiellońską, Bohaterów Monte Cassino, 1 Maja, Al. Wolności i dworzec PKS. Później jeszcze jazda w okolicach Dworca PKP / PKS.
Powrót spod uczelni przez Armii Krajowej, Dekabrystów, Dąbrowskiego, Nowowiejskiego, Korczaka, Monte Cassino i Jagiellońską. Trochę porannej jazdy, ale dziś zmęczenie z niewyspania trochę doskwierało. Nie było też chęci na większe poranne kręcenie.

O 12-stej w kierunku uczelni. Najbardziej standardową trasą, bo znów wyjechałem na styk. Trasa przez Monte Cassino, Korczaka, Sobieskiego, Al. Wolności, Al. Kościuszki, Jasnogórską, Kilińskiego i na Dąbrowskiego.
W przerwie między zajęciami tylko przeparkowanie roweru. Powrót o 16:30 spod budynku na Dąbrowskiego. Trasa przez Nowowiejskiego, Korczaka, Monte Cassino i Jagiellońską. W kompletnym wycieńczeniu. Poza tym chłodno i mokro, po deszczu. Na Monte Cassino od ul. Mickiewicza do Korczaka po stronie ciągów rowerowych rozpoczęli budowę kontynuacji ścieżki rowerowej. W sumie dobrze, bo ścieżka się urywała, ale ciekawy jestem całości wyglądu. Już niedługo. Budowa przedłużenia Monte Cassino do Śląskiej też ruszyła. Przejazd na Demie. Muszę sprawdzić dokładnie naliczanie kilometrów w Demie, bo mam wrażenie, że bardzo lekko zawyża dystans.

O 17:45 kolejny wyjazd. Smętna aura nie nastrajała do jazdy, ale jednak jakoś nawet kręciło. Musiałem dojechać na Lisiniec, obrałem trasy bez zakazów ruchu rowerem. Pojechałem przez Jagiellońską, Sabinowską, Piastowską, M. Cassino, Pułaskiego, Popiełuszki, Aleję Jana Pawła II, Rynek Wieluński, św. Rocha, Wręczycką DW494 i Białostocka - Lisiniec.
Powrót po 20:30 wariantem okrężnym, ale za to w dość konkretnym tempie. Na św. Jadwigi spory czas z prędkościami powyżej 30km/h, wcześniej na Wręczyckiej też dość szybko. Tylko trzeba było uważać na te większe dziury, które przy takiej prędkości stwarzały zagrożenie. Powrót trasą: Białostocka - Wręczycka - Okulickiego - św. Krzysztofa - św. Jadwigi - św. Barbary - św. Augustyna - Pułaskiego - Kopernika - Śląska - II Aleja - Al. Wolności - Al. Niepodległości - Jagiellońska.
Jechało się dobrze, cały czas jezdniami. Średnia powyżej 22km/h. Jak na miasto i warunki zmniejszonej przejrzystości powietrza po deszczu to ładna średnia. Zapewne idzie za tym fakt poruszania się tylko jezdniami.
Za wiaduktem na Jagiellońskiej mijam się z SierżantemAro.

Przed 22-gą jeszcze do Centrum spotkać się ze Znajomym. Pojechałem sprawnym tempem przez Jagiellońską, Bohaterów Monte Cassino, Korczaka, Sobieskiego i dworzec PKP.
Po pogaduchach o 22:25 odjazd z dworca PKP i powrót okrężnym wariantem jezdniami (oprócz Jagiellońskiej). Pojechałem trasą przez Al. Niepodległości, koło Jagiellończyków, Boh. Katynia, Jesienną, Al. 11 Listopada, Orkana i Jagiellońską. Na Stradomiu trochę jazdy w mgle. Przed powrotem do domu jeszcze do Kościelnej i z powrotem. Powrót chwilę po 23-ciej.



  • DST 100.84km
  • Czas 05:09
  • VAVG 19.58km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kiedrzyn. PORAJ przez Poczesną / Choroń, Biskupice, Olsztyn

Środa, 15 października 2014 | Komentarze 0

Popołudniu wyskoczyłem na Kiedrzyn zobaczyć jak wyglądają nowo powstałe ciągi pieszo-rowerowe, które powstały przy okazji budowy ronda w Kiedrzynie. Wiedziałem, że nie będzie dobrze, ale nie przypuszczałem, że może być tak bardzo źle. Nawierzchnia, którą zastosowano to kostka, ścieżki nie posiadają ciągłości (znów można nabawić się choroby lokomocyjnej na pewnym fragmencie), nie można objechać nią ronda (prowadzi tylko w kierunku Czarnego Lasu i w kierunku Wierzchowiska). Na pewnym fragmencie w ogóle nie wiadomo czy jest to ciąg pieszo-rowerowy czy nie. O ile w jednym miejscu krawężnik poniżej 1cm to są takie miejsca, gdzie można odczuć rynsztoki i wysokie krawężniki, mamy też przejazd rowerowy z fragmentem kostki granitowej. Nie wiem po co komu standardy, jeśli znów powstaje takie coś. Nie wiem kogo ma to uszczęśliwiać, ale swobodę i radość poczułem, gdy przejechałem rondo jezdnią. Oprócz tego, że przykre jest to, że to powstało to tym bardziej, źle, że jeśli kiedyś powstaną drogi rowerowe w Kiedrzynie (wzdłuż DW483) to ten ogryzek zostanie. Po co robić coś, co jest już zrobione? Tak samo jest z kostkowym łącznikiem asfaltowych ścieżek na Stradomiu. Niby ma być zrobiony jak będą budować Monte Cassino w kierunku Dźbowa. Załamałem się widząc to, co powstało w Kiedrzynie. Jest o wiele gorzej niż w Dźbowie. Dobrze, że tamtędy nie jeżdżę.
Na Kiedrzyn dojechałem


  • DST 48.20km
  • Czas 02:40
  • VAVG 18.08km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miasto.

Wtorek, 14 października 2014 | Komentarze 0

Po ósmej w kierunku uczelni, przez Boh. Monte Cassino, Korczaka, Sobieskiego i wzdłuż tramwaju pod budynek na Armii Krajowej. Trochę jazdy w mniej intensywnych deszczu, ale za to bardzo klimatyczna poranna jazda. Jechało się dobrze, czasami, aż szkoda, że tylko 4,5 kilometra.
W przerwie między zajęciami pojechałem do MC Donald'a na kawkę. Trasa przez Armii Krajowej, Dekabrystów i Okulickiego. Powrót przez Okulickiego drogą dla rowerów z rozpadającej się kostki, później przez przejście dla pieszych z ul. Szajnowicza-Iwanowa (okrążanie skrzyżowania w tym miejscu to tragedia) i Dekabrystów, Dąbrowskiego.
Po zajęciach, powrót kwadrans przed 12-stą przez Dąbrowskiego, Nowowiejskiego, Korczaka, Monte Cassino i Jagiellońską.
Przed 12:30 zaplanowany wyjazd w kierunku Lisińca. Pojechałem lekko okrężnie (z pewnego powodu) i trasami niezbyt przyjaznymi dla rowerzystów. Krótko mówiąc na niektórych odcinkach się męczyłem. Najbardziej chodzi o ul. Okulickiego - stan dróg na Parkitce i ich rozmieszczenie pozostawia wiele do życzenia, jeszcze te zakazy ruchu rowerem. Trasa przez Monte Cassino 43, Korczaka, Sobieskiego, Al. Wolności, Al. Kościuszki, Al. Armii Krajowej, Dekabrystów, Okulickiego 46 / 43, Wręczycką 494 i Białostocką. Ostatnie kilometry w warunkach deszczowych.
Powrót też w deszczu. Pojechałem tym razem trasami przyjaznymi rowerzystom, po jezdniach: Białostocka - Wręczycka - św. Rocha - Rynek Wieluński - Al. Jana Pawła II - Popiełuszki - Pułaskiego - Sobieskiego - Al. Wolności i dworzec PKP. Tam zakupienie żywności i z dworca PKP na chwilę do serwisu do Gawła. Celem było wymienienie tylnej felgi, piasty i bębenka. Szprychy też nowe.
Od Gawła w kierunku MC Donald'a przebijając się przez korki w Śródmieściu: Al. Wolności - Focha - Śląska - II Aleja - Al. Wolności. O ile przebijanie w korkach nie należy do najprzyjemniejszych to staram się przyjmować zasadę, że rowerem się zmieszczę, a przy okazji mogę komuś pomóc włączyć się do ruchu.
Powrót z dworca PKP w kierunku domu tempem ogólnie mozolnym przez Al. Niepodległości i Jagiellońską. Powrót przez zmrokiem.
Jakoś tak wypadłem z werwy wieczornego rowerowania, dopiero jutro. Dystans też dzisiaj w porównaniu z ostatnimi dniami znikomy, ale i tak dużo się jeździ.


  • DST 86.79km
  • Czas 04:45
  • VAVG 18.27km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blachownia

Poniedziałek, 13 października 2014 | Komentarze 0

Dziś na rower wsiadłem już rano. Poranna jazda dziś nie należała do tych najbardziej komfortowych, ale koniec końców ciesze się, że się udała. Najpierw jeszcze w ciemnościach w kierunku Centrum, jezdnią przez Jagiellońską, Monte Cassino, 1 Maja, Al. Wolności i dworzec PKP. Później na dworzec PKS do Koleżanki.
Odprowadziłem Ją na zajęcia, z ul. Dąbrowskiego ruszam przed 7:30. Postanowiłem pojechać w kierunku Parku Lisiniec: Dąbrowskiego - Nowowiejskiego - Korczaka - Monte Cassino - Piastowska - Zaciszańska - św. Barbary - św. Jadwigi - Park Lisiniec. Objechałem spokojnym tempem zbiorniki Bałtyk i Adriatyk w porannej atmosferze. Zbiorniki otulone jeszcze mgłą, choć wolę je w upalne dni sprawiały niesamowite wrażenie. Zdjęcia też wyszły ładnie. Powrót do domu przez krajową 43, 1 Maja, Al. Niepodległości (wiadukt jezdnią), Jagiellońską i na Stradom. Po prawoskręcie w Monte Cassino pojechałem tą właśnie ulicą, przez wiadukt, Korczaka, Sobieskiego, Wolności, Focha, Śląską, II Aleją i Al. Wolności do MC Donald'a na kawę. Później na dworzec PKP i powrót do domu przez 1 Maja, Monte Cassino i Jagiellońską. Jedyne co zburzyło nieco komfort jazdy to przepocona koszulka, trochę intensywnego rowerowania się pojawiło - poranne ponad 30 kilometrów. Temperatura oscylująca w okolicach 10 stopni C.
Po 11-stej kolejny wyjazd. Tym razem na Gnaszyn i tym razem w samej bluzie. Dojechałem tam w sprawnym tempie możliwie najkrótszą trasą: Jagiellońska - Kościelna - Piastowska - Zaciszańska - św. Barbary - Główna - Gnaszyn, Energetyków.
Po załatwieniu tego co trzeba, o 12:30 padło na powrót. Zbytnio nie chciałem tracić tak pięknej pogody mając dzień wolny, choć zmęczenie poddawało pod rozwagę taką decyzję. Jednak postanowiłem skorzystać ze sprzyjającej sytuacji, że jestem na Gnaszynie i pojechać do Blachowni, urokliwego miejsca, którego dość długo nie odwiedzałem. Całą drogę przyświecało Słońce. Motywowało to do jazdy. Dojechałem do centrum Blachowni drogą krajową 46 przez Gnaszyn i Wyrazów. O ile na Gnaszynie trochę kolein dało się odczuć, to poza granicami miasta już równiutki asfalt i szeroka jezdnia umożliwiająca wymijanie rowerzysty bez przecinania pasa ruchu do jazdy w przeciwnym kierunku. Dojechałem z prędkością średnią powyżej 23km/h.
Trasa dokładnie: Gnaszyn, Energetyków - Gnaszyn, PKP - Gnaszyn, Przejazdowa - Wyrazów - Blachownia, Częstochowska - Blachownia PKP - Blachownia, centrum.
Na chwilę jeszcze po zakupienie żywności do Biedronki i w kierunku zbiorników wodnych. Wyjazd był o tyle nie planowany, że nie wziąłem nic do jedzenia, słuchawek, ani nawet pompki w razie czego.
Nad zbiornikiem w Blachowni udało się zaznać trochę spokoju. Najbardziej lubiany odcinek to ten gdzie po prawej i po lewej stronie mamy wodę. Poszukałem motywów na zdjęcia. Atrakcją były łabędzie, które udało się pokarmić. Ochłonąłem.
Później pojechałem w kierunku strumyka i dalej szutrową drogą przez las, w kierunku drogi wojewódzkiej 492. Przejechałem ten nieco ponad 1 kilometrowy przyjemny odcinek, ciesząc wzrok jesiennymi widokami drzew. Dało się też poczuć na chwilę zapach lasu. Nie bardzo widziała mi się opcja wracać wojewódzką 492, 46 i dalej planowaną trasą, tak więc postanowiłem wrócić też przez zbiorniki w Blachowni, którymi jeszcze się przejechałem. Naprawdę przyjemne kilometry. Nawet odstąpiło zmęczenie.
Cieszę się, że udało się w godzinach popołudniowych odwiedzić zbiorniki w Blachowni, skorzystać z jesiennej, słonecznej aury.
Dało się jednak we znaki na powrocie, miejski odcinek drogi przejechałem na wyczerpaniu, do tego nie miałem ze sobą wody. Jednak pozytywne było to, że cała droga przyświecało jesienne Słońce. Po drodze (odcinek przez las) zauważyłem szutrówkę przecinającą asfaltową drogę, czerwony rowerowy - kiedyś będzie trzeba się przejechać. Dziś była ogromna ochota wjechać w las, ale wycieńczenie organizmu nie pozwalało. Tak naprawdę te tereny są jeszcze do odkrycia.
O ile odcinek drogi od Blachowni do Dźbowa spokojny, to kawałek drogi wojewódzkiej należy do bardziej ruchliwych.
Trasa: Blachownia, centrum - zbiorniki - Blachownia, ośrodek zdrowia - Blachownia, PKP - Blachownia, szpital - Ostrowy, gm. Blachownia - drogą asfaltową lasem - Częstochowa, Leśna - Dźbów - Powstańców Warszawy - Dźbowska - Sabinów - Sabinowska - Jagiellońska.
Powrót do domu przed 16-stą.
Adriatyk w porannej aurze mglistej

Na szutrówkach w pobliżu Adriatyku

Poranny Adriatyk

Przy Adriatyku


  • DST 112.75km
  • Teren 18.00km
  • Czas 06:38
  • VAVG 17.00km/h
  • VMAX 45.01km/h
  • Sprzęt Toskana
  • Aktywność Jazda na rowerze

PORAJ okrężnymi drogami.

Niedziela, 12 października 2014 | Komentarze 0

Rewelacyjna niedziela! Po wczorajszym mniej zorganizowanym dniu, dziś udało się konkretnie pojeździć. Dziś spełniłem się rowerowo! Była jazda w towarzystwie! Był asfalt i sporo terenu, jazda przez wsie i lasy, znanymi trasami i zupełnie nowymi, a do tego piękna jesień i jazda w koszulce letniej rowerowej w drugiej dekadzie października. Jedynie dzień co raz krótszy i wieczory chłodne, ale nie można narzekać! Każda trasa była różna od siebie, ale najwięcej było przez Poraj.
Przed właściwym wyjazdem odwiedziłem jeszcze godzinkę wcześniej Biedronkę, by kupić sobie coś do jedzenia na drogę, w obie strony Sabinowską. Poczułem, że jest naprawdę ciepło, mimo tego, że niebo jest nieco zachmurzone.
Wyjechałem o 12:30, choć w planach miałem wcześniej się zebrać to się to dziś nie udało. Obmyśliłem, że pojadę przez Hutki, Starczę, jednak zweryfikowałem plan wybierając standardową trasę, jadąc lekko okrężnie. Przyczyniła się do tego myśl, że za późno dojadę w miejsce naszego spotkania jeśli pojadę dłuższą drogę, albo też chęć tego by nie gnać na czas. Pojechałem przez Młynek i Mazury do Nierady, później już standard przez Łysiec i do Rudnika Wielkiego. W Rudniku Małym, na pewnym odcinku pojechałem ścieżką rowerową. Zachęcił mnie do tego most zbudowany specjalnie dla rowerów i pieszych. To właśnie sprawiło, że chciałem się tamtędy przejechać. O ile ciężko jest wjechać na tę ścieżkę rowerową (żadnych przejazdów dla rowerów tylko same przejścia dla pieszych), to jeszcze jest z niewygodnej kostki, akurat na moście jest zielony asfalt. Później już spokojną Gajową i przez las. Udało się w czasie drogi zauważyć sporo aspektów pięknej jesieni, sporo drogi w słonecznej aurze.
Trasa dokładnie wyglądała tak: Jagiellońska - Sabinowska - Sabinów - Żyzna - Brzeziny - Brzeziny Kolonia - Brzeziny Nowe - Sobuczyna - Młynek - Mazury - Nierada - Nierada, Targowa DW904, Łysiec, Klepaczka, Starcza, Rudnik Mały, Rudnik Wielki, Gajowa, droga rowerowa terenowo-szutrowa przez las, Siedlec Mały, Siedlec Duży.
Dojechałem na 14:00. Po przyjeździe tylko moment przerwy i zaczynamy rowerowanie z Koleżanką. Na dziś zaplanowałem dla nas dwie zupełnie nowe trasy, których sam również nie znałem do dziś. Zrobiłem tylko zdjęcie mapki i jedziemy. Najpierw z Siedlca Dużego na Wylągi. Mniej więcej w połowie drogi moja towarzyska się wróciła.. mniej ważne z jakiego powodu. Podjechałem po Nią i z powrotem pojechaliśmy przez Wylągi. Dotarliśmy do Koziegłów, gdzie przecinamy trasę szybkiego ruchu (nawet sprawnie poszło), jedziemy obok zajazdu w Koziegłowach, a później ul. Żarecką i skręt w lewo w ul. Porajską, która wiedzie w kierunku naszej standardowej trasy. Dziś jednak nieco wcześniej odbijamy w szutrową drogę (ul. Letniskowa) jadąc zupełnie nowymi trasami w kierunku zbiornika w Poraju. Trochę szutrowej jazdy, ale cały czas obszar zabudowany, po drodze mijamy ul. Staropolska i Sosnowa, które mieliśmy oznaczone na mapie. W końcu dojechaliśmy do asfaltu w miejscowości Nowa Kuźnica. Cały czas trzymamy się czarnego szlaku rowerowego, który nas prowadził. Po drodze przejeżdżamy przez jakiś most, czy robimy krótkie przerwy. Jedziemy głównie asfaltem, jedzie się przyjemnie. Zahaczyliśmy nawet o Lgotę Mokrzesz, później obok odlewni i cały czas czarnym rowerowym. W pewnym miejscu zastanawialiśmy się jak pojechać i trochę żwirową drogą dojeżdżamy do kładki nad jakąś rzeczką. W zdziwienie nas wprawił fakt, że mieliśmy jechać przez most.. a nie przez marną kładkę, ale jedziemy.. W końcu dojechaliśmy do jakiejś ruchliwej drogi, którą okazała się droga wojewódzka 791. Tak więc wjeżdżamy na ścieżkę rowerową. Okazało się, że jechaliśmy przez Żarki Letnisko, później Masłońskie i w odbijamy w lewo na zbiornik porajski. Dziś dla odmiany nie jedziemy na plażę i w kierunku falochronu, tylko w przeciwnym kierunku - w stronę mostu, który mieliśmy już dziś przejechać. Tak, więc okazało się, że pojechaliśmy nieco bardziej na około niż to było w planach, zastanawiałem się, gdzie powinniśmy inaczej odbić. Jednak i tak było dobrze, trasa naprawdę znakomita. Jedziemy wzdłuż wału w Poraju po szutrze i w kierunku mostu. Jednak.. było dużo dalej niż myśleliśmy. Później już po piasku, trochę prowadzenia roweru, bo w niektórych miejscach nie było opcji pojechać. Udało się zobaczyć Poraj od zupełnie innej, nieznanej dotąd strony! Zauważyliśmy bardzo zjawiskowe miejsce, tam pamiątkowe zdjęcia i pół godziny odpoczynku. Słońce przygrzewało, świetne późne popołudnie w październiku. Później już doprowadziliśmy (tam gdzie się nie dało jechać) rowery do drogi i pojechaliśmy kawałek dalej na most. Tak naprawdę przeznaczony tylko dla rowerów i pieszych. Trochę jeszcze podziwiania zbiornika w Poraju od strony i rzut oka na wyspę, która w oddali była widoczna. Trzeba było się zastanowić jak wracamy. Choć byłem ciekawy tej drogi, która miała prowadzić z tego mostu w kierunku DW791 i później w kierunku plaży i falochronu, to zrezygnowaliśmy z tego zbyt okrężnego wariantu. Pojechaliśmy też ciekawą drogą, odwrotnie niż w kierunku drogi wojewódzkiej, przez Kuźnicę Starą. Trochę żwirowej jazdy, a później już dojechaliśmy do drogi asfaltowej, którą już kiedyś jechałem. Mogliśmy odbić na Gęzyn i jechać w kierunku Siedlca Dużego, jednak na dziś zaplanowany był powrót także zupełnie nową i niedaleką drogą. Według mapy dało się przejechać, więc kręcimy. Pojechaliśmy przez Kuźnicę Starą, Jastrząb i niebieskim rowerowym przez las do Siedlca Małego. Jechaliśmy obok zbiornika w Poraju, później Jastrząb i skręt w lewo w ul. Porajską. Później w ul. Mickiewicza i moment później w lewo w ul. 19 Listopada, którą docieramy już do samego dojazdu pożarowego - niebieski rowerowy. Trochę się ta droga ciągła, ale byliśmy pewni, że jedziemy dobrze, po drodze upewnialiśmy się z mapą. Z biegiem drogi dało się odczuć ochłodzenie, 11-12 stopni C. Na wjeździe do lasu skończył się asfalt i później już ~5km szutrowej drogi. Na zdecydowanej większości nawierzchnia dobra do jazdy, nawet mijamy kilka osób na rowerach. Parę zakrętów po drodze, trzymamy się niebieskiego rowerowego, jedziemy dojazdem pożarowym 19, a później 20. W końcu na ostatnim rozjeździe odbijamy w prawo i jedziemy tu już w niektórych momentach zapiaszczoną zbyt bardzo drogą. Nie licząc kilku miejsc dało się jakoś jechać. Zapadał też powoli zmrok. Wyjeżdżamy z lasu dokładnie w Siedlcu Małym, przecinamy trasę szybkiego ruchu i jedziemy już asfaltem do Siedlca Dużego. Wyprawa bardzo mi się podoba. Już dawno nie spędziłem tylu pozytywnych chwil.
Powrót do domu z kolei przed 21-wszą. Wybrałem okrężny wariant, przez Poraj. Tym razem już standardem i w całości asfaltem. Na powrocie dało się już odczuć trochę chłodu, były też miejscami mgły, najniżej spadło do 8-9 stopni C. Nawet dało radę utrzymać jakoś komfort termiczny, choć chłód wymęczył. Bez większych przystanków, ze średnią 21,39km/h łącznie z odcinkiem miejskim.
Największa prędkość dnia na zjeździe (po zmroku) przed Jastrzębiem - 45,01km/h. W Osinach na światłach znów presja do jazdy, bo samochód nie ma opcji by wyprzedził rowerzystę. Tak jakoś jak zawsze odcinek od Siedlca Dużego do Poraja w sprawnym tempie, później już w Poczesnej nieco mniej werwy, może wymęczenie i chłód zrobiły swoje. Po tak świetnym dniu, kręciło się mimo wszystko dobrze. Na koniec jeszcze przez Centrum.
Pojechałem taką trasą: Siedlec Duży - Koziegłowy, Rosochacz - Koziegłowy, Porajska - Gęzyn - Jastrząb - Poraj, zalew - Poraj - Osiny - Kolonia Borek - Zawodzie - Korwinów - Słowik - Wrzosowa, Fabryczna - DK1 - Wrzosowa, Wrzosowa - Polna - Częstochowa, Załogi - Brzezińska - Błeszno - Boh. Katynia - Al. 11 Listopada - Al. Niepodległości - Al. Wolności - Centrum.
Później jeszcze przejechałem się ul. Waszyngtona i Alejami do Pl. Daszyńskiego. Powrót koło Placu Biegańskiego, Nowowiejskiego, Korczaka i przez Monte Cassino. Jazda, jak przystała na wieczorną cały czas jezdniami. Wracało się dobrze. Do tego wpadła nawet planowana na dziś setka z lekką nawiązką. Druga setka w październiku.
Znakomity dzień. Tego mi było trzeba!


Na drodze pożarowej między Rudnikiem Wielkim a Siedlcem Małym
Na moście dla rowerów - Rudnik Mały
Łysiec - w trasie do Siedlca Dużego

Drzewko przy pożarówce

Na drodze między Nieradą a Łyścem