• DST 86.16km
• Czas 04:36
• V_AVG 18.73km/h
• V_MAX 36.88km/h
• Sprzęt Speeder
• Aktywność Jazda na rowerze

Po mieście, Łojki i pożarówka

Sobota, 2 grudnia 2017 | Komentarze 0

Rano się nie zebrałem, ale dziś jazdy było i tak dużo. Popołudniu do serwisu wymienić zajechane już kompletnie tylne klocki hamulcowe. Można powiedzieć, że przejechałem na nich pełne 4 miesiące, więc całkiem dobrze.
Drugi wyjazd na Lisiniec, ale okrężnie. Po zaśnieżonych częściowo drogach rowerowych nie jechało się źle. Na Głównej piękny widoczek zachodzącego w oddali Słońca, a potem gdy już przejechałem ul. Tatrzańską i jechałem w kierunku wschodu widziany Księżyc. Powrót z Lisińca okrężny również i to dużo bardziej - przez Starą Gorzelnię, Łojki, Kolorową, Konwaliową i dalej św. Barbary i Kazimierza do Centrum. Tutaj pojechałem jeszcze na Warszawską zobaczyć czy strzałki na asfalcie na DDR są widoczne. Powrót przez przyozdobiony już Plac Biegańskiego.
Ostatni wyjazd dużo później niż było w zamiarze, ale skoro mnie nic nie trzyma to na pożarówkę. Po przejechaniu Jagiellońskiej, gdzie zatrzymały mnie wszystkie światła dalej Al. Pokoju i potem już w kierunku spokojniejszych asfaltów. Po wyjeździe z miasta cudownie, bo dookoła mnie biało, mnóstwo drzew i świecący Księżyc dzięki któremu dałoby radę jechać nawet bez lampki. No i na asfalcie troszkę lodu, który pięknie skrzypiał. Potem już główną (tu napotkana jedna sarna), obok Rynku w Olsztynie i dalej obok Sokolich Gór i pożarówka. Tu warunki nieco gorsze niż bym chciał, ale i tak nie było źle. Trochę jazdy po szutrze, trochę po śniegu i mnóstwo rozjeżdżania kałuż, które już pod wpływem temperatury ujemnej zamienione były w lód. Narobiłem sporo hałasu. Jeden spotkany mały dzik. Po drodze dwa przystanki na zrobienie kilku zdjęć i jeden przymusowy ze względu na nieprzejezdność pożarówki. Ledwo udało się przenieść rower przez powalone drzewo, bo już myślałem, że trzeba będzie się wracać do Olsztyna. Końcówka pożarówki na wycieńczeniu i trochę już się jechało uciążliwie. Potem już na Bugajskiej i innych asfaltach całkiem sprawnie dotarłem do domu, choć miejscami ślisko. Na Jesiennej i Orkana zauważyłem zamontowane już stacje dokujące. Licznik pokazał -4,2 stopnia C.
Pierwszy dzień grudnia, a kilometrów już sporo. Z pozytywów udało się znaleźć dobry telefon do zapisywania śladów GPS. Jeszcze pojawiło się jedno takie małe marzenie.